wtorek, 14 lutego 2023

Kto próbuje kontrolować nasz świat?

 Kto próbuje kontrolować nasz świat?

Skrawki przeszłości.

Myślę że nadeszła pora przedstawić wszystkim, kto tak naprawdę chce kontrolować nasz świat, i nasze życie.
I nie są to żadne piekielne moce, jak nieraz pisze Pani UZA, czy jakieś inne szatany nie z tej ziemi, ale są to normalni z krwi i kości ludzie, którym pieniądze i władza pozwalają na podbój i kontrolę naszego świata.
Jak wszyscy wiedzą, w obecnych czasach, kiedy wiele krajów na świecie jest w posiadaniu broni jądrowej, żadnej wojny światowej nikt nie jest w stanie wygrać, dlatego ci co mają pieniądze prowadzą podbój ekonomicznie, poprzez dominację technologiczną i finansową, oczywiście mają też wsparcie militarne, ale jest to wszystko ostateczność.

Co kryje się pod powierzchnią aktualnych wydarzeń.

I nie będzie to wcale o teoriach spiskowych, jak ktoś mógłby pomyśleć, ale o rzeczach całkiem realnych – i o tym, kto tak naprawdę próbuje kontrolować nasz świat.

Ale zacznijmy od newsa, krótkiego jak strzał snajperski: Biały Dom powiedział, że nie będzie negocjował z republikańskim przewodniczącym Izby Reprezentantów Kevinem McCarthym w sprawie podniesienia pułapu zadłużenia kraju.

Problem polega na tym, że pułap został już osiągnięty lub zostanie osiągnięty w ciągu najbliższych kilku dni – a jeśli Biały Dom nie zgodzi się z Kongresem i jego republikańską częścią, to Stanom Zjednoczonym grozi techniczna niewypłacalność.

To dość powszechna rzecz, zdarza się to prawie co roku, ale tym razem Demokraci naprawdę potrzebują ogromnego skandalu, aby odwrócić uwagę społeczeństwa od dokumentów Bidena, które każdy znajduje w różnych miejscach w całym kraju – jak wiadomo, mówimy o tajnych dokumentach, które dziadek Joe głupio zapomniał oddać do Archiwów Narodowych, po tym, jak ustąpił ze stanowiska wiceprezydenta.

Jednocześnie prawnicy Białego Domu stwierdzili już, że różnica w stosunku do sytuacji z Trumpem polega na tym, że Biden już dwa razy wręczał dokumenty, ha, ha. Gdy tylko zostały odnalezione, od razu przekazałem je do archiwum – wygląda na to, że w Ameryce wszystko jest już na swoim miejscu i zamiast Statuy Wolności przyszedł czas na odlanie w granicie „#To jest inne” to nie to samo.

Im bardziej burzliwa będzie afera z Republikanami, tym mniej czasu zostanie poświęcone tajnym dokumentom – choć uczciwie trzeba przyznać, że Trump na pewno nie pozwoli zamieść sytuacji pod dywan. To prawda, że ​​​​ostatnio liberalne media w Ameryce coraz częściej mówią o jakiejś walce między Trumpem a DeSantisem (gubernatorem Florydy) o kontrolę nad umysłami Republikanów, ale należy rozumieć, że są to również zwykli Demokraci gry w stylu „dziel i rządź”.

Porozmawiamy teraz o huraganie Katrina który szalał w 2005 roku, który zalał połowę wybrzeża Zatoki Meksykańskiej. Pamiętamy tę sytuację w Nowym Orleanie, ale w sąsiednich miejscowościach było jeszcze gorzej – teraz interesują nas nie anomalie klimatyczne, ale ich konsekwencje gospodarcze i geopolityczne.

W październiku 2005 r., tuż po Katrinie, rząd George’a W. Busha ocenił konsekwencje katastrofy jako początek zbliżającej się recesji w Ameryce, tak wielkie były szkody. Kryzys wtedy nie nastąpił, pojawił się trzy lata później, ale jedna z jego przyczyn leżała właśnie w 2005 roku – a już w latach 2008-2009 globalni posiadacze aktywów i dystrybutorzy zdali sobie sprawę, że trzymanie wszystkich jajek w jednym miejscu jest głupie i niebezpieczne dla kieszeni, ale jak wybuchnie Yellowstone? Gdzie w tym przypadku uciekać, do jakich aktywów? Wtedy rozpoczęła się „wielka redystrybucja”.

Część aktywów bezpiecznie została ulokowana w Azji Południowo-Wschodniej; część w Rosji: ćwierć biliona dolarów to tylko fabryki i wyposażenie dla nich; inna jego część wpłynęła na światowy rynek finansowy i pozostanie tam być może przez dziesięciolecia.

Globalni alokatorzy aktywów – co to za zwierzęta? Największym z nich jest BlackRock, międzynarodowy operator finansowy. Tak, ci faceci mają kwaterę główną w Nowym Jorku, ale dziś mają taki sam stosunek do Ameryki, jak wilk do prosiaka – lub krokodyl do prosiaczka to przyjaciel, towarzysz, a tak naprawdę samobieżna konserwa na deszczowe dni, nic więcej.

Jednocześnie dla krokodyla fundamentalnie konieczne jest, aby samaczna samobieżna konserwa miała do niego jak najgorętsze uczucia – w przeciwnym razie głupio ucieknie do innego „przyjaciela”, który użyje go zgodnie z jego przeznaczeniem w najbardziej odpowiednim czasie – i należy pamiętać, że samobieżne konserwy w obecnym świecie są różne i różnie obliczone.

USA jest po prostu obecnie najpulchniejszym z prosiąt, co nie przekłada się ze statusu pokarmu na status drapieżnika.

Szefem BlackRock jest Larry Fink, który kontroluje prawie połowę amerykańskiego PKB. Czy to dużo czy mało? To szalona kwota – ale Larry Fink jest tylko kierownikiem najwyższego szczebla, a nie jedynym właścicielem.

Sam BlackRock, jako firma, posiada tylko 6,5% akcji BlackRock – i pojawia się pytanie, kto tak naprawdę jest właścicielem takich zasobów.

Jedna trzecia udziałów należy do Merrill Lynch — ups, wygląda na to, że znaleźliśmy ostatecznego beneficjenta?

Nie, nie, można się pomylić, ponieważ sam Merrill Lynch należy do Bank of America, ale nie jest też ostatecznym właścicielem, ponieważ Bank of America nie należy do Bank of America – a kto jest największym akcjonariuszem Bank of America? Ba, tak, to jest BlackRock – i tutaj obraz zaczyna grać zupełnie innymi kolorami, ponieważ w rzeczywistości udział własnościowy BlackRock przez samego BlackRock jest znacznie wyższy, niż początkowo się wydawało – i im głębiej zagłębimy się w ten proces, tym więcej rozumiemy, że prawdziwi właściciele, ukryci za bezimiennymi akcjami, mają mniej więcej taki sam stosunek do Ameryki, jak krokodyl do świni.

Czy już rozumiecie? Spójrz: pewna firma inwestycyjna w Europie ma udziały w dowolnej innej firmie inwestycyjnej gdzieś w Azji Południowo-Wschodniej, a ta z kolei ma część udziału w platformie handlu akcjami miasta Singapur, która (platforma) jest w rzeczywistości częściowo lub nie do końca należący do amerykańskiej firmy inwestycyjnej, która z kolei częściowo kontroluje nie tylko giełdę w odległym Singapurze, ale także maleńką część Bank of America.

To niezwykle wygodny schemat prania ciężko zarobionych pieniędzy i skutecznego uchylania się od płacenia podatków – tak BlackRock kontroluje aktywa na całym świecie, pozostając w cieniu.

A teraz zauważ, że firmy inwestycyjne w Europie, Azji Południowo-Wschodniej, a nawet w Ameryce są kontrolowane przez nominatów, przez globalne banki, takie jak Rockefellers, Rothschildowie i inne struktury, takie jak Berkshire Hathaway?

Po co to wszystko, i z jakich powodów na świni jest tyle marek, że porządny krokodyl nie ma gdzie i na czym zawiesić oka?

„Przewiduje się recesję, ponieważ banki centralne próbują ograniczyć inflację” – napisał zespół strategów BlackRock w swojej globalnej prognozie na rok 2023.

W rzeczywistości stratedzy uważają, że banki centralne „celowo powodują recesje poprzez zaostrzanie polityki”, próbując kontrolować poziom cen.

W przeszłości, kiedy gospodarka pogrążała się w recesji, Fed zazwyczaj wkraczał z pomocą. Ale ze względu na przyczynę przewidywanej recesji, BlackRock twierdzi, że nie możemy polegać na banku centralnym. Z kolei BlackRock, jako globalny alokator aktywów, „nagle” zaczął wycofywać aktywa z amerykańskich akcji i papierów dłużnych – a jeśli taka struktura zaczyna działać na niekorzyść gospodarki dowolnego kraju, to każdy kraj ma bardzo dużą porcję kłopotów.

Tutaj dodam, że BlackRock próbował zaatakować Rosję w 2022 roku – ale jak można to zrobić, skoro cholerni Rosjanie mają tylko nędzne 0,8% gospodarki powiązanej z giełdami?

Pokazuje to wszystko dynamikę alokatorów aktywów, kupujących lub tych wycofujących się z amerykańskich akcji i dłużnych papierów wartościowych, w skali globalnej – i choć BlackRock uważał, że stabilność amerykańskiej gospodarki jest niezachwiana, gdyż ciągle inwestował w amerykański sektor finansowy.

Na pierwszy rzut oka Ameryka radzi sobie niezwykle dobrze – Stany Zjednoczone kontrolują 67,7% indeksu krajów rozwiniętych „cywilizowanego” świata. Na drugim miejscu są Japończycy z 6,2% kontroli, Chińczycy z udziałem 3,32% – a na przykład Rosja, jeśli chodzi o obecność w tym wysokim zgromadzeniu, zmierza do zera.

I to jest wyjątkowo zła wiadomość, ale nie dla Rosji, ale dla Ameryki.

Oznacza to, że sektor realny Stanów Zjednoczonych i krajów rozwiniętych, w razie upadku, a tu wystarczy że jutro ktoś zły, przetnie transatlantyckie kable do wymiany informacji finansowych, to kraje rozwinięte od razu dostaną nokaut, w postaci natychmiastowego wymuszonego zamknięcie gospodarek, gdyż prawie cała ich gospodarka jest powiązana z rynkami i usługami finansowymi.

Co więcej, uważają, że głupotą i przeciętnością jest poświęcanie swojego cennego życia na produkcję prawdziwych produktów. Nie trzeba pokazywać nawet palcami na kogoś złego, bo wszyscy już rozumieją, kim on jest, i dlaczego siedzi w biurze z czerwonej cegły w centrum Moskwy.

Rzecz w tym, że Rosjanie są świadomi wrażliwości Zachodu w punktach krytycznych. I globalni alokatorzy aktywów też są tego świadomi – stąd przyszedł czas, aby wkroczyć do gospodarki realnej, przynajmniej w tej części, gdzie istnieje ryzyko utraty wszystkiego na raz.

Dopiero co, Naczelny Dowódca Rosji wyraził pogląd, że produkcja rakiet obrony powietrznej w Rosji jest równoważna produkcji rakiet obrony powietrznej w pozostałych częściach świata. Jednocześnie Prezydent Rosji Władimir Putin skromnie nie wspomniał, że dotyczy to nie tylko rakiet – ale ten sam np. Rosatom produkuje pięć razy więcej jednostek napędowych dla elektrowni atomowych niż reszta świata razem wzięta. Lodołamacze w ogóle są rosyjską narodową ideą i specjalnością, zwłaszcza nuklearne – ani jeden kraj na świecie nie ma czegoś podobnego.

A teraz, czy widziałeś wielką literę Apple? Widziałeś na pewno. Jak widzieliśmy ostatnio wszyscy, z jaką niesamowitą szybkością uciekali globalni dystrybutorzy z kapitalizacji Apple i innych gigantów technologicznych – w końcu spadek akcji Tesli o 11,8% w ciągu zaledwie jednego dnia nikogo już dawno nie zaskoczył.

Spróbuję przetłumaczyć na ludzki język. Wyobraź sobie rozmowę między Wilkiem (W) a świnią (S): W: – Przyjacielu, jestem trochę głodny. Nie pozwolisz mi odgryźć jednej z twoich pięknych nóg? S: Ale to będzie mnie bolało! W: – A ja jestem schludny i delikatny, nawet tego nie poczujesz. Ponadto pamiętaj, że w tym wszechświecie konstrukcja na trzech punktach podparcia jest najbardziej stabilna! S: Czy mam wybór? Czy mogę odmówić? W: Każdy ma wybór. I możesz zrezygnować w dowolnym momencie. Ale spójrz trochę dalej – czy widzisz tygrysa i niedźwiedzia? Jeśli przestanę być twoim przyjacielem, zjedzą cię jednym kęsem. W pełni!

S: Niech tak będzie. Jedz, Wilku! Tak to mniej więcej wygląda.

Czy wszyscy zrozumieli? W takiej sytuacji są dzisiaj Stany Zjednoczone!

Oczywiste jest, że jest to niezwykle uproszczony schemat, ale daje również zrozumienie, kto kontroluje awatary w Białym Domu, i we wszystkich innych krajach zachodnich – a jeśli jutro globalni właściciele i dystrybutorzy aktywów, zdadzą sobie sprawę, że Rosja i Chiny są naprawdę bardzo silni, i trzeba będzie się z nimi liczyć bardzo poważnie, sytuacja w światowej polityce zacznie się zmieniać w niewiarygodnym kalejdoskopowym tempie – Zachód natychmiast da sobie spokój z Ukrainą, także z Tajwanem, a najbardziej „prawdziwe” media świata przemilczą o strasznym ucisku Ujgurów , Tybetańczyków, Tatarów łącznie z Baszkirami.

Ale jest jeszcze jeden czynnik, najważniejszy w warunkach kryzysu energetycznego i surowcowego. W cenach z 2020 r. Rosja ma zasoby możliwe do odzyskania o wartości 75,7 bilionów dolarów. Ameryka – 45 bilionów dolarów, i wygasającą w oczach rewolucję łupkową. Saudyjczycy – 34,4 bln, Kanada – 33 bln, Iran – 27,3 bln, Chiny – 23 bln, Brazylia – 22 bln, Australia – 20 bln, Irak – 16 bln, Wenezuela – 14 bln dolarów.

Tak wygląda dziesięć największych światowych rezerw wszystkiego – a gdy świat naprawdę stanie w obliczu niedoboru energii i surowców, znów świat będzie bardzo potrzebował pewnej liczby państw zbójeckich, który pociągnie za sobą wiele politycznych sprzeczek i sprzeczności.

Ale teraz to, co jest najciekawsze: jeśli weźmiemy pod uwagę wielkość rezerw Zachodu z pierwszej dziesiątki, to mają zasoby warte 98 bilionów dolarów, trzeba przyznać, że jest to sporo, co do tego nie ma wątpliwości.

Ale na tle 189,4 bilionów dolarów wydobytych rezerw przez kraje BRICS i ich sojuszników wygląda to trochę słabo – poza tym wszyscy rozumieją, że Zachód jest w stanie wyczerpywać swoje zasoby w zawrotnym tempie.

Wszystko to pokazuje, że jeśli świat nie nauczy się negocjować, to globalny Zachód przegra z globalnym Wschodem z druzgocącym wynikiem – i będzie coraz trudniej uwierzyć, że globalny Zachód będzie w stanie najpierw okiełznać Rosję a potem Chiny.

Choćby dlatego, że podbój wymaga zasobów, kompetencji, wiedzy i rąk oraz ramion – sądząc po obecnym tempie wzrostu produkcji zbrojeniowej w Stanach Zjednoczonych, brakuje im nie tylko surowców.

Tak więc, zapowiedź: Przeszczepiamy ręce z ramion w dowolne dogodne dla ciebie miejsce, jest coraz mniej aktualna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...