środa, 24 stycznia 2024

Dlaczego dziecko rośnie krzywo

 Dlaczego dziecko rośnie krzywo


Należy zacząć od pytania, skąd się biorą niejadki, czyli dzieci niechcące niczego – jak się wydaje rodzicom – jeść. Otóż tworzą ich nadopiekuńczy rodzice, nierzadko także dziadkowie. Przykre, ale tak właśnie jest. Opiekunowie mają po prostu mylne pojęcie o potrzebach rozwijającego się organizmu. Biorą bowiem pod uwagę tylko jedną opcję, a mianowicie wzrost dziecka. – Nie urośniesz, jak nie będziesz jeść – powtarzają do znudzenia, święcie przekonani, że do dzieci odnoszą się te same prawa co do warchlaków, które karmi się intensywnie po to, by jak najszybciej wyrosły z nich dorodne okazy, co jest celem samym w sobie hodowli warchlaków, dalszego bowiem życia już się im nie przewiduje. Zupełnie inaczej rzecz ma się w przypadku człowieka, u którego dorośnięcie nie kończy życia, lecz jest jedynie wstępem do życia w dorosłości – etapem rzutującym na długość, a także jakość dalszego życia.

Cud narodzin

Ludzki organizm (jak zresztą wszystkie organizmy wielokomórkowe) powstaje z jednej komórki – zygoty*, która jest niejako uniwersalną komórką macierzystą naszego gatunku, ponieważ z tej jednej komórki, w konsekwencji szeregu specyficznych podziałów i różnicowań, powstaje człowiek.

Zygota dzieli się na dwie komórki, te na kolejne dwie, itd. tworząc zarodek, zwany embrionem. O komórkach zarodka mówimy, że są macierzyste albo niedojrzałe, ponieważ nie tworzą żadnej tkanki. Są to komórki niejako tymczasowe, ponieważ nie dzielą się na identyczne komórki, jak komórki tkanki, lecz różnicują się do innych typów komórek, również macierzystych, z których z kolei powstaną poszczególne części ciała – tułów, szyja, głowa, kończyny.

Ostatecznym etapem różnicowania się komórek macierzystych są somatyczne komórki macierzyste. Komórki te mają ostatnią, mocno ograniczoną zdolność różnicowania się – przeistaczania się w inny rodzaj komórek. Otóż mogą one wytworzyć tylko jeden rodzaj komórek, które wskutek serii podziałów tworzą tkanki, czyli grupy identycznych komórek, mających takie same właściwości, pełniących w organizmie te same funkcje. Tym sposobem powstaje kilkucentymetrowa miniaturka człowieka – ludzki płód.

Somatyczne komórki macierzyste już do końca naszych dni pozostaną w tkankach, gdzie będą pełnić rolę swoistych wzorców służących do kontroli, a w razie potrzeby także naprawy nowych komórek, w trakcie ich dorastania po podziale komórkowym, by mogły tworzyć solidną, pełnowartościową tkankę.

Rozwój płodu to intensywne dzielenie się komórek tkankowych, w wyniku czego następuje jego szybki wzrost. Substancje budulcowe niezbędne do rozmnażania się komórek tkankowych płód otrzymuje tylko z jednego źródła – z krwiobiegu ciężarnej. Tam zaś nie zawsze są one dostępne w odpowiedniej ilości. Nieprawidłowe odżywianie i problemy z wchłanianiem u ciężarnej to tylko niektóre przyczyny niedoboru substancji odżywczych w krwiobiegu ciężarnej. Jeśli do tego dodamy używki i leki zażywane przez ciężarną oraz inne toksyny wnikające do jej krwiobiegu ze środowiska zewnętrznego, to otrzymujemy rzeczywisty obraz warunków, w jakich wzrasta przyszły noworodek.

Skądinąd wiadomo, że kobiety skrajnie niedożywione bądź totalnie strute rodzą dzieci w terminie, czyli po dziewięciomiesięcznej ciąży. Wniosek stąd, że ani niedobór substancji odżywczych, ani duży poziom toksyn w krwiobiegu ciężarnej, nie są czynnikami wpływającymi na szybkość podziałów komórkowych płodu. Płód rośnie tak samo szybko, gdy otrzymuje budulec pełnowartościowy, jak i wtedy, gdy ma do dyspozycji jedynie budulec podłej jakości. Nie może zatem dziwić, że spora ilość komórek, a nawet tkanek organizmu noworodka, to komórki, a nawet tkanki zdefektowane, a więc niepełnowartościowe. Niektóre z nich mogą mieć charakter nowotworowy, co tłumaczy fakt występowania raka u dzieci.

* Zygota – komórka powstała w wyniku zapłodnienia, czyli połączenia haploidalnej (zawierającej połowę chromosomów) gamety żeńskiej (jaja) z haploidalną gametą męską (plemnikiem). Powstała w ten sposób komórka zawiera diploidalną, czyli kompletną liczbę chromosomów. U człowieka występują 23 pary chromosomów.

Przez choroby do zdrowia

Płód nie ma możliwości wymiany zdefektowanych komórek, ponieważ proces ten wiąże się z przerobieniem ich na ropę i wydaleniem do środowiska zewnętrznego, co w tym przypadku nie wchodzi w rachubę. Ponadto w procesie tym zazwyczaj uczestniczą wirusy i bakterie, a przecież płód nie może smarkać, kichać i kaszleć. W ogóle nie może chorować, toteż płód nie posiada wykształconego systemu odpornościowego, a jedynie jego zalążek, jakim są zdeponowane w szpiku kostnym somatyczne komórki macierzyste leukocytów.

Niemowlęctwo to dobry okres na chorowanie. Organizm jest w tym okresie nieporadny, więc wywołana chorobą dodatkowa nieporadność nie czyni większej różnicy. Z tego właśnie względu większość ewolucyjnie związanych z nami chorobotwórczych drobnoustrojów to zarazki wywołujące specyficzny rodzaj chorób, zwanych chorobami wieku dziecięcego. Tak to sobie wymyśliła natura, nam zaś pozostaje jedynie dopilnować, by nasze dzieci odchorowały swoje choroby, bo to z pewnością wyjdzie im na zdrowie.

Powszechnie naiwnie sądzi się, że z odchorowaniem chorób zakaźnych wiąże się jedynie nabycie odporności na nie. Nic bardziej mylnego! System odpornościowy wpuszcza do hodowli komórek, jaką w istocie jest organizm, drapieżniki-zarazki po to, by wytrzebić komórki najsłabsze i tym sposobem przerwać ich dalsze rozmnażanie się, co w przypadku noworodka oznacza przerwanie linii rozwojowej fragmentu tkanki zbudowanej z komórek podłej jakości.

Mówiąc wprost: choroby wieku dziecięcego stoją na straży prawidłowego rozwoju dziecka, ponieważ zapobiegają wadom rozwojowym, będącym konsekwencją rozrostu tkanki zbudowanej z wadliwych komórek. Dzięki somatycznym komórkom macierzystym jest możliwe odtworzenie fragmentu, a w sprzyjających warunkach nawet całej tkanki. Żeby to było możliwe, niezbędne jest usunięcie wadliwych komórek po to, by przygotować miejsce dla nowych, w pełni sprawnych, solidnych komórek. Fragmenty komórek tkanki, leukocytów tudzież bakterii to ropa, którą bezwarunkowo należy z organizmu wydalić.

Konsekwencje pozostawienia wadliwych komórek



Trudno przyjąć do wiadomości, że wszelkie wady rozwojowe i związane z nimi kłopoty zdrowotne są konsekwencją pozostawienia w rosnącym organizmie kilku, a nawet jednej wadliwej komórki. Spróbujmy to sobie uzmysłowić na przykładzie kręgosłupa. U noworodka jest on prosty, gdy dziecko zaczyna chodzić, także nie zauważamy jego skrzywienia, aż tu nagle... skolioza. Najpierw szok – jak to? skąd? dlaczego? Potem jakieś głupawe ćwiczenia korekcyjne, które jedynie rodzicom dają poczucie, że zrobili wszystko co możliwe dla swego dziecka. Dziecku niczego one nie dają, więc już do końca życia będzie borykać się z krzywym kręgosłupem.

Nazwa sugeruje, że kręgosłup to jakiś słup zbudowany z kręgów. I tak w rzeczywistości jest – kręgosłup zbudowany jest z nałożonych na siebie sztywnych kręgów, poprzekładanych elastycznymi jądrami miażdżystymi, potocznie zwanymi dyskami. W pionie ów zestaw krążków utrzymywany jest przez krótkie mięśnie przykręgowe. Mięśnie te występują parami, co wprawdzie umożliwia pionową postawę, ale bynajmniej jej nie gwarantuje, gdyż muszą one spełnić pewien ważny warunek: muszą być parami równe. Nawet niewielkie zróżnicowanie którejkolwiek pary mięśni przykręgowych wywołuje wychylenie kręgosłupa na bok. By utrzymać równowagę, kręgosłup w innym miejscu przechyla się w stronę przeciwną, przybierając kształt litery S.

Skolioza, bo tak nazywa się skrzywienie kręgosłupa, nie powstaje wtedy, gdy zostanie zauważona, a więc jest już za późno. Skolioza powstaje w łonie matki jako skutek rozmnożenia się wadliwej komórki w trakcie budowy organizmu płodu. Natura w swej mądrości przewidziała taką ewentualność, pozostawiając w tkankach somatyczne komórki macierzyste, które mogą odtworzyć tkankę, ale pod dwoma warunkami:
musi zostać usunięta cała populacja wadliwych komórek, by stworzyć miejsce dla powstania nowych komórek,
muszą zostać dostarczone wszystkie substancje, niezbędne do budowy nowych, pełnowartościowych komórek.

Spełnienie tych dwóch warunków często napotyka na trudności już na etapie usuwania wadliwych komórek, gdy tylko pojawią się objawy wydalania z organizmu noworodka fragmentów usuniętych komórek, które pieczołowicie są blokowane rozmaitymi zabiegami, zwanymi leczeniem. Dostarczanie substancji budulcowych także pozostawia wiele do życzenia, bo albo niemowlę nie otrzymuje ich wszystkich, albo otrzymuje je jako oczyszczone, a więc w nieodpowiednich proporcjach, bądź w postaci nieprzyswajalnej – przegotowane, spasteryzowane, zhomogenizowane.


Dzięki somatycznym komórkom macierzystym można odtworzyć wszystkie tkanki, ale w przypadku kręgosłupa jest to możliwe jedynie w okresie, gdy dziecko jeszcze go nie używa, a więc nie chodzi, a jeszcze lepiej, gdy nie siedzi, czyli że krążki kręgosłupa leżą sobie swobodnie i nie trzeba używać mięśni przykręgowych, by utrzymać je w pionie. Niesparowana para mięśni przykręgowych przechyla kręgosłup na bok, a więc utrzymanie pozycji pionowej wymaga przechylenia go w innym miejscu w drugą stronę, determinując rozwój kręgów, mięśni i ścięgien kręgosłupa, to zaś rzutuje na rozwój tkanek ściśle powiązanych z kręgosłupem – barków, żeber, miednicy. Taki zakres regeneracji przekracza możliwości somatycznych komórek macierzystych, więc skrzywienie kręgosłupa pogłębia się, aż w którymś momencie zostaje zauważone. W podobny sposób powstają inne asymetryczne deformacje rozwojowe, na przykład wada zgryzu, skrzywienie przegrody nosowej, zez, astygmatyzm.

Trzy główne drogi wydalania fragmentów komórek

Najwygodniejszą dla organizmu, najczęściej przezeń wykorzystywaną drogą wydalania ropy jest przewód pokarmowy, do którego wydalana jest ona przez gruczoły śluzowe błony śluzowej. Obecność ropy w przewodzie pokarmowym jest patologią, toteż najkorzystniej jest pozbyć się jej jak najszybciej. Z tego właśnie powodu niemowlęta słyną z częstego oddawania stolca.

Drugą, często przez organizm używaną drogą ewakuacji ropy, są gruczoły śluzowe dróg oddechowych, zarówno górnych, jak i dolnych. Nie może zatem dziwić, że niemowlęta tak często miewają katar i kaszel.

Trzecią, raczej awaryjną i w normalnych warunkach najrzadziej przez organizm używaną drogą ewakuacji ropy jest skóra. Jest to niewątpliwie najuciążliwszy sposób usuwania zdefektowanych komórek, ponieważ wiąże się z wystąpieniem wysypek, opryszczek, krost, wrzodów, czyraków.

Zarazki a somatyczne komórki macierzyste

Somatyczne komórki macierzyste mają znaczenie w każdym wieku, ale największe w okresie dojrzewania. Nieprzypadkowo na ten okres życia przypada kumulacja chorób infekcyjnych, zwanych chorobami wieku dziecięcego. Przyjmuje się, że dla prawidłowego rozwoju dziecko powinno odchorować 50 chorób infekcyjnych, z czego połowa powinna wystąpić w pierwszych trzech latach życia, pozostałe w kolejnych dziesięciu latach. To jest jedyny sposób, żeby somatyczne komórki macierzyste mogły mieć optymalny wpływ na prawidłowy rozwój organizmu, ponieważ do wytrzebienia słabych komórek, rzutujących na kondycję tkanki, najlepiej nadają się drapieżniki o rozmiarach porównywalnych do tych komórek. Czy może zatem dziwić, że natura rolę tę powierzyła wirusom i bakteriom?

Trzeba zaznaczyć, że eliminowanie niepełnowartościowych komórek przy współudziale chorobotwórczych zarazków to poważne remonty organizmu, zdarzające się raczej sporadycznie. Na co dzień proces ten jest realizowany przez wyspecjalizowane komórki systemu odpornościowego.

Komórki macierzyste jako lokata bankowa

Z faktu istnienia komórek macierzystych wyciąga się tylko wniosek medyczny – że nadają się do leczenia. Wciąż trwają kombinacje (zwane badaniami naukowymi) jak by tu za pomocą somatycznych komórek macierzystych odtworzyć patologicznie zmienioną tkankę. Badania na zwierzętach wykazały niezbicie, że komórki macierzyste, po zaimplantowaniu do uszkodzonej tkanki, wcale jej nie odtwarzają, a jedynie wytwarzają potworniaki*. Wyniki tych badań nie są tak nagłaśniane, jak wcześniejsze doniesienia o (teoretycznie) nieograniczonych możliwościach komórek macierzystych, w związku z czym nadal świetnie prosperują tak zwane banki komórek macierzystych, w których za ciężkie pieniądze przechowuje się zamrożoną krew pępowinową jako swoiste zabezpieczenie biologiczne dziecka na wypadek, gdyby... zaistniały dwa warunki: po pierwsze postęp w medycynie umożliwił wykorzystanie komórek macierzystych (na co w ogóle się nie zanosi), no i po drugie, gdyby zaistniała potrzeba odtworzenia tkanki deponenta.

Co ciekawe, tylko krew pępowinowa zawiera komórki macierzyste zdolne odtworzyć dowolną tkankę organizmu, natomiast krew obwodowa kilkudniowego noworodka zawiera jedynie somatyczne komórki macierzyste krwi. To powinno dać do myślenia.

Obecnie badania skupiają się na somatycznych komórkach macierzystych, które potencjalnie dają największe szanse odtworzenia tkanki. W tej sytuacji banki krwi pępowinowej powinny paść, tymczasem mają się dobrze. Dlaczego? Otóż bankierzy krwi pępowinowej wyjaśniają, że z komórek macierzystych pobranych z krwi pępowinowej można wyhodować in vitro dowolną somatyczną komórkę macierzystą. Jest to tłumaczenie o tyle pokrętne, że somatyczne komórki potrzebne do odtworzenia tkanki o wiele łatwiej jest pobrać po prostu z odtwarzanej tkanki.

* Potworniak to guz nowotworowy powstały wskutek różnicowania się zagubionej komórki macierzystej. Do zagubienia się komórki zapoczątkowującej rozwój potworniaka dochodzi w fazie embrionalnej, gdy komórki macierzyste przemieszczają się do odpowiednich części ciała, by zapoczątkować tworzenie się tkanek i narządów. Potworniaki najczęściej zlokalizowane są w okolicach gonad (jajników, jąder), kręgosłupa oraz w pobliżu linii wyznaczającej środkową symetrię ciała. W zależności od pluripotencji (zdolności komórki macierzystej do zróżnicowania się w typ lub typy komórek somatycznych), rozróżnia się różne stopnie dojrzałości potworniaków – od zbudowanych z jednej tkanki potworniaków niedojrzałych (np. mięsaki), do potworniaków dojrzałych, zawierających w pełni ukształtowane włosy, fragmenty skóry z gruczołami wydzielającymi łój naskórkowy i pot, a niekiedy także ślinianki oraz zdeformowane zęby. Niektóre potworniaki mogą zawierać gruczoły dokrewne i wydzielać hormony, najczęściej tyroksynę (wywołując objawy nadczynności tarczycy), serotoninę (wywołując nadmierną ospałość) oraz gonadotropinę (dając fałszywy obraz testów ciążowych). Potworniaki występują częściej, niż może się wydawać, ponieważ około 15% guzów jajnika to potworniaki.

Metody blokowania procesu regeneracji tkanek

Obecnie rodzice, wespół z lekarzami, dysponują bardzo skutecznymi metodami blokowania wszelkich prób organizmu dziecka, zmierzających do odtworzenia tkanek według pierwotnego wzorca, zakodowanego w somatycznych komórkach macierzystych. W procederze tym można wyróżnić trzy główne nurty: profilaktyczny, prewencyjny i doraźny.
Profilaktyczne blokowanie procesu usuwania wadliwych komórek to zapobieganie chorobom infekcyjnym poprzez system szczepień. W ten perfidny sposób, rzekomo dla dobra dziecka, kreuje się pacjenta – nabywcę komórek macierzystych.
Doraźne blokowanie procesu usuwania wadliwych komórek polega na zwalczaniu wszelkich objawów chorobowych za pomocą leków, głównie antybiotyków, ale także leków przeciwzapalnych, przeciwgorączkowych, przeciwkaszlowych.
Prewencyjne blokowanie procesu usuwania wadliwych komórek to tak zwane osłonowe podawanie leków, głównie antybiotyków, po to by choroba „nie przerzuciła się” z jednego organu na drugi, na przykład z oskrzeli na płuca.

Przy tak wielostronnym blokowaniu użycie zarazków do usunięcia wadliwych komórek staje się po prostu niemożliwe. Organizmowi nie pozostaje nic innego, jak kontynuować ów proces we własnym zakresie, zdając się jedynie na komórki żerne własnego systemu odpornościowego. Proces ten przebiega o wiele wolniej i nie towarzyszy mu charakterystyczna dla przebiegu chorób infekcyjnych gorączka.

Dlaczego dziecko nie chce jeść

Dziecko nie chce jeść, gdy nie jest głodne – to jasne jak słońce. Na tym stwierdzeniu w zasadzie należałoby sprawę zakończyć, gdyby nie to, że nader często brak apetytu dziecka staje się nie lada problemem dla rodziców. A zatem nie ma wyjścia – trzeba wyjaśnić rodzicom: dlaczego dziecko nie jest głodne. Może w końcu zrozumieją, jaką krzywdę wyrządzają własnemu dziecku, zmuszając je do jedzenia nie bacząc, czy ono chce jeść, czy nie chce.

Proces wymiany komórek naszego ciała można porównać do remontu mieszkania, który rozpoczyna się od wyniesienia mebli, dywanów i obrazów, a następnie zdarcia tapet, czasami skucia tynku. Kto na tym etapie remontu wnosi do mieszkania nowe meble, dywany, tapety i obrazy? A tak właśnie postępują opiekunowie, starając się na wszelkie sposoby wcisnąć w dziecko jakieś rzekomo zdrowe jedzenie akurat wtedy, gdy nie jest głodne, bo jego organizm postanowił usunąć wadliwe komórki, by zrobić miejsce dla nowych. Z tą sytuacją mamy do czynienia nie tylko w chorobie z gorączką, będącej namacalnym przejawem remontu organizmu, ale także wówczas, gdy usuwanie wadliwych komórek biorą na siebie komórki żerne systemu odpornościowego. Proces ten przebiega łagodniej, jest rozłożony w czasie, ale także nie chce się jeść.

Dziecko dobrze wie, kiedy chce jeść i ile. Nie wolno go zmuszać, by coś zjadło, albo zjadło więcej, bo rodzicowi się wydaje, że zjadło za mało. Je się po to, by zaspokoić głód, ponieważ tylko wówczas jedzenie sprawia nam przyjemność. Torturując dziecko, by wymusić na nim zachowanie nienaturalne, wzbudzamy w nim awersję do jedzenia, czyli uzyskujemy efekt odwrotny do zamierzonego.

A już szczytem głupoty jest podanie dziecku batonika w obawie, żeby nie umarło z głodu. Jak można umrzeć z głodu, skoro się nawet tego głodu nie poczuło? Właśnie tego głodu niejadkowi brakuje. Bez głodu, przekarmione słodyczami, dziecko nigdy nie polubi warzyw, które są mu niezbędne do budowy nowych, pełnosprawnych komórek, ale dopiero wówczas, gdy zakończy się proces usuwania wadliwych komórek. Poznamy to po tym, że dziecko samo zawoła: – Jeść!

Autor: Józef Słonecki

Źródło

Co pisze o Panu Jezusie i Jego Matce „judeochrzescijanski” Talmud czyli swieta ksiega „Starszych Braci w Wierze” ?

 

Co pisze o Panu Jezusie i Jego Matce „judeochrzescijanski” Talmud czyli swieta ksiega „Starszych Braci w Wierze” ?

Ano w jednej z haggad Talmudu, „Toledad Jeszu” vel „Historia Jeszu” zredagowanej ostatecznie już chyba w średniowieczu, na dnie piekieł znajduje się trzech najgorszych złoczyńców i wrogów Izraela:

1. Tytus – cesarz rzymski który spalił świątynię jerozolimska więc codziennie za kare jest spalany ?
2. Balaam – prorok mezopotamski który na życzenie króla Moabu Balaka miał przekląć Izraelitów choć ostatecznie wskutek interwencji boskiej tego nie uczynił mimo to w piekle gotuje się we własnej spermie – kara ta nie tak jasna jak ta Tytusa i ma zapewne związek z nakłanianiem synów Izraela do nierządu z kobietami moabskimi ?
3. Calkiem zreszta słusznie powieszony w wigilię paschy zwodziciel Jeszu vel Jezus który gotuje się we własnym wrzącym kale na samym dnie Piekiel ?

Swiety Koran zostal jak zapewne dobrze wiecie podyktowany przez samego Archaniola Gabriela prorokowi Muhammadowi a przynajmniej tak uwazaja muzulmanie na calym swiecie ?

I tak w Surze nr. 3 „Al – Imran” – wersety 37-43 – opisuje Koran zwiastowanie Marii Pannie i narodziny Pana Jezusa :

37. Anioł powiedział do Marji: Bóg cię wybrał, oczyścił, jesteś.
38. Bądź poświęconą, Panu, czcij Go, padaj na twarz przed nim i klękaj, z jego sługami.
39. Odkryłem ci tę tajemnicę, [Muhammadzie], nie byłeś bowiem pospołu z tymi którzy losowali, który z nich będzie miał staranie o Marji? ty nie byłeś świadkiem ich sprzeczek.
40. Anioł mówił do Marji: Bóg ogłasza tobie słowo swoje, nazywać się będzie Jezus Messjasz Syn Marji, w tym i przyszłym świecie, wielki powiernik Najwyzszego.
41. Słowa jego słyszeć będą ludzie od kolebki do starości, nalezeć będzie do liczby sprawiedliwych.
42. Panie! odpowiedziała Marja, jakze mogę mieć syna, zaden się człowiek do mnie nie zblizył. Tak właśnie odpowiedział Anioł, Bóg wyprowadza stworzenia według swej woli Najwyzszej, jezeli chce zeby rzecz jaka stała się, mówi: stań się, i stanie się.
43. On go nauczy pisma i modrości, Pentateuchum i Ewangeliji. Jezus będzie Jego posłańcem do synów Izraela, On im powie:przychodzę do was ze znakami (cudami) Boskiemi, i uksztalcę z błota postać ptaszka, a tchnieniem mojem z woli Bozej natychmiast ozywiony będzie, uleczę ślepych od urodzenia, trędowatych, wskrzeszę umarłych, za wolą Boską, powiem wam coście jedli, a coście ukryli w domach waszych. Czyny te wszystkie będą, dostatecznym znakiem dla was, jeśli jesteście wierni.

To naprawde nie wiem dlaczego nie obchodzimy Dni Muzulmanow w Kosciole Katolickim tylko Dni Zydowskie przeciez nie ma na calym swiecie Religii bardziej antychrzescijanskiej niz Zydzi ?
.

KIEDY CWANIACTWO URASTA DO RANGI „PRZYMIERZA Z BOGIEM”….

 

  1. KIEDY CWANIACTWO URASTA DO RANGI „PRZYMIERZA Z BOGIEM”….

    W moim niebagatelnie długim i bogatym w wydarzenia życiu, poznałem niezliczoną też ilość Żydów.
    Nie wiem, czy byli to Żydzi, czyli etniczni, palestyńscy semici, czy żydzi w rozumieniu tylko wyznania. Nie wiem, bo ani oni sami, ani ich wyznanie nie było dla mnie problemem.
    Ale byli wśród nich ludzie naprawdę inteligentni i mądrzy, byli też i nieliczni, pospolici głupcy. Za to wśród dziewcząt, poznałem wyłącznie piękności o egzotycznej urodzie.

    Jednak prezentowany wyżej tekst zmobilizował mnie do wyartykułowania skądinąd wielokrotnie przeze mnie podnoszonej kwestii, jak samoświadomość i patriotyzm, oraz duma z historii tworzy tak ważny fundament narodowego sukcesu.
    Bo ani w Korei, ani w Chinach nie spotkasz człowieka, który o Ojczyźnie by powiedział : „ten kraj”.

    Gdy Chiny, na początku XV wieku zbudowały Wielką Flotę Skarbów i stały się mocarstwem kolonialnym na IndoPacyfiku, Polska – toutes proportions gardées – pokonawszy rycerstwo „kolektywnego zachodu” na polach pod Grunwaldem stała się niekwestionowanym mocarstwem europejskim. A już po wielkiej Wiktorii Wiedeńskiej potwierdziła swój międzynarodowy status, by w niespełna wiek potem zostać „rozebrana” przez tych, których uchroniła przed turecko-osmańską nawałnicą i niechybną anihilacją.
    Lecz już „szyderstwem historii” jest fakt, że szacunek zachowaliśmy tylko w oczach zwyciężonych Turków : Legenda głosi, że na dworze Osmanów, kiedy Polski nie było już na mapach Europy, oznajmiano „Poseł Lechistanu jeszcze nie przybył”, afirmując w ten sposób nie uznanie rozbiorów.

    LEGENDA !

    Słowo-klucz-podwalina, pod fundament narodowego sukcesu.
    Żydzi na nim zbudowali mit o swej wyjątkowości jako nacji.
    Przytoczę dwa przykłady :

    Waterloo :
    ———–

    Uciekający przed siepaczami Napoleona, niemiecki książę Thurn und Taxis, którego ze starym Mayerem Amschelem Rothschildem łączyło zamiłowanie do numizmatyki – powierzył mu spory majątek. A kiedy przyszła klęska Waterloo, rezydujący w Londynie Nathan Rothschild, uprzednio rozpuściwszy przez swych giełdowych agentów – pogłoski ro rzekomym zwycięstwie Napoleona – został powiadomiony przez gołębie pocztowe o faktycznej klęsce – faktycznie za bezcen przejął Bank Anglii.
    I tak się zaczęła legenda, która pozwoliła Rothschildom na ekspansję w Europie, by potem przez powinowactwa przenieść ją do Ameryki. I która trwa do dzisiaj.

    Oscar :
    ——–

    I znów legenda głosi, że przybyli z Europy Wschodniej (Polski) żydowscy filmowcy, napotkali w Nowym Jorku – niechętną sobie atmosferę, więc spakowawszy walizy przenieśli się do Los Angeles, i tam, przy kawiarnianym stoliku – typowali pomiędzy sobą – najlepsze swoje filmy. I tak się zrodziła legenda festiwalowych Oscarów, który współcześnie urósł do rangi światowej wyroczni kinematografii.

    Z tych dwóch tylko przykładów jasno wynika, jak w następstwie legendy buduje się sukces, a za nim POZYCJĘ.

    Jednak, czy Izrael – jako państwo – ma szansę przetrwać bez anglosaskiego wsparcia – pomimo rozdęcia legend wokół „wyjątkowości” żydowskiego narodu ?

    Wątpię !!!

    Fizycznie, powstanie Izraela zapoczątkowała tzw Deklaracja Balfoura (ang. The Balfour Declaration) – list wysłany 2 listopada 1917 r. przez brytyjskiego ministra spraw zagranicznych lorda Arthura Jamesa Balfoura do barona Waltera Rothschilda (przywódcy społeczności żydowskiej w Wielkiej Brytanii) w celu przekazania Syjonistycznej Federacji Wielkiej Brytanii i Irlandii.
    List był deklaracją brytyjskiego rządu okazującą pragnienie utworzenia w Palestynie „żydowskiej siedziby narodowej”, co było odpowiedzią na oczekiwania i starania ruchu syjonistycznego. Deklaracja Balfoura została później włączona do zawartego w 1920 roku z Imperium osmańskim traktatu pokojowego w Sèvres i zaowocowała utworzeniem brytyjskiego Mandatu Palestyny.
    Czemu się zresztą wcale nie dziwię, bo to żydowski premier Anglii Disraeli – ofiarował królowej Wiktorii koronę cesarzowej Indii, i za pieniądze Rothschildów wykupił udziały w kanale Sueskim.

    Dziś, Izrael jest podtrzymywany przy życiu przez coroczną, wielomiliardową dotację Stanów Zjednoczonych.

    Gdy dotacja ustanie, może się skończyć GENIUSZ, a wraz z nim się zakończy terrorystyczny byt syjonistycznego tworu w Palestynie ?

    Może dlatego samobójcza wojna Zełenskiego trwać musi do ostatniego Ukraińca ???

    Oby nie Polaka !!!

TORA staro-hibru (co najmniej przed niewolą Babilon’ską, a może przed przeniesieniem stolicy/świątyni do Jeruszala’im) ale dla mnie po owocach poznacie go…

 do Otwarte Drzwi – nie, nie w Dobro, raczej w posłuszeństwo Kain’owe: brata zabił sam z siebie, ale

niekoniecznie: czemu ten jego Bóg wybrał jedną – z dwu – ofiarę ? Bo ten jego Bóg był Kłótnik=Yahwe i to jeszcze z powodu napicia się wina=Yahwe… No po prostu lubił się upić i kłócić, skłócać (byli lepsi/mędrsi od niego ELOH’im/ELOH’owie, co widział ELYON/EL…)
powiem szczerze, że mi on wygląda na tego od Owocu Zakazanego: też został wygnany z Gan Eden i…
wiódł Kłótnik Podłego (jak Kulawy Ślepego); zresztą zabawę tę powtórzył Autor TORA w Ks. Iob’a/Hiob’a…
A z tego mi wynika, że Bóg Yahwe Żydów-yahweistów to może być właśnie Szatan-Kusiciel przy Drzewie.
też wygnany z Ogrodu na Pustynię – sprawiedliwie.
Nie wiem, jak jest było/jest w oryginalnej
TORA staro-hibru (co najmniej przed niewolą Babilon’ską, a może przed przeniesieniem stolicy/świątyni do Jeruszala’im) ale dla mnie po owocach poznacie go… Nie zdołał skłócić Adama i Ewy: zostali wierni sobie w niedoli… to spróbował z ich synami i – osiągnął, co chciał, odrzucając jedną z dwu ofiar… A który tam którego zadźga – ? mniejsza o to…
To zupełnie jak w dawnych Chinach/Kitaju, kdzie dzieci był nad-miar i robioną taką selekcję: jednych chłopców masowo kastrowano i wyrastali na inteligentów dziwnie wyrosłych (np. w przedługimi rękami) a drugich, najlepiej braci, w celi głodzono… po iluś tam dobach przez okienko w drzwiach strażnik wrzucał nóż – zawsze któryś z braci był szybszy:
ktoś Tu nazwie go lepszym ? dobrym ? (na żołdbierza był odpowiedni)
ktoś Tu nazwie to postępem ?
ktoś tu Kain’a określi jako wartego promocji ? naprawdę ten ktoś chce go gościć ? Świętoszka/opisanego przez Moliere’a/ ?
Inaczej mówiąc: nic, co służy jemiole, nie może być dobre dla Drzewa ! albo Drzewo – albo jemioła.
Drzewo, któremu żal się zrobiło jemioły… usycha wyssaniutkie, mniam! – wyrzuceńcy na statkach podpływali do brzegów/portów Palestyny z błaganiem na burtach: Nie odbierajcie nam nadzieji! A jaka to jest zawsze nadzieja Kain’a/Kain’ów ?
wejść – skłócić – odebrać – wymordować…
od Madianit’ów-ocalicieli Mosze/Mojżesza 3 tyśe lat temu – do Netan’Yahu teraz dobijającego Palestynów wzruszonych’1947

Osobo ‚Otwarte Drzwi’ – stań przed nimi i przyjrzyj się goś… obcemu: uważnie !

Żyd profesor historii Shlomo Sand w rozmowie z Maciejem Nowickim.

 Żyd profesor historii Shlomo Sand w rozmowie z Maciejem Nowickim.

https://www.newsweek.pl/kto-wymyslil-zydow/v3svtwq

6 kwietnia 2010 10:00 | Aktualizacja 05 kwietnia 2011 r.
Definicja narodu polskiego w latach 20. i 30. XX wieku nie była wystarczająco republikańska i otwarta. Wszyscy, którzy nie urodzili się w religii katolickiej, a których rodzice byli na dodatek Żydami, Rusinami czy Ukraińcami, nie byli uważani – mimo faktu zamieszkiwania w państwie polskim – za część odwiecznego, umęczonego przez zaborców polskiego narodu. Większość twierdziła, że prawdziwy Polak powinien być katolikiem, podobnie jak dziś prawdziwy Izraelczyk musi być Żydem. Jednak Polska zmieniła się i dzięki europeizacji stała się bardziej otwarta, zmierza w stronę narodu obywatelskiego. Tymczasem w Izraelu coraz bardziej „zapomina się” o zróżnicowanej etnicznie i kulturowo przeszłości Żydów, aby uczynić z nich etniczny monolit. To kurczowe trzymanie się definicji etnobiologicznej tłumaczy pewien pozorny paradoks. W przeszłości głównym zwolennikiem Izraela była lewica. Dziś Izrael ma poparcie prawicy, często skrajnej. Nawet dawni antysemici stali się filosemitami. A to dlatego, że tylko w Izraelu mogą się dokopać do koncepcji narodu, jaką sami wyznają. Antysemici uwielbiają operować paralelami między nazizmem a państwem Izrael. Czy nie ma pan żadnych wątpliwości – stosując podobny chwyt retoryczny – pisząc, że gdy chodzi o definiowanie narodu, Hitler odniósł mentalne zwycięstwo w państwie żydowskim? – Były czasy w Europie, gdy każdy, kto sądził, że Żydzi są narodem obcym, był uważany za antysemitę. Dziś jest przeciwnie: każdy, kto głosi, że Żydzi nie tworzą odrębnego narodu, jest obwoływany wrogiem Izraela. To zwycięstwo idei nazistowskiej, czyli definiowania tożsamości na przesłankach biologicznych. Większość Izraelczyków wierzy, że z genetycznego punktu widzenia ma to samo pochodzenie. Jako że żydowska tożsamość jest tak bardzo krucha, od lat mnożą się w Izraelu laboratoria, które usiłują wykazać istnienie wspólnego dla Żydów DNA, tzw. genu żydowskiego. I ludzie w to wierzą – kiedy np. udzielałem wywiadu „The New York Timesowi”, argumentem obalającym moją książkę miał być sławetny gen żydowski. To tym bardziej żenujące, że nikt poważny już nie wierzy w istnienie czystych ras, nauka już dawno odrzuciła ten pogląd. Pana krytycy podkreślają: być może Izrael popełnia błędy, ale Shlomo Sand zbyt wiele wymaga od państwa, które chce jedynie przetrwać, a jest otoczone przez śmiertelnych wrogów. To właśnie ta nadzwyczajna sytuacja usprawiedliwia sięganie po nadzwyczajne środki. – Ale o czym my mówimy? Kto zagraża naszej egzystencji? Ostatnia wojna, która groziła Izraelowi unicestwieniem, toczyła się blisko 40 lat temu. Jesteśmy uzbrojeni po zęby i mamy wsparcie największej potęgi światowej. Ani Egipt, ani Jordania, ani Autonomia Palestyńska nie chcą dziś zlikwidować Izraela. Nawet Syria nie ma zamiaru dziś zniszczyć Izraela. To Izrael sam szuka śmiertelnych wrogów. Jest najgroźniejszym elementem na Bliskim Wschodzie. Nie zgadza się na pokój na podstawie granic z 1967 roku, który proponuje nam świat arabski, i chce być jedynym państwem nuklearnym w regionie… Cała wina leży po stronie Izraela? Nie obawia się pan nawet Hamasu? – Nie popieram w żadnym stopniu Hamasu. Ale trzeba zrozumieć, że także Izrael ponosi odpowiedzialność za radykalizm tej organizacji. Robi wszystko, by wpędzić Palestyńczyków w desperację, ponieważ Izrael rozumie wyłącznie jeden język – język siły. Powodem, dla którego dzisiaj nie sposób zawrzeć pokoju na Bliskim Wschodzie, wcale nie są zamachy Palestyńczyków czy ataki rakietowe. Powód jest odwrotny: to słabość Palestyńczyków. Wystarczy sobie przypomnieć, że Izrael zawarł pokój z Sadatem w 1977 roku wyłącznie dlatego, że Egipt odniósł połowiczne zwycięstwo cztery lata wcześniej. Polityka zagraniczna USA była dotąd w dużym stopniu zależna od Izraela. W Waszyngtonie interesy obu państw uznawano za zbieżne. To zaczyna się zmieniać. Coraz częściej czytamy, że w stosunkach izraelsko-amerykańskich mamy do czynienia z największym kryzysem od lat 70., że polityka kolonizacyjna Izraela zagraża temu, co Obama uważa za niezwykle istotne: próbie uspokojenia stosunków ze światem arabskim. Gdy w czasie niedawnej wizyty Joe Bidena Izrael ogłosił zamiar stworzenia nowych kolonii, Amerykanie byli po prostu wściekli. – Konflikty między Tel Awiwem a Waszyngtonem będą narastać. Aby wycofać wojska z Iraku, Amerykanie muszą poprawić stosunki z Syrią i Iranem, natomiast Izrael robi wszystko, by takiego odprężenia nie było. Interesy obu państw zaczynają się wyraźnie różnić. Dlatego mam nadzieję, że USA będą nadal wywierać presję w kwestii terytoriów okupowanych, bo nie wydaje mi się, by w samym Izraelu mogły zostać zainicjowane jakiekolwiek zmiany w tym zakresie. Carter zmusił Izrael do pokoju z Egiptem, Clintonowi nie udało się zmusić Izraela do pokoju z Palestyńczykami. Jak będzie tym razem? – Trudno powiedzieć, bo amerykańska polityka zagraniczna jest wypadkową stosunku sił pomiędzy grupami nacisku. A jak pan wie, istnieje w USA bardzo silne lobby prosyjonistyczne, które stara się zapobiec wszelkim naciskom na Izrael. Moim zdaniem to lobby jest bardzo groźne dla mojego kraju. Przecież konflikt w Irlandii Północnej skończył się wtedy, gdy lobby irlandzkich katolików w USA przestało udzielać wsparcia IRA, zrezygnowało z wysyłania broni i pieniędzy. Jakiś czas temu rozmawiałem z Amosem Ozem. On przez długi czas był orędownikiem pojednania Żydów i Palestyńczyków, wyznał mi jednak, że zrozumiał, iż nie ma na to najmniejszych szans. Zbyt wiele jest wzajemnej nienawiści. Jedynym realistycznym rozwiązaniem wydaje mu się natychmiastowy rozwód. – Fakt, że Oz, którego pacyfizm szanuję, sięga po podobne argumenty, co najmniej mnie dziwi. Idea całkowitego oddzielenia się od Arabów, życia bez Arabów, jest jakąś mrzonką. Jeśli ktoś chce żyć na Bliskim Wschodzie, musi przywyknąć do myśli, że nigdy nie będzie można odłączyć się od Arabów. Jeśli nie chce żyć z Arabami, niech wyjeżdża do Paryża albo Warszawy. Powiem coś jeszcze: im bardziej Palestyńczycy żyjący w Izraelu przyswajają sobie kulturę izraelską, tym większy jest poziom ich alienacji. Nie ma w tym żadnego paradoksu – czują się po prostu coraz bardziej wykluczeni. Poziom odrzucenia państwa izraelskiego narasta wśród nich nieustannie od 1948 roku. Pierwsza i druga intifada to drobiazg w porównaniu z zagrożeniem, jakie stanowi dzisiaj potencjał nienawiści sfrustrowanych Arabów – obywateli Izraela. Oni nie będą bez końca tolerować tego, że państwo, w którym żyją, podkreśla, iż nie jest ich państwem, a tylko i wyłącznie Żydów. Skończy się na tym, że się zbuntują i zrobią w Galilei nowe Kosowo. To będzie oznaczało zasadniczy zwrot w dotychczasowej historii Izraela. I wielkie zagrożenie dla jego dalszego trwania.

Upadek fałszywego „Izraela”

 

Upadek fałszywego „Izraela”


„Bóg umarł podczas holocaustu” – piszą żydzi. I paradoksalnie mają trochę racji, przestrzeliwując tylko nieco z datą: ot, o przeszło 1900 lat…

Judaistyczni żydzi odrzucili Boga, kiedy nie przyjęli Nowego Przymierza, zarazem odrzucając całe zrozumienie czym jest miłosierdzie, odkupienie, także empatia. W perwersyjnym sensie naprawdę „Bóg dla nich umarł”, bo przecież sami Go zabili, a Zmartwychwstałemu zaprzeczyli.

Odrzucenie

Z kolei kluczem do ludzkiego rozumienia „holocaustu” jest odczłowieczenie ofiar, pociągające za sobą i odczłowieczenie samych sprawców, czyli zjawiska wcale nie tak odległe od podejścia… talmudycznego. Skądinąd w tym właśnie kontekście zrozumiałym staje się skąd bierze się szczere odwrócenie się wielu żydów, a w jeszcze większym stopniu odstępców od judaizmu, syjonistów, od ratujących ich przodków Polaków. Przyczyną jest, poniekąd, polska słabość, a raczej to, co jest za nią uznawane.

Żyd, nawet religijny, nie rozumie psychologii ratujących go z narażaniem własnego życia gojów, bo sam nigdy by tego dla nich ani dla nikogo nie zrobił. Skoro więc nie dociera do niego w żaden sposób motyw chrześcijański, altruistyczny, etyczny – racjonalizuje go jako słabość. A ta budzić może co najwyżej irytację, jak choroba najmniejszego w stadzie, które inne osobniki odganiają, by w końcu zagryźć.

W jakimś zakresie doświadczenie „holocaustu” jest i pozostaje więc specyficznie żydowskim, bo jest doprowadzeniem do jakiejś potwornej konsekwencji elementów, które konstytuują tożsamość żydowską od co najmniej 2000 lat. To szatański paradoks, wąż Uroboros, z którego trzewi psychika judaistyczna i jej pokraczne dziecko, totalistyczna i rasistowska ideologia syjonistyczna, nie mogą, ale i nie chcą się wyrwać, co wyjaśnia także absolutny cynizm i bezwzględność ludobójstwa realizowanego w Palestynie pod religijnym niegdyś, a dziś tylko rasistowsko-etnicznym symbolem menory. To kara większa także, a może przede wszystkim, dla… samych żydów i Żydów / syjonistów.

Trwałość zniszczeń psychicznych i emocjonalnych dokonanych przez tak odhumanizowane podejście jest nie tylko faktyczne naśladowanie praktyk „holocaustu” w stosunku do muzułmańskiej i chrześcijańskiej ludności Gazy, ale przede wszystkim entuzjastyczne uczestnictwo w tym procederze szerokich rzesz społeczeństwa żydowskiego, odnajdującego jakby perwersyjną przyjemność w epatowaniu przekazem „Tym razem wreszcie to my jesteśmy ludobójcami!”.

Pycha

Jest to wreszcie zupełnie elementarne eschatologiczne. W zasadzie już w chwili, w której wybrał swój lud, a ostatecznie w chwili, gdy zdradził swój lud wysyłając Syna byle przybłędom – Bóg przestał być tej części dawnego Izraela potrzebny.

Polityczne kierownictwo dawnego Ludu Przymierza nie mogło zaakceptować utraty ekskluzywności, a więc i własnej pozycji. Absolut może wszak być tylko jeden. I tak lud postanowił stać się Bogiem. Prawdziwy problem ze stosunkiem żydów nie tylko do Jezusa, chrześcijaństwa i chrześcijan, ale całego świata i ludzkości w ogóle wynika bowiem z faktu, że (wbrew temu co sami twierdzą) doskonale wiedzieli i wiedzą, że Chrystus jest Mesjaszem. Odrzucili Go i zabili zupełnie świadomie i z premedytacją, nie godząc się z tym, że nie przybył, by oddać im władzę nad światem.

W wielu żydach jest więc głębokie poczucie całkowitego odrzucenia Boga, zapiekłość w wyborze Zła Absolutnego i nienawiść do całego Bożego Stworzenia. Do ostatecznej konsekwencji doprowadził to współczesny syjonizm ze swoją eksterminacyjną praktyką i nienawiścią do wszystkiego, co obce i nie podporządkowane, nawet do ortodoksyjnego judaizmu, skierowanego do wnętrza duszy żydowskiej, a nie skupionego na dążeniu do powszechnej dominacji.

Działając w takiej determinacji, elita syjonistyczna, pozbawiona już resztek post-religijnej moralności, nie jest więc nawet bliska satanistom, którzy aktem wolnej woli i sakramentem pokuty mogliby przecież zasłużyć na Boże Miłosierdzie. Syjonista wybiera i czyni zło wiedząc, że sam jest Złem, że je wybrał, do niego tylko dąży, nie mając i nie chcąc mieć żadnej nadziei na Przebaczenie i Pojednanie z Bogiem.

Syjonista jest syjonistą, bo w swej nieposkromionej pysze, nie mogąc stać się Bogiem, chce przynajmniej być Szatanem…

Banalność

Z kolei odrzucając religijność, ale pozostając przy świeckiej / rasistowskiej wersji doktryny „Narodu Wybranego”, syjoniści pozornie przeciwstawiając się stereotypom w istocie lubią przedstawianie Żydów jako geniuszy, zwłaszcza finansowych, jako nację, która wydała najwięcej noblistów itp.

Tymczasem państwo, które stworzyli w Palestynie, jest gospodarczą katastrofą, niezdolną do samodzielnego istnienia bez stałej kroplówki z amerykańskiego budżetu. Podobnie jest zresztą z samą organizacją państwa. Oto bowiem jego elity chwalą się, że ich rodacy wymyślili wszystkie główne ideologie nowożytności (na czele z libertarianizmem i komunizmem), tymczasem na terytorium kontrolowanym stosują po prostu prymitywny wojskowo-bezpieczniacki autorytaryzm, zresztą wymierzony również przecież przeciw własnym, rzekomo pełnoprawnym obywatelom, tj. tym o słusznym, „wybranym” pochodzeniu rasowym w ramach ustanowionego systemu segregacji.

Cóż w tym jednak takiego błyskotliwego? To potrafi byle sierżant dokonujący 178. zamachu stanu w postkolonialnej republice!

Współcześni syjoniści kochają też przedstawiać swoich przywódców jako geniuszy militarnych. I znowu jednak wyłącznie zbiorowy wysiłek anglosaski każdorazowo ratuje syjonistyczną okupację w Palestynie przed nieuchronnym w innych warunkach upadkiem. Rzekomy geniusz i wyjątkowość tego ludu to tylko mit, narzędzie propagandowe mające paraliżować potencjalnych konkurentów i przeciwników. Jasne, to też talent, by to inni ich utrzymywali i bronili.

Ale też oczywistym jest jak łatwo cała ta konstrukcja mogłaby się załamać, choćby w wyniku głębszego kryzysu w USA i UK oraz ostatecznego upadku schyłkowego już dziś porządku światowego. Okupacja Palestyny to zatem twór sztuczny, który nie może przetrwać załamania anglosaskiej hegemonii, ani kryzysu neoliberalnego globalizmu. Legenda państwowo-rasowa syjonistów uniemożliwia jednak sformułowanie nie tylko jakiegokolwiek rozwiązania, ale także planu na przyszłość: co po tak zwanym „Izraelu”?

Antysemityzm

Tu dochodzimy do trzeciego eksploatowanego stereotypu, uznawanego powszechnie za jawnie antysemicki: hipotezy „żydowskiego spisku i żydowskiej władzy nad światem”. Choć hasła te faktycznie historycznie eksponowane były przez rasistowskie, antyżydowskie ruchy polityczne, jednocześnie trudno oprzeć się wrażeniu najlepiej podsumowanemu przez pewien szmonces z lat 1930.: dlaczego niemiecki Żyd woli czytać nazistowskie gadzinówki, a nie własną prasę? Bo u swoich tylko „Żydowski bank zbankrutował…”, „Kolejna synagoga spłonęła…”, a u antysemitów „Żyd został premierem!”, „Żydzi to geniusze zła!”, „Kolejny sukces żydowskiej finansjery!”.

Czy znane spostrzeżenie Icchoka Singera, że „Żyd współczesny nie może żyć bez antysemityzmu. Jeśli antysemityzm gdzieś nie istnieje, on go stworzy”, nie odnosi się także, a może przede wszystkim do upowszechnienia takich właśnie stereotypów o rzekomej żydowskiej wszechpotędze, która w efekcie paraliżuje potencjalnych przeciwników, a każdą porażkę pozwala przedstawiać jako plan ukryty w planie? Czyż i nasi polscy antysemici nie potrafią w efekcie przekonywać, że konieczne jest wspieranie istnienia i działań Tel Awiwu, „bo inaczej Żydzi wrócą do Polski i znowu będą się panoszyć!”?

Takie zastraszenie innych, przekonanie świata o własnej dominującej pozycji, pomimo oczywistości faktów przeczących takiej przewadze, to rzeczywiście dowód znacznej sprawności propagandowej, która jednak nie powinna być mylona z jakimś nadzwyczajnym, ponadczasowym zbiorowym geniuszem, nie mówiąc o „wybraństwie” czy globalnej hegemonii.

Niemniej fakt, że tak wielu samych zainteresowanych wydaje się wierzyć w mity na temat żydowskości, wywołuje poważne implikacje, tak dla narodu żydowskiego, jak i w jego międzynarodowym otoczeniu.

Har-Magedon

Jak widzimy, ani od strony eschatologicznej, ani w rozumieniu nauk społecznych uroszczenia judaizmu i syjonizmu do wyższości czy choćby wyjątkowości nie mają najmniejszych nawet podstaw.

Niestety, trudno oczekiwać, by opętani szaleńczymi, zbrodniczymi ideologiami podjęli próbę naprawienia wyrządzonego zła czy polityczne wzięli udział w znalezieniu rozwiązania pozwalającego przywrócić pokój i zakończyć istnienie mechanizmu destabilizacji na skalę globalną, jakim okazał się nieudany eksperyment „Eretz Israel”.

Niestety, deifikując własny rasizm i imperializm, jego elity ostatecznie demaskują też czwarty mit na temat ludu, który wyjątkowym był wyłącznie poprzez zdradzone przez siebie Przymierze z Bogiem: mit racjonalizmu. Klasa polityczna państwa syjonistycznego nie tylko wydaje się dążyć do ostatecznego boju pod Har-Magedon. Oni są wyraźnie pewni, że w niej zwyciężą – albo już nic i tak nie będzie ich obchodzić.

I tak oto miast odbudowy Świątyni Jerozolimskiej, nieważne, w sensie dosłownym, religijnym lub symbolicznie, w formie świeckiego państwa syjonistycznego / syjonistycznej hegemonii makroregionalnej czy globalnej – to sama polityka przywódców żydowskich tak długo wywołuje widmo shoah, aż w końcu może je uczynić realnym.

Niestety, w ostatecznym rozrachunku koszt tego ostatecznego upadku mitu fałszywego „Izraela”[i] ponieść może cała ludzkość.

Konrad Rękas

[i] Nowożytne państwo żydowskie w Palestynie z chrześcijańskiego punktu widzenia uzurpuje sobie nazwę Izrael, która wraz z zawarciem Nowego Przymierza i ustanowieniem Kościoła przeszła na Jego wspólnotę wiernych. Wyjaśnieniu tej kwestii poświęciło swe prace wielu wczesnochrześcijańskich teologów, takich jak św. Justyn Męczennik. W pochodzącym z II wieku p. Chr. dziele Rozmowa z żydem Tryfonem pisał on: „Skąd pewność, że Chrystus jest obiecanym Mesjaszem? Z całego Pisma, którego proroctwa najdokładniej, aż do litery wypełniły się w Chrystusie, narodzonym z Dziewicy, jak prorokował Izajasz; Bogu prawdziwym, jak świadczą Jego uczynki i przepowiednie Patriarchów; umęczonym na krzyżu, bo przyjął na swe barki przekleństwo, pod którym wszyscy jęczeliśmy; zmartwychwstałym dnia trzeciego, jak przepowiadał psalmista i prorokował Jonasz, nie słowami, ale cudownym wydobyciem się z wnętrzności ryby. Już Micheasz i Zachariasz przepowiedzieli nawrócenie pogan; Jozue był figurą Zbawiciela; Malachiasz wyprorokował prawdziwą ofiarę; Abrahamowi, Izaakowi, Jakubowi, Judzie obiecał Bóg Syna swego, mającego założyć nowe, na świat cały rozciągające się Boże królestwo. To królestwo założone jest przez Chrystusa, który będąc Słowem Ojca, jest Bogiem, a zarazem człowiekiem.

Dziś chrześcijanie są prawdziwym Izraelem, i do nich, a nie do szczupłej garstki waszych prozelitów, odnoszą się obietnice uczynione przez Boga w Starym Zakonie [podkr. KR]”. Dla wiernych chrześcijan nazywanie syjonistycznej okupacji Palestyny „Izraelem” jest zatem nie tylko błędem teologicznym, ale wręcz grzechem i bluźnierstwem.

https://myslpolska.info/

Kto ma prawo do Witosa?

 

Kto ma prawo do Witosa?


Rafał Ziemkiewicz w swoim niezbyt jak często eleganckim stylu zakwestionował prawo PSL do powoływania się na Wincentego Witosa. Napisał na portalu „X”, krytykując słowa Władysława Kosiniaka-Kamysza: „Rocznicę urodzin Stanisława Gucwy proszę raczej odnotować, z Witosem to Pańska partia ma dziś tyle wspólnego, ci fiut z fiatem”.

Rząd Wincentego Witosa

Pomijając chamski ton, z punktu widzenia czysto merytorycznego Ziemkiewicz jeszcze raz pokazał, że jest ignorantem historycznym.

Zacznijmy od Stanisława Gucwy, który ma tu pełnić rolę „czarnego luda”, jako PRL-owski dygnitarz, będąc przed długie lata wiceprzewodniczącym Rady Państwa i marszałkiem Sejmu. Ale przed wojną, od 1936 działał w Związku Młodzieży Wiejskiej RP „Wici”, a w okresie okupacji pracował w spółdzielczości i brał udział w ruchu oporu (Stronnictwo Ludowe „Roch”, Bataliony Chłopskie, używał pseudonimów Golec i Socha), dosłużył się stopnia majora rezerwy.

Ale mniejsza o Gucwę. Interesuje nas Wincenty Witos. Czy ZSL miał z nim cokolwiek wspólnego? Oczywiście, że miał. W kluczowym dla przyszłości tego ugrupowania okresie, które powstało ostatecznie w 1949 roku, przyłączyło się do niego kilku bliskich współpracowników Wincentego Witosa, nie akceptujący polityki Stanisława Mikołajczyka, który w 1947 opuścił Polskę.

Na czoło wysuwa się tutaj Władysław Kiernik (1879-1971), przez wiele lat bliski współpracownik Witosa w PSL „Piast”, szef MSW w jego rządzie w 1923 roku, zwolennik sojuszu z Narodową Demokracją. W latach 1933-1939 towarzyszył Witosowi na emigracji w Czechosłowacji. Po 1945 roku został w Polsce, był zdecydowanym przeciwnikiem polityki Stanisława Mikołajczyka. W latach 1947–1952 był posłem na Sejm Ustawodawczy. Ponadto dwukrotnie był członkiem polskiej delegacji na sesje Organizacji Narodów Zjednoczonych w Londynie w 1946 oraz w Nowym Jorku w 1956. W latach 1956-1966 pełnił funkcję wiceprezesa Towarzystwo Łączności z Polonią Zagraniczną „Polonia”. Był aktywnym członkiem Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, w którym pełnił funkcję wiceprezesa Głównej Komisji Rewizyjnej.

Druga ważna postać to Jan Dębski (1889-1976). Przed wojną od 1916 był związany z PSL „Piast” (w międzyczasie miał związki z PSL „Wyzwolenie”). Wiceprezes Zarządu Głównego partii w latach 1921–1931. Członek Rady Naczelnej SL w latach 1931–1933. Od 1919 do 1930 poseł na Sejm (Ustawodawczy oraz I i II kadencji), w latach 1925–1930 jego wicemarszałek. On także od 1949 roku był członkiem ZSL. Biograf Dębskiego, Mateusz Ratyński, pisze:

„Z inicjatywy Czesława Wycecha we współpracy z Zakładem Historii Ruchu Ludowego zorganizowano w sierpniu 1966 r. spotkanie, na którym byli obecni m.in. Jan Dębski, Władysław Kiernik, Stanisław Osiecki, Romuald Wasilewski, Jan Dąb-Kocioł, Anna Gadzalanka. Kolejne rozmowy odbyły się 3 listopada 1966 r., podczas których prezes ZSL zaproponował powołanie przy NK ZSL Klubu Seniorów Ruchu Ludowego. Inicjatywa spotkała się z życzliwym przyjęciem.

20 albo 23 listopada 1966 r. odbyło się pierwsze organizacyjne spotkanie KSRL, w którym wzięło udział około czterdziestu osób. Obok Wycecha szczególną sympatię seniorom okazywał patronujący przedsięwzięciu sekretarz NK ZSL Sylwester Leszczykiewicz.

Wśród członków Klubu Seniora znaleźli się zarówno politycy przedwojennego PSL „Piast”, PSL „Wyzwolenie”, SCh i SL, ale też „lubelskiego” SL, PSL i ZSL, m.in. Jan Dąb-Kocioł, Jan Domański, Henryk Dzendzel, Teodor Kaczyński, Władysław Kiernik, Stanisław Kotek-Agroszewski, Józef Kowalczuk, Stanisław Osiecki, Michał Pankiewicz, Juliusz Poniatowski, Andrzej Waleron, Romuald Wasilewski.

Powołano pierwszy zarząd, na czele którego stanął Dębski, Teodor Kaczyński został wiceprezesem, sekretarzem Romuald Wasilewski, a pozostałymi członkami: Irena Kowalska, Jan Pawelec i Zofia Załęska. Wybór Dębskiego nie był przypadkowy. Cieszył się on największym poważaniem w środowisku oraz miał pełne zaufanie Czesława Wycecha”

I dalej: „Dębski był aktywnym gościem zebrań powołanej w 1967 r. Rady Naukowej Zakładu Historii Ruchu Ludowego zrzeszającej uczonych z różnych ośrodków badawczych. Podczas spotkań przedstawiał własne zapatrywania dotyczące okresu dwudziestolecia międzywojennego i bronił polityki PSL „Piast”. Pokazywał demokratyczny charakter partii Witosa, która dążyła do utrzymania w Polsce demokracji parlamentarnej i starała się ochronić kraj przed potencjalną dyktaturą (…) Aktywność i dobrą pamięć ludowca wykorzystano w dokumencie filmowym z 1967 r. poświęconym Witosowi. Materiał powstał z inicjatywy historyka Stanisława Laty i zawierał wypowiedzi Dębskiego, Henryka Dzendzla i Władysława Kiernika.

Przekazane przez polityka informacje dotyczące życia i działalności trzykrotnego premiera ukazały się również w opracowanej przez Jana Borkowskiego publikacji „O Wincentym Witosie. Relacje i wspomnienia” wydanej w 1984 r.

I wreszcie Stanisław Osiecki (1875-1967). Początkowo działacz PSL „Wyzwolenie” przeszedł do PSL „Piast”. Pisze Mateusz Ratyński: „Osiecki popierał współpracę „piastowców” z ugrupowaniami Chrześcijańskiego Związku Jedności Narodu. Był współtwórcą paktu lanckorońskiego, w tym przede wszystkim kompromisowych zapisów dotyczących reformy rolnej. Od 27 lipca do 15 grudnia 1923 roku piastował urząd ministra nowo powołanego resortu reform rolnych w koalicyjnym rządzie Wincentego Witosa. Sprawując funkcję, prowadził szerokie prace legislacyjne na rzecz przygotowania projektu reformy rolnej wraz z jej finansowaniem. Aktywnie pracował na rzecz zapewnienia odpowiedniej ilości areału przeznaczonego do parcelacji, regulowania obrotu ziemią czy uskutecznienia działalności urzędów ziemskich”. Po wojnie w PSL Stanisława Mikołajczyka, po 1956 aktywny w Klubu Seniorów Ruchu Ludowego, Brał udział w pracach na rzecz przywrócenia pamięci po Wincentym Witosie.

Zakładowi Historii Polskiego Ruchu Ludowego udało się doprowadzić do wydania w 1965 roku pamiętników Macieja Rataja (Wyd. Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza), gdzie znalazły się niepoprawne politycznie w tamtym czasie fragmenty o Bitwie Warszawskiej 1920 roku.

Dopiero w latach 70. i 80. doszło też do „rehabilitacji” Wincentego Witosa (twórczość Jana Borkowskiego), Witos pojawiał się jako ważna postać w dwóch filmach: „Śmierci prezydenta” Jerzego Kawalerowicza (1977) i „Zamachu stanu” Ryszarda Filipskiego (1980). Od 1988 roku historykom związanym z ZSL udało się rozpocząć wydanie „Dzieł Wybranych” Wincentego Witosa.

Już nowe PSL, od 1990, powstałe z polaczenia ZSL i PSL wilanowskiego – zajmuje się utrwaleniem pamięci o Witosie w pełnym wymiarze. Osobą „uwiarygodniającą” jego nowe oblicze było przystąpienie do władz nowego stronnictwa Hanny Chorążyny (1916-1999), działaczki emigracyjnego PSL.

W kontekście tych faktów, i biorąc pod uwagę to, że wszystkie ugrupowania postsolidarnościowe przez 30 lat skutecznie blokowały skasowanie wyroku brzeskiego ciążącego na Wincentym Witosie – próba zakwestionowania prawa obecnego PSL do związków z Wincentym Witosem jest śmieszna.

Jan Engelgard
https://myslpolska.info

Peter Szijjártó odpowiada Tuskowi

 Peter Szijjártó odpowiada Tuskowi


Peter Szijjártó, minister spraw zagranicznych Węgier, zwrócił uwagę, że jedną z podstawowych wartości Unii Europejskiej jest i musi być to, że nie można nakładać sankcji na kogoś tylko dlatego, że ma inne zdanie


Zgodnie z komunikatem Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Handlu minister Peter Szijjártó powiedział, że podczas wizyty w Kijowie Donald Tusk „wykazał się całkowitym brakiem szacunku i nieproszonymi słowami zaatakował stanowisko rządu węgierskiego w sprawie wojny na Ukrainie”, oskarżając nasz kraj o „zdradę Europy, o bycie nieeuropejskim” i „odnosząc się do najciemniejszego miejsca politycznego piekła”.


„Oczywiście, widzieliśmy wydarzenia ostatnich tygodni w Polsce i widzieliśmy koncepcję demokracji polskiego premiera. Widzimy, jak politycy opozycji są więzieni w Polsce. Widzimy, że opinie rozbieżne z władzą i rządem nie są w żaden sposób tolerowane” – podkreślił.


„Ale faktem jest, że wciąż musimy zadać sobie pytanie: jakie to zachowanie w obowiązuje w Europie? Czy tylko jedna opinia jest uznawana za dopuszczalną? Dlaczego nie tolerują, nie akceptują, nie dopuszczają do siebie tego, że mogą istnieć inne opinie na dany temat?” – wyliczał.


Minister zaznaczył, że jedną z podstawowych wartości Unii Europejskiej jest i musi być to, że nie można kogoś ukarać tylko dlatego, że ma inne zdanie na dany temat, a opinia nie może być zakwalifikowana jako nieeuropejska tylko dlatego, że różni się od naszej.


„Faktem jest, panie premierze Donaldzie Tusk, że każdy w Europie ma prawo do własnego zdania, każdy ma prawo do wyrażania własnego punktu widzenia, a zatem nikt nie może być ukarany, nikt nie może być zaklasyfikowany jako nieeuropejski, a tym bardziej uwięziony” – podkreślił.


Na koniec minister podkreślił, że na podstawie wydarzeń ostatnich tygodni, miesięcy i lat jasno widać, że na polu bitwy nie ma rozwiązania wojny na Ukrainie. „Na polu bitwy nie ma rozwiązania, ale każdego dnia jest więcej zabitych i każdego dnia więcej zniszczeń. Dlatego Węgry nadal opowiadają się za pokojem. Węgry odmawiają przejścia na stanowisko prowojenne Węgry zajmują stanowisko propokojowe. Uważamy, że zawieszenie broni musi zostać osiągnięte tak szybko, jak to możliwe, a rozmowy pokojowe muszą rozpocząć się tak szybko, jak to możliwe” – powiedział.


„Węgry suwerennym krajem, który ma prawo do wyrażania własnego zdania, ma prawo do wyrażania własnego stanowiska. (…) Domagamy się jak najszybszego pokoju na Ukrainie, nawet jeśli Donald Tusk ma inne zdanie i zajmuje stanowisko prowojenne” – podsumował.


Za: „Magyar Hirlap”

https://myslpolska.info/

Plandemia będzie wreszcie rozliczona

 

Plandemia będzie wreszcie rozliczona


W Polsce? Ależ skąd! Zarówno poprzedni, jak i aktualny rząd zrobi wszystko, aby ukryć pod dywanem śmierdzące wielkim oszustwem fakty plandemiczne. Jednak niedaleko od nas, tuż za południową miedzą, prawdziwe rozliczenie staje się coraz bardziej realne. 

Premier Słowacji Robert Fico w swojej mowie przed słowackim parlamentem zapowiedział zwołanie w najbliższym czasie komisji śledczej, mającej zająć się kulisami plandemii: zakupami niepotrzebnych urządzeń medycznych, testów i pseudoszczepionek, oraz określić odpowiedzialność za 21 tysięcy zmarłych na Słowacji po przyjęciu niezbadanych szczepionek przeciw zmyślonej pandemii.

Źródło: Telegram 20.1.2024 r. 17:57.

Malkontenci zapytają: cóż może zdziałać taka mała Słowacja? Otóż słowacki rząd nie narzeka, ale działa. To jest olbrzymia różnica, ponieważ większość rządów na świecie słucha zazwyczaj postawionych wyżej od nich, czyli wysłańców z Davos.

Tak wyraził się w roku 1930 G.B. Shaw w związku ze szczepieniami przeciwko ospie.

I co dalej? Powstanie komisja, przesłucha słowacki Sanepid. Zostanie wydany komunikat, który będziemy mogli przeczytać. Media publiczne, poza słowackimi, będą o tym milczały. Wolne media natomiast będą tę sprawę maglować do znudzenia.

I tutaj widać wyraźnie, dlaczego pani Urszula, pieszczotliwie nazywana przez lud Wodęleje (Van der Layen) szefowa Komisji Europejskiej, tak uskarżała się w Davos w sprawie „dezinformacji”. Przywilej ustanawiania definicji, co jest dezinformacją, przyznała sobie i to ona lub powołane przez nią gremia – bardzo „obiektywni” fachowcy od dezinformacji – przyklepią swój stempel cenzorski pod każdą krytyczną wypowiedzią niezgodną z zaleceniami globalistów.

Największym problemem naszych czasów nie są konflikty czy klimat, ale raczej szerzenie się dezinformacji. Powiedziała szefowa wspomnianej komisji. To przecież oczywiste, że jeśli nie chcą całkowicie przegrać wojny o nasze umysły, nie mają innego wyjścia i muszą koniecznie walczyć z niekontrolowanym publikowaniem informacji. Nie są w stanie przeciwstawić tym kłamstwom jakichś rozsądnych argumentów, więc jedyne co im zostało to właśnie cenzura. Prawda obroni się sama, jedynie kłamstwa potrzebują do przedłużenia ich marnego życia instytucjonalnej, opartej na strachu pomocy urzędników globalnej ideologii.

Gdyby ktoś mnie zapytał, czy znam przykłady, w których teorie spiskowe okazały się prawdziwe…

Jeśli podoba Wam się to, co tutaj piszę, bardzo pomogłoby dalszemu rozpowszechnianiu tych artykułów, gdybyście je udostępniali Waszym znajomym na mediach społecznościowych.

Autor artykułu Marek Wójcik
Mail: worldscam3@gmail.com
https://www.world-scam.com

Prawie każdy większy serwis informacyjny na świecie publikuje artykuły czarnej propagandy na temat choroby X

 

  1. Prawie każdy większy serwis informacyjny na świecie publikuje artykuły czarnej propagandy na temat choroby X. Dlaczego piszę czarną propagandę – ponieważ „eksperci” tak naprawdę nie są wymieniani, a recenzowane artykuły potwierdzają tezę o „śmiertelnym patogenie powodującym 20 razy więcej zgonów niż w przypadku Covid-19” lub „zabicie 20 razy więcej ludzi niż w przypadku Covid-19” lub „zabicie 50 milionów ludzi” nie istnieją. Jednak wszystkie te narracje są głównymi wiadomościami w mediach głównego nurtu.

    To tylko kolejne ćwiczenie z globalnego przekazu mające na celu wsparcie WHO (Światowego Forum Ekonomicznego) i propagowanej przez WEF narracji, że rządy muszą wpompować miliardy w największe ponadnarodowe korporacje na świecie, aby „wyleczyć” nieistniejącą chorobę.

    To, co nie jest czarną propagandą, ale raczej szarą propagandą, polega na tym, że ten strach jest propagowany przez WEF i WHO. Urzędnicy WHO to większość prelegentów i panelistów zajmujących się tematem „Choroba X” na spotkaniu w Davos w tym tygodniu. Ze strony WEF:

    Światowi przywódcy mają omówić przygotowania na następną pandemię na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos…

    Urzędnicy z całego świata udadzą się na coroczne spotkanie w Szwajcarii, a ryzyko stwarzane przez tak zwaną chorobę X jest jednym z kluczowych punktów porządku obrad.

    Na spotkaniu omówione zostaną nowe ostrzeżenia Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), że niezidentyfikowana choroba może zabić 20 razy więcej ludzi niż pandemia wirusa koronaawirusa.

    Najważniejszym naciskiem ze strony WHO i WEF jest stwierdzenie, że „choroba X” będzie chorobą odzwierzęcą. Pieniądze potrzebne na monitorowanie każdego skrawka ziemi na świecie to droga do powstrzymania „Choroby X”. Cóż za zbieg okoliczności, że zupełnie nowa agencja CIA/wywiadu wyznaczona do kierowania Narodowym Centrum Przeciwproliferacji i Bezpieczeństwa Biologicznego w celu monitorowania patogenów zamierza właśnie to zrobić. I że tak się składa, że ​​ma to przebiegać równolegle z misją CIA mającą na celu inwigilację świata w innych (nikczemnych?) celach.

    Według WHO choroba X skupia się na rozwiązaniach One Health . Światowa Organizacja Zdrowia opisuje One Health w następujący sposób:

    Urzędnicy rządowi, badacze i pracownicy wszystkich sektorów na poziomie lokalnym, krajowym, regionalnym i globalnym powinni wdrożyć wspólne reakcje na zagrożenia dla zdrowia. Obejmuje to rozwój wspólnych baz danych i nadzoru w różnych sektorach oraz identyfikację nowych rozwiązań, które eliminują pierwotne przyczyny i powiązania między zagrożeniami a skutkami.

    Zasadniczo One Health zapewnia urzędnikom zajmującym się zdrowiem publicznym całkowitą kontrolę i nadzór nad sztuczną inteligencją, Internetem, rolnictwem, zmianami klimatycznymi, zdrowiem publicznym, systemami medycznymi, obszarami ekologicznymi, obszarami miejskimi i wiejskimi. Może obejmować niemal wszystko. Ceni także życie zwierząt i roślin na równi z życiem ludzkim. WHO kontynuuje:

    badanie wpływu działalności człowieka na środowisko i siedliska dzikich zwierząt oraz tego, w jaki sposób wpływa to na zagrożenie chorobami. Do kluczowych obszarów zalicza się produkcję i dystrybucję żywności, urbanizację i rozwój infrastruktury, podróże międzynarodowe i handel, działania prowadzące do utraty różnorodności biologicznej i zmiany klimatu, a także te, które wywierają zwiększoną presję na bazę zasobów naturalnych – wszystko to może prowadzić do pojawienia się chorób odzwierzęcych choroby.

    Widzieliśmy już ten podręcznik…
    W czasopiśmie International Journal of Arts of Social Science opublikowano artykuł zatytułowany: „ The World Economic Forum, „The Lancet” and COVID-19 Knowledge Gatekeeping ”. Artykuł ten ma przełomowe znaczenie dla zrozumienia, jak korumpujące stały się WEF, a także WHO dla czasopism naukowych, naukowców, uniwersytetów i mediów (weryfikatorów faktów).

    https://www.zerohedge.com/geopolitical/globalists-new-weapon

Fico potępia decyzję Bidena

Decyzja prezydenta USA Joe Bidena o zezwoleniu Kijowowi na użycie amerykańskich pocisków głębokiego uderzenia na terytorium Rosji ma jasny c...