„Kilkanaście lat temu w Nowym Jorku postanowiono urządzić młodzieży wakacje wśród przyrody, bo nigdy jej przedtem nie widzieli. I co? Po kilku dniach prawie wszyscy zatęsknili do asfaltu i betonu. Nie mogli się odnaleźć wśród drzew, kwiatów, ptaków, szumu wiatru. ”
A ja ich rozumiem – urodzonym mieszczuchom ciężko się odnaleźć w dziczy. Pewna też jestem, że oprócz kwiatków i ptaszków na łonie przyrody były też kleszcze, pająki, żmije, mrówki i inne obrzydlistwa. Zresztą nawet miłośnicy przyrody lubią sobie, owszem, pospacerować po lesie, powdychać czyste powietrze, posłuchać ptaszków itp., ale potem wracają do domów i biorą prysznic. Nie każdy byłby skłonny zamieszkać na stałe w jakimś szałasie bez wygód i codziennie wcinać upieczoną na ognisku dziczyznę (pomijam już fakt, że przy takiej diecie musiałby zabijać zwierzątka i robiłby konkurencję wilkom, a znów wyjadając jagody, pozbawiałby pożywienia niedźwiedzie …). Reasumując, myślę, że zarówno dla nowojorskich młodych jak i dla dzikiej przyrody było lepiej, żeby ci pierwsi siedzieli sobie spokojnie w mieście.
„Zgódźmy się jednak, że w konfrontacji między zwolennikami ochrony przyrody, a „inwestorami”, ci pierwsi mają tyle do powiedzenia, co żyd podczas okupacji.”
Absolutnie się nie zgadzam ! Znam osobiście sprawę pewnej wielkopolskiej gminy, gdzie wycięto kilka przydrożnych drzew (nawiasem mówiąc – posadzono tyle samo nowych, tylko trochę dalej), żeby zrobić pobocze dla pieszych, bo było w tej okolicy kilka wypadków, a drzewa dosłownie wrastały w drogę. To wywołało istną furię obrońców przyrody, którzy twierdzili, że właśnie w tych drzewach mieszkały jakieś ptaszki. Wokół miały wielką Puszczę Notecką z setkami różnych drzew do wyboru, a one uparły się gnieździć akurat w hałasie i smrodzie spalin przy samej szosie. Dodam, że drzewa wycięto po sezonie lęgowym, więc żadne pisklęta nie zginęły. Spornych drzew już dawno nie było, a nowo zasadzone zdążyły znacznie podrosnąć, zaś obrońcy przyrody dalej pisali, żądali, skarżyli. Chodziło więc tylko o dokuczenie inwestorowi. Sprawa doszła aż do sądów administracyjnych, była nawet skarga kasacyjna i … sądy przyznały rację ekologom. Nie pamiętam czasów okupacji, myślę jednak, że ówcześni Żydzi chcieliby mieć takie wsparcie jak współcześni obrońcy przyrody…
zawada