środa, 31 sierpnia 2022
Wojna o planetę między ludźmi a neandertalczykami trwała 100 000 lat
Wojna o planetę między ludźmi a neandertalczykami trwała 100 000 lat
Jak pokazują dane, neandertalczycy i ludzie toczyli brutalne wojny na całym świecie od ponad 100 000 lat. Coś spowodowało jednak, że dużo więcej sukcesów odnosił człowiek rozumny – homo sapiens.
Do tej pory ustalono, że neandertalczycy i współcześni ludzie wywodzili się z tej samej gałęzi ewolucyjnej. Nasz genom jest w 99,7% podobny. Około 600 tysięcy lat temu nasi przodkowie zostali podzieleni na dwie części. Ci, którzy później stali się znani jako Homo neanderthalensis, wyruszyli na eksplorację Eurazji. Homo sapiens pozostawał w Afryce przez wiele tysiącleci.
Jednak w końcu homo sapiens, podążając za swoimi kuzynami, udał się również na inny kontynent. Teraz archeolodzy i antropolodzy badają, w jaki sposób oba gatunki współistniały na tych samych obszarach.
Zarówno neandertalczycy, jak i homo sapiens byli wykwalifikowanymi myśliwymi, dobrymi wojownikami i posiadali dobre umiejętności organizacyjne. Jednak ze względu na cechy strukturalne ciała przodkowie współczesnych ludzi byli bardziej płodni. To był jeden z powodów, dla których dokonali exodusu z Afryki – w poszukiwaniu zasobów żywności. Jednak do tego czasu neandertalczycy zajęli najbogatsze terytoria Eurazji, co doprowadziło do długiej rywalizacji między tymi dwoma gatunkami.
Jednocześnie dzięki podobieństwom genomów ludzi i neandertalczyków naukowcy doszli do wniosku, że nasi krewni mieli takie same instynkty ochrony swoich terytoriów jak my. Walka o dominację w Eurazji trwała ponad 100 000 lat. Najlepszym dowodem na to, że neandertalczycy nie tylko walczyli, ale i odnosili sukcesy w wojnie, jest to, że nie zostali natychmiast pokonani. Zamiast tego przez około 100 000 lat neandertalczycy opierali się ekspansji współczesnych ludzi.
Na podstawie wszystkiego, co badacze wiedzą o zwyczajach współczesnych ludzi, trudno było oczekiwać, by spotykając rywali na rozległych obszarach bogatych w zdobycz, ludzie pozwolili im pozostać w pobliżu. Jednym z powodów, dla których homo sapiens dążyli do eksterminacji neandertalczyków, mógł być czynnik demograficzny.
Wzrost populacji nieuchronnie zmusza ludzi do zdobywania większej ilości ziemi, aby zapewnić wystarczającą ilość terytorium do polowania i karmienia potomstwa. Jednak fakt, że walka trwała tak długo, dowodzi, że neandertalczycy byli nie mniej zręcznymi, zręcznymi i odważnymi wojownikami niż nasz gatunek. Pod względem uzbrojenia, taktyki, strategii ludzie i neandertalczycy byli w przybliżeniu równi.
Jednak w pewnym momencie tej wojny nastąpił punkt zwrotny. Nie wiadomo na pewno, co było tego przyczyną. Naukowcy uważają, że jednym z prawdopodobnych czynników jest wynalezienie broni dalekiego zasięgu. Być może wynalezienie broni dalekiego zasięgu – łuków, włóczni, maczug do rzucania – pozwoliło to bardziej zgrabnym Homo sapiens na pokonanie krępych neandertalczyków z daleka. Stosując taktykę „uderz i uciekaj” .
Innym powodem może być pomysłowość homo sapiens, która pozwoliła im zdobyć więcej zdobyczy przy mniejszym wysiłku. Dlatego lepiej karmić swoich ludzi, którzy mają więcej siły na długie walki. Ponadto obfitsze i satysfakcjonujące jedzenie zwiększało przeżywalność dzieci, a tym samym dawało przewagę liczebną homo sapiens.
Eksperci podkreślają, że gdyby neandertalczycy byli pacyfistami, jak sądzą niektórzy badacze, wojna zakończyłaby się znacznie szybciej. Prawdopodobnie w pewnym momencie ludzie byli w stanie stać się bardziej wykwalifikowanymi wojownikami niż ich krewni. To był główny powód, dla którego współcześni ludzie podbili planetę.
Naród rosyjski, w czasie ostatniej wojny wycierpial bardzo dużo wlaśnie od banderyzmu i faszyzmu.
Do dzis jednego nie potrafie zrozumiec, jak to jest mozliwe, ze prawie wszystkim przywodcom panstw europejskich, lacznie z tak licznymi „fachowcami” w Brukseli, amerykanskich zabraklo rozumu. Ida w kierunku nakladania sankcji na Federacje Rosyjska za rozpoczecie operacji specjalnej przeciwko Ukr.
Przeciez Putin od szeregu lat na roznych forach miedzynarodowych dawal znac o rowijajacym sie kulcie banderyzmu i faszyzmu w tym kraju (?), czy tylko sztucznym tworze skonstruowanym przez ukrainca Chruszczowa.
Nikt z europejskich i amerykanskich przywodcow nie chcial go nawet sluchac.
Naród rosyjski, w czasie ostatniej wojny wycierpial bardzo dużo wlaśnie od banderyzmu i faszyzmu. Ponownie dopuscic do jego odradzania sie nie mogl pozwolic, w przeciwienstwie do oszolomow rzadzonych Polska, ktorzy wpadaja w objecia propagujacego faszyzm i banderyzm Zelenskiego.
Dodatkowo, Yankesi slali grube miliony dplarow zeby zbuntowac ten poldziki nanod do zwiekszenia nienawisci do Rosjan, a rowniez do Polakow. Dzis, jak probanderowskie wladze w Polsce pomagaja ekonomicznie, politycznie i militarnie potomkom jeszcze niedawnych mordercow setek tysiecy bezbronnych kobiet, dzieci i starcow, mordujac ich w tak bestialski sposob…
I dzis potomkowie tych bandytow maja chec wejscia do UE, co oni do niej dobrego moga wprowadzic procz zabijania i kradziezy.
Nawet nie widza swojej winy w czasie dokonywania tych mordow, nawet dzis mimo tak wielkiej pomocy udzielanej przez Polske, nie pozwalaja na ekshumacje szczatkow tych pomordowanych ludzi…
Nakladajac sankcje na Rosje, ci bezmozgowcy zubozaja WLASNE spoleczenstwa. Rosja od dawna obkladana roznymi sankcjami daje sobie z nimi rade, mazna powiedziec w sposob znakomity.
W wyniku nakladanych sancji na Rosje, cierpia ludzie tych krajow, ktorych to przywodcy je nalozyli. Braki pradu, ropy, gazu, spowoduje rowniez braki i potworne wzrosty cen zywnosci wraz z calkowita pauperyzacja spoleczenstw europejskich.
Taki stan rzeczy doprowadzil do wybuchu m.in Rewolucji Francuskiej czy Wielkiej Rewolucji Pazdziernikowej. Czym to skonczylo sie dla owczesnych elit rzadzacych?
Ten kto nie wie, niech spojrzy w podreczniki historii… I czyba ci obecni przywodcy krajow szykuja sobie podobny los…
Też związane z Rosją..
Też związane z Rosją..
Myślę że chyba wszyscy, zdają już sobie sprawę, co jest grane!
Tucker Carlson: Zielony Nowy Ład oznacza ubóstwo.
Tucker Carlson analizuje niedobór energii w Europie i jego znaczenie dla Stanów Zjednoczonych.
Jak często zauważaliśmy w tym programie, bo trudno nie zauważyć, żyjemy w jednym z tych momentów, w których tak wiele dzieje się na raz, a informacje o tym wszystkim są tak ściśle kontrolowane, że mogą mieć miejsce ogromne wydarzenia zmieniające historię i w rzeczywistości mają miejsce teraz i nikt nie wydaje się ich świadomy. Właściwie to dość niepokojące.
Oto jeden przykład. Europa popada w ubóstwo. Czy wiedziałeś o tym? Czy ktoś ci to powiedział?
Tak więc najbardziej zaawansowany kontynent na planecie, kolebka cywilizacji zachodniej, nasza cywilizacja, bardzo szybko ubożeje. Cofa się z dużą prędkością. Jeszcze rok temu Europa była miejscem nowoczesnym. Na przykład przytłaczająca większość Europejczyków ogrzewa swoje domy gazem ziemnym, tak jak robią to współcześni ludzie.
W Niemczech, najbogatszym kraju na kontynencie, tylko około 6% gospodarstw domowych, w większości wiejskich, ogrzewanych drewnem sznurowym i można by się spodziewać, że biorąc pod uwagę, że znowu Niemcy są nowoczesnym krajem uprzemysłowionym z centralnym ogrzewaniem i instalacją wodno-kanalizacyjną oraz wszystkimi inne pułapki społeczeństwa, które wyszło poza okres średniowiecza. W zeszłym roku tylko około 6% Niemców używało drewna do ogrzewania domów, ale to się zmieniło. Popyt na drewno opałowe w Niemczech rósł tak szybko, że nie ma go już do kupienia. Nie można tego dostać, więc zdesperowani Niemcy ścinają teraz własne drewno, przeczesując lasy jak ich przodkowie w poszukiwaniu źródeł ciepła. Zegarek.
REPORTER: Niektórzy w Niemczech biorą sprawy w swoje ręce, rozwiązanie, które może wyglądać jak podmuch z przeszłości. Około 2 godzin poza Berlinem mieszkańcy tego małego miasteczka zamienili się w zrębki na opał.
LEŚNIK: Musimy być innowacyjni – powiedział organizator projektu. Jeśli nie będziemy działać i tylko polegamy na rządzie, aby rozwiązać ten kryzys, kryzys nigdy się nie powiedzie.
REPORTER: Ten palnik wkrótce zasili większość tej 60-osobowej wioski.
Nazywają to biomasą, ale to drewno. Znowu palą drewno, tak jak robili to w okresie feudalnym. To są Niemcy. W Polsce rodziny całymi dniami stoją w kolejce po węgiel, a nie w 1910 roku, teraz, dziś wieczorem, przed kopalniami węgla stały w kolejce samochody w nadziei na paliwo. „To przekracza wszelkie wyobrażenia” – powiedział Reuterowi 57-letni Polak. „Ludzie śpią w swoich samochodach. Pamiętam czasy PRL, ale nie przyszło mi do głowy, że moglibyśmy wrócić do czegoś jeszcze gorszego”.
Och, ale nadszedł. Przyszło coś jeszcze gorszego. Francuski rząd zapowiedział racjonowanie energii tej zimy. Niedawno Francja miała tyle energii, że wyeksportowała ją do innych krajów. Był eksporterem netto energii. Teraz we Francji nie będzie wystarczająco dużo ciepła, aby wszyscy w kraju mogli się ogrzać. W Wielkiej Brytanii 70% restauracji przygotowuje się do zamknięcia. Czemu? Bo gdy nadejdzie zima, nie będzie ich stać na ogrzewanie, oświetlenie itp. To się dzieje w całej Europie, w każdym kraju.
Więc pytanie brzmi: dlaczego tak się dzieje? A odpowiedź jest niezwykle prosta. W Europie brakuje energii . Niezbędna jest tania energia. Jest kluczem do wszystkiego, do czego dąży normalne społeczeństwo: dobrobytu, bezpieczeństwa, dłuższego życia obywateli. Wszystko zależy od taniej energii, ale w Europie jej już nie ma iw efekcie wszystko bardzo szybko się rozpada.
Oczekuje się, że w nadchodzących miesiącach koszty energii w Europie wzrosną o setki procent. Cena energii elektrycznej w Niemczech rok naprzód, jest punktem odniesienia dla całej Europy, jest mierzona w euro za megawatogodzinę, ta cena po raz pierwszy w historii przekroczyła 1000 euro. Z perspektywy czasu, zaledwie tydzień temu, w zeszły poniedziałek, koszt wyniósł około 700 euro za megawatogodzinę i był to rekord. Innymi słowy, wzrost cen zbliża się do 50% w ciągu jednego tygodnia. We Francji energia elektryczna wzrosła o 25% w ciągu jednego dnia. To był ostatni piątek. Wyobraź sobie, że ci się to przytrafia. Oto jak dziś wygląda Europa.
REPORTER: W Europie przy głównych zabytkach i atrakcjach turystycznych gaśnie światło, ponieważ długie, gorące lato ustępuje miejsca temu, co obawiają się urzędnicy, że może być mroźna zima. Rosnące w zawrotnym tempie ceny energii postawiły Europę w stanie wojny z Rosją jako wrogiem. „Jesteśmy w stanie wojny hybrydowej” – powiedział prezydent Francji Emmanuel Macron. „Rosja używa zasobów energetycznych tak, jak robi żywność jako broń wojenną, aby wywierać presję”. Ceny ropy podwoiły się. Ceny węgla wzrosły czterokrotnie, a gaz ziemny jest obecnie siedmiokrotnie droższy niż na początku ubiegłego roku .
Siedem razy droższe. Okazuje się więc, że jeśli nie masz taniego gazu ziemnego, nie możesz rządzić kontynentem. Teraz, jeśli jesteś absolwentem i mieszkasz w mieście w Stanach Zjednoczonych, możesz być zszokowany, gdy się o tym dowiesz, być może nigdy wcześniej tego nie słyszałeś, być może wierzyłeś, że paliwa kopalne są wycofywane lada dzień Teraz. I pomyślałeś tak, ponieważ ludzie z Davos i nasi przywódcy zapewniali nas o tym przez dziesięciolecia. Powiedzieli nam, że zielona energia to przyszłość, a przyszłość jest tutaj. To tu. Jeszcze w zeszłym miesiącu Światowe Forum Ekonomiczne stwierdziło, że Europa może zaoszczędzić „1 bilion kosztów paliw kopalnych, przechodząc na odnawialne źródła energii”. Ale okazuje się, i to może cię nie zaszokować, nie mieli pojęcia, o czym mówią. Nie wiedzieli nic o temacie, o którym rozmawiali bez końca.
Zielona energia nie może zastąpić paliw kopalnych. Nie teraz, nie w najbliższym czasie. Paliwa kopalne pozostają tym, czym zawsze były: kluczem do cywilizacji. To prawda teraz. To prawda, odkąd Homo erectus rozpalił pierwsze ognisko w jaskini prawie milion lat temu. Tak zwana zielona energia nie jest blisko, nigdzie nie jest w stanie zastąpić gazu, ropy i węgla. To jest mierzalne. Mogliśmy to wiedzieć. Każdy, kto miał umiejętności matematyczne w ósmej klasie, mógł w ciągu około 10 minut zorientować się, że nie możemy zastąpić paliw kopalnych odnawialnymi lub zieloną energią i oczywiście musiał o tym wiedzieć. Kiedy powiedzieli ci inaczej, to tylko pozowanie. To była dziecinna i destrukcyjna fantazja, która najwyraźniej oszukała miliony ich obywateli i miliony godzin.
Zielony Nowy Ład oznacza to, co zawsze oznaczał. Oznacza to ubóstwo, a ludzie forsujący Zielony Nowy Ład musieli o tym wiedzieć przez cały czas. W rzeczywistości nie wierzą, że zmiana klimatu jest nieuchronnym zagrożeniem. Jeśli rzeczywiście wierzą, że zmiana klimatu jest nieuchronnym zagrożeniem, egzystencjalną sytuacją nadzwyczajną, pierwszą rzeczą, jaką zrobią, to pierwszą rzeczą, jaką zrobią, będzie zakaz prywatnych odrzutowców. Och, ale nie. Al Gore do dziś lata prywatnymi odrzutowcami. Barack Obama posiada dziesiątki milionów dolarów nieruchomości przy plaży. Wie, że oceany się nie podnoszą. Daj spokój. Więc wszyscy są w to zamieszani. To oszustwo, ale ich to nie obchodzi, ponieważ wiedzą, że osobiście unikną konsekwencji własnej polityki.
Kiedy więc prezydent Francji ogłasza, że jego ludowi grozi kres dostatku, nie mówi o sobie. Nie grozi mu koniec obfitości. Żaden z nich nie jest. Macron i wszyscy z nich rozumieją, że zawsze będą bogaci i zawsze będą chronieni. Wiedzą to na pewno.
To, co się zmieniło, co jest bardzo interesujące, to to, że nagle wszyscy, którzy zwracają na to uwagę, widzą, że kłamią. Są oszustami i teraz wie o tym cała ludność Europy. Donald Trump, trzeba mu przyznać, cokolwiek o nim myślisz, złapał się tak wcześnie. Cztery lata temu Trump ostrzegał Europę o jej przyszłości energetycznej podczas przemówienia w ONZ. Delegacja niemiecka śmiała się z niego. Pamiętaj to?
https://www.foxnews.com/opinion/tucker-carlson-green-new-deal-means-poverty
Rosyjska gospodarka była przygotowana na sankcje
Rosyjska gospodarka była przygotowana na sankcje
Należące do Rosjan przedsiębiorstwa notują większe zyski niż miało to miejsce przed rozpoczęciem wojny na Ukrainie. Dodatkowo rubel umocnił się w stosunku do amerykańskiego dolara i notuje poziomy z 2018 roku.
Zdaniem byłego rosyjskiego ministra gospodarki Andrieja Nieczajewa, Rosja była przygotowania na zachodnie sankcje w związku z ograniczeniami nałożonymi na nią po aneksji Krymu.
Agencja Bloomberg przypomina, że niedługo po rozpoczęciu wojny na Ukrainie państwa zachodnie nałożyły „drakońskie sankcje” na rosyjską gospodarkę. Z oficjalnych danych wynika jednak, że rosyjskie przedsiębiorstwa dobrze sobie z nimi radzą. Ich zysk w drugim kwartale bieżącego roku był o 25 proc. wyższy niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Wyniósł więc blisko 14,4 mld dolarów i był wyższy niż inflacja.
Sbierbank twierdzi, że powyższe dane są bardzo dobre i dają nadzieję na wzrost liczby inwestycji dokonywanych przez rosyjskie firmy. Paradoksalnie najlepiej mają radzić sobie branże najmocniej dotknięte sankcjami. Na przykład przemysł odnotował 44 proc., a dodatkowo poprawę odnotowano w sektorach nieruchomości, oraz hotelarstwa i gastronomii. Gorzej radzi sobie z kolei sektor technologiczny. Wycofały się z niego bowiem zachodnie firmy i zanotował on 48 proc. spadek.
Zachodnie instytucje zmieniają zresztą swoje prognozy dotyczące skurczenia się gospodarki Rosji. Na początku konfliktu mówiły o kilkunastoprocentowym spadku PKB, gdy obecnie prognozują „zaledwie” 6 proc. W dużej mierze gospodarce Rosji pomaga eksport gazu i ropy naftowej, które to surowce coraz chętniej kupują Chińska Republika Ludowa czy Indie.
Amerykańska stacja CNN również twierdzi, że Rosja mimo nałożonych na nią sankcji wygrywa wojnę na polu gospodarczym. Co prawda ekonomia Rosji rzeczywiście znajduje się w recesji, głównie z powodu problemów z eksportem surowców, tym niemniej radzi sobie dużo lepiej niż oczekiwano.
Nieczajew, rosyjski minister gospodarki w latach 1992-1993 i obecny lider opozycyjnej Inicjatywy Obywatelskiej, zwraca uwagę głównie na działania banku centralnego. Poprzez podwyżki stóp procentowych i ścisłą kontrolę kapitału udało mu się obniżyć inflację oraz umocnić kurs rubla. Na początku roku rosyjska waluta odnotowywała duże spadki, natomiast teraz znajduje się w relacji do dolara amerykańskiego na poziomie z 2018 roku.
Poza tym Nieczajew przypomina, że rosyjska gospodarka miała osiem lat na przygotowanie się do obecnej sytuacji. Musiała zacząć dostosowywać się do nowych realiów już w 2014 roku, kiedy na Rosję nałożono sankcję w związku z aneksją Krymu. Dodatkowo Kreml zmusił zachodnie firmy do zlokalizowania swoich łańcuchów dostaw w samej Rosji, dlatego teraz rosyjskim podmiotom jest łatwiej przejąć zagraniczne aktywa.
Pomiędzy marcem a lipcem bieżącego roku podwoiły się dochody Rosji z tytułu eksportu surowców energetycznych. Znalazła bowiem nowe rynki zbytu w Azji. O przyszłości rosyjskiej gospodarki zadecyduje więc kolejna partia sankcji na gaz i ropę. Od grudnia w życie wejdzie bowiem europejskie embargo na 90 proc. tych produktów.
Na podstawie: bloomberg.com, forsal.pl, cnn.com.
http://autonom.pl
Zobacz również:
- Rosyjska gospodarka ucierpi mniej niż oczekiwano
- Rosja zarabia na surowcach energetycznych więcej niż przed wojną
- Putin zachwala odpływ zagranicznego kapitału
Muzea kaszubsko-pomorskie
Muzea kaszubsko-pomorskie
Powstawanie muzeów wiąże się bardzo często z kolekcjonerstwem prywatnym. Rozwijające się kolekcje ich właściciele przekazywali je najczęściej w formie darowizn na rzecz społeczeństwa, które stawały się zalążkiem dzisiejszych muzeów. Ta szczególna moda na kolekcjonerstwo nie ominęła również ziem polskich, w tym również Pomorza oraz Kaszub.
Oczywiście ta moda była zajęciem raczej kosztownym i mogli się mu poświęcać ludzie posiadające znaczące zasoby finansowe, które umożliwiały zgromadzenie niejednokrotnie bardzo cennych kolekcji dzieł sztuki.
Należy tu jeszcze zwrócić uwagę na jeden istotny aspekt tego zagadnienia w odniesieniu do ziem polskich. Podejmowanym działaniom kolekcjonerskim przyświecała jeszcze jedna idea. Chodziło mianowicie o zachowanie pamiątek narodowych. W sytuacji rzeczywistości rozbiorowej, polityki rusyfikacyjnej czy germanizacyjnej wobec narodu polskiego zrodził się odruch obronny. Niekoniecznie musiał to być czynny opór o charakterze konspiracyjnym czy zbrojnym.
Gromadzenie pamiątek narodowych również stawało się wyrazem patriotyzmu i oporu wobec zaborcy. Wystarczy tutaj wspomnieć dwie postaci – Józefa Maksymiliana Ossolińskiego, inicjatora i założyciela Zakładu Narodowego Ossolińskich oraz Izabelę Czartoryską. Oczywiście to postaci w polskim muzealnictwie pomnikowe. Ale było też wielu lokalnych inicjatorów takich działań na znacznie skromniejszą skalę, których działalność o zasięgu regionalnym miała ogromne znaczenie dla społeczności lokalnych. Jeśli prześledzimy dzieje muzealnictwa kaszubsko-pomorskiego, możemy się jednak przekonać, że niekoniecznie status majątkowy był decydującym czynnikiem mającym wpływ na pasję kolekcjonerską.
Patrząc na mapę placówek muzealnych na terenie Kaszub, okaże się, że wiele z nich może poszczycić się właśnie takim rodowodem. Ich początków musimy szukać albo jeszcze w wieku XIX lub w początkach wieku XX. Ważnym czynnikiem inicjującym te działania było powstanie Ruchu Młodokaszubskiego. Choć niekoniecznie musiały mieć taki właśnie charakter. Są wśród nich również i takie, których zalążkiem była pasja kolekcjonerska, zamiłowanie do kultury i tradycji, w której wyrósł dany kolekcjoner albo też został zauroczony kulturą regionu pomorskiego. Były one często ściśle związane z wykonywanym zawodem np. rybołówstwem lub szkutnictwem, jak było w przypadku Kaszubów z Nordy (północna nadmorska część Kaszub). A w przypadku śródlądzia był to haft kaszubski, ceramika, plecionkarstwo czy rzeźba.
Początek dała inicjatywa małżonków Gulgowskich, twórców pierwszego w Polsce muzeum na wolnym powietrzu – muzeum we Wdzydzach. Niemal równocześnie w środowisku Młodokaszubów dojrzewała idea utworzenia Muzeum Kaszubsko-Pomorskiego. Na czele tego ruchu i jednym z głównych inicjatorów tych działań był dr Aleksander Majkowski. Jako że wywodził się z Kościerzyny, dążył by taka placówka powstała w jego rodzinnym mieście. W publikowanych tekstach, autorzy zgromadzeni wokół swojego mentora, w zdecydowany sposób podnosili potrzebę utworzenia takiego muzeum.
W swoich artykułach kładli nacisk na aspekty patriotyczne i narodowościowe przy tworzeniu tej instytucji. Choć w artykułach powstałych po roku 1906 nie ma odniesienia wprost do idei muzeum małżeństwa Gulgowskich, to niewątpliwie taki wpływ być musiał. W jednym z artykułów „Gryfa” możemy przeczytać następujące zdanie: „Uprzytomniając sobie, że stare formy życia muszą ustąpić miejsca nowym, chcemy zachować skarby nagromadzone przez ojców dla przyszłych pokoleń, i jednych i drugich łączyć pasmem tradycji”.
Zatem mając na uwadze nieuchronny postęp, Młodokaszubi dostrzegali wartości w zachowanych pamiątkach przeszłości. Miała to być droga do uświadomienia wartości własnej społeczności kaszubskiej. Działania zmierzające do stworzenia zbiorów ludoznawczych (etnograficznych) miały również stanowić obronę przed wynarodowieniem mieszkańców Kaszub.
Do sfinalizowania tej idei, po wielu polemikach prasowych doszło 25 marca 1911 r. w Kościerzynie. Znaczącego poparcia w kwestii organizacyjnej udzielił Komitet Wystawowy. Dzięki niemu udało się również opublikować przewodnik po wystawie. Obok informacji o samej wystawie i zgromadzonych na niej eksponatach, zawierał również wiadomości o historii Kościerzyny.
Niestety opisana tutaj wystawa nie miała charakteru ekspozycji stałej. Dlatego dążenia Młodokaszubów idących za głosem dr A. Majkowskiego nawołującego do utworzenia stałej placówki muzealnej starali się wszelkimi możliwymi środkami walczyć o stworzenie stałej palcówki muzealnej, która w całości byłaby poświęcona kaszubskim zagadnieniom kulturowym – historycznym i etnograficznym. Ostatecznie na siedzibę placówki wybrano Sopot. Efektem była instytucja nosząca nazwę Zbiory i Biblioteka Muzeum Kaszubskie.
Jej otwarcie nastąpiło 1 lipca 1913 r. Poświęcenia placówki dokonał ks. kanonik Majewski z Kalisza. Muzeum zyskało doskonałą lokalizację w samym centrum Sopotu w kamienicy przy dzisiejszym deptaku – ul. Boh. Monte Cassino zwanym popularnie „Monciakiem”. Na zachowanym budynku znajduje się obecnie tablica upamiętniająca tą placówkę. Do jej organizacji i prowadzenia zostało powołane Towarzystwo Muzeum Kaszubsko-Pomorskiego. W §1 Statutu Towarzystwa znajduje się następujący zapis określający cel tej działalności:
„Towarzystwo Muzeum Kaszubsko-Pomorskiego w Sopocie ma na celu gromadzenie materiałów do dziejów i kultury Kaszubów – Pomorzan i udostępnienie ich nauce. Siedzibą Towarzystwa jest Sopot”.
Funkcjonowanie nie ograniczało się tylko do biernej prezentacji zbiorów i udostępniania księgozbioru. Po pierwszych miesiącach funkcjonowania, w styczniu 1914 r. przy Muzeum zaczęła otwarto szkółkę i pracownię haftu kaszubskiego prowadzoną przez siostrę dr A. Majkowskiego Franciszkę. Dla wspierania tej inicjatywy powołano Komitet dla popierania przemysłu domowego na Kaszubach.
Dalszy rozwój zakłócił wybuch I wojny światowej. Zarówno zbiory jak i samo Towarzystwo wojnę przetrwały. Po jej zakończeniu środowisko pomorskie podjęło starania o jej reaktywowanie, lecz niestety starania te nie przyniosły zamierzonego efektu. Swego rodzaju namiastką tych działań było przygotowanie w 1921 r. w grudziądzkim muzeum Wystawy Artystów Pomorskich. Na czele Rady Pomorskiej stał dr A. Majkowski. Chociaż sama Rada nie może poszczycić się większymi osiągnięciami (działała do końca 1922 r.) to Wystawę należy uznać za znaczący sukces propagandy spraw pomorskich. Tym bardziej, że w dniu 7 września 1921 r. jej otwarcia dokonał Naczelnik Państwa Józef Piłsudski.
Muzealnictwo pomorskie w latach dwudziestolecia międzywojennego nie cieszyło się zbyt wielkim zainteresowaniem ze strony władz państwowych. Nie trudno tutaj dostrzec konfliktu jaki zachodził w polityce państwa, które w swych sztandarowych przedsięwzięciach szczyciło się budową portu i miasta w Gdyni. Jednocześnie zupełnie pomijano kwestie kultury regionu pomorsko-kaszubskiego. Żadna z instytucji czy to państwowych, czy samorządowych nie starała się wypracować wizji zachowania kaszubskiego dziedzictwa kulturowego.
Niestety wina leży również po stronie środowisk lokalnych, które były podzielone, zdezintegrowane a ich działania rozproszone co osłabiało siłę ich oddziaływania i uniemożliwiało wypracowanie jednolitego programu.
Pomimo tych przeszkód wśród świadomych członków społeczności kaszubskiej i inteligencji pomorskiej nieustannie czyniono zabiegi by stworzyć placówkę muzealną na miarę potrzeb i dorobku kulturalnego Kaszubów. Najsilniejsze w tym kierunku były działania mające na celu powołanie Muzeum Pomorskiego, które miało mieć swoją siedzibę w Toruniu. Postulaty jego organizacji wysuwali zgodnie świadomi potrzeb muzealnicy, publicyści i badacze historii oraz etnografowie. Ich zgodny głos z trudem przebijał się do środowisk decydujących o możliwości stworzenia muzeum.
Efektem wieloletnich działań było scalenie zbiorów miejskich oraz znajdujących się w posiadaniu Towarzystwa Naukowego Toruńskiego (TNT). Powstałe w wyniku tego połączenia Muzeum w Toruniu do 1939 r. borykało się z kłopotami lokalowymi. Dla przykładu władze miejskie nie godziły się na oddanie na działalność wystawienniczą, zgodnie z postulatami środowiska, pomieszczeń Ratusza.
Nie zważano na ewidentne sukcesy nowej placówki, które wyrażały się m. in. w pięciokrotnym powiększeniu zbiorów. Przykład tej placówki dowodzi stosunku ówczesnych władz, bez względu na szczebel, do spraw kultury a w zasadzie braku zainteresowania tymi zagadnieniami. Wszystkie przedsięwzięcia mające na celu zachowanie dziedzictwa kulturowego były możliwe jedynie dzięki niezłomnej sile woli wielu społeczników.
W historii muzealnictwa kaszubsko-pomorskiego nie można zapominać o projektach muzealnych odnoszących się do miasta Gdyni, które jakby nie patrzeć powstawało na bazie nadmorskiej osady kaszubskiej. Pierwszy projekt zrodził się w końcu lat 20. XX w. Aktywnym uczestnikiem dyskusji w tej sprawie był wspominany już tutaj dr A, Majkowski.
Pomimo oczywistych argumentów przemawiających za utworzeniem w Gdyni muzeum, którymi były znaleziska archeologiczne w Orłowie, do roku 1933 nie zostały podjęte żadne wiążące decyzje. Dopiero przysłowiowy zapał, energia i determinacja dr Justyny Krajewskiej doprowadziły do powołania muzeum o 3 działach – etnograficznym, prehistorycznym (archeologicznym) i historii rozwoju (budowy) Gdyni. Działało ono do września 1939 r. II wojna światowa doprowadziła do rozproszenia zbiorów, z których część trafiła do Kartuz.
Kolejnym miejscem na ówczesnej mapie muzeów kaszubskich był Puck. Choć jak wynika z zachowanego zasobu archiwalnego była to raczej „wystawka” w siedzibie puckiego magistratu. Znajdowały się tam dwie gabloty w których eksponowano „przybory rybackie z dawnych czasów”.
Nie bez znaczenia dla tej historii jest również prywatna inicjatywa prof. Adama Wrzoska, który odkrył walory przyrodnicze i kulturowe Dębek. Zauroczony nadmorskim klimatem tej miejscowości zebrał w niej kolekcje pamiątek kaszubskich. Na jej potrzeby wykupił od Jana Groena dom, w którym po przeprowadzonej przebudowie umieścił własne zbiory etnograficzne. W końcowym okresie działalności czyli przed wybuchem wojny zbiory liczyły niespełna 200 eksponatów. Niestety nie przetrwały one czasu okupacji. Część z nich uległa zniszczeniu, część została rozproszona.
Dla w miarę pełnego obrazu muzealnictwa kaszubskiego przed 1939 r. jeszcze raz musimy przywołać postać dr A. Majkowskiego. Przez całe życie konsekwentnie realizował idę zachowania spuścizny Kaszubów. Swoje działania w tym względzie, które zapoczątkował jeszcze przed I wojną światową w Kościerzynie i Sopocie, po jej zakończeniu kontynuował w Kartuzach, w których osiadł na stałe. Z zachowanych zbiorów, w swoim domu zwanym „Eremem”, w 1935 r. urządził wystawę kaszubską.
Równolegle do niej otwarto drugą, przygotowaną przez nauczycielski kurs geograficzno-krajoznawczy. Obie inicjatywy były impulsem do tworzenia instytucji muzealnej. Podobnie jak w powyżej opisywanych przypadkach, działania te napotykały na przeszkody wynikające z braku zrozumienia idei muzealnej przez władze lokalne. Podobnie było w Kartuzach. Niestety do dnia wybuchu wojny nie udało się tego projektu sfinalizować. Niewątpliwie do niepowodzenia tych działań przyczyniła się śmierć w dniu 10 lutego 1938 r. jednego z głównych orędowników tej idei.
Trudno w tak krótkim tekście przedstawić całą historię muzealnictwa kaszubskiego. Inicjatyw tworzenia tego typu placówek było, pomimo przeszkód znacznie więcej. Rodziły się one po obu stronach ówczesnej granicy i swoją działalność zawdzięczają gronu niestrudzonych pasjonatów. Po stronie polskiej było to Wejherowo i Chojnice. Z kolei po stronie niemieckiej muzea o charakterze pomorsko-kaszubskim funkcjonowały w Słupsku, Lęborku i Bytowie. I co ciekawe, również w odniesieniu do tych ostatnich możemy powiedzieć, że również one borykały się z problemami niemal identycznymi jak muzea polskie.
Andrzej Kotecki
Tekst przygotowany na podstawie publikacji Cezarego Obracht-Prądzyńskiego: „Kaszubskich pamiątek skarbnice. O muzeach na Kaszubach – ich dziejach, tradycji i funkcjach społecznych”, Instytut Kaszubski w Gdańsku, Gdańsk 2008.
Rosjanie, jak na razie, na tych idiotycznych sankcjach tylko zarabiają, a do tego umacnia się władza na Kremlu,
Nie na temat, ale raportuję, że wczoraj rosyjska armia musiała się cofnąć o 300-2000 metrów w wyniku „wielkiej ofensywy” „Sił zbrojnych Ukrainy” – jak nazywają je Rosjanie.
Ataku dokonano na całym odcinku frontu cherońskiego, a „Siły zbrojne” straciły 26 czołgów, 2 samoloty, jeden helikopter i 560/880 ludzi – według Rosjan.
A zaopatrzenie z i tranzytem przez Polskę dalej sobie jedzie liniami komunikacyjnymi i nienaruszonymi mostami Przemyśl-Lwów, Lublin-Kijów, Lublin-Lwów.
Jaki jest sens ataków „Sił zbrojnych” na pozycje rosyjskie, do których przełamania potrzebna jest pięciokrotna przewaga przede wszystkim w ciężkim sprzęcie???
Jaki jest sens tego ataku w sytuacji całkowitego oskrzydlenia aż do granicy z Polską przez Rosję i gościnne wykorzystanie terytorium Białorusi???
Jaki jest w ogóle sens tych działań wojennych poza tym, żeby były, skoro nie zostały również odcięte linie zaopatrzenia od strony Rumunii (Węgry nie przepuszczają transportów wojskowych), do czego wystarczyłby jeden mały nalot lub atak rakietowy??
Po jakiego grzyba Rosja sprzedaje prowadzącej z nią wojnę Ukrainie gaz (ciekawe po jakich cenach, czy nie 10x taniej niż innym) oraz dostarcza energię z elektrowni atomowej ostrzeliwanej zresztą przez „Siły zbrojne ukrainy”??
Po co pozwala wywozić drogą morską zboże ukraińskie??
Mam coraz większe wrażenie, że Rosjanie są dogadani z US’menami, a to wszystko, to realizacja umowy, może z jakimiś odstępstwami.
Amerykanie zniszczą zupełnie europejską konkurencję i uzależnią UE całkowicie od siebie gospodarczo i militarnie.
Rosjanie, jak na razie, na tych idiotycznych sankcjach tylko zarabiają, a do tego umacnia się władza na Kremlu,
bo czemuż innemu na przykład miałoby służyć ograniczenie wydawania wiz Rosjanom?
I tylko, jak Chińczycy się zorientują, co jest grane, może być bardzo nieciekawie.
A wracając do Tuska, po imprezie w ramach otarcia łez po stratach, pozwolą Niemcom zamontować go w Polsce, ale
w taki sposób, żeby tu była ciągła niepewność i ciągłe niepokoje.
Męczeński wesoły oberek
Męczeński wesoły oberek
Zgodnie z przewidywaniami, a także – z mnogością „hipotez” dotyczących rybiego holokaustu na Odrze – wszystko właśnie kończy się wesołym oberkiem. Z mnogości owych hipotez pani minister Moskwa, namówiwszy się uprzednio ze swoim niemieckim odpowiednikiem, wybrała „złote algi”, czyli organizmy, których nadmierne nagromadzenie podobno powoduje masowe wymieranie ryb.
Przyjęcie tej „hipotezy” ma same plusy dodatnie, bo sprawia, że nikogo nie można obciążyć odpowiedzialnością za ten dopust Boży.
W tej sytuacji opozycji wyjęto z żagli nawet najlżejszy powiew, w następstwie czego może ona już tylko wykonywać przedsięwzięcia pozorne w postaci np. „Niedzielnego Czuwania Odry nad Wisłą w Krakowie”, czy „Marszu Żałobnego”, jaki został urządzony nad Wisłą w Warszawie z inspiracji Sióstr Rzek.
To jakaś nowa formacja o której nic nie wiem. Nie wiem nawet, czy w proteście, albo w geście solidarności ściągają majtki, czy tylko staniki, czy może i jedno i drugie. Bo trzeba nam wiedzieć, że ściąganie, wszystko jedno; majtek czy staników, stało się ważną deklaracją ideologiczną, pozwalającą zorientować się w mnogości ruchów feministycznych.
Taki na przykład „Femen” skupiający nieskromne panienki ukraińskie, ściąga tylko staniki, natomiast majtki zostawia – o czym mogliśmy się przekonać na podstawie happeningu z mimowolnym udziałem niemieckiego kanclerza Olafa Scholza. To w ogóle jest nowa gałąź straszliwej wiedzy, bo na przykład uczestniczki Strajku Kobiet ograniczały się do wymachiwania „macicami” przed nosem skonsternowanych policjantów, ale nie ściągały z siebie niczego. Inna sprawa, że to był listopad, kiedy łatwo się przeziębić. W lecie, to co innego. W lecie można ściągać majtki z każdego powodu, dzięki czemu i idea jest uhonorowana i widzowie, również telewizyjni, mają mnóstwo uciechy.
Tak czy owak rybi holokaust kończy się właśnie wesołym oberkiem i nie wiadomo, czym niezależne media miałyby się w tej sytuacji zajmować, gdyby nie Donald Tusk. Rozmawiając z panienką ze zblatowanej TVN, która zapomniała mu powiedzieć, że kamera już pracuje, szef Volksdeutsche Partei, wyznał, że perspektywa znalezienia się w Sejmie napełnia go niechęcią graniczącą ze wstrętem.
To niewątpliwie szczere wyznanie doskonale rozumiem. Chodzi o to, że według mego ostrożnego szacunku, około jednej trzeciej Wielce Czcigodnych Parlamentarzystów, to wariaci w sensie medycznym. Wiadomo, ile udręki może normalnemu człowiekowi sprawić nawet przelotne obcowanie z takim wariatem, a cóż dopiero, gdy z całą ich gromadą trzeba stale obcować aż przez cztery lata? Żeby tylko obcować. Donald Tusk, jako szef Volksdeutsche Partei z pewnością musiałby objąć stanowisko premiera, a jeśli nawet nie – to przynajmniej szefa klubu parlamentarnego. Jako premier miałby wygodniejszą sytuację, bo wtedy podlizywać się wariatom musiałby szef klubu, ale gdyby to on był szefem klubu – strach pomyśleć! Dlatego jego szczera wypowiedź przypomina mi deklarację Kukuńka z roku 1990: „Ja nie chcem być prezydentem! Ja muszem być prezydentem!”
W takim razie musimy postawić pytanie, jaka przemożna siła zmusza Donalda Tuska, by kandydował do Sejmu wbrew swej woli? Pewne światło rzuca na tę sprawę tak zwany „gabinet cieni” jaki Platforma Obywatelska miała przed wyborami w 2007 roku. Była to grupa polityków, przewidzianych na poszczególne resorty. Na przykład ministrem finansów miał być pan Zbigniew Chlebowski, ministrem obrony narodowej – pan Zdrojewski, ministrem sprawiedliwości – pani Pitera – i tak dalej.
Ale kiedy przyszło do tworzenia rządu, to tylko dwoje ludzi objęło resorty, na które byli szykowani: pani Kopacz i pan Drzewiecki. Stanowisko ministra finansów objął poddany brytyjski Jacek „Vincent” Rostowski z pierwszorzędnymi korzeniami, stanowisko ministra obrony – lekarz psychiatra Bogdan Klich, a stanowisko ministra sprawiedliwości – pan Zbigniew Ćwiąkalski – i tak dalej.
Charakterystyczne było to, że ani premier Tusk, ani żaden z członków „gabinetu cieni” nie pisnął ani słowa protestu. Najwyraźniej rząd skonstruowała Donaldu Tusku czyjaś Mocna Ręka, której ani on, ani pozostali, nie ośmielili się sprzeciwić. Co to za ręka? Wyjaśnienia dostarcza wiosna 2008 roku, kiedy to Donald Tusk kazał aresztować Petera Vogla, który tak naprawdę, jako Piotr Filipczyński, pochodził z porządnej, ubeckiej rodziny, był skazany za morderstwo ze szczególnym okrucieństwem na 25 lat więzienia, ale w 1982 albo 1983 roku na przepustkę z więzienia wyjechał do Szwajcarii, pod zmienionym nazwiskiem został finansistą, a prezydent Kwaśniewski ułaskawił go w ostatnim dniu swojego urzędowania.
Jak pamiętamy, spowodowało to wybuch „afery hazardowej”, w następstwie której Donald Tusk dostał od starych kiejkutów – bo to im się naraził – szlaban na prezydenturę. Ale Nasza Złota Pani załatwiła mu Nagrodę im. Karola Wielkiego, co było aluzją, że jeśli od tej chwili ktoś podniesie rękę na Donalda Tuska, to będzie miał z nią do czynienia. Ostrzeżenie podziałało i okazało się, że nie było żadnej afery hazardowej, ale prezydentura już była stracona.
Na wszelki tedy wypadek Nasza Złota Pani Mocną Ręką przeniosła Donalda Tuska na brukselskie salony – ale kiedy w czerwcu 2021 roku porozmawiał z nią prezydent Józio Biden – to następnego dnia Donald Tusk zgłosił zamiar powrotu na ojczyzny łono. No i powrócił, wykonuje zadanie i chociaż perspektywa wydaje mu się „upiorna”, to nie ma rady.
Przypomina to anegdotkę z 1962 roku, kiedy to wybuchł kryzys karaibski. Chruszczow zainstalował na Kubie rakiety z głowicami jądrowymi, co Fidela Castro trochę przestraszyło, więc powiada, że on rzuciłby to wszystko i wrócił w góry – na co Chruszczow: „nie nada, Fiedia”. Toteż i Donald Tusk musi zacisnąć zęby.
Taka sytuacja graniczy z męczeństwem, które w Polsce upowszechnia się z szybkością płomienia. Oczywiście na czele białego orszaku męczenników maszeruje pan sędzia Igor Tuleya, któremu faszystowski reżym Jarosława Kaczyńskiego pogwałcił podstawowe prawo człowieka do orzekania.
Pan sędzia Tuleya jest w sytuacji trochę podobnej do sytuacji feldkurata Ottona Katza z „Przygód dobrego wojaka Szwejka”. Jak pamiętamy, feldkuratem Ottonem Katzem interesował się „Watykan”, podczas gdy sędzią Tuleyą – Europejski Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu.
Ale na tym męczeństwa się nie kończą. Na przykład pan Michał Szpak ujawnił, że reżymowa telewizja zakazywała mu malowania paznokci na tęczowo i nawet oglądała mu podeszwy. Ciekawe w jakim celu – bo pewien młody człowiek doznał męczeństwa w przychodni lekarskiej, kiedy to pani doktor nie chciała uznać w nim kobiety i podobno domagała się dowodu rzeczowego.
Ale to jeszcze nic w porównaniu z piosenkarką śpiewającą pod pseudonimem „Margaret”. W dzisiejszych czasach trudno utrzymać się na topie, zwłaszcza, że te wszystkie piosenki są do siebie podobne. Toteż „Margaret” po 20 latach przypomniała sobie, że przecież w wieku lat 10 została zgwałcona. To w dzisiejszych czasach rzecz zwyczajna; jak ktoś nie był zgwałcony, a przynajmniej – molestowany – to nie ma co pokazywać się w towarzystwie i nie o to chodzi, tylko o to, że okazało się, iż to zdarzenie ją „ukształtowało”.
Nawiasem mówiąc, nie ją jedną; „ukształtowanych” w ten sposób jest Legion – a wszystko jeszcze w latach 70-tych przewidział Janusz Szpotański, pisząc w nieśmiertelnym poemacie „Bania w Paryżu”: „Przez łóżek sto przechodzi szparko, stając się damą i pisarką.”
Stanisław Michalkiewicz
http://michalkiewicz.pl
Oświadczenie Arcybiskupa Viganò w związku z wypowiedzią Przewodniczącego Papieskiej Akademii Życia
Oświadczenie Arcybiskupa Viganò w związku z wypowiedzią Przewodniczącego Papieskiej Akademii Życia
Przewodniczący Papieskiej Akademii Życia, Vincenzo Paglia, w trakcie wywiadu udzielonego 26 sierpnia włoskiej telewizji RaiTre, określił haniebną ustawę 194 legalizującą aborcję, jako „filar naszego życia społecznego”, gorsząc tym miliony włoskich katolików, którzy są wierni Magisterium i wciąż pamiętają płomienne słowa Jana Pawła II przeciwko tej straszliwej zbrodni, która w samych Włoszech złożyła ponad sześć milionów niewinnych dzieci na ołtarzu egoizmu i liberalnej ideologii antychrysta.
Słusznemu oburzeniu wobec wypowiedzi prezesa Akademii, założonej przez Jana Pawła II właśnie po to, by sprzeciwiać się aborcji, towarzyszy aplauz zwolenników „zdrowia reprodukcyjnego” i „przerywania ciąży”. Są oni zawsze gotowi aby oskarżyć Kościół o wtrącanie się, gdy przemawia on głosem Chrystusa, ale jednocześnie pełni są pochwał, gdy tylko jego najwyżsi przedstawiciele prostytuują się i przyjmują nieludzkie zasady neomaltuzjanizmu jako własne.
Jako Pasterz i Następca Apostołów, muszę z największą mocą potępić skandaliczne słowa Paglii, które są sprzeczne z Ewangelią i nauczaniem papieży rzymskich.
Nowy Porządek Świata, Organizacja Narodów Zjednoczonych, WHO, Unia Europejska, Światowe Forum Ekonomiczne, Komisja Trójstronna, Klub Bilderberg i wszystkie organizacje realizujące Agendę 2030 uważają barbarzyńskie zabijanie niewinnego dziecka w łonie matki za prawo, za „filar życia społecznego”.
Jest to jasne i oczywiste, że sekta apostatów, która opanowała Hierarchię Katolicką i zajęła jej najwyższe szczeble, znajduje się w tym samym szeregu z ideologicznymi wrogami Chrystusa, nie tylko w kwestiach pozornie niepowiązanych – jak narracja psycho-pandemiczna i zielona ideologia – ale także w negowaniu samych podstaw Prawa Naturalnego, w tym szacunku dla życia od poczęcia do naturalnej śmierci.
Niepokojące jest to, że nikt z moich braci w Episkopacie, nie mówiąc już o członkach Kolegium Kardynalskiego, nie ma odwagi podnieść głosu, by potępić urojenia Paglii i wezwać do jego natychmiastowej rezygnacji z członkostwa w Papieskiej Akademii Życia.
Oby wierni, napominani przez dobrych księży, odsunęli się daleko od tych wilków w owczej skórze i modlili się do Pana prosząc Go o interwencję w celu uratowania Jego Kościoła, okupowanego przez Sanhedryn skorumpowanych zwyrodnialców, którzy nadal krzyżują Jezusa Chrystusa w Jego Mistycznym Ciele.
+ Carlo Maria Viganò, Arcybiskup
27 sierpnia 2022 r.
Źródło: The Remnant (August 27, 2022) – „VIGANÒ’S DECLARATION Regarding the scandalous declarations of Vincenzo Paglia on Law 194”
Tłum. Sławomir Soja
https://www.bibula.com
Ezra Pound – GDZIE LICHWA…
Ezra Pound – GDZIE LICHWA…
Canto XLV (Usura Canto)
Gdzie Lichwa, nikt nie ma domu z dobrego kamienia,
z bloków gładko ciosanych, co ściśle przylegają do siebie,
iżby deseń mógł pokryć fasadę.
Gdzie Lichwa, nikt na ścianie swego kościoła nie ma obrazu raju, harfy i lutni,
ni miejsca kędy anioł Pannie zwiastuje, a z nacięcia strzela aureola.
Gdzie Lichwa, nikt nie ujrzy Gonzagi, dzieci jego, konkubin,
nikt obrazu nie stworzy, by przetrwał, byś z nim obcował,
jeno żeby go sprzedać, sprzedać co najrychlej.
Gdzie Lichwa, grzech przeciw naturze, chleb twój z butwiejących szmat,
chleb twój – suchy jak papier, nie masz w nim górskiej pszenicy,
nie masz mąki solidnej.
Gdzie Lichwa linia staje się niezdarna,
Gdzie Lichwa nie masz wyraźnych granic
i nikt miejsca nie znajdzie na swe domostwo.
Kamieniarzom broni się kamienia, tkaczom broni się krosien.
Gdzie Lichwa, wełna nie trafia na targ, owce zysku nie dają, gdzie Lichwa.
Lichwa to zaraza, Lichwa stępi igłę w dłoni dziewczęcej, spęta zręczność prządki.
Pietro Lombardo nie stworzyła Lichwa,
Nie Lichwa stworzyła Ducia, ni Piero della Francesca;
Nie z Lichwy Zuan Bellin’, nie przez nią La Calumnia powstała.
Nie Lichwa stworzyła Angelica; nie ona Ambrogia Praedis.
Nie stworzyła kościoła z ciosanego kamienia z podpisem Adamo me fecit.
Nie z Lichwy St. Trophime. Nie z Lichwy St. Hilaire.
Lichwa rdzą zżera dłuto. Rdzą zżera majsterstwo i majstra.
Ona nić rwie na krosnach.
Tkaczka żadna już się nie dowie, jak wzór złotem przetykać.
Gdzie Lichwa, przez rak stoczony lazulit; nie haftuje się cramoisi.
Szmaragd nie znajduje Memlinga.
Lichwa zabija dziecko w łonie, przerywa zaloty młodzieńca.
W łoże wniosła paraliż; wciska się pomiędzy świeżo poślubionych.
Contra naturam sprowadzono k…y do Eleusis.
Trupy usadzono za stołem biesiadnym, bo taka wola Lichwy.
The Fifth Decade of Cantos (1937)
Ezra Weston Loomis Pound (1885-1972) – jeden z najwybitniejszych poetów i myślicieli amerykańskich XX wieku, Humanista i wizjoner. Był główną postacią wczesnego ruchu modernistycznego. Pracował w Londynie jako redaktor działu zagranicznego kilku literackich czasopism amerykańskich. Wywarł doniosły wpływ na Yeatsa, T.S. Eliota i Jamesa Joyce’a (serializacja Ulissesa, Portretu artysty z czasów młodości i Finnegans Wake).
Ernest Hemingway (14 lat młodszy od Pounda) napisał o nim w 1925 roku: „Pound broni swoich przyjaciół, gdy są zagrożeni, spotyka ich w sklepach, i po wyjściu z więzienia … Wprowadza ich w środowiska bogatych kobiet. Organizuje wydawców książek. Siedzi z nimi całą noc, kiedy twierdzą, że umierają… On spłaca ich koszty szpitalne i odwodzi od samobójstwa”.
Ezra Pound zajmował się także tłumaczeniem m.in. dzieł Konfucjusza, poezji dalekowschodniej: chińskiej i japońskiej, haiku. Ezra Pound pozostawał pod wpływem twórcy amerykanskiej demokracji, poety i publicysty Walta Whitmana. Temat ten podejmuje m.in. w wierszu Pakt:
Zawrę pakt z tobą, Walcie Whitmanie –
Dość już długo cię nienawidziłem (…)
Jedne soki żywią nas i jeden korzeń –
Godzi nam się nawiązać stosunki.
W 1914 Pound ożenił się z Dorothy Shakespear, a w 1920 osiadł w Paryżu, gdzie kontynuował pracę nad swoim opus magnum – cyklem Cantos („Pieśni”), będącym w zamiarze autora poematem epickim i współczesnym odpowiednikiem Boskiej komedii Dantego.
Ezra Pound był świadom, iż rzeź I. wojny światowej została sfinansowana przez bankierów. Stracił wiarę w Anglię i w 1924 roku przenósł się z żoną do Włoch. Tam w 1926 roku urodził się im syn Omar Pound. Ezra poznał majora Clifforda Hugh Douglasa i zapoznał się z ideami kredytu społecznego. Wygłosił serię wykładów z ekonomii (ABC of Economics – 1933) i nawiązał kontakty z politykami amerykańskimi m. in. w sprawie edukacji, handlu pomiędzy państwami i w sprawie stosunków międzynarodowych. W styczniu 1933 roku Pound poznał Benito Mussoliniego, który bardzo szybko pojmował idee głoszone przez Pounda i zawarte w jego poezji (Cantos).
W 1945 roku podczas inwazji USA na Półwysep Apeniński Pound krytykował Franklina D. Roosevelta za fakt, iż amerykańscy żołnierze oddają życie w interesie lichwiarskiego lobby żydowskiego.
Po rozstrzelaniu Mussoliniego i zakończeniu działań wojennych Ezra Pound został przetransportowany do siedziby kontrwywiadu USA do Genui gdzie był przesłuchiwany przez agenta FBI według zaleceń J Edgara Hoovera. Pound proponował prezydentowi Trumanowi pomoc w negocjacjach pokojowych z Japonią i w nawiązaniu stosunków gospodarczych z Japonią i Włochami, zalecał łagodność wobec Niemców a także utworzenie państwa żydowskiego w Palestynie.
Pound chciał budzić ludzką świadomość i miłosierdzie publikując Popiołów Europy Wołanie. Propozycje Ezry Pounda zostały odrzucone, a on sam, 24 maja został przeniesiony do Komisji Dyscyplinarnej Centrum Szkolenia Armii Stanów Zjednoczonych, na północ od Pizy, gdzie został umieszczony w obozie, w jednej z „komórek śmierci”, czyli w stalowej ażurowej klatce: sześć na sześć stóp, stojącej na zewnątrz i oświetlanej w nocy reflektorami. Pound spędził tam trzy tygodnie, w izolacji i upale, śpiąc na betonie, odmawiając wykonywania ćwiczeń i komunikacji, z wyjątkiem rozmów z kapelanem. Po dwóch i pół tygodniach zaczął się załamywać pod ciężarem. Pomimo to Ezra zapisywał swoje Pieśni (Canto LXXX) na papierze toaletowym. Personel medyczny przeniósł go z klatki, w następnym tygodniu.
W dniu 14 i 15 czerwca był badany przez psychiatrów, z których jeden znajdując objawy załamania psychicznego, pozwolił przenieść Pounda do jego namiotu i zezwolił na lekturę. Ezra Pound zaczął ponownie pisać, co stało się znane jako The Pisan Cantos. Istnienie kilku arkuszy papieru toaletowego ukazujących początek Canto LXXXIV sugeruje, że kontynuował on to, co zaczął pisać w stalowej klatce.
Po wojnie, w listopadzie 1945 roku, Pound został przeniesiony do USA i osadzony w porzuconym szpitalu pychiatrycznym Św. Elżbiety. Jego intencja naprawiania świata i przeciwstawienia się społecznemu złu, była traktowana jako „szaleństwo”. Jednocześnie został oskarżony w Waszyngtonie o zdradę stanu i przetrzymywany w węziennym szpitalu, w pokoju bez okien, za grubymi, stalowymi drzwiami. Prawnik Pounda oświadczył, iż „szalenstwo” uratowało Ezra Poundowi życie.
W 1947 roku kurator szpitala Winfred Overholser, uzgodnił przeniesienie Pounda w bardziej przyjemne otoczenie Chestnut Ward, blisko prywatnej kwatery Overholsera, gdzie Ezra spędził następne 12 lat, czytając, pisząc i przyjmując przyjaciół i żonę Dorotę nawet na kilka godzin dziennie. W 1980 roku historyk Stanley Kutler uzyskał dostęp do dokumentów wywiadu wojskowego i dokumentów rządowych dotyczących Ezry Pounda i przekonał się, iż psychiatrzy wierzyli w osobowość narcystyczną u Pounda, ale uważali go za czlowieka przy zdrowych zmysłach. Kutler jest zdania, że Overholser chronił Pounda przed systemem wymiaru sprawiedliwości, ponieważ był nim zafascynowany.
W 1948 roku zostały wydane Pieśni (The Pisan Cantos), łacznie z tymi napisanymi w klatce na papierze toaletowym. Rok później Ezra Pound za The Pisan Cantos dostał nagrodę Biblioteki Kongresu Stanów Zjednoczonych (Bollingen Prize 1949) – wywołując tym wielkie kontrowersje. Jeden z jurorów powiedział, iż nie mógł głosować za nagrodą dla antysemity bo sam jest Żydem. Tak Żydzi przyszyli Poundowi łatę antysemity. Kongresman Jakub K. Javits zażądał śledztwa w komisji nagród. W efekcie nagonki nagroda Biblioteki Kongresu w ogóle przestała być nadawana.
Ezra Pound nauczył się powstrzymywać ekspresję swoich poglądów w miejscach publicznych. Unikał psychiatrów których nazwiska świadczyły o ich pochodzeniu żydowskim. Odwiedzającym go przyjaciołom polecał zapoznanie się z Protokołami Mędrców Syjonu (1903).
Wśród odwiedzjacych go przyjaciół pojawiało się coraz więcej znakomitych osób. Ernest Hemingway otrzymał w 1954 roku roku literacką nagrodę Nobla. Był żarliwym rzecznikiem uwolnienia Ezra Pounda – magazynowi Time powiedział, iż „będzie to dobry rok, aby uwolnić poetów”. W 1957 roku Hemingway napisał list poparcia dla Pounda i zobowiązal się do płacenia 1500 dolarów wsparcia dla poety. Napisał kilka publikacji i wraz z Le Figaro rozpoczął kampanię o uwolnienie Pounda, w apelu The Lunatic at St Elizabeths.
Prestiżowy prawnik Arnold Thurman w 1957 roku złożył wniosek o odwłanie aktu oskarżenia Pounda z 1945 roku a Overholser poparł ten wniosek. W 1958 roku Ezra Pound zostal uwolniony i wyjechal do Neapolu. Tam spotkał się ze swoimi dziećmi i wnukiem, którego ujrzał po raz pierwszy.
W 1972 roku Ezra Pound odwiedził Hamilton College, gdzie zaproponowano mu przyznanie Medalu Amerykańskiej Akademii Sztuki i Nauki. Jednak środowisko żydowskie wywołało taką burzę nienawiści i protestów, że Rada Akademii wycofała się ze swojego planu uhonorowania Pounda.
Podczas spotkania z przyjaciółmi w kawiarni Pound przeczytał: „Odnośnie lichwy / byłem nieprecyzyjny biorąc objaw za sprawę / przyczyną jest chciwość”. Wkrótce po powrocie do Włoch Ezra Pound zasłabł i zmarł we śnie, w szpitalu cywilnym w Wenecji, 1 listopada 1972 roku z Olgą Rudge u boku (matką jego córki Mary urodzonej w 1925 roku). Został pochowany na wyspie San Michele, w pobliżu grobu Dagilewa i Strawińskiego.
Tak został potraktowany człowiek, który jako jeden z pierwszych Amerykanów wystąpił z krytyką międzynarodowej oligarchii lichwiarskiej, odpowiedzialnej za rewolucje i wojny światowe oraz za konflikty zbrojne wywoływane przez USA do dnia dzisiejszego.
Poezja Ezry Pounda przetrwała i coraz mocniej oddziałuje na świadomość współczesnych pokoleń. Hemingway wyraził to doskonale pisząc: „Najlepszym dziełem Pounda są Pieśni (Cantos) – będą one trwać tak długo jak długo istnieć będzie literatura.”
Ezra Pound był poetą i tlumaczem, jego ostanie tlumaczenia z języka egipskiego są poszukiwaniem twórczej wielokulturowości, tak samo jak wczesne zaangażowanie w poezję Chin i Japonii, haiku i konfucjanizm. Okazuje sie iż Ezra Pound nadal wyprzedza obecny czas. Rozwija tradycję i buduje nową świadomość, atrakcyjną dla nowych pokoleń, łącząc poezję i literaturę z estetyką i ekonomią. W przyszłości, dla prawidłowej recepcji twórczości Ezry Pounda trzeba bedzie oddzielić rzekomy antysemityzm Pounda od jego uzasadnionej krytki syjonizmu, bowiem nie wszyscy Żydzi są lichwiarzami i nie wszyscy realizują międzynarodową przemoc finansową i prawną. Znakomita większość Żydów to ofiary reżimu [he he he… coś jak Niemcy ofiarami nazizmu. – admin]
Na podstawie en.wikipedia.org i innych artykułów, opracował Jacek A. Rossakiewicz
http://www.klubinteligencjipolskiej.pl
Percy i siewca strachu
Percy i siewca strachu
W lewym narożniku gigant pochodzący ze Stanów Zjednoczonych, dysponujący batalionem prawników. Jeden z najprężniej rozwijających się koncernów. Szczególne osiągnięcia: międzynarodowa sprzedaż środka zagrażającego ludziom, przyrodzie i zwierzętom. Firma Monsanto.
W prawym narożniku staruszek, Kanadyjczyk. Człowiek, który poświęcił swoje życie nasionom. Pozornie skazany na klęskę. A jednak. Ikona. Buntownik stający nie tylko w obronie dorobku swojego życia, ale również bioróżnorodności i praw rolników. Percy Schmeiser.
Film „Percy” z 2020 roku, wyreżyserowany przez Clarka Johnsona, to historia bazująca na wydarzeniach sprzed ponad dwudziestu lat. Przyglądamy się batalii, toczącej się pomiędzy przedstawicielem zrównoważonego rolnictwa, a firmą promującą rolnictwo przemysłowe i GMO.
Okazuje się, że na polu, na którym rodzina Schmeisera od dekad uprawiała własną odmianę rzepaku, pojawił się jego genetycznie zmodyfikowany odpowiednik. Nasiona tego wariantu zostały opatentowane przez firmę Monsanto (obecnie zarządzane przez niemiecki koncern chemiczny Bayer AG), stąd postanawia ona oskarżyć rolnika o ich bezprawne użytkowanie i naruszenie prawa patentowego.
Brak wystarczających środków finansowych, wsparcia ze strony innych rolników, a nawet członków rodziny – syna – nie powstrzymują Percy’ego w walce o dorobek jego życia. Początkowo, pomimo pomocy adwokata Jacksona Weavera, jest na przegranej pozycji. Do akcji wkracza jednak nieco ekscentryczna działaczka ekologiczna Rebecca Salcau. Namawia pokrzywdzonego do publicznego wystąpienia, podczas którego miałby opowiedzieć się przeciwko Monsanto.
Punktem granicznym całej fabuły zdaje się piękne pole rzepaku. Jest to miejsce, w którym tradycja łączy się z pasją. I chyba to właśnie sprawia, że Percy nawet podczas potężnej burzy stara się je pielęgnować. Z drugiej strony to właśnie rzepak stał się przedmiotem konfliktu.
Przedstawiciele Monsanto próbują odebrać rolnikowi to, na co pracował przez całe życie, ba, na co pracowało kilka pokoleń!
Kawałek ziemi i nasiona nie prezentują się może jak skarb, dla którego warto się poświęcać, ale dla głównego bohatera są one sensem istnienia. Bezpieczną przestrzenią, do której powraca.
Film „Percy” to nie tylko próba przytoczenia sprawy sprzed lat, nazywanej przez niektórych walką Percy’ego z Goliatem. To także opowieść o wytrwałości, pasji, byciu wiernym swoim poglądom i stawianiu wszystkiego na jedną kartę. To opowieść o małżeństwie, które w obliczu kryzysu łączy swoje siły. I w końcu, to opowieść, która ma nas zachęcić do stawiania pytań o działalność firmy Monsanto.
Warto również wspomnieć, że w obsadzie produkcji znalazły się gwiazdy światowego formatu. W rolę głównego bohatera wcielił się Christopher Walken, laureat Oscara w kategorii najlepszego aktora drugoplanowego w „Łowcy jeleni” (1978). Adwokata Percy’ego zagrał Zach Braff, trzykrotnie nominowany do Złotego Globu, zaś Christinę Ricci – występującą jako Rebecca Salcau – kojarzyć można z „Rodziny Addamsów”, gdzie stała się legendarną Wednesday.
Choć sam film nie jest odbiciem lustrzanym tego, jak sprawa Percy’ego przebiegała naprawdę, to niewątpliwie nazwać go możemy apelem. Tym razem jednak apelu nie podejmuje się grupa aktywistów, środowisko naukowe czy inne organizacje. Ciemną stronę firmy Monsanto przedstawia „szary człowiek”. W jakiś sposób zaczynamy empatyzować z głównym bohaterem, co w rezultacie prowadzi nas do konkluzji: „Nie chcę dłużej pozwalać na niesprawiedliwości czynione przez ten koncern”. Przestajemy szukać wymówek.
Prawda jest taka, że nawet jedna osoba może przyczynić się do zmian w funkcjonowaniu giganta biotechnologicznego i zdemaskować jego zamiary.
W tym miejscu warto wspomnieć również o wygranych zmaganiach mecenasa Roberta Bilotta z inną potężną amerykańską korporacją chemiczną – DuPont opowiedzianych w filmie „Mroczne wody”.
Taką właśnie osobą był Percy Schmeiser, który zmarł 13 października 2020 roku. Wiele osób kojarzy go wyłącznie z rolnictwem, natomiast udzielał się on również na scenie politycznej. W 2000 roku przyznano mu Nagrodę im. Mahatmy Gandhiego, a w 2007 razem z żoną otrzymali tzw. Alternatywną Nagrodę Nobla. Jury uzasadniało swoją decyzję w następujący sposób: „Za odwagę w obronie bioróżnorodności i praw rolników oraz przeciwstawienie się środowiskowym i moralnym wypaczeniom w aktualnej interpretacji prawa patentowego”.
Podsumowując: „Percy” to film ukazujący zderzenie dobra ze złem. Tradycji z nowoczesnymi metodami. Słabszego z silnym. Jaki będzie finał starcia?
Kinga Plewińska
https://instytutsprawobywatelskich.pl/
Fico potępia decyzję Bidena
Decyzja prezydenta USA Joe Bidena o zezwoleniu Kijowowi na użycie amerykańskich pocisków głębokiego uderzenia na terytorium Rosji ma jasny c...
-
Polskie drewno opałowe ogrzeje Niemców. Co zostanie dla Polaków? Ilość drewna byłaby w Polsce wystarczająca, gdyby nie było ono sprzedawan...
-
Merdanie ogonem u psa jest dla większości ludzi czytelne. Świadczy o ekscytacji i pozytywnym nastawieniu zwierzęcia. A jeśli kot macha ogo...
-
… pokrzyżował plany Żydom z Chabad Lubawicz – czyli: mene, tekel, upharsin Junta planowała zasiedlenie Ukrainy Żydami z USA. 9 marca 2014 ro...
Wojna ta trwa do dziś.
Czy się krzyżowali?
https://kopalniawiedzy.pl/Baczo-Kiro-Zlaty-kun-jaskinia-Homo-sapiens-neandertalczyk-krzyzowanie,33572
Pierwsza gałąź.
Kaukaz. Neandertalczycy. Mieszańcy. Legiony rzymskie. Dezerterzy z tychże legionów w Germanii, czyli na naszych ziemiach. Kolejni mieszańcy. Niemcy i Aszkenazi.
Druga gałąź.
Kaukaz. Neandertalczycy. Mieszańcy. Fenicjanie. Po rozgromieniu przez Rzymian Kartaginy w końspiracji. Do sich por udajom, kogo im akurat trzeba. Ta część, która się nie zakonspirowała to Sefardi.
Ta druga gałąź ze względów pokrewieństwa cały czas ma sentyment do tej pierwszej. Wspólną odwieczną cechą obu jest pogoń za posiadaniem bez umiaru oraz język podobny do charkotu kogoś z poderżniętym gardłem. Trzecim ychnim językiem, prócz jidysz i niemnieckiego jest współczesna grypsera.
Z obu gałęzi wywodzi się około osiemnastu wsobnie wyhodowanych klanów, które dziś uważają się za właścicieli Ziemi.
Typowe ychnie wady fizyczne są oczywiście szczątkowo neandertalskie, głównie niski wzrost i pulchna budowa ciała, bardzo niskie i o dużych piersiach kobiety, wyjątkowo owłosieni mężczyźni ze skłonnością do krzaczastych brwi i duuuże sznoble występujące u obu płci [i wew całej reszcie pci]. Wielu unych ma drobno kręcone kudły barwy ciemnej czerwonawej, brązowej lub w kolorze mahoniu. Jak się Mniemcy poplątali ze Słowianami, to wyszło dużo ryżykudłych. Istnieje u unych również genetyczna cecha twarzy w kształcie dzioba, nie tylko hakowate klukuny, jak klamki od zakrysti ale i wielkie, szerokie jadaki (na więcej sposobów niż jeden), które „okrywają” dolną część twarzy. To nie są fizyczne wady „semickie”. Une zresztą w ogóle nie są Semitami! Są to fizyczne cechy neandertalskie. I skoro odziedziczyli wyróżniki fizyczne, to na pewno dostały się unym w spadku jakieś neandertalskie wady emocjonalne, a być może też zboczenia zeksalne.
Ychnie aspirowanie do „narodu wybranego” jest typową neardentalską obsesją wewnątrzgrupową, która faktycznie jest predyspozycją genetycznie rasową przeciwko
wszystkim ludziom. Jest to genetycznie określona mentalność „my przeciwko im”. Ychni wyższy poziom znanej neandertalskiej agresji przeciwko obcym, odpowiada za ychni nieproporcjonalny wpływ społeczny, gdziekolwiek by się nie osiedlili się. Jako grupa, wykazują się une trwałymi wadami neandertalskimi, najsilniejszymi wśród
żyjących współcześnie ludów kaukaskich, z powodu zakazów małżeństw mieszanych. Ich neandertalskie geny trzymane były „w rodzinie.” Te geny nie zniknęły na skutek małżeństw mieszanych tak bardzo, jak wśród innych ludów kaukaskich. Przyczyną tegoż jest chów wsobny.
Dziedzictwo neandertalskie współczesnego wynalezionego „narodu żydowskiego” wyjaśnia ychnie problemy nie tylko w związku z prawdziwym semickim narodem Palestyny, lecz także ze wszystkimi innymi narodami tej planecie.
„To niefortunne połączenie wysokiej agresji z tendencją do niestabilności emocjonalnej i histerii, kiedy czują się zdenerwowani lub zagrożeni… co jest cały czas, gdy nie mają absolutnej kontroli. I nawet wtedy są aroganccy i zaniepokojeni. Etnicznym symptomem tej chwiejności emocjonalnej jest żydowska skłonność do hipochondrii. Nawet oni nie mogą (jeszcze) kontrolować [swojej] śmierci. To niefortunne połączenie wysokiej agresji w połączeniu z tendencją do niestabilności emocjonalnej i histerii, okazało się być niebezpieczną i tragiczną sytuacją w dziejach świata. Ich agresja zachęca do ciągłych żydowskich prób kontroli społeczeństw, podczas gdy niestabilność emocjonalna większości żydów, utrudnia racjonalnie odróżnienie pomiędzy uzasadnioną krytyką społeczną przez gojów oraz atakami na nich. Niewrażliwi nawet wobec obiektywnej obawy o nadmierny żydowski wpływ na społeczeństwa oraz reagujący z histeryczną agresją na każdy taki rzekomy „atak” na ich zachowanie i zarzuty ze strony gojów, by je ograniczyć, Żydzi zawsze prowokowali przemoc wobec samych siebie. A potem, z dużą satysfakcją emocjonalną, czują się ofiarą i przypisują sytuację wrodzonemu „antysemityzmowi” wśród ludzi.”
Autorem powyższych słów jest nieżyjący już żyd kanadyjski profesor Michael Bradley, wyklęty i zamilczany przeze unych ze skutkiem śmiertelnym.
Dodać by jeszcze wypadało o schizofrenii, jako że występuje ona u unych bodajże siedmiokrotnie częściej niż u ludzi. Zapewne też jakichś mieszańców.
A poniżej typowy niemniec o neandertalskiej urodzie:
Tak, to ten okropny nazista, co to holocałstował pospołu z innym szwargotami bidnych bidaków tak, że po wojnie ich przybyło. To nie żart. Proszę sobie poszukać w archiwach ychniej przedniej gazety New York Times.
Przeróżne były te holocałstowania.