Jeske:
„Poznaj Żyda”
rozdzaił VIII
Antysemici polscy.
Miała i Polska swoich antysemitów.
Przedstawili sie nam Żydzi odrazu niekorzyst
nie, bo jako handlarze niewolników. Z dalekich stron
przybywali, z Hiszpanii i Portugalii aby naszych lu
dzi przetapiać na złoto. Poświadcza Gallus, że już
Judyta, żona Władysława Hermana, wykupowała
z ich rąk nieszczęśliwych jeńców (1080 — 1085 r.).— 190 —
Sympatycznym nie mógł być dla nikogo kupiec,
handlujący żywym towarem.
1 sympatycznym dla starych Polaków nie był
także Żyd późniejszy, nadciągający na stałe siedli
sko z Czech i Niemiec w wieku XII i XIII, kiedy du
chowieństwo polskie, omijając życzliwe dla niego
nadania Bolesława Pobożnego (1264 r.), starało się
ograniczyć jego swobodę statutami, uchwalonymi
pod przewodnictwem kardynała Gwidona, legata pa
pieskiego, na wrocławskiem koncylium (1267 r.). Na
lichwę żydowską skarżono się pomiędzy innemi na
tym zjeździe, na „przewrotność i nieobyczajność tej
nowej plantacyi w organizmie chrześcijańskim.” Był
niewątpliwie Żyd polski w owych czasach także pa
serem, bo synod łęczycki, odbywający się pod prze
wodnictwem arcybiskupa gnieźnieńskiego, Jakóba
(1285 r.), nakazał mu zwracać zastawione u niego,
z kradzieży pochodzące rzeczy.
Miała i Polska średniowieczna swoje pogromy,
jak cała Europa. Bito Żydów w całym kraju w r.
1349, bito ich w Poznaniu w r. 1367 i 1399, bito ich
w Krakowie w r. 1406. Nie wiele sobie z tych klęsk
robili. Wylizawszy się z guzów, prowadzili dalej
swoją lichwiarską robotę „obchodząc zręcznie wyda
ne na ich niekorzyść prawa”, co przyznają historycy
żydowscy. Jakie procenta brali, poświadczają usta
wy, zabraniające im w Małopolsce brać więcej nad
54%%, a w Wielkopolsce nad 108%. Mało im było
tego „drobnego” procenciku. Po 240% wyciskali
z potrzebujących, co stwierdzają akta sądowe.— 191 —
Pierwszym, znanym u nas agitatorem antyse
mickim dawnego (średniowiecznego) typu byl kano
nik wiślicki, ks. Budek. Podburza! lud krakowski
z ambony przeciw Żydom (w r. 1407).
Pogromy powtórzyły się w r. 1423, 1477, 1494
i 1499 w Krakowie, w r. 1445 w Bochni, 1445 w Po
znaniu, w r. 1499 we Lwowie. Były to jednak po
gromy niewinne w porównaniu z pogromami Euro
py środkowej i zachodniej. Żaden z nich nie obrzy
dził na całe stulecia Żydom Polski, żaden z nich nie
wypędził ich z kraju. Anglicy, Francuzi, Hiszpanie,
Portugalczycy i Włosi owych czasów postąpili so
bie radykalniej: oddaj gotówkę, coś ją nam zagrabił
i won z naszej ziemi! Nasze pogromy były właści
wie tylko chwilowymi wybuchami gasnącej szybko
zemsty wyzyskiwanego ludu. I dlatego nie oddzia
ływały na dalszą metę. Co’ Żyd w nich stracił, od
bijał sobie w krótkim czasie.
Na szkodliwość Żydów zwracał około roku 1400
uwagę Paweł z Brudzewa Włodkowicz w swojej roz
prawie politycznej p. t. „Tractatus de potestate pa-
pae et imperatoris.” I Jan Ostroróg zdawał sobie
w swojem „Monumentum” dokładnie sprawę z ich
wrogiego dla innowierców separatyzmu. Przestrogi
Pawła z Brudzewa Włodkowicza powtórzył Stani
sław Zaborowski (około r. 1500), podkreślając głó
wnie karygodność lichwy („Tractatus auadrifidus de
natura jurium et bonorum regis”).
Król Władysław Jagiełło nie lubił Żydów, bronił— 192 —
chrześcijan przeciw ich chciwości, co poświadcza je
go statut warecki z r. 1432.
Drugim naszym agitatorem antysemickim, po
sługującym się tak samo, jak ks. Budek, do swoich
celów amboną, był ks. Stanisław ze Skalbmierza.
Słuchał jego kazań Kazimierz Jagiellończyk, ale tyl
ko jednem uchem, drugie bowiem poddawał lichwia
rzom Lewkowi i Fiszlowi, w których kieszeni sie
dział. Potrzebując ciągle pieniędzy, byłby był chrze
ścijan skrzywdził, potwierdzając podsunięte mu przez
Żydów sfałszowane nadanie jakoby Kazimierza W.,
gdyby nie stanowcze veto Zbigniewa Oleśnickiego.
Zmuszony silną wolą i powagą wielkiego męża sta
nu w sukni kardynalskiej, odwołał w r. 1454 „listy
wszystkie na wolności Żydom, w Królestwie naszem
mieszkającym, dane” i zatwierdził statutem nieszaw-
sko-opockim ustawy wareckie.
Jedynym radykalnym pogromcą Żydów w stylu
książąt europejskich był u nas Olbracht, który ich
z dziedzicznych ziem swoich wypędził (1495 r.),
skonfiskowawszy ich dobra. Ale jego następca, Ale
ksander, otworzył im znów w lat ośm potem bramy
Litwy (w r. 1503).
Pod panowaniem Zygmunta Starego sypali Ży
dzi na prawo i na lewo złotem, usiłując kupić dla
siebie swobody. Chciwa na mamonę królowa Bona
i jej najbliższe otoczenie, dworzanie polscy i włoscy,
brali łapczywie kubany w formie pożyczki, obiecu
jąc wstawić się za Żydami u króla. Opierał się te
mu Jan Choiński, biskup krakowski i kanclerz wiel-— 193 —
ki koronny (ur. 1487 t 1538), przemawiał przeciw
Żydom na sejmie piotrkowskim (1538 r.), zarzucił
im, że „intrygi ich sięgają aż do tronu” (Acta To-
miciana), za co go podobno otruto. Umarł nagle
podczas sejmu, przy obiedzie, siedząc obok króla.
Na sejmie tym skarżono się na te same zawsze
grzechy żydowskie, na lichwę, paserstwo, na pożycz
ki, udzielane małoletnim i demoralizowanie ludu.
I dlatego ustanowiono: „iż zbytnia swawola i wiel
kość złodziei stąd rozmnożyła się, że złodzieje mają
rzeczy kradzionych przedawanie przezpieczne: któ
rej złej rzeczy, aby się zabieżało, za rafią panów
Królestwa naszego i za żądaniem posłów ziemskich
skazujemy i skazaliśmy: iż jeśli Żydowie o rzecz
skradzioną i do nich przyniesioną zastępcę stawić
nie będą mogli albo nie chcieli, do sądu o to pozwani,
karaniem szubienice, jako ci, którzy są uczestnicy
złodziejstwa, niech będą karani.”
Ograniczono także na sejmie piotrkowskim han
del żydowski po raz dziesiąty czy setny. Postano
wienia te jednak zostały martwą literą, Żydzi bo
wiem umieli je obejść i robili, co im się podobało,
z czego cieszą się z drwiącym uśmiechem na ustach
współcześni pisarze polscy pochodzenia żydowskie
go (Bałaban, Schipper).
Najskuteczniejszą bronią, jaką wojowali, były
niewątpliwie pieniądze. Zawsze znalazł się jakiś lek
komyślny, nieuczciwy, złota łaknący dygnitarz albo
urzędnik nietylko u nas, lecz w całym świecie chrze-
Poznaj Żyda.
1 Q— 194 —
ścijańskim, któremu suty kuban odejmował wzrok
i słuch, iż nie widział, nie słyszał, nie chciał widzieć,
słyszeć, co się dokoła niego działo.
Pierwszy Stanisław Orzechowski zwrócił u nas
w tonie bardzo stanowczym, wyraźnym uwagę na
zakulisową grę sprytu żydowskiego w memoryale
(„Respublica Polona proceribus Polonis in conventu
generali A. d. 1543 Cracoviae congregatis salutem),
złożonym sejmowi w r. 1543. Plagą nazwał nadania
księcia kaliskiego Bolesława, przedajnych sędziów
i urzędników gromił, do ograniczenia przywilejów ży
dowskich wzywał.
Przyłuski nie oszczędzał Żydów w statucie z r.
1553 i żądał, aby wszystkie prawa, ustanowione prze
ciw nim w Rzymie, zastosowano także w Polsce.
Mikołaj Rej z Nagłowic nawoływał do radykal
nego pogromu, kiedy mówił: lepiej, żeby wszyscy
chrześcijanie wyplenili Żydów, niż siebie przez nich
wyplenić pozwolili (1557).
Sebastyan Klonowicz schłostał Żydów poema
tem p. t. „Victoria deorum.” Znał ich dobrze, był
bowiem ich sędzią w Lublinie. Mówi o nich: „Żyd
lichwą ciąży wielkim miastom, dziwnemi siły dobija
się podłego zysku, przedaje wszystko, handluje wo
dą, handluje powietrzem, handluje pokojem, frymar-
czy przedajnem prawem. A wszędzie, gdzie się z han
dlem wciśnie, przymili się panującym, aby zarzucić
sieci zwykłego sobie obłowu; szarpią go i obdziera
ją urzędnicy, ale on ich nawzajem, bo nikt, celnik— 195 —
nawet, nie ustrzeże się jego fortelów — tak wszyst
kich nagle oślepić może złoto.”
Pierwsza to w literaturze polskiej dobra, z głębi
psychy żydowskiej wyłowiona sylwetka kupca ży
dowskiego.
Nie kochali Żydów: Przecław Mojecki („Okru
cieństwo Żydowskie” 1598), Sebastyan Miczyski
(„Zwierciadło Korony Polskiej” 1618 r.), Piotr Skar
ga Pawęski („Żywoty Świętych”), lekarz Sieczkow
ski („Jasny dowód o doktorach żydowskich i t. d.”
149. Gromousty kaznadzieja i patryota, Skarga,
pisze o nich: „Lichwę w chrześcijany wmawiają, pa
nów, rozmaite im zyski na arendach, mytach, karcz
mach, gorzałkach obiecując, okrucieństwa z ucisku
nad poddanymi uczą, stan kupiecki psują, czeladź
chrześcijańską chowając, od Chrystusa je odwodzą,
i niewiasty chrześcijańskie, które im służą, brzemien
ne czynią na wzgardę wielką krwie chrześcijańskiej.”
„Nie szukajcie w prawach surowości przeciwko
Żydom, ale pilnować należy, aby nie byli w mocy
nas obdzierać,” mówiło poselstwo kozackie do króla
Jana Kazimierza. Skarga ta tłumaczy nienawiść Ko
zaków do Żydów i pogromy ich w czasie wojen ko
zackich. Nawet historyk żydowski, Gratz, zacięty,
nieprzejednany wróg chrześcijan, nie pochwala ów
czesnych Żydów polskich. „Odeszła od nich rzetel
ność i prawość — mówi w swojej „Historyi Żydów”
— jak opuściła ich prostota i zmysł prawdy. W oszu-
kaństwie i przebiegłości znajdywali rozkosz, niby
zwycięską radość. Uczyli szlachtę polską, jak upo-— 196 —
karzać, męczyć i poniewierać gruntownie Kozaków,
narzucali się im za sędziów i mieszali się do ich praw
kościelnych.”
Wiadomo, że się wojna kozacka zaczęła od po
gromu Żydów. Po barbarzyńsku mścił się na nich
Bohdan Chmielnicki.
Gromił ich także bez litości Stefan Czarniecki
za szpiegostwo w służbie Szwedów. Musieli być
szpiegami, kiedy kancelarya królewska wydała roz
porządzenie, zabraniające Żydom opuszczać granic
swoich siedzib, „żeby do nieprzyjaciela nie były wia
domości donoszone.” Zdawało im się prawdopodo
bnie, że Polska runie pod ciężarem miecza szwedz
kiego, więc, zwyczajem swoim, chcieli się w ten spo
sób wkraść w łaski nowego władcy, nowego moc
niejszego.
Eksperyment ten powtarzali, jak wiadomo, póź
niej jeszcze kilka razy, — podczas rozbiorów Pol
ski, podczas wojen napoleońskich, w czasie powstań,
chyląc się zawsze ku stronie silniejszej w danej
chwili. Niezwykły talent szpiegowski okazali także
w ostatniej rewolucyi rosyjsko-polskiej (w r. 1905),
działając równocześnie na dwie strony, jako tajni
agenci władzy i rewolucyonistów, jako szpiedzy
i prowokatorowie (Azewy, Hartingi i t. d.).
Bardzo dużo pisano u nas przeciw Żydom za
czasów Stanisława Augusta. Z wyjątkiem Mateusza
Butrymowicza, Jacka Jezierskiego, a głównie Tadeu
sza Czackiego, żarliwego mecenasa Judy, zwróciły
się wszystkie głosy przeciwko nim. Bronił ich tak-— 197 —
że jakiś Anonim, pod którego maską domyślano się
prymasa Michała Poniatowskiego, brata króla. Być
może, Poniatowscy bowiem nie mieli wstrętu do Ży
dów. Stanisław Poniatowski, ojciec króla, trzymał
chętnie Żydów do chrztu, ten sam sport lubił Stani
sław August, nobilitujący nadto Żydów na prawo
i na lewo (za gotówkę, oczywiście, którą brał, skąd
się dało); tak samo zabawiał się chrzeeniem Żydów
syn króla, hr. Stanisław Grabowski, minister (nada
wał swoim chrześniakom swoje nazwisko).
Jednego tylko podszczuwacza żydowskiego wy
dali Żydzi polscy z pomiędzy siebie. Był nim Jó
zef Frank, twórca i dożywotni naczelnik sekty fran-
kistów. Mszcząc się za nienawiść rabinitów, za ich
prześladowanie, denuncyowal ich do władzy kościel
nej i świeckiej, jako „morderców dzieci chrześcijań
skich”, odświeżając średniowieczną skargę na mord
rytualny (w r. 1761).
Nieliczną gromadkę antysemitów polskich cza
sów dawniejszych zamyka Staszyc. Mówi on
(„O przyczynach szkodliwości Żydów”, 1816 r.):
„Żydzi byli zarazą wewnątrz, zarazą ciągle polity
czne ciało słabiącą i nędzniącą. Chociażby nawet to
ciało nie było podzielone, chociażby nawet po podzia
le znowu zjednoczone zostało, przecież z tą wewnę
trzną skazą nigdy nie może nabrać właściwych so
bie sił, ani czerstwości; musi na zawsze być tylko
słabe, wynędzniałe i nikczemne.”
Antysemityzm polski nie różnił się w ogólnych
zarysach od antysemityzmu europejskiego wogóle.— 198
Z tego samego źródła tryskał. Lichwa, bezwzględny
wyzysk, paserstwo, megalomania („wynoszą się po
nad innych”) były jego twórcami. Jak w reszcie Eu
ropy* podkreślano i u nas głównie ekonomiczną szko
dliwość Żydów, broniono za pomocą ustaw dóbr ma-
teryalnych ludności rdzennej, przeciw chciwości
przybyszów. I jak wszędzie, tak skręcali także u nas
sami Żydzi drapieżnością swoją i niemądrą taktyką
bicz na siebie.
Różnił się jednak nasz antysemtiyzm od ogólno
europejskiego w wykonaniu. W rozruchach anty
semickich w Hiszpanii, Francyi, Anglii, Włoszech,
Niemczech brali czynny udział: cesarze, królowie,
książęta, możni panowie duchowni i świeccy, kondo-
tierowie, magistraty miast. U nas, przeciwnie, zasła-
nieli monarchowie i możnowładcy dużą ręką swoją
Żydów przeciw gniewowi ludu, od Bolesława Pobo
żnego począwszy, aż do Stanisława Augusta. W Eu
ropie środkowej i zachodniej załatwiano się z niewy
godnymi przybyszami radykalnie: wypędzano ich
raz na zawsze, skonfiskowawszy ich mienie. U nas
zdobył się tylko jedyny król Olbracht na tego rodza
ju oczyszczenie swoich ziem dziedzicznych z niepo
żądanego żywiołu i to bez skutku, już bowiem po la
tach ośmiu pozwolił Aleksander wrócić banitom na
Litwę.
Za miękką, za dobrotliwą, za mało wytrwałą jest
rasa polska, niezdolną do bezlitosnych gwałtów i ro
boty celowej, systematycznej. Wywąchali to Żydzi
swoim sprytem bardzo prędko, zmiarkowali bezsił-— 199 —
ność wrogich dla nich ustaw i dlatego ukochali nas
tak „serdecznie,” iż przylgnęli do nas, jak wierzą,
na zawsze. Dobrze było im u nas, tak dobrze, jak
w eksilarchatach; rządzili się swojem prawem i swo
im obyczajem, — byli u siebie, kontrolowani rzad
ko. Sporadyczne, drobne pogromy nie przerażały
ich, nie zniechęcały. Przywykli do innych, krwaw-
szych klęsk w Europie, do gromadnych rzezi i ba-
nicyi na całe wieki… Poturbowani u nas od czasu
do czasu tu i owdzie, otrząsali się szybko z prze
bytego strachu i wracali do swojego rzemiosła —
do wyzysku i lichwy.
I jeszcze pod jednym względem różnił się nasz
antysemityzm od ogólno-europejskiego. Hiszpanie,
Francuzi. Włosi, Anglicy, Niemcy znali psychologię
Żyda lepiej od nas. Do spojrzenia w głębie psychy
żydowskiej pomogli im z początku antysemici wy-
chrzceni, odsłaniając ukrywane starannie przed ocza
mi gojów tajemnice Talmudu i innych ksiąg żydow
skich. Potem, gdy humanizm nauczył się po hebraj-
sku i zaczął badać pilnie literaturę „narodu wybra
nego” (głównie w Niemczech), radzili sobie goje sa
mi. Całą bibliotekę żydowską zbudowała sobie Eu
ropa, zbadała gruntownie psychologię Żyda. U nas
tego nie było i dlatego jest nam psychologia Żyda
dotąd obcą, chociaż ocieramy się o niego ciągle.
Znalazły się wprawdzie i u nas oczy dalekopa-
trzące, jak Orzechowskiego, Reja, Klonowicza, ale
tych oczu było niewiele. Znaleźli się wprawdzie
i u nas znawcy psychy żydowskiej, ale była to wię-— 200 —
cej znajomość odczuta, instynktowna, wyrażająca się
aforyzmami, niż znajomość, oparta o głębsze studya.
Skąpe te zresztą „aforyzmy” nie mogły oddziały
wać na szersze masy, które ich nie znały.
Nawet taki margr. Aleksander Wielopolski,
umysł skądinąd jasny, trzeźwy, ogarniający łatwo
sytuacyę swojej chwili, nie znał Żyda, nie wnikał
w jego duszę i dlatego „ubrał” nas w asymilacyę ży
dowską, która oślepiła społeczeństwo polskie na lat
kilkadziesiąt. Gdyby bowiem był się wczuł w psyche
żydowską, oparty o dokumenty historyczne, byłby
wiedział, że asymilacya była, jest i zostanie utopią.
Dlaczego? Poprostu dlatego, że jej Żyd nie chce
i chcieć nigdy nie będzie.
Ostatnie pięćdziesięciolecie wydało w Polsce tyl
ko dwóch zdeklarowanych antysemitów: Jana Je-
leńskiego i Teodora Jeske-Choińskiego (od r. 1882).
Pierwszy, utalentowany publicysta, był typem anty
semity „instynktowego”. Odczuwał on doskonale
Żyda, widział jego szkodliwość społeczną i ekono
miczną, na którą zwracał głównie uwagę. On to,
praktyczny, trzeźwy, jest twórcą sklepów chrześci
jańskich — ojcem naszego dzisiejszego ruchu spół
dzielczego, za co należy mu się trwała, wdzięczna
pamięć narodu. — Drugi dopełniał pierwszego, jako
teoretyk kierunku.
Za ten antysemityzm byli obaj przez „oświeco
ną, postępową Polskę”, obałamuconą przez doktrynę
asymilacyjną, bojkotowani lat dwadzieścia kilka,
byli: wstecznikami, obskurantami, głupcami, idyota-— 201 —
mi, czarną sotnią i t. d. Byli wstecznikami i obsku-
rantami dla tych nawet, którzy wypisali dziś ich
„wstecznictwo” wielkiemi, jaskrawemi literami na
swoich sztandarach politycznych.
Szkoda, że się Jeleński nie doczekał tego tryum
fu… Zabity nadmierną pracą i tą ciągłą szarpaniną,
tern targaniem nerwów publicysty, zmuszonego bo
rykać się bezustannie z całą sforą zajadłych przeci
wników, umarł (1909 r.), w sile wieku.
Całe „wstecznictwo” tych dwóch antysemitów
polegało na tem, że wyprzedzili chwilę obecną o lat
dwadzieścia kilka, że widzieli wcześniej to, co dziś
wszyscy widzą * ) .
Potrzeba było dopiero najazdu „litwaków” na
Warszawę i arogancyi Żydów podczas ostatnich wy
borów do Dumy petersburskiej (1912 r.), aby się pra
wie całe społeczeństwo polskie ocknęło, aby się pra
wie wszyscy stali: „wstecznikami”, „obskurantami
i t. d.” Obucha, uderzającego w łeb, było potrzeba
do otworzenia oczu przeciętnemu Polakowi.
Na czele ostatniego ruchu antysemickiego stanął
Roman Dmowski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz