czwartek, 29 sierpnia 2024

W służbie domniemania winy



Taka postawa w administracji publicznej – np. w prokuraturze – demokratycznego państwa prawa jest nieuprawniona i niedopuszczalna, bo w sposób samowolny wkracza w niezawisłość sędziowską, burzy porządek prawny i przeczy podstawowej zasadzie prawnej, odwołującej się do pierwszeństwa zasady sprawiedliwości i słuszności w prawie nad zasadę ścisłego prawa.

W systemie prawnym, polskim i europejskim, od wieków obowiązuje zasada domniemania niewinności – art. 5 (in dubio pro reo) kodeksu postępowania karnego. Zasada ta bezpośrednio nawiązuje do norm prawnych konstytucyjnych, wskazując na odpowiedzialność karną za popełniony czyn zabroniony – art. 42 Konstytucji RP – a całość normatywna tego zagadnienia prawnego utrwalona została w Rozdziale: Wolności i prawach osobistych, w art. 38-56 Konstytucji RP.

Według Rzecznika Praw Obywatelskich:

Art. 42 – Prawo do obrony, domniemanie niewinności.

Odpowiedzialności karnej podlega ten tylko, kto dopuścił się czynu zabronionego pod groźbą kary przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia. Zasada ta nie stoi na przeszkodzie ukaraniu za czyn, który w czasie jego popełnienia stanowił przestępstwo w myśl prawa międzynarodowego.

Każdy, przeciw komu prowadzone jest postępowanie karne, ma prawo do obrony we wszystkich stadiach postępowania. Może on w szczególności wybrać obrońcę lub na zasadach określonych w ustawie korzystać z obrońcy z urzędu.

Każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu.

Co to oznacza?

(Ust. 1) Twórcy Konstytucji w sposób szczególny podkreślili tutaj odpowiedzialność za przestępstwa, a więc takie czyny zabronione pod groźbą kary, które są społecznie nieakceptowalne, wysoko szkodliwe, przy których wymierzane dolegliwości powinny być szczególnie odczuwalne.

Zasadę, że odpowiedzialności karnej podlega tylko ten, kto popełnia czyn zabroniony pod groźbą kary przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia, prawnicy opisują po łacinie jako nullum crimen sine lege (nullum crimen, nulla poena sine lege poenali anteriori).

Zarówno zasada nullum crime (nie ma przestępstwa) jak i zasada nulla poena (nie ma kary) znajdują swoje źródło już w artykule 31 ust. 3 Konstytucji (Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa).

Obie zasady mają charakter absolutny i nie mogą być poddawane żadnym wyjątkom.

(Ust. 2) Prawo do obrony oznacza możliwość podejmowania wszelkich działań zgodnych z prawem, które mają potwierdzić wersję zdarzeń uczestnika postępowania (jego niewinność lub określony charakter winy). W żadnym wypadku nie można wymagać współdziałania w udowodnieniu stawianych zarzutów.

Prawo to przysługuje na wszystkich stadiach postępowania i we wszystkich instancjach. Za każdym razem występuje w pełnym zakresie, niezależnie od zapadłych orzeczeń.

Niezwykle istotne jest w tym wypadku prawo do korzystania z pomocy obrońcy. Obrońca działa w interesie podejrzanego, umożliwiając mu pełne i efektywne korzystanie z przysługujących praw.

(Ust. 3) Fakt popełnienia zabronionego czynu oraz fakt popełnienia go w sposób zawiniony muszą być udowodnione.

Domniemanie niewinności odnosi się do każdego, kto dopuścił się czynu zabronionego, a nie jedynie do oskarżonego. Takie szerokie ujęcie jest istotne ponieważ artykuł 42 dotyczy odpowiedzialności karnej i postępowania karnego w każdej postaci.

Przepis ten należy bezpośrednio powiązać z prawem do sądu (art. 45 ust. 1). Jednocześnie warto podkreślić, że wyroki sądowe to najczęściej spotykane rozstrzygnięcia orzekające o wymierzeniu kary. Domniemanie niewinności przypisane jest również osobom, przeciwko którym toczy się dochodzenie lub śledztwo, a także obwinionym o popełnienie wykroczenia lub innego czynu zabronionego pod groźbą kary (zob. Biuletyn Informacji Publicznej RPO).

Na tle tychże unormowań prawnych, dostrzeżone praktyki wykonywania prawa przez pion prokuratorski, pod kierunkiem obecnego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, Adana Bodnara, musi budzić podejrzenie celowości takiego zwierzchniego działania służbowego – nie mylić z tzw. twardością prawa, bo takie wymagające ustawy musiałoby wpierw obowiązywać.

Na przykładzie aresztowanych urzędników państwowych z Ministerstwa Sprawiedliwości, odpowiedzialnych za rozdysponowywanie środków publicznych z Funduszu Sprawiedliwości, w latach 2016-2022, oraz ks. Michała Olszewskiego z Fundacji Profeto, dostrzec można trudną do zdefiniowania odpowiedzialność służb państwowych, by na tym wstępnym etapie rozpoznania dowodowego możliwa była bezstronna – a nie polityczna – ocena tego rodzaju rządowych programów prospołecznych, finansowanych ze środków publicznych, pod kątem klasycznego wyłudzenia lub oszustwa.

Jedno jest pewne, powyższy przypadek niewątpliwej hojności finansowej ze środków Funduszu Sprawiedliwości na rzecz prospołecznych inicjatyw, związanych z szeroko pojętą walką przeciwko przestępczości i jej ofiarom, nie może wyczerpywać znamion przestępstwa urzędniczego, w sensie medialnego domniemania. Dlaczego?

Ponieważ na zasadzie per analogia, ma to się nijak do przypadków zamierzonej defraudacji (?) majątku publicznego (np. wyprzedać bankowości polskiej – ok. 82% – w tym sprzedaż Banku Gospodarki Żywnościowej SA w 2003 roku, skupiającego w swojej strukturze 1632 banki spółdzielcze, na rzecz holenderskiego RABO Bank) przez poprzednie ekipy polityczne – jak UW, KLD, SLD, PSL-ZSL.

A jaskrawym przypadkiem niegospodarności urzędniczej była natomiast znana Afera Laboratorium Frakcjonowania osocza (LFO). Inwestycja ta była rozpoczęta w 1995 roku, ale Laboratorium to nigdy nie powstało.

A co czytamy w założeniach tejże inwestycji:

Inwestycja miała na celu stworzenie zakładu zajmującego się frakcjonowaniem osocza krwi i produkcją szeregu istotnych leczniczych produktów krwiopochodnych: albuminy, immunoglobuliny, czynnika VIII i czynnika IX. Z biznesowego punktu widzenia inwestycja miała być wysoce dochodowa (10-12 mln zł rocznego przychodu) ze względu na wysokie ceny rynkowe produktów krwiopochodnych oraz duże zużycie w lecznictwie (np. leczenie nowotworów, oparzeń , hemofilii).

Inwestycja miała być również środkiem do realizacji zalecenia WHO, według którego każdy kraj powinien traktować krew i osocze jako zasoby strategiczne i dążyć do samowystarczalności w ich pozyskiwaniu. Polska była w przeważającej większości uzależniona od zagranicznych producentów tych leków, dlatego w 1995 roku międzyresortowa komisja po rozpoznaniu rynku wybrała firmę LFO jako realizatora zakładu.

Inwestycja otrzymała z konsorcjum banków (główny Kredyt Bank) kredyt w wysokości 34 mln dolarów, poręczony przez rząd Włodzimierza Cimoszewicza. W 1998 roku LFO podpisała umowę licencyjną z australijską firmą CSL. W 1999 roku bank wstrzymał kredytowanie inwestycji i rok później CSL wycofało się z inwestycji. W 200 roku LFO podpisała nową umowę licencyjną z firmą Octapharma. W 2001 roku bank ostatecznie zerwał umowę z LFO, a sprawą zajęła się prokuratura. (Za Wikipedią Afera LFO).

O tzw. Aferze FOZZ, w tekstach dziennikarstwa śledczego, wyczerpane zostały już chyb wszystkie wątki kryminalne. Po tych głośnych na cały świat aferach, naraz zażegnano: Aferę medialną (zwaną Aferą Rywina, tzw. Rywingate, z 2002), Aferę hazardową (2009), Aferę o karuzelach vatowskich (2014-2016), w ogóle nie wyjaśniono do końca Afery o aferach (2015), po upublicznieniu nielegalnych nagrań u Sowy&Przyjaciele.

Dzisiaj mamy do czynienia z całkiem nowym rodzajem, tym razem filmowych „Afer”. Są to afery bez afery, w których naczelną tendencją – upowszechnianą w masmediach – jest (ad hoc) doraźne domniemanie winy.

Co więcej – domniemaniu winy służy cały zestaw unijnych prerogatyw o praworządności(?). Niewątpliwie wiodącą rolę, w tym szkodliwym społecznie procesie, muszą mieć czarne charaktery – Donald Tusk i Adam Bodnar.

Ale Polska to nie bantustan – to nie San Escobar – a służby polskie muszą być najlepsze na świecie. Nie ma innej opcji.

Antoni Ciszewski
https://www.magnapolonia.org

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbrodnicze małżeństwo Graffów

W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego:  „Od 1931 r. do 31 sier...