Zachód rozważa podział Ukrainy
Niektóre państwa UE rozważają przystąpienie części Ukrainy do NATO. Jako przykład podaje się RFN, która przystąpiła do Sojuszu bez NRD. Na jakich warunkach taki scenariusz byłby możliwy i jakie byłyby jego konsekwencje dla Rosji [i dla Polski – przypis ZB]?
Przykład RFN, która stała się członkiem NATO w 1955 roku, można zastosować do ukraińskich terytoriów kontrolowanych przez rząd Zelenskiego. Jak donosi amerykańska gazeta ‚The New York Times’, niektóre kraje europejskie rozważają taką możliwość.
„Model zachodnioniemiecki zyskuje popularność w niektórych stolicach europejskich jako sposób na zapewnienie Ukrainie bezpieczeństwa, nawet jeśli nie odzyska utraconego terytorium” – pisze gazeta.
[Jak to „nie odzyska”? Zełeński zapewnił, że odzyska. – admin]
Niemniej jednak Niemcy Zachodnie nie były w stanie wojny z NRD, kiedy przystąpiły do NATO, a oba państwa zostały uznane na arenie międzynarodowej w 1949 roku, czytamy dalej w artykule. Ale też mało kto na Zachodzie chce niekończącej się wojny z obawy przed spadającym poparciem społecznym i niedoborami w produkcji czołgów, obrony powietrznej i amunicji, których potrzebuje Ukraina.
Wcześniej premier Estonii Kaja Kallas, uważana za prawdopodobną kandydatkę na stanowisko sekretarza generalnego NATO, wezwała Sojusz do opracowania bardziej konkretnego planu strategicznego przystąpienia Ukrainy. Według niej, przystąpienie Ukrainy do NATO byłoby znacznie korzystniejsze niż jej przekształcenie w ‚zmilitaryzowanego jeża’ w ciągu najbliższych 50 lat.
Jak zauważa ‚The New York Times’, w przypadku Ukrainy wiele będzie zależeć od sytuacji na froncie po spodziewanej ukraińskiej ofensywie i od tego, czy ofensywa ta może doprowadzić do zawieszenia broni, względnie stabilnych granic, a nawet negocjacji pokojowych.
W połowie ubiegłego tygodnia sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg stwierdził, że przystąpienie Ukrainy do Sojuszu przed zakończeniem konfliktu zbrojnego jest wykluczone i niemożliwe. Jak zauważył kanclerz Niemiec Olaf Scholz, Ukraina nie spełnia wielu kryteriów niezbędnych do przystąpienia do NATO. Niemniej jednak w obliczu zbliżającego się szczytu w Wilnie, członkowie Sojuszu szukają sposobów na rozszerzenie swoich granic.
„Kryzys osiągnął etap, w którym wszyscy na Zachodzie rozumieją, że należy coś zrobić, ale nikt nie wie, jak osiągnąć cele. Dlatego możemy spodziewać się najbardziej zawiłych i dziwnych propozycji, w tym rozszerzenia sojuszu w okrężny sposób” – powiedział Stanisław Tkaczenko, profesor Katedry Badań Europejskich Wydziału Stosunków Międzynarodowych Petersburskiego Uniwersytetu Państwowego i ekspert Klubu Wałdajskiego.
„Jednakże idea zachodnioniemieckiego modelu przystąpienia Ukrainy do NATO nie brzmi rozsądnie, przynajmniej w tym sensie, że propozycja ta zaprzecza integralności terytorialnej Ukrainy. A to właśnie ten szczegół stanowi warunek wstępny negocjacji dla Zachodu, przynajmniej publicznie” – zauważył politolog.
Ekspert podejrzewa, że nowa inicjatywa może zostać zaproponowana przez takie państwa jak kraje bałtyckie lub Polska. „Ale nie jestem pewien, czy nawet polskie elity popierają ten pomysł, ponieważ Polska chciałaby zaanektować zachodnią część Ukrainy, ale nie w taki sposób” – dodał.
„Dopóki trwają walki, nikt, nawet najwięksi zapaleńcy w krajach bałtyckich i Polsce, nie poprze przystąpienia do NATO terytoriów kontrolowanych przez ukraińską armię. Jednak po zakończeniu walk nie tylko te państwa mogłyby zaproponować taki scenariusz, ale także na przykład Chorwacja. Holandia, Dania i Portugalia nie wydają się mieć większych zastrzeżeń. Z drugiej strony reszta państw europejskich nie odczuwa silnej chęci” – wyjaśnił Wadim Truchaczew, wykładowca na Wydziale Zagranicznych Studiów Regionalnych i Polityki Zagranicznej Rosyjskiego Uniwersytetu Humanistycznego.
Ekspert wyraził opinię, że na zbliżającym się szczycie NATO w czerwcu, przystąpienie Szwecji do Sojuszu i pomoc wojskowa dla Ukrainy znajdą się w porządku obrad. „Część Ukrainy nie zostanie włączona do NATO. Woleliby raczej przyjąć Mołdawię i Gruzję, chociaż one również mają problemy terytorialne” – przypuszcza Truchaczew.
Tkaczenko zapewnił, że na Ukrainie takie scenariusze są źle przyjmowane. „Oznaczałoby to, że obecny rząd zostałby usunięty i potrzebny byłby ktoś, kto wdrożyłby ten projekt. W rzeczywistości taki krok oznaczałby dla UE i USA przyznanie się do porażki militarnej. To z kolei spowodowałoby upadek elity politycznej na Ukrainie” – wyjaśnił ekspert.
Truchaczew jest innego zdania. Jeśli kraje NATO zdecydują się na częściowe przyjęcie Ukrainy, nikt nie będzie zainteresowany opinią Kijowa, wyjaśnił. „Tak, ukraiński rząd wpadnie w histerię, ale nikt nie będzie zainteresowany jego stanowiskiem w takiej sytuacji. Dla nas jednak taki wariant byłby z pewnością nie do przyjęcia. Po co nam Charków w NATO?” – dodał retorycznie.
Zastępca przewodniczącego rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa Dmitrij Miedwiediew napisał niedawno na swoim kanale Telegramu, że Ukraina nieuchronnie zniknie. Według niego, po rozpadzie kraju prawdopodobnych jest kilka innych scenariuszy. W jednym z nich zachodnie terytoria Ukrainy przeszłyby „pod kontrolę szeregu państw UE, a następnie zostałyby ‚zaanektowane’ przez państwa przyjmujące”.
„Pozostawiłoby to część ukraińskiego terytorium jako rodzaj ‚ziemi niczyjej’ wciśniętej między Rosję a terytoria, które przeszły pod suwerenność państw europejskich. Pozostałe terytorium deklaruje swoją sukcesję po byłej Ukrainie, międzynarodową podmiotowość prawną i zamiar odzyskania utraconych terytoriów wszelkimi środkami. Oczywiście oznaczałoby to tylko te terytoria, które przyłączyły się do Rosji” – przypuszcza Miedwiediew.
Jego zdaniem w tym samym czasie ‚nowa’ Ukraina ogłosi zamiar przystąpienia do UE i NATO, co nastąpi w perspektywie średnioterminowej. „Konflikt zbrojny wkrótce rozpocząłby się na nowo i przekształcił w trwały, ale z ryzykiem jego szybkiego przejścia w pełnoprawną trzecią wojnę światową” – wyjaśnił polityk.
Drugim wariantem byłoby zniknięcie Ukrainy po specjalnej operacji wojskowej z powodu jej podziału między Rosję i szereg państw UE, z utworzeniem ukraińskiego rządu na uchodźstwie: „Wtedy konflikt zakończy się akceptowalnymi gwarancjami jego niewznowienia w najbliższej przyszłości, jednak działalność terrorystyczna ukraińskich nazistów rozproszonych na terytorium państw europejskich pozostanie. W tym przypadku ryzyko wznowienia pełnoprawnego konfliktu lub jego przejścia w wojnę światową można uznać za umiarkowane”.
W trzecim przypadku wydarzenia z pierwszej wersji miałyby miejsce ‚pod przeciwnym znakiem’. „Zachodnie obszary Ukrainy dołączają do szeregu państw UE. Mieszkańcy centralnych i niektórych innych pozbawionych kontroli terytoriów Ukrainy deklarują samostanowienie na mocy art. 1 Statutu ONZ, przyłączając się do Federacji Rosyjskiej. Ich prośba zostaje spełniona, a konflikt kończy się z wystarczającymi gwarancjami jego niepowrotu w perspektywie długoterminowej” – dodał polityk.
„Inne warianty po prostu nie istnieją. Jest to już jasne dla wszystkich, nawet jeśli niektórzy na Zachodzie nie chcieliby tego przyznać. Dla nas drugi wariant byłby na razie do przyjęcia, ale potrzebujemy trzeciego” – podsumował Miedwiediew.
Jednak Zachód z pewnością nie jest gotowy na takie warianty, ponieważ USA chcą ‚wiecznej kontynuacji konfliktu’ – wyjaśnił Tkaczenko. „Dla nich jest to uniwersalny środek osłabiania Rosji i pośredniego wpływania na Chiny. Jeśli na Ukrainie dojdzie do anarchii i zniknie centrum władzy, to oczywiście można sobie wyobrazić wiele różnych wariantów” – powiedział politolog.
Zdaniem Truchaczewa, Miedwiediew nawiązywał do historycznych podobieństw, ale w rzeczywistości na przykład Polska ‚nie potrzebuje milionów zwolenników Bandery’ z zachodniej Ukrainy. „NATO chciałoby stacjonować swoje bazy wojskowe na Ukrainie, ale nic więcej. Być może Rumunia mogłaby włączyć część Czerniowiec, a Węgry część Zakarpacia. Ogólnie rzecz biorąc, zachodnia Ukraina prawdopodobnie zachowa formalną suwerenność” – przypuszcza.
Dla Rosji fundamentalną kwestią jest jednak to, że terytoria Noworosji i dorzecza Dniepru nie znajdą się pod kontrolą NATO. „Te regiony na zachód od miasta Chmielnicki mogą stać się częścią Sojuszu, ponieważ faktycznie mieszka tam ludność wrogo nastawiona do Rosji” – podsumował Truchaczow.
Napisał: Andriej Reszczikow
Opracował: Zygmunt Białas
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz