środa, 31 lipca 2024

Roma



Dzisiejsza rzecz będzie odnosiła się nie do dziejów starożytnego Rzymu, lecz do tego, że z areny dziejów zszedł on z pozoru całkowicie bezpotomnie. Czy zostawił dziedzica? A jeżeli powstał polityczno-duchowy depozytariusz: kto to był i co obecnie jesteśmy zobowiązani o nim powiedzieć?

Zacznijmy więc od prowokacyjnej tezy, że wszystko to czym wciąż dzisiaj jesteśmy jest owocem tego właściwie niespotykanego w historii Imperium. Wszystko!

Z pozoru możemy sądzić, że głównym spadkobiercą Rzymu są wyłonione zeń ludy łacińskie, a przede wszystkim jednak Germanie. Frankowie ze swoim Cesarstwem, zaś po nich Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego. Stworzone przez dynastię Saską, później zaś utrwalone przez Habsburgów. W pewnej mierze tak jest, ale jedynie w pewnej. Prawdziwym kontynuatorem starożytnego Rzymu, jego prawowitym dziedzicem stał się bowiem Kościół katolicki. To on bowiem adoptował tę starą cywilizację do kolejnych epok. Ale i on nigdy, by tego nie osiągnął, gdyby nie jego unikatowa instytucja.

A stał się nią Urząd Papieski. Można, by powiedzieć, że Jednoosobowy Kościół. Papież jest zatem wszystkim! W dziejach świata ten dzierżyciel Kluczy Piotrowych nie znajduje swojego odpowiednika. Jest to zatem struktura, która połączyła cywilizację rzymską z religią, odwołującą się właściwie wyłącznie do Chrystusa. I On jest również jako postać historyczna Kościołem.

Dwie zatem idee: wielowiekowa rzymska państwowość, ład i duch połączyły się w Stolicy Apostolskiej z wysublimowaną religią objawioną. A to wydawało się tak od siebie odległe, wrogie, a przynajmniej niezrozumiałe. Powstały rzeczy, w których przez wieki mieściło się to, co dziś nazywany cywilizacją łacińską, współcześnie zaś Zachodem.

Konfesja zawsze ma ścisły związek z życiem politycznym. Sama je właściwie przynajmniej współtworzy oraz podtrzymuje. Ma to swój wyraz w strukturze władzy, jej sposobach sprawowania, ideach i metodach realizacji. W związku z tym konkluzja może być tylko taka, że bez współdziałania rzymskiego Kościoła ze świecką władzą, w znaczeniu ich kulturowej jedności, to co sentencjonalnie nazywamy łacińskim światem, właściwie przestaje istnieć jako całość.

Czy ten obraz zatem wciąż istnieje? A jeżeli nie – kiedy umarł? Oczywiście nic nie kona nagle. I choć nie jestem zwolennikiem determinizmu dziejów, jako tak zwanego procesu historycznego, to jednak wielkie systemy najczęściej schodzą powoli. Tkwiąc przez kolejne wieki w tak zwanej postaci pomnikowej albo gdy obumierają, w jakimś stopniu zapładniają swoich następców.

Podobnie Kościół katolicki, będący Rzymem w nowym kostiumie, również ma długą historię schodzenia z tej areny. Spróbujmy zatem uchwycić pewne symboliczne daty.

Pierwszym sygnałem była protestancka rewolta, która w zasadzie zadała Papiestwu śmiertelny cios w postaci wiecznie krwawiącej rany, która nigdy nie była w stanie jakoś się zabliźnić.

Później przyszedł czas sekularyzacji, stałego zeświecczania poszczególnych społeczeństw. Bardzo symboliczne było zlikwidowanie w 1806r. Świętego Cesarstwa Rzymskiego. Kilkadziesiąt lat później powstało drugie cesarstwo Niemieckie, noszące nazwę II Rzeszy.

Trwało też ciągłe umniejszanie ziemskich prerogatyw Papieża na terenie Italii, aż do zjednoczenia i powołania unitarnego państwa obejmującego cały Półwysep Apeniński. Wreszcie Kościół na II Soborze Watykańskim, wychodząc naprzeciw temu laickiemu światu, sam postanowił z siebie zrzucić ostatnie pozostałości swojej rzymskiej przeszłości.

Antoni Koniuszewski
Myslpolska.info

Czy Europa przygotowuje się do wojny przeciwko własnym obywatelom?

Od kilku miesięcy Unia Europejska rozpoczęła bezprecedensowy wyścig zbrojeń, uzasadniany potrzebą wspólnej obrony. Jednak po bliższej analiz...