Genezę współczesnego polskiego szkolnictwa stanowi system amerykański.
Jak wszystko w tym kraju podlega on „grze rynkowej”. Celowo nie użyłem szeroko szermowanego terminu „wolny rynek”, gdyż jak wszystko w rządzonej przez bliskowschodnich semitów Ameryce , nie jest ani „wolne”, ani „rynkowe”. Stanowi natomiast „grę”, czy wyrażając się bez ogródek „oszustwo”.
Przy tym koncentruję się na mechanizmach segmentu „intelektualnego”, omijając towarowy i finansowy, jako nie będące tematem tego artykułu.
Rdzeniem bliskowschodniej koncepcji handlu, jest swego rodzaju „pojedynek” pomiędzy dwoma stronami: sprzedającą i kupującą, którego zwycięzcą jest ta strona, która najdrożej sprzeda najgorszy produkt (lub usługę), lub vice versa, która najtaniej kupi najlepszy produkt lub usługę.
Truizmem jest stwierdzenie, że zwycięzcami w takich pojedynkach są zawsze bliskowschodni semici, z następujących trywialnych powodów:
- Jedyną pasją ich natury jest wszelaki „handel”
- Jedyną „słodyczą ich serc” jest wypływające z pierwszego punktu oszustwo.
W tej ogólnej zasadzie, wyjątku NIE stanowi system edukacyjny, który na obecnym etapie, w segmencie szkół wyższych, jest CAŁKOWICIE zdominowany przez bliskowschodnich semitów, którzy kontrolują nie tylko „liberal arts”, ale także „science & technology”.
Semici piastujący profesorskie stanowiska w „prestiżowych uniwersytetach”, nie musza przy tym znać się na niczym. Mają do tego darmową (opłacaną bezwartościowymi elektronicznymi dolarami) masę studentów, doktorantów, adiunktów i innych pracowników naukowych, sprowadzanych z biednych krajów III, a poprzednio i II Świata, których systemu edukacyjnego nie zniszczyły jeszcze „zachodnie standardy”.
Jak to się mówi: „nawet najbardziej prestiżowy uniwersytet nie zastąpi solidnej szkoły podstawowej”- i o tym dobrze wiedzą nasi semici! A zwłaszcza ci, którzy stanowią rządzącą światem globalną oligarchię finansową.
Do tej pory, powyżej opisany w skrócie, system edukacyjny działał bez zarzutu dostarczając masy ignoranckiego amerykańskiego plebsu, w charakterze „konsumentów” i grupki elitarnych zagranicznych fachowców do ośrodków badawczych i rozwojowych amerykańskiego imperium.
Gwoli dokładności, należy tu podkreślić, że system polskiego szkolnictwa dostarcza jedynie grupę „konsumentów”, gdyż kraj nasz pozbawiony jest możliwości nieograniczonego emitowania rezerwowej waluty, a zatem sciągania zagranicznych talentów do naszych uczelni i ośrodków badawczych, o ile jeszcze gdzieś takie funkcjonują w naszej Ojczyźnie.
Ponieważ ogólnie wiadomo, że jednym z filarów „zachodniej demokracji” jest odpowiednio duża liczba odpowiednio głupich wyborców, to system „edukacji”, a raczej „ogłupiania” publicznego spełnia swą założoną funkcję równie niezawodnie, jak opisana w poprzednim artykule „jedynie słuszna machina propagandowa”.
Dr Ignacy Nowopolski
https://drignacynowopolski.substack.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz