Było wcześniej o niedoborach dwutlenku węgla i związanych z tym kłopotach wielkich piwowarskich koncernów.
Z wielu względów Piwowar nie mógł się na tan temat wypowiedzieć, a mniema, że był pod tym względem oczekiwany. Najpierw był mianowicie w podróży, a potem miał zaćmienie energii elektrycznej. Z telefonu nie zwykł pisać z przyczyn anatomiczno geriatrycznych.
Ubiegłego wieczoru dzielna ekipa z elektrowni przywróciła energię i można piwną sytuację skomentować z punktu widzenia piwowara. Jeśli to kogokolwiek może interesować.
Do produkcji piwa klasyczną metodą dwutlenek węgla jest niepotrzebny, a nawet browar jeśli ma możliwości, może sprzedawać nadmiar gazu.
Produkcja piwa polega na fermentacji ugotowanej brzeczki przy użyciu drożdży, które zużywając węglowodany produkują niewielkie ilości alkoholu i wielkie ilości dwutlenku węgla. Tego gazu z butli używa się tylko do wywierania ciśnienia w instalacji celem przesyłania piwa na rozlew i na miejscu konsumpcji do wytłaczania piwa z beczki do kufla, czy do innego blumenflakona.
Ale wziąwszy pod uwagę, że naczelnym a może jedynym celem jakiejkolwiek działalności przemysłowej, usługowej i w ogóle gospodarczej jest dziś profit, możemy zrozumieć, że współczesny przemysł piwowarski dąży do maksymalnego obniżenia kosztów produkcji, często poświęcając jakość. Ugruntowanie preferencji publiki na traktowanie piwa jako środka do taniego ubzdryngolenia się, pozwala na szerokie zastosowanie rozmaitych pomysłów, wskutek których wiele piw należałoby traktować jako produkt półsyntetyczny.
Dwa główne grzechy popełniane przez wielki przemysł piwowarski to wzmacnianie piwa dodatkiem spirytusu, oraz dobijanie dwutlenkiem węgla po zakończeniu fermentacji burzliwej. To czyni piwo już nie napojem, jakby to miała wskazywać jego nazwa, ale trunkiem.
(proszę jednak nie wierzyć w rozpowszechniane mity o fałszowaniu piwnej goryczki dodatkiem żółci bydlęcej. To by była operacja bardzo kosztowna oraz niszczylaby pienistość i inne walory produktu, a także czynłaby piwo produktem już nie roślinnym)
Browary kraft, mikrobrowary, oraz piwowarzy domowi prowadzą dojrzewanie piwa w zamkniętym zbiorniku, albo w butelkach, co prowadzi do naturalnej karbonizacji. To wymaga trochę wstępnej kalkulacji stechiometrycznej i odrobiny starunku. Wyjątkiem jest odrodzony browar Grodziski, który wciąż trzyma się klasycznej technologii. Dlatego Grodzisk, prywatne zakłady i pracownie nie obawiają się niedostatku dostaw dwutlenku węgla.
Niżej podpisany Piwowar posiada małą instalację do wymuszonej karbonizacji piwa i raz z niej skorzystał. Nie był całkowicie zadowolony z rezultatu, ale nie będzie przynudzał szczegółami procedury, z których najbardziej interesujący dla konsumenta jest etap finalny gul gul.
Piwosz pozdrawia Gremium.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz