„Zamiar przejęcia aktywów operatora Nord Stream AG i Nord Stream-2 AG przez polską stronę przypomina próbę szantażu gospodarczego, który nie przyczynia się do normalnych kontaktów handlowych” – uważa wicedyrektor Funduszu Bezpieczeństwa Energetycznego Aleksiej Griwacz.
Polska „wypowiada wojnę” Rosji o 1,43 mld dolarów
Warszawa będzie próbować przejąć aktywa Nord Stream AG i Nord Stream 2 AG, jeśli spółka PGNiG nie otrzyma zgodnie z decyzją arbitrażu sztokholmskiego od Gazpromu oszacowanych przez polski koncern PGNiG sześciu miliardów złotych (około 1,43 miliarda dolarów), powiedział Wprost wiceminister aktywów państwowych, były wiceprezes PGNiG Janusz Kowalski. Jego zdaniem może to spowolnić proces budowy Nord Stream 2.
24 kwietnia firma PGNiG ogłosiła, że Gazprom wystawił faktury za gaz na starych warunkach, bez uwzględnienia decyzji arbitrażu sztokholmskiego. PGNiG poinformowała też, że rozważa możliwość zawiadomienia Komisji Europejskiej o antykonkurencyjnych praktykach Gazpromu, związanych z niewykonywaniem postanowień wyroku arbitrażowego. „Absolutnie trzeba wykluczyć jakiekolwiek ustępstwa z Gazpromem na temat egzekucji tych 6 miliardów złotych, które nam się należą” – powiedział Janusz Kowalski.
Przypomnijmy, pod koniec marca PGNiG wygrało przed Trybunałem Arbitrażowym w Sztokholmie spór cenowy z rosyjskim Gazpromem, dotyczący dostaw gazu w ramach tzw. kontraktu jamalskiego.
Arbitraż zmienił formułę cenową w ramach umowy na dostawę do Polski gazu, która ma obowiązywać strony wstecznie od 1 listopada 2014 roku do 29 lutego 2020 roku, czyli od momentu złożenia przez PGNiG wniosku do Trybunału o renegocjację ceny gazu. Chodzi o kontrakt jamalski, który obowiązuje od 1996 roku do końca 2022 roku.
Gazprom nie śpieszy się z pozbyciem pieniędzy
Ze swojej strony Spółka Gazprom Export poinformowała, że rozważa decyzję arbitrażową z końca marca i póki co uważa, że ocena kwoty przyszłych płatności jest przedwczesna.
„Operator gazociągu Nord Stream 2 spółka Nord Stream 2 AG nie wie o sporach sądowych, które mogłyby wpłynąć na majątek spółki, a tym samym na projekt” – oświadczyła służba prasowa operatora.
– Nie było oficjalnych oświadczeń, dotyczących kwoty odszkodowania. Wypowiedzi ministra Kowalskiego w prasie nie są oficjalnym źródłem informacji i nie możemy opierać się wyłącznie na oświadczeniach jednej konkretnej osoby – powiedział w rozmowie ze Sputnikiem zastępca dyrektora generalnego i analityk Rosyjskiego Instytutu Energetyki Narodowej Aleksander Frołow, komentując oświadczenia ministra Janusza Kowalskiego w polskiej prasie. Według niego, to zawsze stwarza przesłanki do wycofania się ze swoich słów i późniejszych wyjaśnień, że, powiedzmy, wystąpił błąd.
„O ile mi wiadomo, Gazprom nie potwierdził obliczeń PGNiG. Podejrzewam, że nawet jeśli kwota długu później okaże się właściwa, nastąpi apelacja, podczas której, jak pokazują wcześniejsze doświadczenia, niczego nie uda się zająć, ponieważ nie będzie żadnych podstaw prawnych z powodu trwającego przewodu sądowego” – wyjaśnił Aleksander Frołow.
Według niego szum medialny w tej sprawie jest albo przejawem krótkowzroczności, albo chęcią wywarcia presji na Gazprom.
„Może to być próba określenia stanowiska do przyszłych negocjacji z Gazpromem, które są oczekiwane w maju w ramach nowej umowy na tranzyt gazu z Jamału do Europy, a także w sprawie ułożenia rurociągu Baltic Pipe przez gazociąg Nord Stream 2. W tym ostatnim przypadku konieczne będzie uzyskanie zgody operatora Nord Stream 2 i oczywiście Gazpromu” – powiedział Frołow.
Rozmówca Sputnika nie widzi racjonalnych przesłanek, aby głośno mówić o zajęciu aktywów Gazpromu. „Apelacja jest nieunikniona. Na razie będzie trwało postępowanie, nie może być mowy o żadnych zajęciach, jak pokazuje praktyka z poprzednich lat. Pokazała to praktyka sporów z Naftohazem” – powiedział Aleksander Frołow.
Droga do porozumienia mogła być krótsza
Na pytanie Sputnika, czy byłaby możliwość pokojowego rozwiązania sporu, Aleksiej Griwacz, wicedyrektor Funduszu Bezpieczeństwa Energetycznego, wyraził zdanie, że w drodze negocjacji można znaleźć pewne wzajemnie akceptowalne rozwiązania w celu dostosowania kontraktu gazowego do warunków rynkowych. W tym również w kwestii ceny gazu.
– Jeśli chodzi o kwotę rekompensaty, którą policzyła sobie strona polska, biorąc pod uwagę 60 miliardów metrów sześciennych dostarczonych do Polski w ciągu ostatnich 5 lat, 1,5 miliarda dolarów wydaje się dużą sumą. Obliczenia pokazują, że odpowiada to zniżce na gaz w wysokości 10-12% – powiedział Aleksiej Griwacz.
Jego zdaniem taki rabat, biorąc pod uwagę zmienność rynku, mógłby być negocjowany polubownie, jednak kwestie kontraktów z Polską nie są już omawiane w trybie normalnym. Przyczynę takiego stanu rzeczy dostrzega on w nadmiernym upolitycznieniu sporu, w pozycji PGNiG i polskich polityków z rządu, mających na celu konfrontację, która ostatecznie zakończyła się długotrwałym procesem sądowym. Zdaniem eksperta jest to widoczne po sprzeciwie strony polskiej wobec budowy Nord Stream i innych rosyjskich projektów, co też doprowadziło do procesu.
„Na miejscu moich polskich kolegów nie spodziewałbym się, że zmienimy nasze podejście do tej kwestii. Kwestia odszkodowania zostanie rozwiązana bardzo powoli, poprzez instancje sądowe, liczne odwołania. Aby otrzymać lub potwierdzić tę obniżkę cen gazu, strona polska będzie musiała przejść dość długą drogę. Ale jest to wybór strony polskiej” – powiedział Griwacz.
Jednocześnie zauważył, że decyzja arbitrażu nie została jeszcze opublikowana, a wszystko, o czym wiadomo, to oświadczenie pana Kowalskiego, że Polska osiągnęła ogromny sukces i jest gotowa zająć aktywa Gazpromu, zapominając, że od decyzji arbitrażowej do jej wykonania może być daleka droga.
– Zamiar przejęcia aktywów operatora Nord Stream AG i Nord Stream 2 AG przez polską stronę przypomina próbę szantażu gospodarczego, który nie przyczynia się do normalnych kontaktów handlowych – powiedział na zakończenie wicedyrektor Funduszu Bezpieczeństwa Energetycznego Aleksiej Griwacz.
Nord Stream 2
Gazociąg Nord Stream 2 przewiduje ułożenie dwóch nitek gazociągu o łącznej przepustowości 55 miliardów metrów sześciennych rocznie z rosyjskiego wybrzeża przez Morze Bałtyckie do Niemiec. Projekt jest realizowany przez Nord Stream 2 AG z jedynym udziałowcem – Gazpromem. Europejscy partnerzy – brytyjsko-holenderska Royal Dutch Shell, austriacka OMV, francuska Engie oraz niemieckie Uniper i Wintershall – finansują Nord Stream 2 w 50%.
Projektowi aktywnie sprzeciwiają się Stany Zjednoczone, oferując Unii Europejskiej skroplony gaz ziemny, a także Ukraina i wiele europejskich krajów, w tym Polska.
Wiktor Bezeka
https://pl.sputniknews.com/
https://pl.sputniknews.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz