wtorek, 8 października 2024

A tak to wygląda okiem Filozofa, na razie pominę źródło,

 

  1. robi za Syzyfa 

    A tak to wygląda okiem Filozofa, na razie pominę źródło,
    by zobaczyć reakcję na samą treść, a nie plwać na autora:
    Ani komunizm, ani liberalizm

    Dlaczego problem edukacji? Są pewne powody, by ten problem podjąć, a mianowicie powinność ciągłej refleksji nad kulturą; powinność, która spoczywa przede wszystkim na filozofii, i po drugie, fakt reformy edukacji w naszym państwie – powód bezpośredni.
    Dlaczego na filozofii spoczywa powinność namysłu nad tym, co aktualnie zdarza się w kulturze? Otóż filozofia jest przyrodzonym (zadanym) człowiekowi umiłowaniem mądrości, a mądrość to znajomość ostatecznych przyczyn świata osób i rzeczy; znajomość tych przyczyn pozwala świat rozumieć, a rozumienie jest światłem i rękojmią celowego działania. Filozofia jest nauką poznawczo pierwszą, tzn. sama ustala, co jest jej przedmiotem, jaka jest jej metoda i cel. Od jej wyjaśnień zależą kształt i bieg kultury, także edukacji. Z kolei namysł nad kulturą stwarza okazję do refleksji nad samą filozofią, ponieważ filozofii trafia się błąd i fałsz, który ją – a w konsekwencji całą kulturę: naukę, moralność, sztukę i religię – sprowadza na bezdroża pseudofilozofii – fałszywej mądrości. W takim przypadku z filozofii pozostaje jedynie nazwa, za którą kryją się mity, utopie i ideologie. Pseudofilozofie nie wyjaśniają świata, lecz konstruują jego obrazy z rozmaitych idei poznawczych i postulowanych ideałów (wartości), a kultura ludzka – chce czy nie chce – musi się do tych obrazów dostosować. W taki sposób rodzą się aprioryczne technologie przebudowy świata i człowieka z ich rozmaicie realizowaną „cywilizacją śmierci”.
    Namysł nad kulturą jest zarazem namysłem nad filozofią, okazją do jej oczyszczenia z pseudofilozoficznych rojeń.

    Co stanowi przyczynę reformy edukacji w naszym kraju i na czym ta reforma polega?
    Jak oficjalnie głosili rzecznicy reformy, jej przyczyną jest tzw. transformacja ustrojowa, czyli reforma metody życia społecznego (cywilizacji). Z czego w co? Jak wiemy, przez półwiecze kultura polska znajdowała się pod presją ideologii komunizmu; komunizm jest jedną z odmian socjalizmu, a socjalizm wyrasta z myślenia utopijnego, które tworzy rozmaite wizje doskonałych systemów społecznych, systemów uniwersalnych dla całego rodzaju ludzkiego. Treścią doktryny komunizmu jest utopia oparta na totalitaryzmie politycznym i kolektywizmie gospodarczym, według której „wszyscy pracują, wszyscy rządzą”; ta reguła określa sens tzw. demokracji socjalistycznej. W praktyce komunizm sprowadzał się do dyktatorskich (totalitarnych) rządów jednej partii, rządów opartych na terrorze i propagandzie. Ich celem było wyprodukowanie tzw. człowieka socjalistycznego według założonej Idei Człowieka, a więc uniwersalnego wzorca. W kolektywie komunistycznym ludzie są jedynie numerycznie różni, lecz ideologicznie takoż sami: myślą oraz działają identycznie. Socjalizm komunistyczny skompromitował się, doprowadził Polskę do nędzy materialnej i dziadostwa moralnego; owocem komunistycznej „urawniłowki” jest „homo sovieticus”. Rzecz jasna, ten stan rzeczy wymagał zmian, czyli transformacji ustroju. Jakiej transformacji?
    Państwo polskie liczy ponad 1.000 lat, a zręby jego kultury i cywilizacji wykształciły się w ramach tradycji łacińskiej i jej personalistycznej metody życia społecznego. Na dorobek tej tradycji składa się praca starożytnej Grecji i jej filozofii, Rzymu z jego prawem, oraz chrześcijaństwa i jego integralnej wizji człowieka; należałoby się zatem spodziewać, że istotą reformy będzie powrót do własnej tradycji. Nadzieje te podtrzymywał fakt, że – w przypadku reformy edukacji – autorem reformy był rząd, który deklarował ideową tożsamość z cywilizacją łacińską, a więc tą cywilizacją, która zbudowała Europę.
    Okazało się jednak, że pomiędzy deklaracjami a owocami reformy zachodzi głęboki rozdźwięk, że nie chodzi wcale o powrót rodzimej tradycji, lecz o dostosowanie edukacji do ideologii socjalizmu liberalnego i jego wizji eurokomunizmu, a w perspektywie globalizmu (komunizmu światowego).

    Czym różni się liberalizm od komunizmu?
    Otóż wszystkie socjalizmy – nazizm, faszyzm, komunizm, liberalizm i anarchizm – są „jedynie słuszne”, wszystkie mają apetyt na całą ludzkość – są więc z założenia totalitarne!, a różnią się wyłącznie tym, że chcą inaczej „zbawić” człowieka, wyzwolić go od zła za pomocą innych metod sprawowania rządów i gospodarowania. I tak, komunizm złożył swe nadzieje w kolektywizmie, na który składają się – docelowo – likwidacja własności prywatnej i pieniądza (jako źródła wszelkiego zła) oraz dobrowolna kolektywna praca i bezpośrednia dystrybucja dóbr. Ta sielankowa wizja upadła. Z kolei liberalizm oparł się na tzw. kapitalizmie, a więc metodzie gospodarowania, której podstawą są prywatna własność, przedsiębiorczość oraz pieniądz. Wypada dla pełni obrazu dodać, że socjalizm liberalny jest najstarszym historycznie socjalizmem i że komunizm, nazizm, faszyzm i anarchizm to reakcja na cywilizacyjne zwyrodnienia liberalizmu, a mianowicie zniszczenie tradycji, wyprodukowanie proletariatu (warstwy upośledzonej społecznie), kult pieniądza – całe życie ludzkie obraca się w sferze „sprzedać – kupić” oraz upadek moralny człowieka, który wyraża się w permisywizmie (relatywizmie moralnym). Owocem tej reakcji była rewolucja bolszewicka w Rosji i ustanowienie komunizmu oraz dwie rewolucje gabinetowe (demokratyczne): B. Mussoliniego we Włoszech i ustanowienie faszyzmu oraz A. Hitlera w Niemczech i proklamowanie nazizmu (komunizmu narodowego), a jej ostatecznym skutkiem jest II wojna światowa, która jest wojną socjalizmów o panowanie nad światem. W jej wyniku, na który złożyły się nieprzypadkowe koalicje nazizmu z faszyzmem oraz liberalizmu z komunizmem, upadły (nominalnie!) nazizm i faszyzm, a na „arenie dziejów” pozostali zwycięzcy koalicjanci, zaś po zakończeniu wojny śmiertelni wrogowie: liberalizm i komunizm! Kiedy zaś upadł (nominalnie!) komunizm, na placu boju pozostał liberalizm. Z braku alternatywy, co jest rezultatem ignorancji Europejczyka w zakresie teorii społecznej, admiratorzy liberalizmu głoszą, iż jest on „ostatnim słowem teorii społecznej”, co jest skwapliwie i głośno powtarzane w Polsce.
    Kiedy się słucha naszych admiratorów liberalizmu, przyciśnięci argumentami powiadają:
    no dobrze, ale my nie mamy innego wyjścia.
    Zauważmy, że historia nowożytnej Europy zatoczyła koło i powróciła do punktu wyjścia, bo przecież
    liberalizm – najstarszy z socjalizmów – nie może przestać być sobą: on musi żyć kultem pieniądza, relatywizmem moralnym, musi redukować człowieka do poziomu „zwierzęcia konsumującego” i produkować proletariat.
    Tego właśnie – już! – doświadczamy w Polsce, dlatego rządzeni tęsknią do komunizmu, bo była praca, a w związku z tym
    jakaś (bliżej nieokreślona, ale) nadzieja na przyszłość, natomiast rządzący, czyli ideologowie liberalizmu, żyją strachem przed… nazizmem, faszyzmem, a także – choć w mniejszym stopniu – przed komunizmem.
    Ów strach wyraża się w epitecie populizmu, jakim etykietuje się wszelką myśl, która różni się od liberalizmu.
    Na tym właśnie polega tzw. transformacja ustrojowa w Polsce:
    na zamianie jednego socjalizmu na drugi: komunizmu na liberalizm.
    I tej zamianie musi się podporządkować rzecz jasna, edukacja. Jej osnową jest tzw. standaryzacja – inaczej realizowana „urawniłowka”, której celem jest wyprodukowanie tzw. Europejczyka, czyli kosmopolity wyposażonego w sprawności operacyjne, „narzędzie narzędzi” zdolne przystosować się do tzw. potrzeb rynku.
    W obu socjalizmach realny człowiek jest wyłącznie funkcją Idei Człowieka, jest surowcem technologii społecznej,
    „żywym narzędziem”, czyli niewolnikiem „jedynie słusznego” Systemu. W komunizmie reprezentowała go masa, a
    w liberalizmie wchodzi w zakres tzw. zasobów ludzkich. Człowiek jest jedynie numerycznie różny, bo jest, by tak rzec, ideologicznie sklonowany, dlatego utopiści mówią o nim „Gemainermann”, „Everyman” lub „Homo sovieticus”.
    Zauważmy, że System każdego socjalizmu, czyli jego doktryna myślowa jest przede wszystkim Systemem Pedagogicznym, ponieważ System ma wyprodukować Człowieka Prawdziwego, czyli zgodnego z Systemem.
    Dlatego każdy socjalizm zazdrośnie strzeże swojego depozytu myślowego, a co jest z nim niezgodne, to określa jako
    reakcyjne (komunizm) lub „politycznie niepoprawne” (liberalizm) i poddaje bezwzględnej cenzurze oraz fizycznej likwidacji.
    Symptomatyczne są losy filozofii zmienionej w pseudofilozofię (ideologię).
    W komunizmie ideologiczną protezą umysłową edukacji był marksizm, natomiast w liberalizmie
    taką funkcję pełni tzw. postmodernizm, oparty na poznawczym, moralnym i wytwórczym relatywizmie.
    O ile marksizm, jako jedna z odmian tzw. modernizmu, był bezpośrednio totalitarny, o tyle
    postmodernizm deklaruje wolnościową wizję człowieka: kim będzie i co będzie głosił, to zależy wyłącznie od niego.
    Należy rzecz jasna dodać, że może głosić cokolwiek, tyle, że to „cokolwiek” musi być w zgodzie z… liberalizmem.
    Dlatego, kiedy dyskutowano nad problemem powrotu filozofii do szkół, lansowano historię filozofii, aby
    każdy mógł sobie wybrać z dorobku filozofii taki pogląd na świat, który mu odpowiada, a później, kiedy okazało się, że
    nawet historia filozofii jest niebezpieczna, wykreślono ją z kanonu edukacji średniego stopnia.
    Decyzję taką podjął minister edukacji rządu prawicowego, a protest niektórych środowisk akademickich zdał się na nic.

    Co to jest edukacja?
    Łacińskie educare, wyprowadzanie, pielęgnowanie, kształtowanie. Zgodnie z etymologią edukacja oznacza:
    1. kształtowanie i 2. kształcenie – kształt – forma: nadawanie formy, budowanie.
    Kształcenie dotyczy rozumu, natomiast kształtowanie – woli. Edukacja dotyczy więc dwóch kluczowych władz człowieka. Wyraża się to w zasadzie stosowności władzy wobec jej przedmiotu. Stosowność – rectitudo – w przypadku rozumu to
    „recta ratio” w porządku teoretycznym (speculabilium), praktycznym (agibilium) i wytwórczym (factibilium), a więc
    tam, gdzie rozum poznaje prawdę, aby rozumieć oraz aby celowo działać: postępować i wytwarzać.
    W przypadku woli – recta voluntas – aby człowiek chciał, na zasadzie autodeterminacji – w sposób prawy(zgodny z celem)działać. Celem edukacji jest więc mądrość teoretyczna – znajomość przyczyn ostatecznych, oraz mądrość praktyczna – znajomość przyczyn szczegółowych i umiejętność pokierowania tymi przyczynami do celu ostatecznego.

    Dlaczego edukacja? Co jest racją jej obecności w życiu ludzkim?
    Człowiek jest jednością trzech porządków życiowych: wegetatywnego, sensytywnego, czyli zmysłowego, i duchowego.
    Porządki te podlegają naturalnemu rozwojowi, oraz świadomej i celowej, czyli kierowanej aktualizacji, szczególnie w tzw. życiu osobowym: poznanie, miłość, wolność – i w relacjach społecznych: podmiotowość wobec prawa, suwerenność-odrębność i godność religijna. Aktualizacja jest urzeczywistnieniem tego, co potencjalne, co zadane człowiekowi przez jego naturę.
    Nie narzucanie mu apriorycznych modeli, lecz wydobywanie tego, co wewnątrz człowieka. Polem aktualizacji jest kultura – uprawa świata. Dokonuje się to społecznie – dzoon politikon, animal sociale – już w rodzinie, a więc w ramach jakiejś
    cywilizacji – metody życia społecznego. Cywilizacja tworzy tzw. drugą naturę człowieka – zwrotnie wpływa na
    kształt i bieg kultury, także edukację.
    W Europie zmagają się z sobą dwie cywilizacje: personalistyczna i socjalistyczna. Mamy więc do czynienia z
    osobliwą mieszanką cywilizacyjną, w której górę bierze socjalizm, spychając personalizm do defensywy.
    Jednakże to cywilizacja personalistyczna zbudowała Europę, w ideowym sensie „europejskości”, a socjalizm jest
    pasożytem wyrosłym na jej ciele, jest on skutkiem błędów poznawczych na gruncie filozofii, jest owocem
    pseudofilozofii oraz zwyrodnień cywilizacyjnych – jako konsekwencją tych błędów! – w kulturze chrześcijańskiej.
    Socjalizm jest dzieckiem pseudofilozofii, jest on w każdej swej postaci redukcjonistyczny i bezpłodny cywilizacyjnie.
    Wiek XX to okres jego wewnętrznych transformacji, a w ich następstwie ciągłych kryzysów, właśnie stanu cywilizacyjnego. Wprowadza on reformy, a wraz z transformacją, czyli zamianą jednego socjalizmu w drugi, przeprowadza „reformę reformy”. Można sądzić, że niebawem będziemy świadkami kolejnej reformy edukacji – jeśli tylko zmienią się rządy.
    Kolejne reformy są bez sensu, ponieważ nie da się zreformować tego, co tkwi korzeniami w
    błędzie poznawczym i pseudofilozofii.
    Spoczywa zatem na nas powinność rozpoznania błędów poznawczych i zdemaskowania pseudofilozofii z jej pseudoedukacją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Brytyjczycy, nic się nie stało!!!

  Brytyjczycy, nic się nie stało!!! A to gagatek ! Przecie kosher Izaak … https://geekweek.interia.pl/nauka/news-newton-jakiego-nie-znamy-zb...