… bo jest rzeczą oczywistą, że coś knują!! To leży w naturze Anglosasów. Na razie za wcześnie jest nawet na to, by bawić się w zgadywanie. Trzeba cierpliwie czekać co będzie dalej.
Na tym etapie można mówić jedynie o zmianach. Jak już wspominałem w poprzednim wpisie, wszystko wskazuje, że USA odchodzą od polityki światowego żandarma i będą skupiać się na ratowaniu walącego się imperium.
Zaczynają od cięcia kosztów. A co kosztuje najwięcej? Oczywiście wojna. Wyraźnie widać, że starają się wycofać się z wszystkiego, co stwarza koszty dla nich samych i równocześnie przerzucić te koszty na innych. Temu celowi służyła praktyczna likwidacja USAID.
Ale jednym z największych obciążeń jest wojna na Ukrainie. USA widzą, że przyniosła ona skutki diametralnie odmienne od zamierzonych. Nie tylko nie osłabiła Rosji, ale jeszcze ją wzmocniła! Co najgorsze związała ją z Chinami. Na dodatek stworzyła formalne i nieformalne grupy państw skupiających się wokół tych dwóch mocarstw.
Wojna na Ukrainie bezlitośnie obnażyła słabość USA i całego Zachodu, więc grupy te coraz szybciej rosną! USA przestały być straszakiem. Dlatego USA prą do pokoju z Rosją. Dobrze wiedzą, że Rosja nie jest dla nich zagrożeniem, więc chcą z nią – jeśli nie dobrych (bo te nie są już możliwe!) -, to przynajmniej poprawnych stosunków. I robią to bez oglądanie się na swoich wasali!
Zaczęło się od wysyłania ostrożnych sygnałów, potem przyszła niespodziewana rozmowa Trumpa z Putinem, konferencja monachijska a teraz mamy rozmowy w Rijadzie. Tempo naprawdę zadziwiające! Na dodatek zaskakująca jest skuteczność ekipy Trumpa. To nie jest chaos i amatorszczyzna z jego pierwszej prezydentury! Jest to bardzo niemiłe zaskoczenie dla tych, którzy spodziewali się powtórki z rozrywki. I ta ekipa naprawdę wydaje się kierować metodą Alfreda Hitchcocka, który twierdził, że na początku ma być trzęsienie ziemi, a potem napięcie musi… rosnąć!
Dobrze pokazała to sławetna konferencja monachijska. Nudne, drętwe i nic nieznaczące zbiegowisko nagle znalazło się w centrum uwagi! Oczywiście wszyscy skupili się na przemówieniu Vance’a. Praktycznie nikt nie zwrócił uwagi na inne wydarzenie w tle. Obserwujący ruch lotniczy zauważyli, że 13.02.2025 wylądował w Moskwie amerykański rządowy Gulfstream C-37B, który po krótkim postoju odleciał do Monachium.
Oficjalne rosyjskie media milczały, trochę zamieszania było jedynie w mediach społecznościowych. Sądzono, że przybyła jakaś amerykańska delegacja. Ale okazało się, że ten amerykański rządowy(!) samolot zabrał do Monachium grupę ROSYJSKICH dyplomatów!! Nie podano jej składu, ale z opisu wnioskuję, że na jej czele stał Kirył Dmitriew, który był później także w Rijadzie. Proszę sobie wyobrazić jakie to poniżenie i afront dla Niemiec!! Amerykański samolot przywozi bez ich wiedzy i zgody przedstawicieli wrogiego państwa! Nie tylko bez żadnych wiz, ale w tej delegacji były osoby objęte sankcjami, które w ogóle nie miały prawa wjazdu!!
Ale wszystko przyćmiło przemówienie Vance’a. Komentatorzy są zgodni, że po przemówieniu Putina z 2007 roku było to drugie interesujące wydarzenie na tej drętwej imprezie. Uważam, że są w błędzie! Trzecim było przemówienie Zełenskiego w 2022 roku. Moim zdaniem to ono wręcz zmusiło Rosję do interwencji na Ukrainie.
Na początku swego przemówienia w 2007 roku, Putin poprosił organizatorów, aby nie wyłączali mu mikrofonu, bo będzie mówił niemiłe dla nich rzeczy. Vance nie musiał się tego obawiać – nikt nie ośmieliłby się tego zrobić! Efekt jego przemówienia można opisać krótko: pożar w burdelu! A burdelmama zamiast ratować co się da, gdzieś znikła i pewnie albo trzęsie się ze strachu o własną dupę, albo zastanawia się, czy jej przybytek da się jeszcze uratować.
A kurwy? Jedne chcą obsłużyć klienta, rozchylają nogi i mówią o wysłaniu wojsk na Ukrainę, inne mówią może… ewentualnie… ale już wciągają majtki, inne stoją ubrane i mówią, że mają ciotę, więc klienta nie obsłużą i wojsk nie wyślą. Ku powszechnemu zaskoczeniu „nasz” premier był w ostatniej grupie.
Ale już bez żartów popatrzmy na dotychczasowe wydarzenia. Nie zawracajmy sobie głowy bredniami, które wypisują „nasze” i nasze media oraz niezależni komentatorzy! Nie będzie ani żadnego rozejmu, ani szybkiego zakończenia tej wojny. Wysłanie wojsk „rozjemczych” na razie nie wchodzi w grę.
Trump rozmawiał z Putinem nie tylko o Ukrainie, ale także o Bliskim Wschodzie, energii, sztucznej inteligencji, a znając Trumpa pewnie i o dziewczynach. Wbrew bredniom, które się u nas słyszy, nie była to żadna Jałta! Jestem w 110% pewny, że poza wybadaniem wzajemnej woli negocjacji, nie ustalono żadnych konkretów! W Rijadzie rozmawiano jedynie o technicznych szczegółach potrzebnych do normalizacji działania placówek dyplomatycznych.
Do rozmów o Ukrainie jeszcze daleko i nie będą one łatwe! Wygląda na to, że USA zaczynają rozumieć, że Rosję nie interesuje żaden „deal”, bo wbrew wcześniejszym zapowiedziom, w Monachium nie wysunięto żadnych propozycji „pokojowych”.
Także Rosja, słowami swego ministra spraw zagranicznych jasno wyraża swoją pozycję. 17.02.2025 na konferencji prasowej po spotkaniu z serbskim ministrem spraw zagranicznych Marko Djurićem, Ławrow zapytany o jego ocenę konferencji monachijskiej powiedział:
Jeśli chodzi o wynik konferencji w Monachium, mogę powiedzieć, co następuje. Każdy musi odpowiadać za swoje czyny. Gdy ktoś przez wiele lat dopuszcza się bezprawia, łamie własne, niegdyś głoszone zasady równości, uczciwej konkurencji, domniemania niewinności, nienaruszalności własności, wolności słowa, wolności dostępu do informacji, a wszystko to depcze bez krzty sumienia, okrada „innych” z pogwałceniem wszelkich norm prawa międzynarodowego, wspiera nazistowski reżim i pompuje do kraju broń, by zabijał on własnych obywateli. Wszystko to jest robione w oczekiwaniu, że jakoś „prześlizgniemy się” i „usiądziemy z powrotem” pod „parasolem nuklearnym”. Tak się nie stanie. Trzeba odpowiadać za swoje czyny. Tak mówi Biblia (tłumaczenie moje).
Dalej mówił o polsko-francusko-niemieckich gwarancjach z 2014 roku, Majdanie i porozumieniach mińskich, a na końcu powiedział:
Teraz na konferencji w Monachium pojawiły się „apele”. W szczególności, prezydent naszego bliskiego sąsiada Finlandii (niegdyś neutralnego państwa, które pod każdym względem popierało „wszystko, co dobre i było przeciwne wszystkiemu, co złe”), A. Stubb, powiedział, że powinniśmy przede wszystkim zawrzeć zawieszenie broni i wykorzystać je do militarnego wzmocnienia Ukrainy.
Okazuje się, że „filozofia” Europejczyków nigdzie nie zniknęła. Dlatego nie wiem, czego mieliby szukać przy stole negocjacyjnym. Jeśli będą „ocyganiać” nas chytrymi pomysłami na zamrożenie konfliktu, a sami, zgodnie ze swoimi zwyczajami, moralnością i przyzwyczajeniami, będą chcieli kontynuować wojnę, to po co ich tam zapraszać? (tłumaczenie moje)
Widać, że wielkim problemem w negocjacjach z Rosją jest wiarygodność partnerów tych rozmów. Moskwa już nikomu nie wierzy. Sądzę, że stworzy na Ukrainie fakty dokonane, które później podsunie Zachodowi do zaakceptowania. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby USA zdawały sobie z tego sprawę i po cichu wspierały Rosję w tych działaniach. Wstrzymanie finansowania oraz wzrastający nacisk na Ukrainę i „jej” prezydenta mógłby o tym świadczyć. Takie postępowanie ogromnie poprawiłoby wizerunek USA w oczach Rosji. Ale to także może być jakiś element gry i knucia.
W dalszej części tej konferencji padło pytanie o gotowość do rosyjskich ustępstw terytorialnych. Ławrow najpierw zażartował pytając czy chodzi o Grenlandię i Danię, a potem długo wyjaśniał, że tereny obecnej Ukrainy z powodów politycznych i ideologicznych zostały w okresie ZSRR powiększone o ziemie, które ani historycznie ani narodowościowo nigdy nie miały z Ukrainą nic wspólnego. W obrębie tego tworu znaleźli się także ludzie, którzy w czasie wojny kolaborowali z Niemcami.
Po upadku ZSRR ich spadkobiercy stali się zalążkiem nazistowskiego ruchu narodowościowego, który w 2014 roku został użyty do obalenia legalnego rządu.
Ławrow nie mówił o dwóch rzeczach, o których tu wspomnę: po pierwsze te ruchy były cały czas po cichu wspierane z Zachodu i po drugie o zadziwiającej wprost rosyjskiej pobłażliwości dla banderowców, którzy zaraz po śmierci Stalina zostali objęci amnestią i ułaskawieni, podczas gdy rosyjscy żołnierze, którzy trafili do niemieckiej niewoli do końca byli obywatelami drugiej kategorii i do dziś nie zostali zrehabilitowani. Potem Ławrow powiedział:
Ukraińskie siły zbrojne zachowują się gorzej niż hitlerowscy zbrodniarze. Spójrzmy na okrucieństwa, jakich dopuszczają się na tych terytoriach. Czy w związku z tymi nazistowskimi tendencjami chce Pan, aby podczas rozmów pokojowych pojawiła się choćby myśl, że niektóre terytoria powinny zostać odstąpione? W jaki sposób powinny one zostać odstąpione – z Rosjanami czy bez ludzi, tylko z metalami ziem rzadkich?
Są tacy, którzy fantazjują o tym, jak Stany Zjednoczone mogą pomóc w ugodzie. Nie ukrywamy, że taka pomoc może być możliwa. Zwłaszcza, że Stany Zjednoczone od samego początku odgrywały ważną rolę w kryzysie ukraińskim. Wspomniałem o tym, jak ówczesna zastępczyni sekretarza stanu V. Nuland tworzyła rząd puczystów na kilka dni przed zamachem stanu.
Jeśli mówimy o poważnej dyplomacji, lepiej najpierw zrozumieć historię tej kwestii, zobaczyć, dlaczego język rosyjski jest zakazany na Ukrainie we wszystkich sferach życia, dlaczego kanoniczna Ukraińska Cerkiew Prawosławna jest tam zakazana (jest to rażące naruszenie licznych konwencji i art. 1 Karty Narodów Zjednoczonych) i zrozumieć, dlaczego żadna z licznych inicjatyw, które do tej pory zostały zgłoszone z różnych części świata, nie wspomina o tych prawach człowieka zapisanych w Karcie Narodów Zjednoczonych. Mówią tylko, że potrzebne są ustępstwa terytorialne. W jakim celu? Aby wymordować tam Rosjan, tak jak morduje się ich teraz w obwodzie kurskim i innych regionach Federacji Rosyjskiej? Na tym zakończę (tłumaczenie moje).
Ktoś może powiedzieć, że to jest wypowiedź „na zewnątrz”, a do Rosjan mówi się coś innego. Akurat 19.02.2025 Ławrow wystąpił w rosyjskiej Dumie, gdzie objaśniał kierunki rosyjskiej polityki zagranicznej. O stosunkach z Zachodem powiedział:
Jednocześnie zauważamy, że kraje „kolektywnego Zachodu”, choć zaczęły akceptować wielobiegunowe realia w słowach, w rzeczywistości nadal starają się zapewnić sobie uprzywilejowaną pozycję i zachować pozostałości swojej dawnej dominacji. Zachód nie jest jeszcze gotowy do rozważenia i zastosowania zasad Karty Narodów Zjednoczonych w całości i we wzajemnych powiązaniach. Interpretują ten podstawowy dokument prawa międzynarodowego w sposób czysto wybiórczy, wyciągając z niego „element”, którego potrzebują w danym momencie historycznym, ignorując resztę.
Na przykład w przypadku Ukrainy podkreślają poszanowanie suwerenności i integralności terytorialnej państw. Jednocześnie pomijają takie fundamentalne zasady Karty Narodów Zjednoczonych, jak prawo narodów do samostanowienia oraz potrzebę poszanowania praw człowieka i podstawowych wolności wszystkich ludzi – bez względu na rasę, płeć, język czy religię. Nawiasem mówiąc, to właśnie te fundamentalne postanowienia były lekceważone przez kolonizatorów. Neonazistowski reżim w Kijowie, za zgodą swoich zewnętrznych patronów, nigdy ich nie przestrzegał.
Nie mamy wątpliwości, do kogo należy przyszłość spraw międzynarodowych. Istnieje obiektywny rozdźwięk, z postępową światową większością po jednej stronie i „kolektywnym Zachodem” po drugiej, który, jak można teraz zaobserwować na co dzień, nie może zjednoczyć swoich szeregów i porzucić samolubnych nawyków, które kierowały nim przez ostatnie pięć wieków, kiedy rządził światem (tłumaczenie moje).
Te słowa potwierdzają moją początkową tezę o knuciu USA. Jest to chwilowe ustępstwo, bo jest to korzystne. USA dobrze wiedzą, że Rosja nie jest zagrożeniem ani dla nich, ani dla Europy, dlatego wcale mnie nie zdziwi, gdy zgodzą się na propozycje Rosji z 17 grudnia 2021 i wycofają swoich żołnierzy z krajów byłego Układu Warszawskiego. Amerykańscy oficjele już ostrożnie przebąkują o takiej możliwości. To byłaby ogromna oszczędność pieniędzy, których USA brakuje na ważniejsze wydatki.
Ale nie chodzi tylko o pieniądze! Te umizgi wobec Rosji mają na celu osłabienie sojuszu rosyjsko-chińskiego. USA bez zastanowienia machną ręką na Ukrainę i całą Wschodnią Europę, jeśli Rosja uzna, że dostaje w ten sposób zadowalające ją gwarancje bezpieczeństwa od zachodu.
A co będzie na Bliskim Wschodzie? Trudno powiedzieć. Zobaczymy. Prawdziwym problemem USA jest ich własny kraj oraz Chiny. Te dwa problemy są ze sobą ściśle powiązane. USA muszą na gwałt rozwijać swoją gospodarkę i zmniejszać swoją zależność od Chin. Czy to się uda? To bardzo obszerny temat, więc nie będę go tutaj rozwijać. Powiem krótko: bardzo się zdziwię, jeśli to się uda.
Co to wszystko oznacza dla naszego kraju? Ogromną szansę, która z pewnością zostanie zmarnowana!
Normalizacja stosunków Rosja-USA oznacza możliwość normalizacji stosunków Polska-Rosja. A to będzie szalenie trudne. Wszyscy „nasi” politycy są w Rosji „spaleni”, są niewiarygodni. Zresztą i tak naszym kraju nie ma partnerów do rozmów z Rosją. Kto u nas miałby rozmawiać z ludźmi formatu Putina lub Ławrowa!
Poziom intelektualny naszej elitki infantylno- agenturalnej, to poziom portiera w rosyjskim MSZ! Z pewnością wśród 30 milionów Polaków są ludzie, którzy mogliby być takimi partnerami, ale nie ma szans, aby w naszym kraju mogli zaistnieć. Nasze społeczeństwo, które za sprawą obcych sił, przez stulecia szczute było na Rosję i nadal jest nią straszone, nigdy tych ludzi nie wybierze na swoich przedstawicieli!!
Popatrzmy, ilu jest w naszym kraju ludzi, którzy mówią, że zagrożeniem dla nas nie jest Rosja, ale Niemcy i Ukraina? Do ich policzenia wystarczy palców obu rąk. A jakie oni mają poparcie społeczne? Praktycznie żadne!! Nikt ich nie słucha! USA przymilają się nie tylko do Rosji, ale także do Białorusi. A mosty porozumienia z tym krajem także zostały spalone!
Co się stanie, gdy USA faktycznie „oleją” nasz kraj i Europę? Wtedy staniemy się łupem Niemiec. Tej amerykańskiej gry i zagrożeń, jakie z niej dla naszego kraju wynikają, praktycznie nikt u nas nie widzi i rozumie! Nikt o tym nie mówi, a nieliczni, którzy to dostrzegają wyzywani są od ruskich onuc.
Nikt nie widzi i nie rozumie, że jedyną szansą rozwoju dla naszego kraju nie jest Zachód, ale Rosja i kraje BRICS. Rosja zawsze widziała w nas pośrednika w kontaktach z Zachodem, dla Chin jesteśmy wymarzonym miejscem na trasie ich Jedwabnego Szlaku! Niestety, nasze społeczeństwo nadal widzi w Rosji zagrożenie i wierzy w giedroyciowe brednie o Ukrainie, która ma nas chronić przed Rosją.
Rosja jest dla nas nadal, jeśli nie Rosją carską, to ZSRR, w ostateczności Rosją z reportaży Szerokie Tory. Nie rozumiemy, że jest to dziś zupełnie inny kraj. Nie mamy żadnej wiedzy o dzisiejszej Rosji. Tej wiedzy nie miały także USA ogłaszając sankcje wobec niej. Zachód nie rozumiał, że sankcje staną się motorem napędowym gospodarki rosyjskiej! Powstała tam masa firm, które weszły na rynek w miejsce firm zachodnich.
Paradoksalnie obecnie słyszy się w Rosji głosy obawy przed skutkami zniesienia sankcji. Te nowe firmy są jeszcze „na dorobku” i obawiają się powrotu konkurencji, która będzie starała się je zniszczyć dumpingiem. Wzrost gospodarczy mógłby być w Rosji jeszcze wyższy, ale barierą jest demografia i brak rąk do pracy.
Jeszcze większą przeszkodą jest szefowa tamtejszego banku centralnego – Nabiullina. Swoją dywersyjną polityką hamuje ten wzrost. Jej polityka chwalona jest przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, a to jest najlepszy dowód na to, że jest to polityka szkodliwa dla Rosji.
Tak na marginesie… Piszę „Trump to…” „Trump tamto…”, ale to ogromne uproszczenie, skrót myślowy. Czasy, kiedy amerykański prezydent o czymś decydował dawno minęły, a książki, które to opisują, pokryte są w bibliotekach grubą warstwą kurzu.
Dziś amerykański prezydent decyduje najwyżej któremu indykowi tradycyjnie darować życie. Prezydenci są tam dziś wybierani po to, aby wykonywali decyzje podjęte przez amerykańskie elity. Pamiętajmy o tym słuchając codziennych wiadomości.
robertwaterski
https://pecuniaolet.wordpress.com