niedziela, 18 października 2020

Poznaj Żyda”

Jeske:
Poznaj Żyda”

rozdzaił VIII
Antysemici polscy.

Miała i Polska swoich antysemitów.
Przedstawili sie nam Żydzi odrazu niekorzyst­
nie, bo jako handlarze niewolników. Z dalekich stron
przybywali, z Hiszpanii i Portugalii aby naszych lu­
dzi przetapiać na złoto. Poświadcza Gallus, że już
Judyta, żona Władysława Hermana, wykupowała
z ich rąk nieszczęśliwych jeńców (1080 — 1085 r.).— 190 —
Sympatycznym nie mógł być dla nikogo kupiec,
handlujący żywym towarem.
1 sympatycznym dla starych Polaków nie był
także Żyd późniejszy, nadciągający na stałe siedli­
sko z Czech i Niemiec w wieku XII i XIII, kiedy du­
chowieństwo polskie, omijając życzliwe dla niego
nadania Bolesława Pobożnego (1264 r.), starało się
ograniczyć jego swobodę statutami, uchwalonymi
pod przewodnictwem kardynała Gwidona, legata pa­
pieskiego, na wrocławskiem koncylium (1267 r.). Na
lichwę żydowską skarżono się pomiędzy innemi na
tym zjeździe, na „przewrotność i nieobyczajność tej
nowej plantacyi w organizmie chrześcijańskim.” Był
niewątpliwie Żyd polski w owych czasach także pa­
serem, bo synod łęczycki, odbywający się pod prze­
wodnictwem arcybiskupa gnieźnieńskiego, Jakóba
(1285 r.), nakazał mu zwracać zastawione u niego,
z kradzieży pochodzące rzeczy.
Miała i Polska średniowieczna swoje pogromy,
jak cała Europa. Bito Żydów w całym kraju w r.
1349, bito ich w Poznaniu w r. 1367 i 1399, bito ich
w Krakowie w r. 1406. Nie wiele sobie z tych klęsk
robili. Wylizawszy się z guzów, prowadzili dalej
swoją lichwiarską robotę „obchodząc zręcznie wyda­
ne na ich niekorzyść prawa”, co przyznają historycy
żydowscy. Jakie procenta brali, poświadczają usta­
wy, zabraniające im w Małopolsce brać więcej nad
54%%, a w Wielkopolsce nad 108%. Mało im było
tego „drobnego” procenciku. Po 240% wyciskali
z potrzebujących, co stwierdzają akta sądowe.— 191 —
Pierwszym, znanym u nas agitatorem antyse­
mickim dawnego (średniowiecznego) typu byl kano­
nik wiślicki, ks. Budek. Podburza! lud krakowski
z ambony przeciw Żydom (w r. 1407).
Pogromy powtórzyły się w r. 1423, 1477, 1494
i 1499 w Krakowie, w r. 1445 w Bochni, 1445 w Po­
znaniu, w r. 1499 we Lwowie. Były to jednak po­
gromy niewinne w porównaniu z pogromami Euro­
py środkowej i zachodniej. Żaden z nich nie obrzy­
dził na całe stulecia Żydom Polski, żaden z nich nie
wypędził ich z kraju. Anglicy, Francuzi, Hiszpanie,
Portugalczycy i Włosi owych czasów postąpili so­
bie radykalniej: oddaj gotówkę, coś ją nam zagrabił
i won z naszej ziemi! Nasze pogromy były właści­
wie tylko chwilowymi wybuchami gasnącej szybko
zemsty wyzyskiwanego ludu. I dlatego nie oddzia­
ływały na dalszą metę. Co’ Żyd w nich stracił, od­
bijał sobie w krótkim czasie.
Na szkodliwość Żydów zwracał około roku 1400
uwagę Paweł z Brudzewa Włodkowicz w swojej roz­
prawie politycznej p. t. „Tractatus de potestate pa-
pae et imperatoris.” I Jan Ostroróg zdawał sobie
w swojem „Monumentum” dokładnie sprawę z ich
wrogiego dla innowierców separatyzmu. Przestrogi
Pawła z Brudzewa Włodkowicza powtórzył Stani­
sław Zaborowski (około r. 1500), podkreślając głó­
wnie karygodność lichwy („Tractatus auadrifidus de
natura jurium et bonorum regis”).
Król Władysław Jagiełło nie lubił Żydów, bronił— 192 —
chrześcijan przeciw ich chciwości, co poświadcza je­
go statut warecki z r. 1432.
Drugim naszym agitatorem antysemickim, po­
sługującym się tak samo, jak ks. Budek, do swoich
celów amboną, był ks. Stanisław ze Skalbmierza.
Słuchał jego kazań Kazimierz Jagiellończyk, ale tyl­
ko jednem uchem, drugie bowiem poddawał lichwia­
rzom Lewkowi i Fiszlowi, w których kieszeni sie­
dział. Potrzebując ciągle pieniędzy, byłby był chrze­
ścijan skrzywdził, potwierdzając podsunięte mu przez
Żydów sfałszowane nadanie jakoby Kazimierza W.,
gdyby nie stanowcze veto Zbigniewa Oleśnickiego.
Zmuszony silną wolą i powagą wielkiego męża sta­
nu w sukni kardynalskiej, odwołał w r. 1454 „listy
wszystkie na wolności Żydom, w Królestwie naszem
mieszkającym, dane” i zatwierdził statutem nieszaw-
sko-opockim ustawy wareckie.
Jedynym radykalnym pogromcą Żydów w stylu
książąt europejskich był u nas Olbracht, który ich
z dziedzicznych ziem swoich wypędził (1495 r.),
skonfiskowawszy ich dobra. Ale jego następca, Ale­
ksander, otworzył im znów w lat ośm potem bramy
Litwy (w r. 1503).
Pod panowaniem Zygmunta Starego sypali Ży­
dzi na prawo i na lewo złotem, usiłując kupić dla
siebie swobody. Chciwa na mamonę królowa Bona
i jej najbliższe otoczenie, dworzanie polscy i włoscy,
brali łapczywie kubany w formie pożyczki, obiecu­
jąc wstawić się za Żydami u króla. Opierał się te­
mu Jan Choiński, biskup krakowski i kanclerz wiel-— 193 —
ki koronny (ur. 1487 t 1538), przemawiał przeciw
Żydom na sejmie piotrkowskim (1538 r.), zarzucił
im, że „intrygi ich sięgają aż do tronu” (Acta To-
miciana), za co go podobno otruto. Umarł nagle
podczas sejmu, przy obiedzie, siedząc obok króla.
Na sejmie tym skarżono się na te same zawsze
grzechy żydowskie, na lichwę, paserstwo, na pożycz­
ki, udzielane małoletnim i demoralizowanie ludu.
I dlatego ustanowiono: „iż zbytnia swawola i wiel­
kość złodziei stąd rozmnożyła się, że złodzieje mają
rzeczy kradzionych przedawanie przezpieczne: któ­
rej złej rzeczy, aby się zabieżało, za rafią panów
Królestwa naszego i za żądaniem posłów ziemskich
skazujemy i skazaliśmy: iż jeśli Żydowie o rzecz
skradzioną i do nich przyniesioną zastępcę stawić
nie będą mogli albo nie chcieli, do sądu o to pozwani,
karaniem szubienice, jako ci, którzy są uczestnicy
złodziejstwa, niech będą karani.”
Ograniczono także na sejmie piotrkowskim han­
del żydowski po raz dziesiąty czy setny. Postano­
wienia te jednak zostały martwą literą, Żydzi bo­
wiem umieli je obejść i robili, co im się podobało,
z czego cieszą się z drwiącym uśmiechem na ustach
współcześni pisarze polscy pochodzenia żydowskie­
go (Bałaban, Schipper).
Najskuteczniejszą bronią, jaką wojowali, były
niewątpliwie pieniądze. Zawsze znalazł się jakiś lek­
komyślny, nieuczciwy, złota łaknący dygnitarz albo
urzędnik nietylko u nas, lecz w całym świecie chrze-
Poznaj Żyda.
1 Q— 194 —
ścijańskim, któremu suty kuban odejmował wzrok
i słuch, iż nie widział, nie słyszał, nie chciał widzieć,
słyszeć, co się dokoła niego działo.
Pierwszy Stanisław Orzechowski zwrócił u nas
w tonie bardzo stanowczym, wyraźnym uwagę na
zakulisową grę sprytu żydowskiego w memoryale
(„Respublica Polona proceribus Polonis in conventu
generali A. d. 1543 Cracoviae congregatis salutem),
złożonym sejmowi w r. 1543. Plagą nazwał nadania
księcia kaliskiego Bolesława, przedajnych sędziów
i urzędników gromił, do ograniczenia przywilejów ży­
dowskich wzywał.
Przyłuski nie oszczędzał Żydów w statucie z r.
1553 i żądał, aby wszystkie prawa, ustanowione prze­
ciw nim w Rzymie, zastosowano także w Polsce.
Mikołaj Rej z Nagłowic nawoływał do radykal­
nego pogromu, kiedy mówił: lepiej, żeby wszyscy
chrześcijanie wyplenili Żydów, niż siebie przez nich
wyplenić pozwolili (1557).
Sebastyan Klonowicz schłostał Żydów poema­
tem p. t. „Victoria deorum.” Znał ich dobrze, był
bowiem ich sędzią w Lublinie. Mówi o nich: „Żyd
lichwą ciąży wielkim miastom, dziwnemi siły dobija
się podłego zysku, przedaje wszystko, handluje wo­
dą, handluje powietrzem, handluje pokojem, frymar-
czy przedajnem prawem. A wszędzie, gdzie się z han­
dlem wciśnie, przymili się panującym, aby zarzucić
sieci zwykłego sobie obłowu; szarpią go i obdziera­
ją urzędnicy, ale on ich nawzajem, bo nikt, celnik— 195 —
nawet, nie ustrzeże się jego fortelów — tak wszyst­
kich nagle oślepić może złoto.”
Pierwsza to w literaturze polskiej dobra, z głębi
psychy żydowskiej wyłowiona sylwetka kupca ży­
dowskiego.
Nie kochali Żydów: Przecław Mojecki („Okru­
cieństwo Żydowskie” 1598), Sebastyan Miczyski
(„Zwierciadło Korony Polskiej” 1618 r.), Piotr Skar­
ga Pawęski („Żywoty Świętych”), lekarz Sieczkow­
ski („Jasny dowód o doktorach żydowskich i t. d.”
149. Gromousty kaznadzieja i patryota, Skarga,
pisze o nich: „Lichwę w chrześcijany wmawiają, pa­
nów, rozmaite im zyski na arendach, mytach, karcz­
mach, gorzałkach obiecując, okrucieństwa z ucisku
nad poddanymi uczą, stan kupiecki psują, czeladź
chrześcijańską chowając, od Chrystusa je odwodzą,
i niewiasty chrześcijańskie, które im służą, brzemien­
ne czynią na wzgardę wielką krwie chrześcijańskiej.”
„Nie szukajcie w prawach surowości przeciwko
Żydom, ale pilnować należy, aby nie byli w mocy
nas obdzierać,” mówiło poselstwo kozackie do króla
Jana Kazimierza. Skarga ta tłumaczy nienawiść Ko­
zaków do Żydów i pogromy ich w czasie wojen ko­
zackich. Nawet historyk żydowski, Gratz, zacięty,
nieprzejednany wróg chrześcijan, nie pochwala ów­
czesnych Żydów polskich. „Odeszła od nich rzetel­
ność i prawość — mówi w swojej „Historyi Żydów”
— jak opuściła ich prostota i zmysł prawdy. W oszu-
kaństwie i przebiegłości znajdywali rozkosz, niby
zwycięską radość. Uczyli szlachtę polską, jak upo-— 196 —
karzać, męczyć i poniewierać gruntownie Kozaków,
narzucali się im za sędziów i mieszali się do ich praw
kościelnych.”
Wiadomo, że się wojna kozacka zaczęła od po­
gromu Żydów. Po barbarzyńsku mścił się na nich
Bohdan Chmielnicki.
Gromił ich także bez litości Stefan Czarniecki
za szpiegostwo w służbie Szwedów. Musieli być
szpiegami, kiedy kancelarya królewska wydała roz­
porządzenie, zabraniające Żydom opuszczać granic
swoich siedzib, „żeby do nieprzyjaciela nie były wia­
domości donoszone.” Zdawało im się prawdopodo­
bnie, że Polska runie pod ciężarem miecza szwedz­
kiego, więc, zwyczajem swoim, chcieli się w ten spo­
sób wkraść w łaski nowego władcy, nowego moc­
niejszego.
Eksperyment ten powtarzali, jak wiadomo, póź­
niej jeszcze kilka razy, — podczas rozbiorów Pol­
ski, podczas wojen napoleońskich, w czasie powstań,
chyląc się zawsze ku stronie silniejszej w danej
chwili. Niezwykły talent szpiegowski okazali także
w ostatniej rewolucyi rosyjsko-polskiej (w r. 1905),
działając równocześnie na dwie strony, jako tajni
agenci władzy i rewolucyonistów, jako szpiedzy
i prowokatorowie (Azewy, Hartingi i t. d.).
Bardzo dużo pisano u nas przeciw Żydom za
czasów Stanisława Augusta. Z wyjątkiem Mateusza
Butrymowicza, Jacka Jezierskiego, a głównie Tadeu­
sza Czackiego, żarliwego mecenasa Judy, zwróciły
się wszystkie głosy przeciwko nim. Bronił ich tak-— 197 —
że jakiś Anonim, pod którego maską domyślano się
prymasa Michała Poniatowskiego, brata króla. Być
może, Poniatowscy bowiem nie mieli wstrętu do Ży­
dów. Stanisław Poniatowski, ojciec króla, trzymał
chętnie Żydów do chrztu, ten sam sport lubił Stani­
sław August, nobilitujący nadto Żydów na prawo
i na lewo (za gotówkę, oczywiście, którą brał, skąd
się dało); tak samo zabawiał się chrzeeniem Żydów
syn króla, hr. Stanisław Grabowski, minister (nada­
wał swoim chrześniakom swoje nazwisko).
Jednego tylko podszczuwacza żydowskiego wy­
dali Żydzi polscy z pomiędzy siebie. Był nim Jó­
zef Frank, twórca i dożywotni naczelnik sekty fran-
kistów. Mszcząc się za nienawiść rabinitów, za ich
prześladowanie, denuncyowal ich do władzy kościel­
nej i świeckiej, jako „morderców dzieci chrześcijań­
skich”, odświeżając średniowieczną skargę na mord
rytualny (w r. 1761).
Nieliczną gromadkę antysemitów polskich cza­
sów dawniejszych zamyka Staszyc. Mówi on
(„O przyczynach szkodliwości Żydów”, 1816 r.):
„Żydzi byli zarazą wewnątrz, zarazą ciągle polity­
czne ciało słabiącą i nędzniącą. Chociażby nawet to
ciało nie było podzielone, chociażby nawet po podzia­
le znowu zjednoczone zostało, przecież z tą wewnę­
trzną skazą nigdy nie może nabrać właściwych so­
bie sił, ani czerstwości; musi na zawsze być tylko
słabe, wynędzniałe i nikczemne.”
Antysemityzm polski nie różnił się w ogólnych
zarysach od antysemityzmu europejskiego wogóle.— 198
Z tego samego źródła tryskał. Lichwa, bezwzględny
wyzysk, paserstwo, megalomania („wynoszą się po­
nad innych”) były jego twórcami. Jak w reszcie Eu­
ropy* podkreślano i u nas głównie ekonomiczną szko­
dliwość Żydów, broniono za pomocą ustaw dóbr ma-
teryalnych ludności rdzennej, przeciw chciwości
przybyszów. I jak wszędzie, tak skręcali także u nas
sami Żydzi drapieżnością swoją i niemądrą taktyką
bicz na siebie.
Różnił się jednak nasz antysemtiyzm od ogólno­
europejskiego w wykonaniu. W rozruchach anty­
semickich w Hiszpanii, Francyi, Anglii, Włoszech,
Niemczech brali czynny udział: cesarze, królowie,
książęta, możni panowie duchowni i świeccy, kondo-
tierowie, magistraty miast. U nas, przeciwnie, zasła-
nieli monarchowie i możnowładcy dużą ręką swoją
Żydów przeciw gniewowi ludu, od Bolesława Pobo­
żnego począwszy, aż do Stanisława Augusta. W Eu­
ropie środkowej i zachodniej załatwiano się z niewy­
godnymi przybyszami radykalnie: wypędzano ich
raz na zawsze, skonfiskowawszy ich mienie. U nas
zdobył się tylko jedyny król Olbracht na tego rodza­
ju oczyszczenie swoich ziem dziedzicznych z niepo­
żądanego żywiołu i to bez skutku, już bowiem po la­
tach ośmiu pozwolił Aleksander wrócić banitom na
Litwę.
Za miękką, za dobrotliwą, za mało wytrwałą jest
rasa polska, niezdolną do bezlitosnych gwałtów i ro­
boty celowej, systematycznej. Wywąchali to Żydzi
swoim sprytem bardzo prędko, zmiarkowali bezsił-— 199 —
ność wrogich dla nich ustaw i dlatego ukochali nas
tak „serdecznie,” iż przylgnęli do nas, jak wierzą,
na zawsze. Dobrze było im u nas, tak dobrze, jak
w eksilarchatach; rządzili się swojem prawem i swo­
im obyczajem, — byli u siebie, kontrolowani rzad­
ko. Sporadyczne, drobne pogromy nie przerażały
ich, nie zniechęcały. Przywykli do innych, krwaw-
szych klęsk w Europie, do gromadnych rzezi i ba-
nicyi na całe wieki… Poturbowani u nas od czasu
do czasu tu i owdzie, otrząsali się szybko z prze­
bytego strachu i wracali do swojego rzemiosła —
do wyzysku i lichwy.
I jeszcze pod jednym względem różnił się nasz
antysemityzm od ogólno-europejskiego. Hiszpanie,
Francuzi. Włosi, Anglicy, Niemcy znali psychologię
Żyda lepiej od nas. Do spojrzenia w głębie psychy
żydowskiej pomogli im z początku antysemici wy-
chrzceni, odsłaniając ukrywane starannie przed ocza­
mi gojów tajemnice Talmudu i innych ksiąg żydow­
skich. Potem, gdy humanizm nauczył się po hebraj-
sku i zaczął badać pilnie literaturę „narodu wybra­
nego” (głównie w Niemczech), radzili sobie goje sa­
mi. Całą bibliotekę żydowską zbudowała sobie Eu­
ropa, zbadała gruntownie psychologię Żyda. U nas
tego nie było i dlatego jest nam psychologia Żyda
dotąd obcą, chociaż ocieramy się o niego ciągle.
Znalazły się wprawdzie i u nas oczy dalekopa-
trzące, jak Orzechowskiego, Reja, Klonowicza, ale
tych oczu było niewiele. Znaleźli się wprawdzie
i u nas znawcy psychy żydowskiej, ale była to wię-— 200 —
cej znajomość odczuta, instynktowna, wyrażająca się
aforyzmami, niż znajomość, oparta o głębsze studya.
Skąpe te zresztą „aforyzmy” nie mogły oddziały­
wać na szersze masy, które ich nie znały.
Nawet taki margr. Aleksander Wielopolski,
umysł skądinąd jasny, trzeźwy, ogarniający łatwo
sytuacyę swojej chwili, nie znał Żyda, nie wnikał
w jego duszę i dlatego „ubrał” nas w asymilacyę ży­
dowską, która oślepiła społeczeństwo polskie na lat
kilkadziesiąt. Gdyby bowiem był się wczuł w psyche
żydowską, oparty o dokumenty historyczne, byłby
wiedział, że asymilacya była, jest i zostanie utopią.
Dlaczego? Poprostu dlatego, że jej Żyd nie chce
i chcieć nigdy nie będzie.
Ostatnie pięćdziesięciolecie wydało w Polsce tyl­
ko dwóch zdeklarowanych antysemitów: Jana Je-
leńskiego i Teodora Jeske-Choińskiego (od r. 1882).
Pierwszy, utalentowany publicysta, był typem anty­
semity „instynktowego”. Odczuwał on doskonale
Żyda, widział jego szkodliwość społeczną i ekono­
miczną, na którą zwracał głównie uwagę. On to,
praktyczny, trzeźwy, jest twórcą sklepów chrześci­
jańskich — ojcem naszego dzisiejszego ruchu spół­
dzielczego, za co należy mu się trwała, wdzięczna
pamięć narodu. — Drugi dopełniał pierwszego, jako
teoretyk kierunku.
Za ten antysemityzm byli obaj przez „oświeco­
ną, postępową Polskę”, obałamuconą przez doktrynę
asymilacyjną, bojkotowani lat dwadzieścia kilka,
byli: wstecznikami, obskurantami, głupcami, idyota-— 201 —
mi, czarną sotnią i t. d. Byli wstecznikami i obsku-
rantami dla tych nawet, którzy wypisali dziś ich
„wstecznictwo” wielkiemi, jaskrawemi literami na
swoich sztandarach politycznych.
Szkoda, że się Jeleński nie doczekał tego tryum­
fu… Zabity nadmierną pracą i tą ciągłą szarpaniną,
tern targaniem nerwów publicysty, zmuszonego bo­
rykać się bezustannie z całą sforą zajadłych przeci­
wników, umarł (1909 r.), w sile wieku.
Całe „wstecznictwo” tych dwóch antysemitów
polegało na tem, że wyprzedzili chwilę obecną o lat
dwadzieścia kilka, że widzieli wcześniej to, co dziś
wszyscy widzą * ) .
Potrzeba było dopiero najazdu „litwaków” na
Warszawę i arogancyi Żydów podczas ostatnich wy­
borów do Dumy petersburskiej (1912 r.), aby się pra­
wie całe społeczeństwo polskie ocknęło, aby się pra­
wie wszyscy stali: „wstecznikami”, „obskurantami
i t. d.” Obucha, uderzającego w łeb, było potrzeba
do otworzenia oczu przeciętnemu Polakowi.
Na czele ostatniego ruchu antysemickiego stanął
Roman Dmowski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Brytyjczycy, nic się nie stało!!!

  Brytyjczycy, nic się nie stało!!! A to gagatek ! Przecie kosher Izaak … https://geekweek.interia.pl/nauka/news-newton-jakiego-nie-znamy-zb...