Sławomir N., były minister transportu, najpierw odszedł z rządu PO-PSL w atmosferze skandalu (poszło o legendarny już zegarek niewpisany do oświadczenia majątkowego).
Później polityk przez 3 lata był prezesem Ukrawtodoru, czyli ukraińskiej państwowej agencji drogowej. Właśnie został zatrzymany.
Ma być podejrzewany o korupcję, kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą i pranie brudnych pieniędzy.
Zatrzymany w poniedziałek 20 lipca został Sławomir N., a także były dowódca Jednostki Wojskowej „GROM” Dariusz Z. oraz gdański biznesmen Jacek P.
Międzynarodowe śledztwo
Jak podaje Onet, „zatrzymanie N. to efekt międzynarodowego śledztwa prowadzonego przez wspólny zespół prokuratorów z Polski i Ukrainy a także funkcjonariuszy CBA oraz ukraińskiej służby antykorupcyjnej NABU”. Nowak ma usłyszeć sześć zarzutów.
Informację potwierdził na Twitterze rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.
Dzisiaj w godzinach popołudniowych planowane jest przeprowadzenie czynności procesowych z udziałem zatrzymanych osób. Po doprowadzeniu do Prokuratury Okręgowej w Warszawie zatrzymane osoby usłyszą zarzutu, a następnie zostaną przesłuchane w charakterze podejrzanych – mówiła w TVP Info rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Mirosława Chyr.
Nieprawidłowości w oświadczeniu majątkowym
Sławomir Nowak [to jednak „Nowak”, a nie „N”? – admin] w 2016 wyjechał na Ukrainę, gdzie miał zająć się dobrostanem tamtejszych dróg. Szło mu dobrze. Przyjął nawet ukraińskie obywatelstwo.
„Zastałem krajobraz jak w PRL. Wszystko było zarządzane i finansowane centralnie przez Ukrawtodor. Zdecentralizowałem ten system. Od 2018 roku podzieliliśmy drogi na miejscowe i krajowe. Ze 170 tys. km dróg publicznych 120 tys. przekazałem na poziom regionów, a 50 tys. pozostawiłem Ukrawtodorowi. Uważam, że 8500 km to rewelacyjny wynik jak na trzy lata” – chwalił się N. w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” w ubiegłym roku.
We wrześniu 2019 roku jednak Ukraińska Narodowa Agencja ds. Zapobiegania Korupcji poinformowała, że skierowała do sądu sprawę w związku ze stwierdzeniem złożenia przez szefa Ukrawtodoru nieprawdziwego oświadczenia majątkowego za 2017 rok. Zarzucano N., że zaniżył wartość posiadanego samochodu oraz zataił środki posiadane na rachunkach bankowych. Dwa tygodnie później polityk ustąpił ze stanowiska.
Legendarny zegarek – przestroga dla innych polityków
W listopadzie 2014 roku Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia skazał N. na 20 tys. zł grzywny za zatajenie zegarka o wartości ponad 10 tys. zł w oświadczeniach majątkowych. Później jednak sąd okręgowy umorzył warunkowo na rok postępowanie karne. Słowem: winę uznano, ale stwierdzono też, że wystarczającą karą dla polityka jest napiętnowanie, które towarzyszyło wydarzeniom wokół „sprawy zegarka”.
N. musiał także zapłacić 5 tys. zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Jednak ze stanowiskiem ministra N. musiał się pożegnać, zrzekł się też mandatu posła i odszedł z PO po „aferze taśmowej”.
Po sprawie „pana Tik Taka” drogie zegarki do swoich oświadczeń zaczęli wpisywać inni politycy, nauczeni przykrym doświadczeniem N.
„Wielkie zdziwienie. Znam Sławomira od wielu lat. Nie wiem, czy w tym nie kryją się jakieś porachunki polityczne. Nie wierzę w tej chwili ani w obiektywne czy neutralne działania służb specjalnych, ani prokuratury” – skomentował zatrzymanie byłego ministra na antenie TOK FM Janusz Lewandowski, europoseł PO [wielki autorytet moralny… – admin]. „Sławek był bardzo ostrożny po swoich doświadczeniach w Polsce, kiedy przeniósł się na Ukrainę. Pozostają nam niezawisłe sądy, one jeszcze istnieją” – dodał.
„Prokuratura działa pod dyktando zamówień politycznych ośrodka władzy, czyli PiS-u, w związku z tym, nie mam wątpliwości, że termin tego zatrzymania jest ściśle związany z sytuacją polityczną” – zgodził się z nim poseł Paweł Zalewski, również z PO.
Wiemy w tej chwili tylko tyle, że sprawa ma charakter międzynarodowy, że Centralne Biuro Antykorupcyjne działało wspólnie ze swoimi partnerami ukraińskimi. No i tak naprawdę powinniśmy zaczekać na kolejne informacje – stwierdził Michał Dworczyk z Kancelarii Prezydenta.
Zaś Joachim Brudziński stwierdził, że „zawsze, gdy zostaje zatrzymana osoba, która pełniła funkcje publiczne, pojawiają się emocje”.
Zaś Joachim Brudziński stwierdził, że „zawsze, gdy zostaje zatrzymana osoba, która pełniła funkcje publiczne, pojawiają się emocje”.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz