Proces Norymberski to nie była taka „wstrząsająca” bajka, jaką przedstawiło Hollywood. To była farsa kryjąca kryminalistów przez zleceniodawców! A powieszono marionetki. Za karę, że nie wykonali z powodzeniem rozkazu…
Podczas przeglądania starych polskich powojennych dzienników prasy drukowanej natknąłem się na artykuł zamieszczony w „Głosie Robotniczym” z dnia 10 listopada 1945 roku. Był to czas przygotowań do osądzenia niemieckich zbrodniarzy wojennych (marionetek, bo właściwi pozostali bezkarni) faszystowskiego reżimu.
Artykuł ten mną odrobinę wstrząsnął. Tylko odrobinę, bo już od lat mam wewnętrzne przekonanie, że II Wojna Światowa Hitlera, to była próba (jedna z wielu) rozprawienia się judeoanglosasów ze światem słowiańskim.
Cele ta wojna miała dwa: pierwszy – pokonanie św. Józefa Stalina, który ośmielił się zniszczyć i zastopować proces eksterminacji świata słowiańskiego; eksterminacji przeprowadzanej za pomocą syjonistycznej „rewolucji” bandy żydowskich zbrodniarzy-ludobójców pod przewodnictwem sponsorowanego przez nowojorskich żydów Lejby Bronsztajna (pseudonim operacyjny: „Trocki”), i drugi cel – ostateczne rozwiązanie „Kwestii Polskiej”.
Anglosyjon przygotowując wstępny akt oskarżenia mataczył i umniejszał skalę niemieckiego ludobójstwa, szczególnie na ziemiach zamieszkanych przez Polaków, co w sposób zadziwiająco bardzo delikatny uwypukliła poniższa treść publikacji w owego artykułu „Głosu Robotniczego” z końca 1945 roku.
Skan, wydania „Głosu Robotniczego” z którego pochodzi poniższy tekst, znajduje się pod poniższym odnośnikiem:
>https://bc.wbp.lodz.pl/dlibra/show-content/publication/edition/67864?id=67864
P.S. Edycja już po publikacji. Zmieniłem powyżej odrobinę zdanie dotyczące „Trockiego”, bo pierwotnie użyta przeze mnie forma nie była jednoznaczna.
* * *
„Rzeczpospolita”, omawiając akt oskarżenia przeciwko zbrodniarzom wojennym, którzy sądzeni będą w Norymberdze, stwierdza, że w akcie oskarżenia brak danych o zbrodniach niemieckich, popełnionych na terenie Polski:
„O Grudziądzu, Warszawie, Palmirach, Sobiborze, Zamojszczyźnie itp. Ani słowa. O krwawych ofiarach Serbów, Chorwatów, Słoweńców tylko jedno zdanie: „W Jugosławii zostało zamordowanych wiele tysięcy osób cywilnych”.
Pod literą B przytoczono wypadki deportacji ludności cywilnej do pracy niewolniczej. Z „krajów zachodnich” jest znów szczegółowa lista transportów z Francji. Z krajów wschodnich – jedno krótkie zdanie o 4.918.000 o deportowanych z ZSRR, dłuższe zdanie o 750.000 obywateli czeskich i notatka o zarządzeniach deportacyjnych w Jugosławii.
O Polakach ani słowa.
Pod literą C przykłady „mordowania i szykanowania jeńców wojennych” dają znów obraz tragedii francuskiej, jeśli chodzi o ”kraje zachodnie”. W ”krajach wschodnich” – niepełna lista sowiecka. O Polsce tylko to, że „we wrześniu 1941 zostało w lasku katyńskim w pobliżu Smoleńska zamordowanych 11 tysięcy polskich oficerów – jeńców wojennych”.
O wrześniu 1939 i sierpniu 1944 nic.
Pod literą D znajdujemy przykłady mordowania zakładników.
O Polsce ani słowa.
Pod literą E – przykłady „rabunku własności publicznej i prywatnej”. Z ”krajów zachodnich” Francja znów dała szczegółowe zestawienie, nie pomijając nawet 49.000 ton sera i 87.000.000 flaszek szampana. Z „krajów wschodnich” pominięto całkowicie przykłady z Polski. Natomiast jest oskarżenie czeskie tej treści:
„Po obsadzeniu Czechosłowacji 15.3.39 skonfiskowano i skradziono wielkie zapasy surowców, miedzi, cynku, żelaza, bawełny i środków żywnościowych, spowodowano wywóz wielu wagonów kolejowych i wielu maszyn, aut, parowców, autobusów, obrabowano biblioteki, laboratoria, muzea, kradnąc książki, obrazy, dzieła sztuki, aparaty i urządzenia naukowe, rabując wszystkie rezerwy złota i dewiz, w tym 23.000 kilogramy złota, o wartości nominalnej 5.265.000 funtów szterlingów uzyskując w sposób podstępny kontrolę nad czeskimi przedsiębiorstwami czeskimi, ograbiając je i wywłaszczając w rozmaity sposób czechosłowacki majątek prywatny i publiczny. Ogólną sumę gospodarczej ekspropiacji Czechosłowacji w latach 1938-1945 ocenia się na 200.000 milionów czeskich koron”.
Pod literą F idą przykłady nakładania na społeczeństwa kar pieniężnych.
O Polsce ani słowa.
Pod literą G przykłady „złośliwego zniszczenia większych i mniejszych miast oraz wsi i spustoszenia dokonywane bez uzasadnionej konieczności wojskowej”. Przykłady z Norwegii, Francji i Holandii, jeśli chodzi o ”kraje zachodnie”, a z Grecji, Jugosławii, i Czechosłowacji, jeśli chodzi o „kraje wschodnie”.
O Polsce i Warszawie nic.
Pod litera H są przykłady przymusowej rekrutacji robotników cywilnych. Przykłady z Francji i Luksemburgu oraz z Rosji i Czechosłowacji.
O Polsce nic.
Pod literą J (przykłady „germanizacji okupowanych terenów”) około 100 wierszy petitem zajmuje opis germanizacji wschodniej Francji.
O Polsce nic.
W ostatnim wreszcie punkcie oskarżenia, „o zbrodni przeciwko humanitarności”, znajdujemy już tylko oskarżenia ogólne, z wyjątkiem sprawy wymordowania Żydów. I tu jednak przytoczone przykłady pomijają najpotworniejsze fakty, jak zniszczenie getta warszawskiego i łódzkiego.
Jest widoczne, że akt oskarżenia mimo kilkumiesięcznych przygotowań nie opiera się na szeroko ujętym rejestrze zbrodni niemieckich (wytł. – Kmieć) w Europie lecz na przypadkowym(? – znak zapytania: Kmieć) – wyborze faktów.
Wobec tego „Rzeczpospolita” domaga się uzupełnienia aktu oskarżenia.
„Historyk procesu zdziwiony będzie zapewne, jak my, że jako zbrodnie przykładowe w historycznym akcie oskarżenia figurowały kradzieże 49.000 ton srebra i 87 milionów flaszek szampana, natomiast nie figurowały kradzieże dzieci polskich z Zamojszczyzny, ani wymordowanie 200.000 kobiet, mężczyzn i dzieci w powstaniu warszawskim, ani zburzenie Warszawy w dwóch fazach – po powstaniu żydowskim i po powstaniu polskim – ani zbezczeszczenie cmentarzy, ani zniszczenie pomników Chopina i Kopernika , ani itd. Itd.”
I dodaje („Rzeczpospolita” – przyp. Kmieć) słusznie:
Od konferencji poczdamskiej tj. od czasu określenia linii granicznej Odra–Nissa, wyczuć można w pewnych kołach tendencje do tuszowania bohaterskiej przeszłości Polski, a wysuwania cierpień niemieckich Prusaków wysiedlanych z Nadodrza. Byłoby niepokojące, gdyby te tendencje pomniejszania ofiar Polski dla pokoju świata wkradły się do Trybunału Norymberskiego.
Jesteśmy przekonani, że dotąd to nie nastąpiło i że niefortunny akt oskarżenia jest dziełem przypadkowej kompilacji, a nie pracowitego zestawienia głównych zbrodni wojennych. Nie mniej uważamy za konieczne sporządzenie przez rząd polski rejestru zbrodni niemieckich (wytł. – Kmieć) w Polsce i zarządzenie włączenia tego rejestru do aktu oskarżenia. Uzasadniać poszczególne punkty powinien prokurator polski, który więcej ma do powiedzenia w Norymberdze, niż prokurator brytyjski czy amerykański.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz