wtorek, 30 listopada 2021
To My jesteśmy Pamięcią!
poniedziałek, 29 listopada 2021
Kolejny rekord masowej imigracji do Polski
Masowa imigracja do naszego kraju nie zwalnia tempa. W październiku pobito kolejny rekord pod względem liczby obcokrajowców odprowadzających składki do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Ich liczba wyniosła blisko 871 tysięcy, z czego większość stanowili imigranci przyjeżdżający do Polski z sąsiedniej Ukrainy.
Serwis BusinessInsider.com.pl przytacza dokładne statystyki ZUS-u dotyczące masowej imigracji do Polski. Wynika z nich, że w październiku w systemie Zakładu zgłoszonych do ubezpieczenia emerytalnego i rentowego było dokładnie 871 703 cudzoziemców,. Większość z nich, bo 634 941 mieli natomiast stanowić ukraińscy obywatele.
Znaczący wzrost liczby obcokrajowców mieszkających w Polsce można prześledzić poprzez porównanie danych z lat ubiegłych. Tym samym w październiku 2020 roku zgłoszonych do ZUS było 720,727 cudzoziemców, zaś w październiku 2019 roku było to dokładnie 683,215.
Skalę imigracji jeszcze lepiej widać, gdy prześledzi się liczbę obcokrajowców na tle wszystkich osób ubezpieczonych w ZUS. Według stanu na koniec września, ogółem składki emerytalne i rentowe odprowadzało 15 929 546 osób, a więc cudzoziemcy stanowili blisko 5,3 proc.
Na podstawie: BusinessInsider.com.pl
Źródło: Autonom.pl
https://wolnemedia.net
Polska poparła nową definicję „antysemityzmu”
Izraelskie media zauważyły pojawienie się nowej zakładki na stronach polskiego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Znajduje się w niej oświadczenie w sprawie nowej, rozszerzonej definicji „antysemityzmu”, przyjętej niedawno przez Międzynarodowy Sojusz na rzecz Pamięci o Holokauście.
W połowie października w szwedzkim Malmö odbyło się Międzynarodowe Forum Pamięci o Holokauście i Zwalczaniu Antysemityzmu. Niedługo po niej na stronie internetowej Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego miało pojawić się oświadczenie, które jednoznacznie wskazuje na zaakceptowanie przez polskie władze nowej definicji „antysemityzmu”.
Została ona opracowana przez Międzynarodowy Sojusz na rzecz Pamięci o Holokauście IHRA). „Antysemityzm to określone postrzeganie Żydów, które może się wyrażać jako nienawiść do nich. Antysemityzm przejawia się zarówno w słowach, jak i czynach skierowanych przeciwko Żydom lub osobom, które nie są Żydami, oraz ich własności, a także przeciw instytucjom i obiektom religijnym społeczności żydowskiej” – można przeczytać w materiałach IHRA.
[Zapomniano o wyjątkowo groźnej i podłej odmianie – antysemityzmie bezobjawowym – admin]
Rząd Mateusza Morawieckiego miał poprzeć wiążącą definicję „antysemityzmu” mimo pogarszających się relacji polsko-izraelskich. Od sierpnia nieobsadzona pozostaje Ambasada Izraela w Warszawie, a w czwartek polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych postanowiło obniżyć rangę swojej placówki w Tel Awiwie. MSZ nie zamierza zresztą obsadzać stanowiska polskiego ambasadora, po tym jak Marek Magierowski przeniósł się do Stanów Zjednoczonych.
Wracając do oświadczenia MKiDN należy zauważyć, że resort kierowany przez Piotra Glińskiego (na zdjęciu wyżej przy mikrofonie) poparł nową definicję „antysemityzmu” z powodu „szczególnego wyczulenia” na ten temat. W czasie II wojny światowej zginąć miało bowiem blisko trzy miliony Żydów posiadających polskie obywatelstwo. Z tego powodu resort podkreśla swoje zaangażowanie na rzecz edukacji dotyczącej Holokaustu.
Na podstawie: Gov.pl, Haaretz.com
Źródło: Autonom.pl
https://wolnemedia.net/
Katolicy w Wielkiej Brytanii mogą uzyskać prawa człowieka!
Czy rząd Wielkiej Brytanii będzie ułatwiał posługę kapłanów? Czy księża katoliccy wkrótce będą mogli publicznie udzielać ostatnich sakramentów w dowolnym czasie i miejscu? Takie prawdopodobnie będą konsekwencje zbrodni popełnionej przez islamistę, która właśnie wstrząsnęła Wielką Brytanią.
Sprawa trafiła na pierwsze strony gazet w Anglii: 15 października 2021 r. Poseł Partii Konserwatywnej, David Amess, który przebywał w tym czasie w swoim biurze w Leigh-on-Sea (Essex, Wielka Brytania), został śmiertelnie ugodzony nożem przez Alego Harbi Alego, islamistę, który przygotowywał również kilka innych aktów terrorystycznych na terytorium Wielkiej Brytanii.
Gdy tylko ks. Jeff Woolnough, proboszcz parafii Św. Piotra w Leigh-on-Sea, dowiedział się o zdarzeniu, pospieszył na miejsce zbrodni, aby udzielić ostatnich sakramentów politykowi, o którym wiedziano, że jest katolikiem.
Policjant zabezpieczający miejsce zbrodni przekazał prośbę ks. Woolnougha swoim zwierzchnikom. Niestety, proboszczowi parafii Św. Piotra pozwolono jedynie odmówić Różaniec na zewnątrz, bez możliwości osobistego kontaktu z umierającym.
Wywołało to oburzenie w Wielkiej Brytanii. W następstwie śmierci Sir Davida Amessa, Mark Davies, biskup Shrewbury, wezwał władze do ostatecznego uznania ostatniego namaszczenia i wsparcia udzielanego pacjentowi za „pomoc w nagłym przypadku”.
„Mam nadzieję, że ta tragedia pozwoli chrześcijanom uświadomić sobie, że godzina śmierci jest decydująca dla wieczności, która po niej następuje, i zrozumieć Kościół jako służbę ratowniczą” – powiedział hierarcha.
Brytyjscy parlamentarzyści, chcąc załagodzić kontrowersje, formalnie zaproponowali „Poprawkę Amessa”, która ma zapewnić księżom katolickim i duchownym innych religii, możliwość sprawowania ostatniej posługi w miejscach zbrodni.
Inicjatywę zgłosił poseł Partii Pracy Mike Keane: „Sir David Amess przez całe życie był w pełni zaangażowany w obrzędy Kościoła i jego liturgię. Dla katolików, ostatnie namaszczenie pomaga prowadzić duszę do Boga po śmierci. Być może moglibyśmy uchwalić poprawkę, aby bez względu na to, gdzie ktoś jest, w domu opieki lub na miejscu zbrodni, mógł otrzymać ten sakrament.”
Na stronie internetowej Konferencji Biskupów Anglii i Walii, napisano:
„Kardynał Vincent Nichols i komisarz Metropolitan Police Dame Cressida Dick, podjęli decyzję o współpracy celem powołania wspólnej grupy, której zadaniem będzie zbadanie dostępu księżom katolickim do scen traumatycznej przemocy. W szczególności, grupa rozważy, czy konieczne są jakiekolwiek zmiany w wytycznych wydawanych funkcjonariuszom stającym w obliczu takich sytuacji.”
Tłum. Sławomir Soja
Źródło: FSSPX.news (November 23, 2021)- „United Kingdom: The Government Will Facilitate the Ministry of Priests”
Komentarz Bibuły:
Przypomnijmy, że antykatolicyzm w Wielkiej Brytanii ma nie tylko długą i krwawą historię, lecz nawet teraz – w 2021 roku – obowiązują ustawy ZAKAZUJĄCE katolikom pełnienia wielu funkcji publicznych. Dla przykładu, obowiązujący dalej tzw. Roman Catholic Relief Act z 1829 roku – mający nadawać „prawa” katolikom – mówi wyraźnie, że „osoba wyznania rzymsko-katolickiego nie może być dopuszczona jako Królewski doradca.” I oczywiście od kilkuset lat nie było katolickiego doradcy.
Podobnie z pełnieniem urzędu Premiera. Jak się świat niedawno ze zgrozą dowiedział, pierwszym w historii „katolickim premierem” Wielkiej Brytanii, ma być obecny pajac Boris Johnson, który rzekomo stał się katolikiem… Co prawda jako dziecko był ochrzczony w Kościele katolickim, lecz później porzucił Kościół i stał się anglikaninem, a sam o sobie twierdzi, że „nie jest praktykującym chrześcijaninem”. Jednak gdy jego syn został ochrzczony w Kościele katolickim, a on sam wziął w maju 2021 roku katolicki ślub – po unieważnieniu dwóch poprzednich – zaczęto dopytywać się jak to jest z tą wiarą – jednak odważny Premier unika odpowiedzi, zasłaniając się „prywatnością”. Zbulwersowana prasa i wystraszona tą straszną możliwością „prawdziwa dusza angielska” dalej szuka odpowiedzi, a Premier dalej kluczy…
Oczywiście, gdyby Johnson startując w wyborach znany był jako praktykujący katolik, albo nawet, po prostu jako „katolik”, to nie zostałby wybrany, zaprzysiężony, nie miałby możliwości sprawowania urzędu Premiera.
Bo tak wygląda „demokracja” w „tolerancyjnej” Wielkiej Brytanii, która przez wieki poucza wszystkich, sama będąc twierdzą herezji, zakłamania i Shylockowo-makiawelicznego łotrostwa.
Żyjący z naszych podatków żydowscy „intelektualiści” za dychę pouczają Polaków jak mają traktować muzułmańskich imigrantów
Paru żydowskich cwaniaczków, którzy całe swoje dorosłe życie funkcjonują na naszych podatkach i tylko w Polsce mogą robić za „profesorów” i „intelektualistów” walczących z polskim ciemnogrodem i antysemityzmem, przy okazji migracyjnej inwazji z Białorusi postanowiło nas Polaków nauczyć, jak mamy traktować muzułmańskich imigrantów.
Wszyscy oni żyją z naszej kasy i na nas plują. Z wyżyn swojej pychy i pogardy wobec Polaczków-gojów.
„W badaniach, które Centrum Badań nad Uprzedzeniami przeprowadzało w 2016 i 2017 roku, pytaliśmy o przyzwolenie na brutalne rozwiązania kwestii uchodźczej. O stosunek do deportacji i całkowitego zamknięcia granic dla imigrantów z krajów ogarniętych konfliktem. I tu ponad 60 proc. badanych odpowiadało akceptująco. Nazywamy to w psychologii »behawioralnymi następstwami braku empatii«. I one dominują”. – bzdurzy do okopress wyjątkowa, antypolska szuja niejaki „profesor” Michał Bilewicz (który żadnym profesorem nie jest, choć bardzo chce, że Belweder mu ten tytuł nadał).
„Podlasie to ziemia emigracyjna. Autorzy zauważają – a statystyki dotyczące źródeł dochodów w regionie potwierdzają – że ogromna część rodzin „jakoś” żyje dzięki temu, że ktoś z rodziny – matka, ojciec, brat, ciotka albo szwagier – pracują na Zachodzie. (…) Wykonują prace nisko płatne, stojące najniżej w społecznych hierarchiach. Są lekceważeni i pogardzani, zwykle też słabo objęci opieką prawną i społeczną państw, w których pracują. Na dodatek jednak muszą konkurować o te prace z przybyszami spoza Europy. Zwykle oznacza to – z przybyszami ze świata islamu. W Anglii są to najczęściej Pakistańczycy, ale też Afrykanie. We Francji – mieszkańcy Maghrebu. W Niemczech – Turcy. Choć ostatnie fale imigracji przyniosły nowe etnie – Syryjczyków, Irakijczyków, Afgańczyków – to ciągle są to muzułmanie. Dodajmy do tego, ciemni jacyś, znaczy – o ciemnej skórze, oczach i włosach”. – to z kolei „mądrości” „profesora” Andrzeja Ledera.
W myśleniu mieszkańców przygranicza o kondycji gastarbeiterów i imigrantów uderza jeszcze, uderza boleśnie, całkowity brak lewicowego języka i lewicowej wrażliwości. Nie ma poczucia wspólnoty wyzyskiwanych. Nie ma myślenia, które pokazywałoby społeczne uwarunkowania zachowań muzułmańskich mieszkańców wielkich zachodnich miast”. – ciąg dalszy wynurzeń Andrzeja Ledera.
„Powiedziałbym, że to, co się dzisiaj dzieje z uchodźcami, co jest skutkiem brutalności tego rządu, jest dla mnie coraz bardziej przerażające. Uświadamiam sobie powtarzalność mechanizmów historii i nie mogę się oderwać od mojej kompetencji historycznej. (…) Od ponad ćwierć wieku krążę wokół Zagłady, czytam, zastanawiam się, jak to było możliwe, jak sprawnie to było przeprowadzone, jak te wszystkie operacyjne działania, to modus operandi, posunięcia administracyjne doprowadziły do śmieci milionów ludzi. Teraz to wszystko mam za oknem”. – to z kolei „profesor” Jacek Leociak.
I jeszcze – „Na granicy państw wydzielono zakazaną strefę – między Polską a Białorusią, stworzono w istocie rzeczy getto otoczone drutem kolczastym. W którym nikt nikogo nie zabija, ale ludzie nie mają tam jedzenia, wody, ciepłych ubrań na zmianę, schronienia, nadziei, więc giną” – dalej bzdurzy Leociak.
Profesura za dychę
Cóż można byłoby stwierdzić, że takie wysrywy to mógłby napisać tylko bezmózgi pseudziennikarz stażysta z okopress. Otóż nie. Michał Bilewicz ma własną katedrę i jest doktorem habilitowanym nauk społecznych, profesorem nadzwyczajnym Uniwersytetu Warszawskiego. Kierownik Centrum Badań nad Uprzedzeniami UW oraz wykładowca na Wydziale Psychologii UW. Andrzej Leder jest profesorem Polskiej Akademii Nauk, absolwentem Akademii Medycznej i Uniwersytetu Warszawskiego. Wykładowcą w Instytucie Filozofii UW. A profesor dr hab. Jacek Leociak to historyk literatury, kierownik Zakładu Badań nad Literaturą Zagłady w Instytucie Badań Literackich PAN, członek założyciel Centrum Badań nad Zagładą Żydów przy Instytucie Filozofii i Socjologii PAN, redaktor rocznika „Zagłada Żydów. Studia i Materiały”.
Całą Polską Akademię Nauk trzeba byłoby rozwiązać, bo z żadną nauką nie ma nic wspólnego, za to jest przechowalnią starej żydokomuny. Za nasze pieniądze.
[Można by tu dodać wiele innych nazwisk – Barbarę Engelking, Rafała Pańkowskiego, Jana Hartmanna, Jana Grabowskiego, Pawła Śpiewaka… – admin]
Komisja Europejska jest przeciwna świętom Bożego Narodzenia
Z ujawnionych dokumentów wynika, że Komisja Europejska jest przeciwna świętom Bożego Narodzenia, a nawet imionom, które kojarzą się z chrześcijaństwem. To kolejny dowód. że Komisję Europejską opanowali fanatycy religijni, dla których walka z chrześcijaństwem stała się kluczowym celem ich działalności.
Nowy wewnętrzny dokument, do którego dotarł włoski portal Il Giornale nosi nazwę „Union Of Equality”. Wynika z niego, że eurokraci w ramach „polityki integracyjnej” zamierzają walczyć z obecnością świąt Bożego Narodzenia w przestrzeni publicznej. W dokumencie wskazano kryteria, jakie powinni przyjąć pracownicy Komisji Europejskiej w komunikacji zewnętrznej i wewnętrznej, aby nikogo nie „dyskryminować”.
„Musimy zawsze oferować wszechstronną komunikację, zapewniając w ten sposób, że każdy jest doceniany we wszystkich naszych materiałach, bez względu na płeć, rasę lub pochodzenie etniczne, religię lub wyznanie, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną” – wskazuje w przedmowie Komisarz ds. Równości Helena Dalli.
Komisja Europejska podkreśla konieczność unikania „uznania kogokolwiek za chrześcijanina”. Autorzy dokumentu tłumaczą to faktem, że nie każdy obchodzi święta Bożego Narodzenia.
W imię polityki równości Komisja Europejska atakuje Boże Narodzenie, zachęcając jednocześnie, aby w trakcie rozmów nie używać zwrotów kojarzących się z chrześcijaństwem. I tak np. zaleca się, aby nie używać sformułowania „okres świąteczny może być stresujący”, ale „okres wakacyjny może być stresujący”.
Komisja posuwa się do tego, że odradza nawet używanie imion chrześcijańskich. „Dlatego zamiast »Maria i Giovanni są parą międzynarodową«, musimy powiedzieć »Malika i Giulio są parą międzynarodową«” – czytamy na portalu Il Giornale.
Aby spełnić równościowe standardy Komisja zaleca wprowadzenie szeregu kuriozalnych zasad uderzających w międzyludzkie stosunki już na poziomie języka. Np. zabronione jest używanie zwrotu „Panna lub Pani”, jak również zabrania się rozpoczynania konferencji od zwrotu w stronę publiczności „Panie i panowie”. Ponadto wykluczone jest organizowanie dyskusji z przedstawicielami tylko jednej płci.
Dodatkowo wybierając „obrazy towarzyszące komunikacji”, należy się upewnić, że obecne na nich kobiety i dziewczęta „nie są pokazane w domu lub w pasywnych rolach, podczas gdy mężczyźni są aktywni i żądni przygód”.
/dorzeczy.pl/
https://www.magnapolonia.org
Polecam przeczytanie tweetów zamieszczonych w oryginalnym artykule…
Admin
Eutanazja ideologiczna i naturalna
Eutanazja ideologiczna i naturalna
Od trzech tygodni niemal nie włączałem komputera. Moja mama upadła, potłukła się i trochę połamała. Nie mogła chodzić ani nawet usiąść. Pielęgnuję ją niemal dwadzieścia cztery godziny na dobę. Doskonalę się na przemian w podawaniu basenu i zmianie pieluchomajtek.
Bywa, że trzeba się zerwać kilka razy w nocy. Po prawie miesiącu z mamą jest lepiej, ale przede mną jeszcze parę trudnych tygodni. Mam nadzieję, że dam radę. Na szczęście jest kilka życzliwych osób dzięki którym mam chwilę oddechu i tak, jak dzisiaj, mogę nawet coś napisać.
Lekturę na ten czas też dobrałem sobie odpowiednią do okoliczności. Najwięcej mogę przeczytać rano między szóstą, a ósmą. Mama wtedy najmocniej śpi. Na tę lekturę złożyły się między innymi książki autorstwa Marka Szymaniaka i Piotra Witwickiego, traktujące o degradacji miast średniej wielkości. Sytuację miast, które opisują obaj autorzy porównuję z rodzinną Stalową Wolą.
Dwie największe plagi, które dopadły i opisywane miasta, i Stalową Wolę, to szybkie starzenie się mieszkańców i wyludnianie. To są źródła już dużych problemów, a za lat kilkanaście staną się one prawdopodobnie problemami z którymi te miasta nie będą sobie radzić. Stalowa Wola starzeje się podobnie jak Włocławek czy Wałbrzych. Jednak w Stalowej Woli nie było upadku przemysłu na skalę Włocławka i Wałbrzycha. Stalowa Wola może być przykładem miasta, które przeszło udaną transformację gospodarczą, głównie w latach, gdy byłem prezydentem miasta. Mimo tego mieszkańców ubywało. Ubywa ich i obecnie do tego stopnia, że Stalowa Wola stała się najszybciej wyludniającym się miastem w województwie. Nic nie wskazuje na to, żeby obecne władze wiedziały, jak temu zaradzić.
Z narastającymi problemami ze starością od miesiąca stykam się osobiście. Rozproszenie i rozbicie rodzin sprawia, że te problemy są coraz większym wyzwaniem społecznym, psychologicznym, ale i finansowym. W Stalowej Woli liczbę emerytów i rencistów szacuje się na od czternastu do nawet dwudziestu tysięcy osób. Gdyby przyjąć tę drugą liczbę, to jest to prawie połowa dorosłych mieszkańców miasta.
Dyrektor stalowowolskiego ośrodka pomocy społecznej powiedział mi, że liczba starszych, samotnych i obłożnie chorych osób sięga już trzystu i dość szybko rośnie. Co do takich osób nie mam skali porównawczej z innymi miastami, ale i bez tego uważam, że to problem rosnący i bez dużych i coraz większych nakładów finansowych nie da się go opanować. Jest również wymiar tego problemu, któremu pieniądze nie zaradzą. To kwestia osób, które mogą, chcą i w końcu potrafią się opiekować tymi obłożnie chorymi przez całą dobę. Po sobie wiem, jaki to fizyczny, a przede wszystkim psychiczny wysiłek. To, że dzieci w Anglii, albo w Warszawie gotowe są opłacać nawet najlepszą opiekę nad ich starymi, chorymi i zniedołężniałymi rodzicami załatwia niewiele. W większości przypadków dzieci mieszkające daleko od takich rodziców albo nie stać na opłacanie odpowiedniej opieki, albo – co coraz częstsze – nie są tym zainteresowane.
Patrząc na ten problem mam wrażenie, że warunki społeczne i ekonomiczne będą wymuszać zmiany w moralnych normach, dotyczących ludzi starych i zniedołężniałych. Niestety, już niedługo staniemy w Polsce przed problemem dopuszczenia na szeroką skalę eutanazji. Tym bardziej jeśli słyszę, co dzieje się w wielu ośrodkach, gdzie takie osoby są przetrzymywane. Napisałem przetrzymywane świadomie, ponieważ z braku pieniędzy, personelu, a często zwyczajnie po ludzku współczucia i troski, te osoby tam się przetrzymuje aż umrą.
Póki co w Polsce nie jest to tematem publicznej dyskusji z emocjami, które towarzyszą choćby debatom o aborcji, ale pewnie tylko dlatego, że różni politycy jeszcze nie potrafią rozgrywać tego dla politycznych korzyści. To jednak tylko kwestia nieodległego czasu.
Żeby była jasność – nie jestem zwolennikiem eutanazji ani nie chcę, by ta sprawa stała się przedmiotem politycznej debaty. Jestem jednak pesymistą i nie wierzę, że polskie społeczeństwo potrafi się przed tym uchronić. Patrząc choćby na Stalową Wolę nie mam złudzeń, że społeczeństwo rozbitych i rozproszonych rodzin z biedniejącymi samorządami i coraz bardziej niewydolnymi instytucjami heroicznie będzie traktować ten problem.
Czy to będzie kolejny przejaw umniejszenia naszego człowieczeństwa? Chyba tak, ale to już taka kolej rzeczy. Ja sobie powiedziałem, że nie oddam mamy do żadnego hospicjum czy domu pomocy społecznej. Wolę jednak nie myśleć o momencie, gdybym nie mógł przy tym wytrwać.
A Państwo znacie skalę tego problemu w swoich gminach?
Andrzej Szlęzak (za: FB)
https://konserwatyzm.pl/
Pod ostrzałem: życie mieszkańców osiedla Szachty 6/7
Pod ostrzałem: życie mieszkańców osiedla Szachty 6/7
Obecna sytuacja na Donbasie to przede wszystkim efekt aktywizacji armii ukraińskiej na południowym odcinku frontu z Doniecką Republiką Ludową. Siły Zbrojne Ukrainy przejęły miejscowość Staromariewka, nie zważając na to, że nie powinno tam być żadnych formacji zbrojnych, żadnej ze stron. Dziś łopocze tam ukraińska flaga, a żołnierze budują umocnienia.
Sytuacja zaostrzyła się jednak nie tylko na południu. Pod ciągłym ostrzałem znajdują się miejscowości wzdłuż całej dawnej linii frontu. Jest wśród nich Gorłowka. To spore miasto przemysłowe okrążone jest niewielkimi osiedlami, które znalazły się na terenach przyfrontowych. Jedno z nich nazywa się Szachty 6/7. Tutejsza kopalnia od dawna już nie funkcjonuje; pozostawiła po sobie tylko osiedlową nazwę.
Życie w Szachtach 7/6
Osiedle zostało zniszczone w ciągu siedmiu lat wojny. Obecnie ostrzeliwane jest jedynie sporadycznie. Czasem zdarzają się w miarę spokojne dni, w których panuje cisza; zdarzają się jednak i zmasowane ostrzały. Prawie na każdym podwórku odkryjemy ślady tzw. przylotów, kanonady pocisków ukraińskich wojsk. W czasie ostrzałów ludzie chowali się w piwnicach zniszczonego dziś budynku szkoły (zamkniętej jeszcze przed wybuchem wojny), ale sytuacja zmieniła się w ubiegłym roku. 5 lutego ukraińska armia po raz kolejny ostrzelała osiedle. Według miejscowych, w okolicach szkolnego budynku spadło około 20 pocisków, przy czym dwa z nich trafiły w piwnicę, w której zazwyczaj znajdowało schronienie 6-7 rodzin z dziećmi. Dziś stale mieszka tu tylko jedna rodzina. Przed wojną osada liczyła 420 budynków, obecnie zostało ich 37. Jak zwykle w podobnych miejscach, zostali głównie ludzie starsi, choć jest też, zdecydowanie mniej liczna grupa młodszych.
Ostatnio osiedle ostrzeliwane jest zazwyczaj po zmierzchu. Dlatego mieszkańcy praktycznie nie śpią po nocach. Wypoczywają, gdy za oknami jest jasno. Aktualnie nie ma problemów z dostawami energii elektrycznej, choć nie zawsze tak było. Swego czasu miejscowa ludność żyła bez prądu przez miesiąc. To bardzo trudne, szczególnie, gdy jest się pod ciągłym ostrzałem.
Choć z zewnątrz wiele domostw wygląda na zrujnowane (ślady po kulach na ścianach, wybite szyby i okna zasłonięte folią, łatane dachy), w środku utrzymywany jest porządek. Domy są czyste i zadbane, jakby za oknem nie toczyła się wojna.
Miejscowi radzą sobie przede wszystkim własnymi siłami. Młodsi pomagają staruszkom, dzieci, które mieszkają w bezpieczniejszej okolicy, przywożą niezbędne zakupy rodzicom. Wsparcie świadczy też Czerwony Krzyż.
Pomoc cywilom
Z uwagi na powtarzające się ostrzały podróż do osady jest dość niebezpieczna, lecz mimo to wolontariusze dają radę do niej docierać i przywozić pomoc dla mieszkańców. Skontaktowałem się z lekarką-wolontariuszką Anną Adamową z Fundacji „Wojna i Pokój”. Opowiedziała mi, jak wygląda sytuacja.
„Skontaktowaliśmy się z aktywnie działającą na osiedlu Tatianą. Powiedziała nam, że jest tam 11 najbardziej potrzebujących pomocy gospodarstw domowych. To ludzie starsi, dwie rodziny z małymi dziećmi (jedna z dwójką, druga z trójką), jeden niepełnosprawny, 27-letni mężczyzna z zespołem Downa. Z żywności najbardziej potrzebują oleju słonecznikowego, cukru, konserw i… chleba. Tak, tak – tym ludziom brakuje chleba. Do sklepu jest bardzo daleko, więc nie wszyscy dają radę do niego dotrzeć” – mówi.
Sklep spożywczy znajduje się na skraju osiedla. Mieszkańcy faktycznie przejść muszą kawał drogi, żeby móc kupić podstawowe artykuły. Większość po zakupy wyprawia się do Gorłowki. Autobus jeździ tam co dwie godziny, więc ci, których na to stać, zamawiają taksówki. Wolontariusze, jadąc do Szacht 6/7, zabierają ze sobą chleb, bo tego najbardziej potrzeba.
W związku z tym, że mieszkańcy to przede wszystkim ludzie starsi, kolejnym problemem są lekarstwa. Jak nietrudno zgadnąć, na przyfrontowym osiedlu nie ma apteki, więc Tatiana poprosiła wolontariuszy o dostarczanie zestawu niezbędnych lekarstw dla pięciu emerytów.
„Zebrałam informacje i wyszło, że potrzebnych jest pięć takich zestawów. Każdemu napisałam krótką instrukcję o dawkowaniu i sposobie przyjmowania leków. Poprosili nas też, żebyśmy przywieźli pampersy dla jednej, niewstającej już z łóżka staruszki, a dla innej podkładki na noc. Trzem innym emerytkom niezbędne są aparaty słuchowe. Są praktycznie całkiem głuche” – opowiada Anna.
Załatwiono też zestawy żywnościowe. W skład każdego z nich wchodzi butelka oleju, kilogram cukru, herbata, mleko zagęszczone, pudełka ciastek, 10 puszek konserw (tuszonka i pasztet) oraz puszki konserw rybnych. Dla dzieci wolontariusze przywieźli po pudełku cukierków i po dwa opakowania chałwy.
„Nikt się nie żalił. Ani jeden. Nikt o nic nie prosił. Niektórzy pytali, czy mają coś zapłacić za żywność. To znaczy, że nikt ich zbytnim wsparciem i pomocą nie rozpieszcza” – zauważa wolontariuszka.
Głuchoniemy artysta z Szacht 6/5
Wolontariuszy zszokował głuchoniemy staruszek. Ma na imię Aleksandr i jest artystą. Dawno temu służył w marynarce wojennej. Zamiast dzwonka, na płocie do jego posesji wisi migająca dioda. Aleksandr otworzył drzwi gościom, gdy tylko zobaczył, że się zapaliła.
Na ścianach domu Aleksandra wiszą liczne reprodukcje znanych obrazów. Pomiędzy nimi portret pierwszego przywódcy Donieckiej Republiki Ludowej Aleksandra Zacharczenki, zamordowanego 31 sierpnia 2018 roku. W kolekcji staruszka są też zdjęcia przedstawiające radzieckich wodzów, Władimira Lenina i Josifa Stalina. Wolontariusze opowiadają, że dom głuchoniemego artysty przypomina muzeum.
„Gdy zostawiliśmy mu jedzenie i już zbieraliśmy się do wyjścia, zawołał mnie i pokazał na migi, że chce podarować mi obraz. Wzbraniałam się, ale on zdjął jeden ze ściany i mi wręczył. Była to reprodukcja portretu ‘Nieznajomej’ namalowanego przez Iwana Kramskiego” – pochwaliła się Anna.
Denis Grigorjuk
Zdjęcia: Swietłana Kisieliowa
Autor jest fotoreporterem i publicystą, mieszka w Doniecku. Jest organizatorem szeregu wystaw fotograficznych i laureatem nagród dla reporterów, m.in. „Media-2017” w konkursie na najlepszego autora.
Odgrzewanie jedzenia w mikrofalówce może prowadzić do cukrzycy
Odgrzewanie jedzenia w mikrofalówce może prowadzić do cukrzycy
Jak wynika z badań przeprowadzonych przez zespół naukowców pod kierunkiem dra Leonardo Transande'a z Centrum Medycznego NYU Langone z plastikowych pojemników podgrzewanych w kuchenkach mikrofalowych przenikają do jedzenia toksyczne substancje zwane ftalanami. Niektóre z nich są odpowiedzialne za insulinooporność i podwyższone ciśnienie tętnicze – dwa czynniki wywołujące cukrzycę.
Historyczne zdjęcie otwartej kuchenki mikrofalowej z 1959 roku / fot. flickr.com
Dr Transande badał dwa związki chemiczne: ftalan dwuizononylu (DINP) i ftalan dwuizodecylu (DIDP), które występują w tworzywie sztucznym używanym przez ostatnie 10 lat do produkcji opakowań marki Tupperware. Następnie zbadano poziom ftalanów DINP i DIDP w moczu dzieci i młodzieży (6–19 lat), które spożywały jedzenie podgrzewane w plastikowych pojemnikach. Naukowcy porównali wyniki z lat 2009 i 2012, aby ocenić czy substancje te miały związek z ciśnieniem tętniczym. W badaniu wzięli pod uwagę dietę, płeć, wiek i sytuację materialną badanych oraz czynniki związane z podwyższonym ciśnieniem krwi.
W wyniku przeprowadzonych analiz naukowcy stwierdzili duży związek między wysokim ciśnieniem a obecnością ftalanów w organizmach badanych dzieci i nastolatków. Na podstawie badań zespół dra Transande ustalił, że, że ftalany mogą przyczyniać się do wzrostu ciśnienia tętniczego krwi, a w konsekwencji również do pierwszych objawów cukrzycy.
Aby zminimalizować przenikanie szkodliwych substancji do pożywienia, naukowcy zalecają:
* unikać plastikowych pojemników i folii spożywczej podczas podgrzewania jedzenia w mikrofalówkach;
* unikać mycia plastikowych pojemników w zmywarkach z powodu możliwości uwalniania się plastyfikatorów;
* unikać plastikowych pojemników oznaczonych cyframi 3, 6 i 7, które zwykle towarzyszą symbolowi recyklingu.
Źródło: http://dieta.mp.pl/aktualnosci/show.html?id=123936
Kuchenki mikrofalowe - PRECZ Z NASZYCH KUCHNI! (jednak nie tylko o tym artykuł...)
Kuchenki mikrofalowe - PRECZ Z NASZYCH KUCHNI! (jednak nie tylko o tym artykuł...)
Zanim przejdziemy do "wyrzucania" kuchenek mikrofalowych z naszych kuchni, to najpierw porozmawiajmy o promieniowanu elektromagnetycznym emitowanym przez glob ziemski oraz pewne urządzenia techniczne i niektórych jego parametrach. Warto również poznać mechanizmy, które sprawiają, że promieniowanie mikrofalowe wielu częstotliwości wywiera szczególnie szkodliwy wpływ na żywe organizmy i stanowi poważne zagrożenie życia i zdrowia.
Naturalna gęstość promieniowania elektro magnetycznego Ziemi – PEM – wynosi 10-6 μW/cm2 (mikrowata na centymetr kwadratowy – 0,000 001 μW/cm2). Porównajmy teraz wielkości graniczne PEM, które przedstawiliśmy, z innymi parametrami. Radiostacja VHF-FM o mocy 1 kW w odle głości 80 m na wysokości 2,5 m nad poziomem gruntu wytwarza gęstość mocy 3 µW/cm2 – czyli trzy miliony razy większą – przy natężeniu pola E wynoszącym 2 V/m (Jerzy F. Kołodziejski, Instytut Technologii Elektronowej). W otoczeniu stacji przekaźnikowych tele fonii komórkowej gęstość mocy promieniowania EM jest często większa od naturalnej gęstości PEM Ziemi ponad 60 miliardów razy! Gęstość mocy PEM w miejscach przeznaczonych do spania i wypoczynku nie powinna przekraczać poziomu 10-2μW/cm2. Jest to granica, przy której organizm jest w stanie regenerować się i samodzielnie naprawiać szkód wywołanych przez PEM. I znów: w otoczeniu stacji telefonii komórkowej parametr ten jest przekroczony ponad 6 milionów razy! (Wolfgang Maes, „Stress durch Strom und Strahlung”, 2005).
Obumieranie drzew następuje przy długo trwałej ich ekspozycji na mikrofalowe PEM o gęstości nawet mniejszej niż 10-3W/m2. Udo wodnił to niemiecki naukowiec dr inż. Wolfgang Volkrodt, wynalazca (150 patentów) i autor wielu publikacji. Badał on m.in. przyczyny wymierania lasów na dawnym pograniczu NRD-RFN. Okazało się, że był to skutek działania fal radarowych kontro lujących przestrzeń graniczną. Podobne efekty obserwuje się też w północnej Kanadzie, gdzie istnieją stacje radarowe śledzące dawniej radzieckie, a obecnie rosyjskie loty statków powietrznych. A jak działają na drzewa maszty stacji telefonii komórkowej? Przecież emitują mikro fale EM o gęstości 14x10-3W/m2 – czternaście razy większej niż wartość dopuszczalna 10-3W/m2! W Niemczech zmniejszono w ostatnich latach emisję związków siarki do atmosfery o 70%, a mimo to lasy w dalszym ciągu umierają. Dlaczego?
TO NIE ZANIECZYSZCZENIA CHEMICZNE POWIETRZA,
ALE ZANIECZYSZCZENIA ELEKTROMAGNETYCZNE SPRAWIAJĄ,
ŻE NASZE DRZEWA I GLEBA SĄ CHORE. -Wolfgang Volkrodt
Rośliny są niszczone, ponieważ następują uszkodzenia tzw. membran wodnych w tkankach roślinnych tworzonych przez dipolowe cząsteczki wody. Membrany powstające w wyniku napięcia powierzchniowego wody pracują jak mięśnie (dr Peter Augustin, „Wasser oberfläche”) „pompując” czy też „ssąc” wodę w roślinnych kapilarach. Drzewa i inne rośliny schną, ponieważ nie mogą być prawidłowo zasilane w wodę.
Woda jest szczególnie wrażliwa na działanie mikrofal. Przecież każda cząsteczka wody jest dipolem, czyli spolaryzowana dwubiegunowo, a to już stanowi rodzaj anteny odbierającej sygnały EM.A dlaczego oczy pieką po dłuższej pracy przy komputerze? Bo wysychają, bo nie są właściwie nawilżane. A dlaczego nie są właściwie nawilżane? Ponieważ membrany wodne ulegają zniszczeniu. A który z organów naszych organizmów zawiera najwięcej wody? Przede wszystkim mózg – w przypadku dorosłego człowieka to przecież ponad 75%. Organizmy najmłodszych dzieci są wypełnione wodą „po brzegi” – ciało w przypadku noworodka zawiera ok. 85% wody. Trzydniowy ludzki embrion zawiera prawie 98% wody, a ośmiomiesięczny – 81% (piszę więcej o tych sprawach w książce „Sekrety wody”). Kto więc jest najbardziej narażony na działanie mikrofal promieniowania EM i najbardziej które z organów naszych organizmów?
Naukowcy z Instytutu Badań i Ochrony Lasów w Brukseli w Belgii, stwierdzili, że stacje bazowe telefonii komórkowej mają wpływ na zachowania reprodukcyjne dzikich wróbli i zmniejszenie się populacji tych ptaków. To stwierdzenie potwierdza przypuszczenie, że również telefonia komórkowa jest przyczyną masowej zagłady rojów pszczelich w całej Europie. Alfonso Balmori, konserwator przyrody, biolog w Valladolid, Hiszpania, zgłasza znacznie mniejszą liczbę gniazd bociana białego w pobliżu nadajników telefonii komórkowej w porównaniu do gniazd położonych. dalej komórkowe. Podobne spostrzeżenia Balmoriego dotyczą rojów pszczelich. Pamiętać warto o jednym – wszelkie stworzenie zawiera wodę. I to na tę wodę zawartą w naszych komórkach, roślinnych, zwierzęcych, ludzkich – działają pola EM.
Tych kilka przykładów ma nam coś uświadomić. We wskazanych przykładach była nmowa o oddziaływaniu PEM na przedstawicieli fauny i flory. A co z nami? Co z człowiekiem? Czy jesteśmy w lepszej sytuacji? Jak szkodliwie na nasze zdrowie mogą działać pola EM?
Szczególnym polem zagrożenia jest sprawa rozrodczości.Ludzkie plemniki w trakcie powstawania wymagają kilkuset podziałów komórkowych, a to wymaga wydatkowania ogromnej energii. Później mają dotrzeć do jaja, aby je zapłodnić. Droga plemnika do komórki jajowej jest porównywalna do drogi, jaką miałby przebyć człowiek pokonując wpław Atlantyk. Czy można to sobie wyobrazić? To również wymaga energii w celu wykonania pracy. Energia ta może być dostarczona wraz z krwią i pochodzi ze wspomnianych już membran wodnych. Jeśli membrany są zniszczone przez promieniowanie EM, to zrozumiałe, że mamy do czynienia z osłabieniem plemników skutkującym bezpłodnością.
Przedstawmy teraz podstawowe mechanizmy oddziaływania PEM na organizmy:
*bezpośrednie oddziaływanie na ściany (błony) komórek, co może prowadzić do ich:
>**deformacji,
>**depolaryzacji (przebiegunowania elektrycznego komórki),
>**perforacji (a w efekcie – wylania się zawartości komórki do przestrzeni międzykomórkowych),
>**obumarcia komórki,
*oddziaływanie na ruch jonów w elektrolitach (co może mieć niekorzystne konsekwencje dla przewodnictwa nerwowego),
bezpośrednie oddziaływanie na wodę zawartą w tkankach (jest to istotne ze względu na to, że w ok. 80% składamy się z wody),
*oddziaływanie na substancje zawarte we krwi (np. żelazo w hemoglobinie).
Przedstawione wyżej mechanizmy pozwalają łatwo zrozumieć, dlaczego sztucznie wytworzone przez nas samych pola EM działają destrukcyjnie na całą przyrodę, na wszelkie organizmy, na wodę. W ludzkiej głowie poddanej działaniu pola o częstotliwości 300-2000MHz dochodzi do koncentracji energii. Zjawisko to jest znane jako tzw. efekt „gorących punktów” (hot spots), tj. zjawisko powodujące nagrzewanie się tkanki mózgowej średnio o kilka dziesiątych 0C, jednak lokalnie efekt ten może być wielokrotnie większy i dochodzić nawet do 20C. Nerw mięśniowy poddany działaniu mikrofal o częstotliwości 3000 Hz traci w ciągu pół godziny swoją zdolność reakcji. Czy dziwne jest więc, że dziecko po godzinie siedzenie przed migającym ekranem komputera przez następne cztery godziny nie jest zdolne do koncentracji i efektywnej nauki? Dodajmy do tego jeszcze jedno:
„Wyniki współczesnych badań wskazują, że komputer i ludzki mózg wzajemnie na siebie wpływają. Umysł jest zdolny zakłócać pracę mózgów elektronowych, natomiast komputer może powodować powstawanie niebezpiecznych stanów psychicznych”.
Czy nie uważasz więc, że powinniśmy chronić, zwłaszcza dzieci, przed nadmiernym i szkodliwym wpływem komputerów, telefonów komórkowych, telewizji, kuchenek mikro-falowych itp. urządzeń?
Wyjaśnijmy teraz, w jaki sposób wytwarza się ciepło powodujące nagrzewanie się tkanki mózgowej? Otóż powstaje ono w dwóch podstawowych procesach pod działaniem pól elektromagnetycznych na żywe tkanki:
*przepływu jonów przez ośrodek o pewnym oporze elektrycznym (typowe zjawisko elektryczne podobne do nagrzewania się spirali grzejnej w żelazku, grzałce, suszarce do włosów,
*obrót dipolowych cząsteczek w ośrodku lepkim (nagrzewanie się na skutek pracy wykonanej przeciwko oporom mechanicznym ruchu – podobnie jak przy brodzeniu w lepkim błocku po kolana).
Wyjaśnijmy tu, że nie wszystkie atomy, z których składa się cząsteczka, ułożone są symetrycznie. Pamiętać należy, że atomy, to nie tylko masa. To również ładunek elektryczny. Niesymetrycznie ułożone atomy stwarzają więc nierównowagę – zarówno mas jak i ładunków elektrycznych. Powstają dipole – cząsteczki, w których po jednej stronie jest więcej ładunków dodatnich, a po drugiej – ujemnych.
Pola elektromagnetyczne, których jednym z aktywnych czynników są pola elektryczne, powodują obrót takiego dipola wewnątrz gęstego ośrodka, w którym się on znajduje i który stawia opór (w efekcie wydziela się ciepło). Prościej ujmując zagadnienie wyjaśnimy to tak: fala elektromagnetyczna jest nośnikiem energii, którą organizm pochłania i która powoduje wzrost jego temperatury. Dodajmy ponadto, że dochodzi również do tzw. polaryzacji orientacyjnej, czyli ustawiania się jonów zgodnie z kierunkiem pola zewnętrznego. Skutkuje to przemieszczaniem się jonów różnych substancji w komórkach pod wpływem zewnętrznego pola elektrycznego i gromadzeniem się ich na przeciwległych krańcach komórki. Jak więc widzimy, komórka również ulega w ten sposób polaryzacji (ew. depolaryzacji) stając się jonowym makrodipolem. Nie jest to obojętne (delikatnie mówiąc) dla całego organizmu.
Wróćmy do naszej głowy. Co może powodować nagrzewanie się tkanki mózgowej? Podstawową przyczyną tego zjawiska jest używanie na masową skalę telefonów komórkowych. Zarówno badania szwedzkie, angielskie, amerykańskie jak i prowadzone w innych krajach niezbicie dowodzą, że niektóre organy i narządy człowieka są wrażliwe na emisję elektromagnetyczną i należy je dokładnie chronić. Są to zwłaszcza: centralny układ nerwowy z mózgiem, gruczoły płciowe i soczewki oczu. W przypadku mózgu ryzyko rozwoju guzów nowotworowych (zwłaszcza nerwiaków) wzrasta 30-krotnie u osób, które regularnie ponad godzinę dziennie rozmawiają przez telefon komórkowy. Są one najczęściej zlokalizowane po tej stronie głowy, przy której człowiek trzyma telefon.
Wyniki jednych z takich badań (opublikowanych m.in. w 2003 r. w „International Journal of Oncology”) dowodzą, że jest silny, bezpośredni związek między używaniem telefonów komórkowych, a zwiększeniem ryzyka powstania raka mózgu. Przedstawmy tu kilka cytatów z artykułu „Telefon komórkowy nie dla ciężarnych”, autor – Geoffrey Lean, „The Independent” 23.05.2008 r.:
„«The Independent »:
Według wiarygodnych badań naukowych, dzieci kobiet używających w ciąży telefonów komórkowych częściej mają problemy z zachowaniem.
Obszerne studium, w ramach którego przebadano ponad 13 tysięcy dzieci, wykazało, że korzystanie z komórki zaledwie dwa-trzy razy dziennie w okresie ciąży wystarcza, by zwiększyło się ryzyko wystąpienia u dzieci nadpobudliwości oraz trudności ze sprawowaniem, emocjami i relacjami międzyludzkimi przed osiągnięciem wieku szkolnego. Prawdopodobieństwo to jest jeszcze większe, gdy dzieci same używają telefonów przed siódmym rokiem życia.
Czołowi światowi naukowcy, którzy przeprowadzali te badania, byli zaskoczeni ich wynikami. Są one jednak zgodne z przeciwwskazaniami co do używania komórek przez ciężarne kobiety i dzieci, sformułowanymi przez oficjalną rosyjską agencję monitorującą poziomy promieniowania. Uważa ona, że zagrożenie płynące ze strony komórek "jest nie niższe niż ryzyko dla zdrowia dzieci wynikające z używania tytoniu czy alkoholu.”
„Odkryto, że dzieci kobiet używających aparatów były o 54 procent bardziej narażone na ryzyko wystąpienia zaburzeń zachowania.
Jeżeli później dzieci także korzystały z telefonów to miały o 80 procent częściej trudności z zachowaniem. Były o 25 procent bardziej zagrożone problemami emocjonalnymi, o 34 procent częściej napotykały na trudności w relacjach z rówieśnikami, o 35 procent większe było u nich ryzyko nadpobudliwości, i aż o 49 procent bardziej narażone były na problemy z zachowaniem.”
I ostatni już cytat:
„Profesor Sam Milham z elitarnej nowojorskiej Mount Sinai School of Medicine oraz School of Public Health na University of Washington, jeden z pionierów badań w tej dziedzinie, stwierdził ostatnio, że nie ma wątpliwości co do prawdziwości wyników. Wskazał, że niedawne kanadyjskie badania na ciężarnych samicach szczurów wystawionych na działanie podobnego promieniowania wykryły strukturalne zmiany w mózgach ich potomstwa.
Rosyjski Krajowy Komitet Ochrony przed Promieniowaniem Niejonizującym uważa, że korzystanie z telefonów komórkowych przez ciężarne kobiety i dzieci powinno być «ograniczone». Formułuje wnioski, że dzieci rozmawiające przez komórki częściej cierpią w krótszej perspektywie na «zakłócenia pamięci, ubytki uwagi, zmniejszenie zdolności poznawczych i uczenia się, zwiększoną skłonność do irytacji» , a do długoterminowych zagrożeń należą «syndrom depresyjny» oraz «degeneracja struktur nerwowych mózgu».”
Nienaturalnymi polami elektromagnetycznymi są również fale EM kuchenek mikrofalowych. Tu również można byłoby wskazać mnóstwo przykładów badań naukowych dowodzących szkodliwości takiego promieniowania. Znana jest np. sprawa szwajcarskiego naukowca Hansa Ulricha Hertela, któremu Szwajcarskie Stowarzyszenie Producentów i dostawców AGD wytoczyło proces, ponieważ Hertel opublikował w 1991 r. wyniki swoich badań wskazujących na wysoką szkodliwość pożywienia przygotowywanego w kuchenkach mikrofalowych.
Wyniki prac Hertela korespondują jednak doskonale m.in. z wieloletnimi badaniami rosyjskimi prowadzonymi od 1957 r. w dawnym ZSRR, głównie w Instytucie Radiotechnologii w Klinsku (Białoruś) i także obecnie, dotyczącymi wpływu pokarmów poddanych działaniu mikrofal na stan zdrowia człowieka. Jakie okazały się wnioski z badań?
1.Wyższa częstość występowania raka żołądka i jelit, a także ogólne zwyrodnienie komórek tkanek peryferyjnych i przewodu pokarmowego.
2.Zmniejszenie sprawności układu chłonnego, co wpływa na degenerację układu odpornościowego i spadek mocy systemów ochronnych przed nowotworami na skutek zmian chemicznych w żywności poddanej działaniu mikrofal.
3.Znaczne obniżenie wartości odżywczej produktów poprzez obniżenie bioprzyswajalności witamin B-complex, witaminy C, witaminy E, zasadniczych składników mineralnych oraz składników lipotropicznych (choliny, inozytolu) – substancji, które uniemożliwiają nieprawidłowe nagromadzenia tłuszczu i są niezbędne do zachowania zdrowej wątroby).
4.Tworzenie się w poddanym ekspozycji na mikrofale, przygotowanym już mięsie rakotwórczych związków w postaci d-nitroso-diethanolaminy.
5.Sprzyjanie powstawaniu rakotwórczych wolnych rodników.
6.Pojawienie się większego odsetka komórek nowotworowych w surowicy krwi.
7.Zaburzenia w układzie pokarmowym.
W grudniu 1989 r. brytyjscy naukowcy w opublikowanym w prestiżowym piśmie brytyjskim „Lancet” artykule przedstawili wyniki badań wskazującymi zachodzenie zmian w odżywkach dla niemowląt, które to pokarmy podgrzewano w kuchenkach mikrofalowych. Według badań, zawarty w pokarmach aminokwas l-prolina, składnik wielu białek, w wyniku działania promieniowania mikrofalowego przybiera postać izomerów o właściwościach toksycznych dla układu nerwowego i nerek.
Sztuczne promieniowanie EM niszczy całkowicie energię życiową w pokarmach ponieważ następuje przerwanie wiązań chemicznych w białkach. Jeśli połączymy promieniowanie kuchenek mikrofalowych z wcześniejszym głębokim mrożeniem pokarmów, to w wyniku otrzymujemy pokarm wartości odżywczej papieru. Organizm jest zmuszony do wydatkowania olbrzymiej ilości energii, by taki „pokarm” strawić. Typowe objawy po zjedzeniu takiego posiłku to zmęczenie i senność. Z czasem pojawiają się zaburzenia pracy jelita grubego, problemy z flora jelitową i produkcją endogennej witaminy K (skutkujące m.in. niebezpiecznymi krwawieniami z nosa), stany przygnębienia, depresje czarnowidztwo.
Kuchenki mikrofalowe – precz z naszych kuchni!
Artykuły autora są fragmentami jego książek z cyklu „BARWY TWOJEGO ZDROWIA”:
„Biomagnetyzm: cudowna moc w życiu” Cz.1. i Cz.2. (wydane)
„Sekrety wody” (wydana)
„Tajemnice suplementacji odżywiania” (w przygotowaniu do wydania).
Więcej na temat książek – na stronie autora.
Źródło: CTTTRLKOQ -->[url=http://www.eioba.pl" onclick="window.open(this.href);return false;]www.eioba.pl[/url]
Dzięki pracom japońskiego naukowca dra Masaru Emoto udowodniono, że woda ...żyje i ma zdolność rozpoznawania emocji i informacji oraz ich przechowywania. Dr Masaru Emoto urodził się w 1943 roku w Jokohamie, ukończył tam uniwersytet na wydziale nauk społecznych w zakresie stosunków międzynarodowych. W 1986 roku założył IHM Corporation w Tokio. W 1992 roku Open International University wręczył mu tytuł doktora w zakresie medycyny alternatywnej.
Emoto zainteresował się prowadzonymi w USA badaniami nad powiązaniami systemowymi wody w technologii mikro oraz analizą rezonansu pola magnetycznego. Od tej pory datuje się jego dążenie do odkrycia tajemnic wody. Wprowadził do swych badań nowoczesną technikę połączoną z najmocniejszymi mikroskopami pracującymi w wyjątkowo niskich temperaturach oraz ultraszybkie aparaty fotograficzne umożliwiające np. fotografowanie formujących się kryształów podczas zamarzania wody.
Wyniki jego badań były następujące: zdrowa woda tworzy sześciokątne struktury kryształów, a chora woda nie.
Kiedy dr Emoto koncentrował swoje myśli lub kierował w kierunku wody określony rodzaj muzyki, kryształy zamarzającej wody przybierały odmienne formy. Na przykład malował na szklankach z wodą japońskie znaki oznaczające miłość lub nienawiść albo kierował na nie muzykę Mozarta. W przypadku muzyki heavymetalowej lub słów negatywnych woda stawała się chora, tworzyły się brzydkie formy kryształów lub nie było ich wcale. Tak zachowywała się woda z rurociągów, woda z zanieczyszczonych jezior i taka, która była wyjęta z mikrofalówki. Formy kryształów były asymetryczne lub po prostu szare. Natomiast przy muzyce Mozarta wszystkie kryształy były piękne. Jeśli zastanowimy się nad tym, iż 75 procent naszego ciała oraz 85- 90 procent naszego mózgu składa się z wody, to chyba nie dziwimy się, dlaczego ten świat tak wygląda...
Inaczej postrzega te kwestie dr Rupert Sheldrake, brytyjski pisarz i biolog, który uważa, że wszelkie oddziaływania pomiędzy systemami czy to organicznymi, czy też nie, są związane z ich inteligencją. Tę inteligencję można traktować jako zapis pamięci, który jest wszędzie, czy to w człowieku, czy też w budynku.
Dla uproszczenia możemy powiedzieć: wszystko składa się z informacji, czyli wszystko może być wymieniane na konkretne informacje. Prostym przykładem na tę tezę może być kamerton. Pomimo że, jak wskazują badania, każdy kamerton ma własny system, wymienia informacje z innym kamertonem. Wpływają one na siebie wewnątrz pola informacyjnego. Dla Ruperta Sheldrake'a jest to pole morfogenetyczne (morphe = kształt, genesis = powstanie, tworzenie się). Zgodnie z tezą Sheldrake'a, wszystko rozwija się zgodnie z zasadami tego pola, które jest holistyczne, tzn. wszystkie informacje znajdują się w każdej jego najmniejszej części.
Rys. 2,3,4
Fotografie kryształów wodnych zrobione przez dra Masaru Emoto - reakcja na muzykę Mozarta i słowa miłość i wdzięczność, a także reakcja na muzykę heavymetalową.
Fico potępia decyzję Bidena
Decyzja prezydenta USA Joe Bidena o zezwoleniu Kijowowi na użycie amerykańskich pocisków głębokiego uderzenia na terytorium Rosji ma jasny c...
-
Polskie drewno opałowe ogrzeje Niemców. Co zostanie dla Polaków? Ilość drewna byłaby w Polsce wystarczająca, gdyby nie było ono sprzedawan...
-
Merdanie ogonem u psa jest dla większości ludzi czytelne. Świadczy o ekscytacji i pozytywnym nastawieniu zwierzęcia. A jeśli kot macha ogo...
-
… pokrzyżował plany Żydom z Chabad Lubawicz – czyli: mene, tekel, upharsin Junta planowała zasiedlenie Ukrainy Żydami z USA. 9 marca 2014 ro...