Trochę o kiepskich silnikach samochodów
Powszechnym jest mit o „wspaniałych” silnikach z przeszłości i marnych produktach współczesnych. Kiedyś Mercedesy jeździły podobno po milion kilometrów…
Znajomy, który ma firmę transportową, ciągle narzeka na psujące się samochody dostawcze. Niedawno opowiadał mi – jak to we „francuzie” pękł wał silnika i panewka wbiła się w miskę olejową.
Zapytałem więc o przebieg silnika – bo zdarza się dziś, że samochód psuje się już za bramą salonu.
Ale tu spotkało mnie zaskoczenie, bo francuski 2,3 DCI rozpadł się po milionie i trzystu tysiącach kilometrów.
To naturalne „zmęczenie metalu”, a wynik rewelacyjny – jak na tego typu silnik. Tylko, że … silnik wyprodukowano, zanim psychopaci z Unii Europejskiej zaczęli wprowadzać swoje pomysły na „ekologię”.
Dzisiejsza technologia produkcji silników jest o epokę wyższa – niż ta – z lat siedemdziesiątych. Ale współczesne samochody wzmagają nienagannego serwisowania.
Tylko że nie spotkałem w Polsce w pełni profesjonalnego serwisu ASO, a na Zachodzie Europy jest jeszcze gorzej.
Polak to chociaż pokombinuje. A zachodni „Europejczyk” nie zna się i nie ma zamiaru douczyć się własnej profesji.
Śmieszą mnie „rankingi awaryjności samochodów” – gdy niesprawne wycieraczki, czy automaty szyby – decydują o ocenie pojazdu.
Producenci samochodów nie produkują większości podzespołów, więc obarczanie ich za niesolidność podwykonawców – można oceniać tylko w kategoriach niedopełnienia obowiązków przez zaopatrzenie tej firmy.
I rzecz najważniejsza. Użytkownicy samochodów włączają muzykę i jadą przed siebie. Większości nie interesują odgłosy pracy silnika, czy innych zespołów samochodu.
A każda awaria zapowiada się na długo przed wystąpieniem.
Tylko, że … tak naprawdę – to nikogo nie obchodzi ekologia. Samochody się rozlecą – więc powstaną nowe – zapewne elektryczne.
Artur Łoboda
http://zaprasza.net
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz