„No, i co z tego?” czyli zrozumieć leminga
Istnieje również możliwość, że ich nawracające „nie obchodzi mnie to” jest reakcją mającą na celu przeciwstawienie się nieświadomości. Tak naprawdę może im bardzo zależeć, tam gdzieś, w głębokich zakamarkach, ale po prostu nie chcą się do tego przyznać, bo to zbyt przerażająca perspektywa – lub zbyt krępująca. W takim przypadku ich odpowiedź w stylu „nie obchodzi mnie to” na twoją genialną argumentację jest po prostu mechanizmem obronnym, formą zatykania uszu i śpiewania „la, la, la, la, la”.
No, i co z tego?
Ilu z Was tego doświadczyło? Rozmawiasz z przyjacielem-nowonormalsem (o ile ktoś z was jeszcze takowych ma – przyjaciół, którzy są nowonormalsami) i naprawdę dobrze operujesz wszystkimi zebranymi dowodami na temat Nowego Porządku Świata, WEF, forsowania transhumanizmu przez samozwańcze światowe elity technokratyczne i wszystkimi innymi rzeczami, które są w sposób wyraźny oczywiste.
A wtedy ktokolwiek, z kim byś nie rozmawiał, naprawdę nie jest w stanie wymyślić żadnego sensownego kontrapunktu, po prostu kręci głową i pyta: „I co z tego?”
Doświadczyłem tego kilkukrotnie i muszę powiedzieć, że zwykle mnie zamurowuje. Tuż przed tym, jak to pełne niedowierzania: „I co z tego?” wyjdzie z ich ust, zwykle jestem trochę podekscytowany, naprawdę wierząc, że mogłem wygrać moją debatę: jestem raczej dumny, że wszystkie moje poszukiwania i badania wkrótce dadzą rezultaty – w końcu jestem w stanie przedstawić solidną i opartą na dowodach argumentację.
“No, i co z tego? Naprawdę mnie to nie obchodzi.”
„Mmm… że co?”
„Naprawdę mnie to nie obchodzi”.
Czy jest lepszy sposób na zakończenie tego, co zaczęło się od kłótni: oświadczenie twojego sparingpartnera, że tak naprawdę nigdy nie była to kłótnia, ponieważ tak naprawdę ich to w ogóle nie obchodziło.
Zwykle dzieje się tak, gdy wiedzą, że ich przygwoździłeś – kiedy przedstawiłeś swoje argumenty naprawdę przekonująco. Potem mówią, że nie ma znaczenia, czy masz rację, „a nawet jeśli masz rację, nie obchodzi mnie to”.
Jasne.
Nie jestem pewien, czy jest to z ich strony świadoma taktyka. I czy robią to tylko po to, by zachować twarz, a potem odchodzą i gdzieś na boku biorą oddech i wołają do siebie: „O mój Boże! Czy to się naprawdę dzieje?” Lub, jeśli prawdą jest, że to faktycznie ich nie obchodzi, a ty ze swoją argumentacją zanudzasz ich na śmierć, a oni po prostu chcą, żebyś się zamknął.
„Po prostu się zamknij, mam w głębokim… poważaniu to, o czym mówisz. Dla mnie to po prostu jakieś nudne bzdury. Zamknij się, na litość boską”.
Może jedno i drugie, naprawdę nie wiem. Naprawdę nie potrafię tego stwierdzić. Przyjrzyjmy się obu możliwościom.
Powiedzmy, że zaczynają wierzyć w to, co mówisz, i po prostu nie mogą się zgodzić, więc od niechcenia oznajmiają ci, że to po prostu nie ma dla nich znaczenia. Czy to możliwe? Że wierzą, powiedzmy dla przykładu, że szczepionki mogą ich zabić lub wywołać poważną chorobę, a naprawdę, szczerze, nie obchodzi ich to? Taa, akurat.
Mogą wtedy powiedzieć: „Jest wiele rzeczy, które mogą mnie zabić, więc jeszcze jedna rzecz nie robi różnicy. I nie jest to takie pewne, więc jestem skłonny zaryzykować. Wtedy wszyscy uważali, że to dobry pomysł, i że [szczepionka] jest bezpieczna i skuteczna. Podjąłem ryzyko i może nie skończy się to dla mnie dobrze, ale było to ryzyko, które byłem skłonny podjąć.
„Ale kiedy ją przyjmowałeś, nie było to ryzykowne” – myślisz sobie. „Powiedziano ci, że wszystko jest w porządku, przyjąłeś szczepionkę, wierząc, że wszystko jest w porządku. Prawda? A teraz dowiadujesz się, że tak nie jest i nie przeszkadza ci to?” Taa, jasne. Czemu nie.
Można by wtedy powiedzieć, że zostali oszukani, a „ktoś” chciał, aby zginęło jak najwięcej osób, naciskając na wszystkich, aby się zaszczepili. Nie uwierzą w to. To jest ten rodzaj argumentu, po którym prawdopodobnie nie usłyszysz w odpowiedzi pytania „I co z tego?”. Po prostu ci nie uwierzą i każą spadać na Księżyc, jeśli spróbujesz zrzucić na nich coś takiego. O, co to, to nie!
Istnieje również możliwość, że ich nawracające „nie obchodzi mnie to” jest reakcją mającą na celu przeciwstawienie się nieświadomości. Tak naprawdę może im bardzo zależeć, tam gdzieś, w głębokich zakamarkach, ale po prostu nie chcą się do tego przyznać, bo to zbyt przerażająca perspektywa – lub zbyt krępująca. W takim przypadku ich odpowiedź w stylu „nie obchodzi mnie to” na twoją genialną argumentację jest po prostu mechanizmem obronnym, formą zatykania uszu i śpiewania „la, la, la, la, la”.
Bez względu na uzasadnienie, twoje argumenty się skończyły. Nie będziesz miał tej satysfakcji, że mogłeś do nich dotrzeć, nawet jeśli była taka możliwość. To koniec. Wyjdź na werandę, walnij piwko i poobserwuj wiewiórki.
Więc pozwólcie, że powtórzę to jeszcze raz, bo się już pogubiłem.
1. Wierzą w to, co mówisz (o ile nie jest to zbyt naciągane) i, szczerze mówiąc, nie obchodzi ich to.
2. Wierzą w to, co mówisz i naprawdę ich to obchodzi, ale nie chcą, żebyś wiedział, że tak jest.
3. Nie wierzą w to, co mówisz i po prostu mówią, że nie zależy im na tym, żeby cię uciszyć.
Myślę, że w pewnym sensie opisałem szczegółowo punkty 1 i 2. Punkt 3 jest trudny. Jak naprawdę może to kogokolwiek nie obchodzić? Cóż, punkt 3 może również oznaczać 2. Nie mamy pojęcia, co dzieje się w podświadomości, dlatego nazywamy to „nie”-świadomością. Często to widzimy, tę niezdolność do przetworzenia tego, co się dzieje.
Zjawisko to jest podobne do australijskich tubylców kapitana Cooka, którzy nie mogli zobaczyć jego statków na morzu, ponieważ tak dalece przekraczało to granice ich pojmowania. Czy tu właśnie o to chodzi? Jeśli tak, to wydaje się to dziwne. Nic, co się dzieje, nie jest obce naszemu rozumieniu. Ale jeśli po prostu się z tym nie zgadzamy lub zaprzeczamy, to może to jest to samo – nie chcemy tego widzieć, więc nie widzimy. Uważam jednak, że podły rząd rzeczywiście jest dla wielu ludzi poza zasięgiem zrozumienia, nawet jeśli dowody tych nadużyć rażą prosto w oczy.
Ze wszystkich możliwych wyjaśnień dla odpowiedzi „nie obchodzi mnie to”, pierwsze jest dla mnie najbardziej kłopotliwe. Ludzie po prostu nie chcą, aby ich idylliczny świat został zakłócony. Kiedy mówią, że ich to nie obchodzi, ale tak naprawdę ci wierzą, wątpię, czy naprawdę pozwalają, aby to, co mówisz, przebiło się. Tak naprawdę nie wierzą w konsekwencje tego, co mówisz. Na przykład, jeśli próbujesz wyjaśnić CBDC, mogą zrozumieć, że oznacza to brak gotówki, po prostu wydaje się, że nie widzą, dlaczego stanowi to problem. To samo dotyczy identyfikatorów cyfrowych [Digital ID]. Kiedy wyjaśniasz, że oznacza to całkowity nadzór i pełną kontrolę, tak naprawdę nie rozumieją, co to właściwie oznacza. Nie obchodzi ich to. Życie toczy się dalej, pojawiają się rzeczy, które wyglądają jak „postęp” i tak naprawdę nie można przejmować się wszystkimi niedogodnościami, jakie postęp może ze sobą przynieść.
Równie dobrze mogą powiedzieć: „Nic nie możemy z tym zrobić”. I niektórzy z nich rzeczywiście to mówią. Co jest dziwne, ponieważ zawsze jest coś, co możemy zrobić w sprawach, które opierają się na przestrzeganiu zasad, aby mieć jakiś punkt zaczepienia. Prawie wszystko, co się obecnie dzieje, opiera się na przestrzeganiu zasad. Ale częścią tej agendy jest uczynienie nas bezsilnymi w ramach naszej indywidualnej mocy. Agenda ma zagwarantować, że jesteśmy podzieleni i pozostaniemy podzieleni. Agenda sprawia, że pozostajemy zdezorientowani i zahipnotyzowani przez rozpraszanie uwagi oraz powszechny sojusz z „następną rzeczą” [“the next thing”]. Zgodnie z zasadami agendy wszystko, co nas spotyka, wymaga opowiedzenia się po którejś ze stron, nawet jeśli stanie po którejś ze stron nie jest konieczne.
Weźmy jako przykład szczepionkę. Agenda dołożyła starań, abyśmy wszyscy byli świadomi, że ludzie, którzy się nie zaszczepili, są podli, nieczuli, samolubni i wkrótce umrą – i pochłoną część z nas w tym procesie. Na główną scenę wkroczyła pseudonauka, twierdząc, że odporność stadna nie będzie możliwa, jeśli wszyscy nie przyjmą szczepionki. Nigdy wcześniej coś takiego nie miało miejsca.
W przeszłości nikt nawet nie zauważyłby, czy ktoś w jego najbliższym otoczeniu na przykład przyjął szczepionkę przeciw grypie, czy nie. Nikogo to nie obchodziło. Teraz obchodzi, ale przejmują się tylko tym, co nakazuje im agenda.
Po raz kolejny reakcja „i co z tego” jest wynikiem drobiazgowego prania mózgu. Dzieje się tak w wyniku strachu, że jeśli powiedzą coś w stylu: „O rany, naprawdę? No, weź już przestań!” pęknie ich utopijna bańka. Odzyskają także władzę, którą im odebrano.
Kiedy przyznają, że coś jest nie tak i są tym zaniepokojeni, potwierdzają w ten sposób, że prawdopodobnie mogą coś zrobić w tej sytuacji. “I co zrobimy?!” – to kolejny logiczny komentarz. Po pierwsze, przestańmy się temu podporządkowywać. Zbierzmy się razem i wymyślmy nowy sposób życia.
So What?, Todd Hayen, Oct 28, 2023
Tłum. AlterCabrio
https://ekspedyt.org
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz