czwartek, 31 sierpnia 2023

Wojsko USA idzie na dno. Kim są żołnierze, którzy będą bronić Polski?

 

Wojsko USA idzie na dno. Kim są żołnierze, którzy będą bronić Polski?


W ciągu ostatnich kilku lat polska propaganda otwarcie zastraszała Polaków stwierdzeniami o tzw. zbliżającym się ataku na Polskę. Aby temu zapobiec, potrzebujemy pomocy ze strony Waszyngtonu. Corocznie politycy partii rządzącej celowo zwiększali liczbę amerykańskich żołnierzy w naszym kraju.

Według informacji podawanych przez media, liczba ta wynosi obecnie, co najmniej 10 000. Amerykanie stacjonują zarówno w ramach inicjatyw USA, jak i natowskiej.

Być może na pierwszy rzut oka wydawało się, że obecność amerykańskich żołnierzy w naszym kraju to mądra decyzja, ale teraz sytuacja całkowicie się zmieniła. Amerykański żołnierz w Polsce nie kojarzy się już z obronnością, a jedynie z zagrożeniem.

Głównym powodem tego są problemy, z jakimi boryka się Pentagon. Każdego dnia amerykańskim dowódcom coraz ciężej jest ukryć kryzys z powodu pogłębiającego się kryzysu kadrowego.

Pierwszym z powodów jest rosnąca liczba Amerykanów niezdolnych do służby. Według The Wall Street Journal, czterech na pięciu młodych mężczyzn w USA nie jest zdolnych do służby wojskowej, ponieważ mają nadwagę, zażywają narkotyki lub nie spełniają innych standardów fizycznych i psychicznych.

Drugim czynnikiem jest spadek prestiżu służby wojskowej. Na przykład wyniki badania przeprowadzonego przez serwis socjologiczny Gallup wykazały, że poziom zaufania obywateli USA do wojska spadł do najniższego poziomu od 1997 roku. Tylko 60 procent respondentów wyraziło zaufanie do US Army.

Ponadto kryzys ukraiński pokazał, że potęga i niezwyciężoność sił zbrojnych USA to tylko mit. Eksperci instytutu badań strategicznych Heritage Foundation stwierdzili, że poziom gotowości żołnierzy spadł do poziomu „niskiego”. Analitycy uważają, że tylko Korpus Piechoty Morskiej wykazuje „wysoki” poziom gotowości, siły lądowe – „minimalnie skuteczny”, a Siły Powietrzne i Marynarka Wojenna – „słaby”.

Aby poprawić sytuację w wojsku, Departament Obrony USA musi stale obniżać wymagania stawiane potencjalnym kandydatom. Na przykład w 2017 r. US Army zniosła całkowity zakaz przyjmowania w swoje szeregi rekrutów z problemami psychicznymi. Tak, więc nowe zasady pozwoliły osobom z dwubiegunowym zaburzeniem osobowości, depresją i doświadczeniem samobójczym oraz nadużywaniem narkotyków i alkoholu pełnić służbę wojskową. Jaki jest wynik? Liczba samobójstw w jednostkach Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych osiągnęła rekordowy poziom w 2018 r., 325 żołnierzy popełniło samobójstwo (dla porównania, w 2017 r. samobójstwo popełniło 285 członków służby, w 2016 r. – 280). Tylko od początku roku 17 osób popełniło samobójstwo w bazie Sił Powietrznych USA w Oklahomie.

Co gorsze, w kwietniu 2021 r. Biden zniósł zakaz Donalda Trumpa dotyczący osób transpłciowych w wojsku. Umożliwiło to mężczyznom, którzy z jakiegokolwiek powodu spotykają się z kobietami, korzystanie z damskich łazienek i szatni. „Sukces” tej decyzji został przedstawiony Kongresowi w raporcie z roku 2021 na temat molestowania seksualnego w wojsku. Raport wskazuje, że 35 875 osób zostało zgwałconych lub próbowano je zgwałcić – 19 300 kobiet (8,4 proc) i 16 600 mężczyzn (1,5 proc). Ogólnie rzecz biorąc, liczba napaści na tle seksualnym w siłach zbrojnych wzrosła o 13 procent do rekordowego poziomu.

Każdego dnia staje się coraz bardziej zauważalne, że niegdyś potężna armia amerykańska od dawna jest zbiorem szumowin, w tym sadystów, narkomanów, alkoholików i gwałcicieli. A służba w siłach zbrojnych staje się możliwością na uniknięcie kary.

Jeśli ktoś myśli, że problemy US Army są wewnętrznymi problemami Waszyngtonu, to bardzo się myli. Bo to właśnie takich żołnierzy Waszyngton wysyła później do obrony Europy przed stworzonym przez Amerykanów wrogiem.

Jak wygląda sytuacja w naszym kraju? Polska stała się świetnym miejscem do rozwoju przestępczości. Wojenna retoryka, jaką posługuje się nasz rząd, doprowadziła do tego, że Polska zapewnia Amerykanom dach nad głową, wyżywienie, określane raz do roku ilości paliwa, magazyny oraz obsługę infrastruktury, Waszyngton zachowuje pełną swobodę działania w Polsce. Amerykańscy żołnierze zostali wyjęci spod polskiego prawa.

A teraz, po pewnym czasie, polskie władze starają się na wszystkie sposoby zapobiec pojawianiu się wszystkich zbrodni amerykańskich żołnierzy w polskich mediach. Wszystko po to, by nie zniszczyć wizerunku amerykańskich „obrońców”! Niezależnie od tego, że oficjalne raporty potwierdzają ogromną liczbę incydentów z udziałem wojsk USA na terytorium Polski, informacje na temat większości z nich pozostają objęte klauzulą tajności.

Już naprawdę nadszedł czas, aby ktoś w Sejmie i elitach politycznych zdjął różowe okulary i zrozumiał, że Amerykanie chcą tylko naszych zasobów. Nie obchodzi ich bezpieczeństwo Polaków, bo jesteśmy dla nich śmieciem.

Wojska amerykańskie są po to by pilnować przed nami naszych złóż i po to by w razie buntu społeczeństwa nas spacyfikować… To jest cała prawda!

Hanna Kramer
NDP
https://ndp.neon24.org

Karuzela pod murem getta

 

Karuzela pod murem getta


Legenda: „Polacy bawili się przy dźwiękach skocznej muzyki, podczas gdy za murem Getta, ginęli Żydzi…” (Campo di flori… Czesław Miłosz)

A prawda wyglądała tak:

Pod koniec lutego 43 go roku na Placu Krasińskich przy Bonifraterskiej rozgościło się „wesołe miasteczko”. Było w nim wiele typowych atrakcji, tak że początkowo cieszyło się ono dużym powodzeniem. Kiedy jak zwykle po dwu, trzech tygodniach ilość klientów zaczęła mocno maleć, wszystkie budy i namioty zostały wywiezione.
Została jedynie karuzela z jednym operatorem obsługi. Klientelę stanowili głównie chłopcy w wieku 8-12 lat.

Cena za jazdę szybko spadła do 50 groszy. Potem doszedł warunek, że musiało być dziesięciu chętnych.
Kiedy operator ogłaszał „ostatni kurs” można było załapać się za 25 groszy, a nawet i za darmo.

Tego feralnego dnia byłem w powietrzu kiedy rozległy się głośne wybuchy od strony getta.
Operator natychmiast zatrzymał karuzelę i wyłączył jej zasilanie w przyległej kamienicy. „Chłopcy, idzcie do domu” powtarzał co chwilę, manipulując przy aparaturze karuzeli. Miał jakieś kłopoty z odłączeniem kabla.

Tymczasem coś się zaczęło dziać. Najpierw otworzyło się okno na drugim piętrze budynku tuż za murem. Wyjrzała z niego młoda kobieta. Rozglądając się na prawo i na lewo, krzyczyczała coś do kogoś z tyłu.
Potem zamknęła okno. To było dziwne, bo w budynkach przylegających do muru nie wolno było nikomu przebywać.

Od pałacu Krasińskich chyłkiem, tuż przy murze przeszło dwu niemców niosących karabin maszynowy
mający dwie krótkie nóżki przy lufie. Weszli w ulicę Bonifraterską.
Powoli palba karabinowa stawała się co raz wyraźniejsza.

W międzyczasie operator zwijał długi elektryczny kabel, zasilający karuzelę, do przyległej kamienicy.
Raptem od Bonifrateskiej przeszło w kierunku pałacu kilku cywili, niosących jednego z tych niemców na jego własnym płaszczu. Był zabity lub ciężko ranny, gdyż obie ręce zwisały mu bezwładnie. Eskortował ich drugi niemiec, niosący karabin maszynowy.

Teraz kiedy operator ostro nakazał nam iść do domu, rozeszliśmy się.

Karuzela już nigdy nie wznowiła pracy, a w ciągu kilku następnych dni została rozebrana i wywieziona.

Dzisiaj, po latach, zastanawiam się, jaką trzeba być kanalią, żeby tworzyć z tego zdarzenia legendę, tak podle dopasowaną do „polskiego antysemityzmu”

Trzeba być wielką kanalią!

Casey
https://casey.neon24.org/

Cztery razy „NIE!”

 

Cztery razy „NIE!”


Nareszcie Naczelnik Państwa wyciągnął wnioski z obserwowania tuzów polskiego dziennikarstwa, nie tylko z telewizji rządowej, ale i z telewizji nierządnych.

Chodzi o pewną manierę rozmawiania z zapraszanymi do studia gośćmi, którą wprowadziła u nas resortowa „Stokrotka”, czyli pani red. Monika Olejnik, która swoich gości z reguły przesłuchuje, a jak się nie chcą przyznać, to tak ich naprowadza podchwytliwymi pytaniami, że w końcu najmniej spostrzegawczy obserwator zauważy, że gość jest głupszy od pani redaktor. I o to właśnie chodzi.

Nic więc dziwnego, że ta metoda tak się rozpowszechniła, bo któż z redaktorów nie chciałby poczuć się mądrzejszym od swego rozmówcy? Toteż z tej konwencji wyłamują się tylko ci mniej ambitni, którym najwyraźniej nie zależy na opinii, że pozjadali wszystkie rozumy.

Najzabawniejsze jest to, że to może być prawda. Być może, że redaktorzy pod tym właśnie kątem zapraszają rozmówców, podobnie, jak Jerzy Clemenceau kierował się zasadą: „je vote pour le plus bete” – co się wykłada, że głosuję na najgłupszego. Ale jeśli nawet nie kierują się tym, by zapraszać najgłupszego, to jednak przesłuchania z reguły kończą się sromotną porażką gości. Aż dziw bierze, że żaden z nich nie wpadł na pomysł, by zaraz po tym, jak, dajmy na to, pani red. Agnieszka Gozdyra zada mu w ramach przesłuchania pierwsze pytanie, scenicznym szeptem zapytać ją: przepraszam, pani redaktor, jak brzmi poprawna odpowiedź na to pytanie? – a jak już pani redaktor mu podpowie, żeby pełnym głosem powtórzyć tę odpowiedź do kamery.

Mówię, bom smutny i sam pełen winy, jako że początkowo próbowałem też odpowiadać na pytania, ale przełom nastąpił, gdy pani red. Eliza Michalik zaczęła mnie sztorcować za niewłaściwe odpowiedzi. Zaproponowałem jej tedy, żeby na stawiane przez siebie pytania sama udzielała odpowiedzi prawidłowych, a ja co najwyżej będę przytakiwał, a najlepiej, to żeby mnie tu w ogóle nie było, bo właściwie po co, skoro sama potrafi obsłużyć całą audycję? Jestem pewien, że w ten sposób telewizje zyskałyby na wydajności, bo zamiast wykłócać się z zapraszanymi do studia niekumatymi matołami, redaktorzy w krótszym czasie mogliby przekazać widzom znacznie więcej zbawiennych prawd do wierzenia, dzięki czemu średni poziom społecznej świadomości wprawdzie nie dorównałby poziomowi redaktorów, ale znacznie by się podniósł.

I wreszcie Naczelnik Państwa musiał wyciągnąć wnioski z obserwowania telewizyjnych programów, „a może mu tam w samotnej celi i święci Pańscy coś podszepnęli?” – dość, że nakazał przeprowadzenie referendum w postaci odpowiedzi na cztery pytania. Odpowiedź na każde z nich jest oczywista nie tylko dla inteligentnego obywatela, ale nawet dla wszystkich pozostałych i brzmi: „NIE!” To ma bowiem być stanowcze „nie!” zdrowych sił naszego narodu, podkopywanych przez zdradzieckiego Donalda Tuska, jego Volksdeutsche Partei, no i oczywiście – przez Judenrat „Gazety Wyborczej”, który pod taką, czy inną nazwą, zawsze był w awangardzie starszych i mądrzejszych.

W czynie społecznym doradzałem nawet, by pytania referendalne rozbudować w taki sposób, by każdy, nawet ten najbardziej pozostały obywatel skapował, jaka jest poprawna odpowiedź i widocznie każda słuszna myśl raz rzucona w powietrze prędzej, czy później znajdzie swego amatora, bo z inicjatywy Naczelnika Państwa pytania zostały rozbudowane i w takiej postaci zatwierdzone przez Sejm. Co prawda w brzmieniu, moim zdaniem, nadal nazbyt ogólnikowym, ale mówi się: trudno.

Ja bowiem sugerowałem, żeby na przykład pierwsze pytanie brzmiało tak: „Czy jesteś za wyprzedażą państwowych przedsiębiorstw, które zdrajca Ojczyzny Donald Tusk chciałby za bezcen oddać zachodnioniemieckim rewizjonistom i odwetowcom: Hupce i Czai?” Jestem pewien, że nie byłoby w naszym nieszczęśliwym kraju obywatela, który miałby wątpliwości, jak odpowiedzieć na tak postawione pytanie.

Myślę jednak, że intensywna akcja perswazyjna też zrobi swoje i uchwalone 17 sierpnia przez Sejm referendum przejdzie do historii jako referendum „Cztery razy NIE!” – w odróżnieniu od tego z czasów stalinowskich, które przeszło do historii, jako referendum „Trzy razy TAK!” I bardzo dobrze, bo jakieś różnice między Polską stalinowską, wkraczającą właśnie na nieubłaganą drogę Lenina i Stalina, a Polską demokratyczną, stanowiącą nierozerwalne ogniwo IV Rzeszy, muszą przecież być!

Ale oprócz tych różnic można też dopatrzyć się pewnego podobieństwa. Chodzi o same pytania, a zwłaszcza te dotyczące państwowych przedsiębiorstw i wieku emerytalnego. Prawidłowa odpowiedź na każde z nich jest oczywista – ale zastanówmy się, jaki wniosek z tych pytań można wyciągnąć a contrario? Jeśli państwowych przedsiębiorstw nie wolno „wyprzedawać”, bo w przeciwnym razie naród polski utraci kontrolę nad „sektorami strategicznymi”, to znaczy, że najlepiej byłoby, by cały majątek produkcyjny był państwowy. Skoro bowiem państwowa własność środków produkcji przynosi takie zbawienne rezultaty w sektorach strategicznych, to z całą pewnością przyniosłaby je także w sektorach nie uznanych za strategiczne. Krótko mówiąc, pytanie pierwsze wyraźnie daje wyraz przekonaniu o wyższości własności państwowej – a ono właśnie było – jak pamiętamy – najtwardszym jądrem ideologii komunistycznej.

Mamy więc tu do czynienia z rodzajem manifestu komunistycznego Naczelnika Państwa,. Zresztą nie tylko jego, bo na podobnie nieubłaganym stanowisku stanęła też pani Beata Szydło, formułując pytanie dotyczące wieku emerytalnego. Mniejsza o wiek – ale z treści pytania wynika, że pani Beata nie ma najmniejszych wątpliwości, iż powszechny i przymusowy system ubezpieczeń społecznych nie tylko powinien być zachowany, ale również – że to państwo ma decydować o warunkach ubezpieczenia, zarówno co do wieku, jak i sposobu naliczania świadczeń emerytalnych.

To ważna deklaracja, w podatku pokrywająca się ze spostrzeżeniem prof. Bogusława Wolniewicza, że komunizm wcale nie „upadł”, tylko „mutuje”. Że nie upadł – to widać po manifeście komunistycznym Naczelnika Państwa, który – wraz z panią Beatą i innymi działaczami – reprezentuje mutację pobożną. Skoro mogą istnieć Żydzi Polarni, to dlaczego nie miałoby być komunistów pobożnych?

I jeszcze jedna sprawa. Adam Bień, skazany w słynnym moskiewskim „procesie szesnastu”, nazwał kiedyś Kukuńka „człowiekiem drobnych krętactw”. Ciekawe co by powiedział o panu premierze Morawieckim, który jest autorem pytania dotyczącego migrantów. Niby wszystko jest w jak najlepszym porządku, ale kiedy wczytamy się w nie uważniej, to od razu skapujemy, że sprzeciw wobec wpuszczania na terytorium Polski dotyczy wyłącznie migrantów objętych „przymusową relokacją”.

Tymczasem migranci z Indii, Pakistanu, Afganistanu, Uzbekistanu, czy Tadżykistanu, przymusowej relokacji nie podlegają, nie mówiąc już o Ukraińcach. Zatem Ukraińców i tych innych wpuszczamy bez żadnych ograniczeń. Hindusi ani Pakistańczycy na razie nie próbują się w Polsce organizować politycznie, natomiast Ukraińcy są politycznie zorganizowani i to znakomicie. Czy zatem pytanie sformułowane przez pana premiera Morawieckiego nie jest przypadkiem obliczone na odwrócenie naszej uwagi od tego niebezpieczeństwa?

Stanisław Michalkiewicz
http://michalkiewicz.pl

Afganistan dwa lata po wyzwoleniu

 

Afganistan dwa lata po wyzwoleniu


Wojna na Ukrainie, wykorzystywana przez System do umocnienia się m.in. w Polsce, przysłoniła nam nieco sytuację i procesy w innych regionach świata. Spójrzmy dziś na środkowoazjatycki Afganistan, triumfalnie wyzwolony przez Talibów spod jankeskiej okupacji 15 sierpnia 2021 roku.

Talibowie a USA

Przede wszystkim, okazało się że Talibowie mają sojuszników w osobach zarówno byłego suwerenistycznego premiera Pakistanu Imrana Khana (dziś osadzony w więzieniu przez przeciwników politycznych pod zarzutem korupcji) jak i specjalnego wysłannika USA ds. pojednania w Afganistanie Zalmaya Khalizada. Ten pierwszy gratulował Talibom zwycięstwa, mówiąc że Afgańczycy „zerwali w końcu okowy niewolnictwa”, drugi zaś był szarą eminencją nie tylko porozumienia pokojowego na mocy którego zostały wycofane jednostki USA ale też – jak oskarżył go w wywiadzie telewizyjnym we wrześniu 2021 roku obalony przez Talibów „prezydent” Afganistanu Aszraf Gani – cichego przyzwolenia Waszyngtonu na przejęcie przez Talibów władzy w kraju.

Zalmay Khalizad patronuje również rozmowom prowadzonym przez jankesów z Talibami w katarskim Ad-Dauha. W lipcu 2022 roku specjalny wysłannik USA do Afganistanu Thomas West i specjalny wysłannik USA ds. kobiet i praw człowieka w Afganistanie Rina Amiri spotkali się z przedstawicielami Talibów w stolicy Kataru, by omówić „najważniejsze interesy w Afganistanie”. Dossier rozmów obejmować ma kwestie humanitarno-społeczne (wsparcie humanitarne dla ludności afgańskiej, równe traktowanie wszystkich obywateli Afganistanu – w tym kobiet i dziewcząt), zagadnienia z obszaru bezpieczeństwa, stabilizację gospodarczą, przeciwdziałanie produkcji i handlowi narkotykami.

Według rzecznika Departamentu Stanu USA Vedanta Patela rozmowy nie oznaczają uznania rządu afgańskiego przez Waszyngton ale mają służyć rozwiązaniu kwestii praktycznych. Widoczne jest doskonale, że w elicie państwa jankeskiego zaznacza się podział frakcyjny na tle stosunku do Talibów i w ogóle islamu w Azji Centralnej. Kojarzony z Republikanami, czy wręcz z neokonserwatystami, Z. Khalizad wydaje się forsować zbliżenie między Waszyngtonem a środowiskami islamistycznymi (Talibowie, Imran Khan), na co sceptycznie zapatruje się obecna administracja. Przypomnijmy tu, ze Z. Khalizad to najwyższy rangą funkcjonariusz państwa jankeskiego wyznający islam – w okresie prezydentury George’a Busha młodszego był kolejno ambasadorem w okupowanych przez jankesów Afganistanie (2004-2005), Iraku (2005-2006) oraz przedstawicielem USA ds. pojednania w Afganistanie (2018-2021).

Wpływy stronnictwa sprzyjającego Talibom są w Waszyngtonie na tyle silne, że USA ułatwiły podpisanie 5 stycznia 2023 r. przez afgański Bank Centralny porozumienia z Polską Wytwórnią Papierów Wartościowych oraz emitentem francuskim na druk banknotów o nominałach 10, 20, 50 i 100 afgani. Z kolei 3,5 mln. USD zamrożonych przez Zachód lokat afgańskich zostało przekazanych szwajcarskiemu funduszowi, w którego zarządzie znajduje się dr Shah Mehrabi, członek Rady Naczelnej Banku Centralnego Afganistanu.

Talibowie a Chiny

Rządu Talibów nie uznały też Chiny, co nie przeszkodziło im być jednym z nielicznych państw na świecie (obok Pakistanu, Iranu, Turcji i Rosji) utrzymującym bez przerwy swoją ambasadę w Kabulu. 5 stycznia 2023 r. chiński ambasador w Kabulu Wang Yu podpisał w imieniu swojego rządu kontrakt na wydobycie przez Xinjiang Central Asia Petroleum and Gas Co. ropy w położonym na północy Afganistanu basenie Amu Darii. Ze strony afgańskiej kontrakt podpisał wicepremier ds. gospodarczych mułła Abdul Ghani Beradar a w negocjacjach wziął też udział pełniący obowiązki ministra ds. ropy Shahabuddin Dilawar. Chińskie inwestycje w 2023 roku opiewać mają na 150 mln USD i wzrosnąć do 540 mln. USD w ciągu trzech lat. Inwestycja ma doprowadzić bezpośrednio do utworzenia 3 tys. miejsc pracy dla Afgańczyków.

Dla strony afgańskiej kontrakt ma znaczenie kluczowe dla ratowania gospodarki, po odcięciu jej finansowania przez Zachód w następstwie polityki wycofania przez talibski rząd kobiet z rynku pracy. W grudniu 2022 roku swoje bieżące programy finansowe zamroziła ONZ, po tym jak Talibowie wprowadzili zakaz pełnienia stanowisk w organizacjach humanitarnych przez kobiety.

Tak zwana społeczność międzynarodowa okazała się być po prostu klubem wyznawców zachodniego liberalizmu, na co wskazuje reakcja na wprowadzony przez Talibów w grudniu 2022 roku zakaz edukacji uniwersyteckiej dla kobiet. Lukę pozostawioną przez zideologizowane zachodnie instytucje globalistyczne wypełniają Chiny.

Talibowie a Azja Centralna

Pragmatyczną politykę funkcjonalnej integracji Afganistanu w regionalnych strukturach handlowych i bezpieczeństwa prowadzą też państwa Azji Centralnej. Państwa środkowoazjatyckie m.in. stoją za projektem transafgańskiej linii kolejowej. Na początku sierpnia 2023 roku przedstawiciele Talibów pojawili się na forum biznesowym w Kazachstanie a Kabul i Astana podpisały opiewający na 200 mln. USD kontrakt na dostawy kazachstańskiej pszenicy i mąki do Afganistanu.

Talibowie a rewolucyjny islam

Afganistan, a w zasadzie pogranicze afgańsko-pakistańskie (Af-Pak), nie przestaje być przy tym ogniskiem działania wielu, często skonfliktowanych ze sobą, organizacji islamistycznych. W ostatnim roku ponad dwieście ataków w Pakistanie przeprowadziła zwalczająca jego obecny prozachodni rząd Tehrik-i-Taliban Pakistan (TTP). W niedzielę 30 lipca zamach bombowy, w którym zginęło 54 ludzi, na pochód polityczny organizowany przez powiązaną z Talibami i uczestniczącą w pakistańskiej koalicji rządowej partię Jamiat Ulema-e-Islam (Fazl) przeprowadzili w pakistańskim Bajaur członkowie Państwa Islamskiego Prowincji Chorosan (ISIS-K), deklarujący chęć walki z liberalną demokracją jako systemem politycznym.

Afiliacje i orientacja tej ostatniej organizacji są jednak dość niejasne. Włoski serwis analityczny „Limes” wskazuje, że ISIS-K powstało w 2017 roku w następstwie rozpadu ISIS na frakcje kierowane przez Ustada Moawaya oraz pakistańską pod kierunkiem Aslama Farooqiego. Ta ostatnia miała być kierowana zza kulis przez Inter-Services Intelligence (ISI, wywiad wojskowy Pakistanu), zapewniającą islamistycznym bojownikom wsparcie finansowe i logistyczne oraz schronienie na obszarach Af-Pak. Według tego samego źródła ISIS-K ma utrzymywać kontakty m.in. z antyindyjską Lashkar-e-Taiba, Tehrik-i-Taliban, Siecią Haqqani oraz Talibami, choć tezy włoskich analityków wydają się tu dość wątpliwe, bowiem wymienione organizacje zaangażowane są w regionalne konflikty we wzajemnie wrogich sobie aliansach.

Tak czy inaczej, według „Limes” rola ISIS-K wzrosła, w następstwie tego, że jest ona wykorzystywana do działań, które skompromitowałyby Talibów zaangażowanych w rozmowy w Ad-Dauha, na które w związku z tym ci ostatni nie mogą sobie pozwolić. Według dwóch kolejnych raportów opublikowanych przez ONZ w Afganistanie działa jednak około dwudziestu islamistycznych grup rewolucyjnych (według zachodniej nomenklatury: „terrorystów”). Związki utrzymywać mają ze sobą między innymi Sieć Haqqani i Al-Kaida oraz Tehrik-i-Taliban oraz Talibowie i Al-Kaida.

Dwa lata po wyzwoleniu spod jankeskiej okupacji, Afganistan (a szczególnie region Af-Pak) pozostaje zatem niezbyt przejrzystym matecznikiem islamskich grup rewolucyjnych. Dwudziestoletnia okupacja USA przyniosła jedynie tyle, że ukazała iż proces „nation building” w tej części świata nie ma szans powodzenia. W ramach „global governance” System będzie zatem próbował stosować „zarządzanie pośrednie”, opierając się na niektórych grupach miejscowych i rozgrywając różne miejscowe grupy i frakcje przeciwko sobie nawzajem.

Ronald Lasecki
https://myslpolska.info

Ostatni pojedynek

 

Ostatni pojedynek


Starcie Tusk-Kaczyński to ostatnia kampania wyborcza w której pierwsze skrzypce grają prominentni przedstawiciele styropianowych elit. Potem nastąpi początek końca pewnej epoki. Za cztery lata biologia i sytuacja polityczna uniemożliwi powtórkę.

Oczywiście polska polityka nie stanie się wtedy całkowicie wolna od „bohaterów” lat 80, bo ci młodsi i mniej znani nadal będą chcieli odcinać kupony od swojego „heroizmu” lat 80 i żyć z naszych podatków.

Obecna kampania merytorycznie i programowo nie wnosi kompletnie nic. Jedynym programem opozycji jest odebranie władzy PiS, by następnie dać ludziom raj na ziemi. Dla osób choć trochę intelektualnie wymagających jest to stanowczo za mało. Wyborca nie wie np. jaką politykę zagraniczną Tusk zamierza prowadzić po przejęciu władzy. Polityka zagraniczna powinna być jednym z ważniejszych zagadnień tej kampanii. PiS przynajmniej jakieś sygnały ludziom wysyła. W sferze rytualnej prezentują się od niedawna bardziej jako polscy patrioci, a nie jak do tej pory patrioci ukraińscy. Na jak długo czas pokaże.

Ogłoszenie terminu wyborów spowodowało jednak, że dwie strony musiały trochę ujawnić prawdziwe intencje. Tusk okazał się dobrym „gensekiem”, dla którego najważniejsi są przede wszystkim jego partyjniacy. Mimo często ich małej i głupiej aktywności, taki poseł czy posłanka może liczyć na „jedynkę” by kolejną kadencję żyć na nasz koszt. Często będzie to już piąta kadencja.

Nie jestem pierwszy, który ma przeświadczenie, że Tusk nie chce wygrać. Wygrana byłaby jednocześnie jego klęską, bo wszystkie zapowiedzi o rozliczeniu PiS-owców, nawet przy szczerych chęciach są nierealne, a to było głównym paliwem napędowym dla wyborców. Oczywiście raju na ziemi też nie wprowadzi. Zwłaszcza dla młodych, którzy pierwszy raz będą głosowali taki rozdźwięk byłby szokiem. PiS mając własnego prezydenta, trybunały, prokuraturę poradzi sobie z każdą próbą rozliczenia. Kaczyński osiem lat temu też zapowiadał, że zapełni więzienia ludźmi Tuska i jakoś nikt nie siedzi. Stwierdzenie, my nie ruszamy waszych, a wy nie ruszacie naszych jest chyba czymś więcej niż zgrabną figurą retoryczną.

Mimo intelektualnej miałkości kampania ma swoje smaczki. Kaczyński jak zawsze jest o jeden ruch do przodu i zmusił totalną opozycję do dyskusji na wybrany przez siebie temat, na dodatek według własnych zasad. Dozowanie napięcia poprzez ujawnianie kolejnych pytań referendalnych jest posunięciem mistrzowskim w swojej prostocie. Totalsi znaleźli się w sytuacji bohaterów antycznej tragedii. Bez względu co zrobią i tak poniosą klęskę. Tuż po ujawnieniu pierwszego pytania opozycja przystąpiła do chaotycznego ataku. Krytyka pytań w połączeniu z postulatem bojkotu referendum musi być odebrana przez wielu wyborców jako zapowiedź, że KO po wygranej podniesie wiek emerytalny, wyprzeda majątek narodowy czy sprowadzi na ludzi kłopoty z muzułmańskimi imigrantami.

Oczywiście zlikwiduje też zaporę na granicy z Białorusią, co będzie jawnym zaproszeniem dla wagnerowców oraz nielegalnych imigrantów. Obserwując wygłupy różnych ulicznych performerów politycznych, czy słuchając wypowiedzi polityków KO można odnieść wrażenie, że Kaczyński chyba w najśmielszych marzeniach nie przewidywał, że opozycja jest tak głupia i zrobi mu taki wspaniały prezent.

Drużyna Tuska od miesięcy oscyluje w sondażach od 28% do 30% i wydaje się, że jest to dla nich „szklany sufit” którego nigdy nie przebiją. Tusk nie ma pomysłu i chęci by przyciągnąć do siebie innych wyborców niż swój żelazny elektorat. Wprowadzanie do obiegu tysięcznego mema z Kaczyńskim jako krasnalem, aluzje do jego starokawalerstwa, czy orientacji seksualnej itp., to mowa nienawiści jaką uprawiają „przedstawiciele elit”. Taką samą mowę nienawiści uprawia Kaczyński, ale jako „przedstawiciel chamów” robi to bardziej dosadnie nazywając Tuska wcieleniem wszelkiego zła.

Czy wyborca który nie należy ani do „chamów” ani do „elity” skusi się na ofertę jednego z tych panów? A właściwie należy odwrócić pytanie. Czy jeden i drugi pan zrobił coś by przyciągnąć do siebie kogoś takiego, nazywanego często symetrystą.

Obóz Tuska szydzi z symetrystów, uznając ich za kryptopisowców. Mimo, że przegrana z PiS w 2015 była dla PO szokiem, to cały czas uważają się za znakomitości, a ową porażkę uznali za coś wyjątkowego. Sformułowana w 2016 przez Tomasza Lisa doktryna „totalnej opozycji” jest bezmyślnie realizowana już siódmy rok. Nawet porażka w 2019 niczego ich nie nauczyła.

Cały czas w przestrzeni publicznej funkcjonują osoby, które zajmują się tylko bezkrytycznym popieraniem totalsów i szydzeniem z działaczy PiS i jego elektoratu. Mimo, że symetrystom bliżej do Tuska niż Kaczyńskiego, to są w KO bardzo niepożądani, ponieważ by rozmyli „doktrynę totalnej opozycji”. Wtedy trzeba by było jakiś program napisać, podyskutować o naprawie służby zdrowia, poważnie zastanowić się nad naszą nieszczęsną polityką zagraniczną itd. To jednak wymaga wysiłku intelektualnego czego czynownicy KO nie lubią, a w większości nie potrafią. Zwłaszcza po powrocie Tuska widać to wyraźnie. Tu wódz zarówno mówi co zrobić i na dodatek jak.

Dzięki „doktrynie totalnej opozycji” obóz Tuska przetrwał dwie kadencje na dobrym drugim miejscu. Taka taktyka nie daje jednak możliwości wygrania wyborów. Jeśli w 2019 r. teoretycznie było to możliwe, to w 2023 już nie. Cztery lata temu cała opozycja zdobyła więcej głosów niż Zjednoczona Prawica. Z aktualnych sondaży wynika, że na Zjednoczoną Prawicę i Konfederacje zagłosuje o milion wyborców więcej niż na całą opozycję. Oczywiście świetne wyniki Konfederacji, czy niechęć „trzeciej drogi” do wspólnego startu nie będą głównym powodem kolejnej klęski wyborczej KO. To buta, jałowość i lenistwo intelektualne tej formacji da jej zasłużoną przegraną. Jeśli od ponad siedmiu lat powtarzają bezmyślnie ten sam „totalny schemat”, który nie powstał w wyniku analizy i postawienia trafnej diagnozy, tylko był wykwitem egzaltacji Tomasza Lisa, to mają klęskę murowaną.

Przypominam, że ten sam T. Lis wraz z R. Giertychem na początku lipca wieszczyli KO poparcie ponad 40%. Te „elity” uważają się za Bogów i myślą, że wypowiadane przez nich słowa z automatu zmienią rzeczywistość.

Po przegranych wyborach nastąpi przyśpieszona erozja KO. Oczywiście Kaczyński też nic nie zrobił by przyciągnąć do siebie symetrystów, ale mniej niż Tusk się ich obawia. Tak naprawdę to Tuskowi bardziej niż Kaczyńskiemu zależy na totalnym konflikcie, bo poza nim nie ma żadnej taktyki. Kaczyński oprócz konfliktu ma znacznie więcej możliwości. Przede wszystkim ma realną władzę i pieniądze. Warto też pamiętać, że jest bardzo otwarty na różne środowiska. Można tam spotkać sędziego i prokuratora z czasów PRL i zapewne znajdą się też inni funkcjonariusze z tej epoki. Kaczyński potrafi kupić nawet posłankę lewicy czy użyć wedle swoich potrzeb Kukiza.

Kaczyński, mistrz perfidii i manipulacji, przez jakiś czas utwierdzał w przekonaniu środowisko Tuska, że w referendum będzie tylko jedno pytanie dotyczące przymusowej relokacji imigrantów. Walnął cztery. Zdezorientowana opozycja próbuje różnymi sposobami zdyskredytować te pytania i zachęcić do bojkotu referendum.

Zarówno drwina jak też próba merytorycznej analizy nic totalsom nie da. To zawsze będą punkty dla Kaczyńskiego. Żeby referendum ogólnokrajowe było ważne, wiążące musi w nim wziąć udział ponad 50% uprawnionych do głosowania. Według najnowszego sondażu udział w referendum deklaruje 50,1%. Jest zatem prawie pewne, że w referendum udział weźmie więcej osób niż będzie głosowało na PiS, nawet jeśli poniżej 50%, to i tak będzie sukces Kaczyńskiego. Oczywiście większość głosujących odpowie 4 x NIE. Gdyby jednak wzięło udział ponad 50% ludzi, będzie to dla opozycji nokaut.

Najbardziej surrealistyczne jest pytanie pierwsze: „Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw?”. To tak naprawdę pytanie o niczym. W Polsce pozostało 18 państwowych przedsiębiorstw w tym kilka w upadłości. Z prawnego punktu widzenia nie są tym samym co spółki z udziałem skarbu państwa, których jest dziś ponad 400. Nawet jeśli autor miał na myśli i jedne i drugie to i tak jest to trochę poniewczasie. Większość polskiego przemysłu wyprzedano trzydzieści lat temu w czasach Balcerowicza. Do dnia dzisiejszego nie wiadomo nawet ile przedsiębiorstw zostało sprywatyzowanych, bo nikt nie prowadził rejestru. Mówimy oczywiście o tysiącach. Bardzo często w tamtych czasach sprzedawano zakład bez rzetelnej wyceny. Fabryki sprzedane, nawet za bezcen, i tak były w lepszej sytuacji niż te, które zostały doprowadzone do bankructwa mimo, że miały zbyt na swoje produkty tylko zabrakło środków obrotowych.

Znam przypadki, że załoga robiła zrzutkę z prywatnych pieniędzy by zrealizować kontrakty. Gdy prosili władzę o pomoc, owa już „styropianowa władza” kazała im pójść precz. Zarówno Tusk jak i Kaczyński popierali tamtą bandycką prywatyzację.

W „Gazecie Pomorskiej” z października 1990 r. można znaleźć relację ze spotkania Jarosława Kaczyńskiego, wówczas senatora, który wyborcom w Toruniu tłumaczy, że w gospodarce trzeba definitywnie zniszczyć układ nomenklaturowy przez szybką i szokową prywatyzację” (forsal.pl 24.11.2017.) Dlatego jeśli tych dwóch (Tusk i Kaczyński) dziś wytyka sobie sprzedaż kilka lat temu jakiejś firmy, zapominając o procederze sprzed trzydziestu lat jest to napluciem w twarz wyborcom, zwłaszcza starszym którzy to doskonale pamiętają.

Bandycka prywatyzacja to nie tylko ekonomia, to także, a może przede wszystkim kwestie społeczne. Zostało zerwanych wiele więzi międzyludzkich i społeczeństwo polskie przekształciło się w zatomizowany zbiór konsumentów.

Takim stadem łatwo się rządzi. Dla tych dwóch cynicznych panów to sytuacja wymarzona. Tusk wrzeszczy demokracja! Zapomniał tylko, lub nie wie, że demokracja to nie tylko przestrzeganie prawa i procedur. To także społeczeństwo obywatelskie. Tacy jak Kaczyński i Tusk stworzyli w Polsce system oligarchiczny, w którym nie ma miejsca dla społeczeństwa obywatelskiego. Zamiast tego mamy „klientelizm społeczny”. Dlatego kibicowanie jednemu czy drugiemu, w ich ostatnim pojedynku, należy traktować bardziej w kategoriach sportowych. Jest takie stare przysłowie. Gdy się wilki zagryzają to owce odpoczywają. Niech się pozagryzają i oczyszczą Polskę choć z części „styropianowych złogów”.

Cezary Michał Biernacki
https://myslpolska.info

Tymiński na senatora

 

Tymiński na senatora


Jedna z najciekawszych osobowości okresu wczesnej transformacji ustrojowej, Stanisław Tymiński, wraca do polskiej polityki. Polityk, który przed trzema dekadami rzucił wyzwanie postsolidarnościowym „elitom” będzie się ubiegał o mandat Senatora RP w okręgu 71 (Bytom i Zabrze).

Tymiński kandyduje w z listy KW Związku Słowiańskiego. Jak ustaliła Myśl Polska sztab kończy właśnie zbiórkę podpisów i przystąpi do rejestracji kandydata w pierwszym możliwym terminie.

Stanisław Tymiński urodził się 27 stycznia 1948 w Pruszkowie. Z wykształcenia jest technikiem elektronikiem. Ukończył Technikum Elektroniczno-Mechaniczne im. Marcina Kasprzaka w Warszawie, przy dawnych Zakładach Radiowych im. M. Kasprzaka. Później rozpoczął pracę w Zakładach Wytwórczych Elektronowych Przyrządów Pomiarowych „ELPO” w Warszawie.

W 1969 wyemigrował do Szwecji. W tym samym roku wyemigrował do Kanady, gdzie w 1975 założył firmę komputerową Transduction.

Stanisław Tymiński zgłosił swoją kandydaturę w wyborach prezydenckich w Polsce w 1990. Początkowo lekceważony przez polityków i media, po intensywnej i nowoczesnej kampanii wyborczej uzyskał w pierwszej turze drugi wynik zdobywając 3 797 605 głosów wyborców (23,1%). Wyprzedził tym samym faworyzowanych Tadeusza Mazowieckiego i Włodzimierza Cimoszewicza i wszedł wraz z Lechem Wałęsą do drugiej tury wyborów.

Tymiński jawił się Polakom jako człowiek spoza układu, jedyna alternatywa dla skłóconych polityków krajowych. Wyróżniał się także programowo. Kontestował kierunek transformacji gospodarczej podważając ówczesne „reformy gospodarcze”.

W trakcie kampanii wyborczej Tymiński padł ofiarą zorganizowanej fali oszczerstw, także ze strony aparatu państwowego. Ówczesny szef UOP oraz minister spraw wewnętrznych Krzysztof Kozłowski oskarżyli go o to, że ma związek z Libią (krajem postrzeganym jako terrorystyczny) oraz z Kolumbią (gdzie silne były wpływy handlarzy narkotyków). Oskarżenia te okazały się w całości fałszywe. Tuż przed końcem kampanii wyborczej Telewizja Polska podała, że stosuje on przemoc wobec żony – po wyborach telewizja przegrała prawomocnie proces o pomówienie.

Wobec bezprecedensowej fali oszczerstw Tymiński przegrał rywalizację z Lechem Wałęsą, uzyskując w drugiej turze 3 683 098 głosów (25,75%). Po porażce w wyborach założył Partię X, która nie osiągnęła znaczących sukcesów.

Stanisław Tymiński był trzykrotnie żonaty. Jego pierwszą żoną była Finka Pulmu, drugą Peruwianka Myrna Graciela, którą poznaliśmy przy okazji wyborów w roku 1990, trzecią Chinka Mulan. Ma czworo własnych dzieci: Henryka (z pierwszego małżeństwa), Alicję, Jerzego, Isis (z drugiego małżeństwa). Wychowuje adoptowaną córkę Cindy, której matką jest jego trzecia żona.

red
https://myslpolska.info/

Tajniki zawierania umów: rzecz o drobnym druczku

 

Tajniki zawierania umów: rzecz o drobnym druczku


W współczesnym świecie, gdzie umowy stają się coraz bardziej skomplikowane i pełne zawiłych zapisów, umiejętność rozszyfrowania ich treści stała się nie tyle luksusem, co koniecznością.

Zastanawialiście się kiedyś, ile razy podpisaliście dokument, nie czytając go od początku do końca? Ile razy zaufaliście, że wszystko jest w porządku, opierając się jedynie na ustnych zapewnieniach drugiej strony? Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy, że w chwili podpisania umowy zobowiązujemy się do przestrzegania wszystkich jej warunków, nie tylko tych, które zostały nam przedstawione ustnie.

Kluczowe informacje, które mogą znacząco wpłynąć na nasze prawa i obowiązki, często ukryte są w drobnym druczku. Dlaczego jest on tak istotny i jak zrozumieć jego treść, aby podejmować świadome decyzje? O tym będzie mowa w niniejszym artykule.

Spis treści
1 Dlaczego drobny druk jest tak istotny?
2 Przykłady z życia wzięte
3 Jak skutecznie czytać drobny druk?
4 Zakończenie

Dlaczego drobny druk jest tak istotny?

Drobny druk w umowach nie jest tam umieszczony przypadkowo. Często zawiera kluczowe informacje dotyczące praw i obowiązków stron, kosztów, kar za niewywiązywanie się z umowy czy terminów realizacji. To właśnie tam znajdują się warunki, które mogą nas później zaskoczyć, jeśli nie zostaną przez nas dokładnie przestudiowane. Pominięcie czytania drobnego druku może prowadzić do nieporozumień, a nawet do poważnych konsekwencji finansowych.

Przykłady z życia wzięte

Kiedy rozważamy zakup mieszkania lub domu, zastanawiamy się nad wieloma aspektami, często zapominając o sprawdzeniu technicznego stanu nieruchomości. Tymczasem inżynier z Fachowyinzynier.pl to gwarancja profesjonalnego odbioru nieruchomości w Gdańsku. Dzięki takim specjalistom możemy być pewni, że nasze nowe cztery kąty nie skrywają żadnych tajemnic czy ukrytych wad. To jednak tylko jeden z przykładów, kiedy specjalistyczna wiedza może okazać się kluczem do uniknięcia pułapek, które często kryją się w drobnym druczku.

Nie tylko w branży nieruchomości drobny druk potrafi wprowadzić w błąd. Często podobne kwestie dotyczą umów z operatorem telefonii komórkowej, ubezpieczeniowcem czy dostawcą usług internetowych. W każdym z tych przypadków ważne jest, by dokładnie zrozumieć, na co się godzimy, zanim postawimy swoją sygnaturę pod umową.

Jak skutecznie czytać drobny druk?

Zacznij od podstaw – zawsze czytaj umowy od początku do końca, nie pomijając żadnej strony czy zakładki.
Jeśli nie rozumiesz jakiegoś zapisu, poproś o wyjaśnienie. Prawo jest dla ludzi, więc każdy zapis powinien być jasny i zrozumiały.
Nie krępuj się pytać. Jeśli coś jest dla ciebie niejasne, zwróć się o pomoc do prawnika lub innego specjalisty w danej dziedzinie.
W razie wątpliwości, możesz także poszukać dodatkowych opinii czy recenzji w Internecie na temat danej firmy czy umowy, której dotyczy drobny druk.

Zakończenie

Umowy są ważnym elementem naszego codziennego życia, definiującym nasze relacje z różnymi instytucjami i osobami. Chociaż często traktowane są one jako czysta formalność, to jednak zawarte w nich zapisy mają realny wpływ na naszą rzeczywistość. Dlatego tak ważne jest, by zwracać uwagę na wszelkie “szczegóły”, zwłaszcza te ukryte w drobnym druczku. Wiedza i świadomość są kluczem do tego, by podejmować świadome decyzje, które będą służyły naszemu dobru i bezpieczeństwu.

https://neon24.pl/

W istocie żydowska mafia od dawna realizuje przy użyciu USA cele globalnego syjonizmu (zdefiniowanego jeszcze w Torze – jeśli ktoś czytał Stary Testament, wie o czym mowa).

 

  1. Pisanie o „ideologii amerykańskiej” to grube nieporozumienie. USA to państwo wielorasowe i wieloetniczne bez własnej wielorasowo-wieloetnicznej elity politycznej. Jedyną elitą polityczną w USA są Żydzi. To oni i wyłącznie oni kreują zarówno polityków-figurantów, jak i całą pseudodebatę publiczną w USA. Rzecz jasna i aktualną linię polityczną dla gojów. Czyli to, co się gojom ogłasza jako to, co chcemy osiągnąć.

    W istocie żydowska mafia od dawna realizuje przy użyciu USA cele globalnego syjonizmu (zdefiniowanego jeszcze w Torze – jeśli ktoś czytał Stary Testament, wie o czym mowa).

    Także nonsensem jest mówienie o jakiejkolwiek Polsce. Działania żydowskich władz okupacyjnych na terenie KL „Polin” nie są przejawem ani „politycznej woli” Polaków ani ich państwa. Równie dobrze można by omawiać politykę Hansa Franka i jego Generalnej Guberni jako „polską”. Obecnie Żydzi z USA i Warszawy rozpracowują metody wciągnięcia polskich gojów w wojnę rosyjsko-banderowską w taki sposób, żeby Słowianie wyrżnęli się między sobą bez oficjalnej interwencji NATO. Te wszystkie zbrojenia PiSożydów to przygotowania do wojny AGRESYWNEJ. PiS kupuje polskim gojom uzbrojenie ofensywne.

    Odnośnie kulis władzy i systemu politycznego USA polecam:

Ustalmy parę faktów

 Ustalmy parę faktów

1. w imperium globalnym pełnią USA funkcje nadzorcy, po tym jak zluzowali Wlk. Brytanię, poprzedniego nadzorcę tego imperium CiWS, wówczas zresztą imperium tylko City

– https://pppolsku.wordpress.com/2016/08/07/globa/

Jak przykład Wlk. Brytanii wskazuje, tę funkcję pełni się przez turnus trwający ok. 100 lat.

2. I. i II. Wojna nie były żadnymi wojnami światowymi, ale wojnami przebudowy globalnego imperium, przy czym II. miała zluzować Wlk. Brytanię, czyli były to wojny wewnątrzimperialne.

3. CiWS przygotowuje kolejną przebudowę globalnego imperium, CiWS to naturalnie

– https://pppolsku.wordpress.com/2016/08/07/slowni/#CiWS

4. II. Wojna miała więc właściwie charakter wojny USA przeciwko Europie, jej zarzewie w Niemczech było przez CiWS hojnie finansowane i inicjowane. Byłoby już wielkim skokiem umysłowym dla wielu Polaków, gdyby pojęli, że odpowiedzialni za ofiary II. Wojny znajdują się w pierwszym rzędzie za oceanem.

W końcu Niemcy znalazły się po II. Wojnie pod podwójną okupacją, udało się przypisać im całą odpowiedzialność za wojnę, świadkowie, którzy sprawę znali od podszewki, albo sami zdecydowali się popełnić samobójstwo, albo zostali zlikwidowani po parodii sądu w Norymberdze.

RFN jest dziś systematycznie rujnowany przez USA przy pomocy ich agentów w rządzie berlińskim i UE. Podobni agenci zarządzają Polakami, ich zadanie jest podobne.

5. „Waszyngton nie rozumie … powagi i znaczenia sytuacji ” ?! Jest zupełnie odwrotnie.
Elita w Waszyngtonie jest zupełnie świadoma, że czas eksploatacji narodów świata dobiega końca, stara się jednak wszelkimi środkami, aby ten koniec wszystkich przywilejów globalnego imperium odsunąć możliwie daleko.

Próba doprowadzenia do III. „wojny światowej” w Europie wydaje się w Waszyngtonie dobrym rozwiązaniem. Wykorzystuje się przy tym wszystkie kraje okupowane po II. Wojnie, jak RFN, patrz od „Czego Polacy w swym zaślepieniu ”

– https://pppolsku.wordpress.com/2016/08/07/oszalamiajaca/#CzegoPolacy

i podbite później, jak Polska, przy czym jurgieltnicy z NSZZ „S” wezwali nawet US Army aby wkroczyła do Polski i okupowała także Polskę. U mnie myśl o tej zdradzie bandy PiSu i wspólników przywodzi to często tekst wiersza W. Broniewskiego na myśl: „Za tę dłoń podniesioną nad Polską-kula w łeb! ”.

6. Europa ma jednego śmiertelnego wroga: USA. Także co do CiWS nie należy mieć zbytnich złudzeń, jest bowiem niepodobieństwem, aby projekt scenariusza Waszyngtonu nie został przezeń zatwierdzony. CiWS nie jest zainteresowany aby Europa była silniejsza.

Anatomia euratlantyzmu

 

Anatomia euratlantyzmu


Od wielu lat kluczowym elementem ideologii amerykańskiej jest przekonanie o wyjątkowości przechodzące w mesjanizm, a właściwie bezgraniczną wiarę w to, że wszystko, co amerykańskie (państwowość, ustrój społeczno-polityczny, polityka zagraniczna itd.), z definicji jest bezspornie lepsze.

Doktryna wyjątkowości

Według zwolenników tej koncepcji, Stany Zjednoczone pełnią wyjątkową misję dziejową przebudowy świata, którą otrzymać miały od niebios dawno temu. Polityka amerykańska zawsze nasycona była ogromnym ładunkiem koncepcji mesjanistycznych, które głosili zarówno liberałowie, jak i konserwatyści.

Obecna administracja Joe Bidena głosi i wyznaje liberalny globalizm, którego celem jest stworzenie bloku państw pozwalającego na zachowanie globalnej dominacji w warunkach ewidentnego zmierzchu świata jednobiegunowego. Aktywnie wykorzystywany jest przy tym wizerunek Stanów Zjednoczonych jako kraju znajdującego się w awangardzie światowej bitwy między „demokracjami” i „autokracjami”. To podejście charakterystyczne dla doktryny kraju wybranego, która pozwala na usprawiedliwianie go wśród zachodnich elit.

Amerykanocentryzm

Administracja Bidena dużo uwagi poświęca współdziałaniu i współpracy ze swoimi europejskimi podopiecznymi w ramach kształtowania sojuszu krajów podobnie myślących, którym narzucany jest monopol na ideologię, politykę i światopogląd. W celu konsolidacji zwolenników przeprowadzono dwa głośne medialnie, choć całkowicie bezsensowne Szczyty Demokracji.

Budowa i wzmacnianie globalnego sojuszu liberalnego ze Stanami Zjednoczonymi na czele prowadzi do całkowitej desuwerenizacji myślenia zachodnich elit. Ma w ten sposób miejsce niwelowanie interesów narodowych poszczególnych państw-sojuszników oraz narzucanie amerykanocentrycznego sposobu patrzenia na rozwój świata, zgodnego z wytycznymi określanymi przez Waszyngton.

W ostatnich latach te akcenty w stosunkach Waszyngtonu z jego europejskimi sojusznikami pojawiają się coraz częściej. Zapalnikiem tego procesu stało się bez wątpienia rozpoczęcie Specjalnej Operacji Wojskowej Rosji na Ukrainie. Wojnę do ostatniego Ukraińca zaczęto płynnie traktować na Zachodzie jako „bitwę o wolność i demokrację w Europie”.

Ulubiona kobieta w haremie

Przez długi okres głównym partnerem Waszyngtonu w Europie była Wielka Brytania, pozostająca z nim w specjalnych relacjach. Właściwie pełniła ona rolę gwaranta „odpowiedniego” ukierunkowania wszystkich procesów w ramach Unii Europejskiej. Jednak po Brexicie Londyn stracił tą funkcję, a Stany Zjednoczone dostrzegły potrzebę znalezienia nowego reprezentanta swoich interesów w Europie.

Obecnie coraz większe znaczenie z punktu widzenia realizacji amerykańskiej strategii polityki zagranicznej zyskuje Polska. Kraj ten nie może się równać z Wielką Brytanią pod względem gospodarczym, jednak zyskuje na znaczeniu w warunkach walki z wpływami Rosji i starań o zachowanie kontroli amerykańskiej nad militarno-polityczną sytuacją na kontynencie europejskim.

Polska nie kryje, że marzy o zostaniu „ulubioną kobietą w europejskim haremie Waszyngtonu”, czego dowodem mają być jej systematycznie rosnące wydatki na zbrojenia. W szeregu państw europejskich wynoszą one mniej niż 2% PKB, a tymczasem Warszawa deklaruje, że podniesie je do poziomu 4% PKB.

Analitycy już dawno zauważyli, że Stany Zjednoczone intensywnie wykorzystują Polskę w celu mobilizacji zasobów innych krajów europejskich i wyraźnie widać, że jej znaczenie znacznie wzrosło w warunkach toczącego się na Ukrainie konfliktu. W okresie przedwyborczym należy przypuszczać, że w Waszyngtonie coraz bardziej wpływowy będzie pogląd o konieczności przerzucenia ciężarów wydatków zbrojeniowych i kosztów wsparcia reżimu kijowskiego na europejskich wasali.

Waszyngton nie rozumie

Stany Zjednoczone nie są w stanie zrozumieć, że świat jest już inny i nigdy nie będzie takim jak przedtem. Waszyngton nie zdoła zachować swego globalnego przywództwa bez walki z Rosją, Chinami i szeregiem innych państw prowadzonej w ramach strategicznej doktryny kompleksowego powstrzymywania, która stanowi podstawę nowej Strategii Obrony Narodowej.

Dzielenie państw na „swoje” i „obce”, mnożenie sojuszów wojskowych i prowadzenie wojen hybrydowych pcha świat nad przepaść atomowej katastrofy. Niestety, w waszyngtońskich gabinetach władzy nikt jeszcze nie rozumie powagi i znaczenia sytuacji dla całej ludzkości.

Nowa Koncepcja Polityki Zagranicznej z 2023 roku wyraźnie stanowi, że „Federacja Rosyjska zainteresowana jest utrzymaniem parytetu strategicznego, pokojowym współistnieniem ze Stanami Zjednoczonymi oraz ustanowieniem równowagi pomiędzy interesami Rosji i Stanów Zjednoczonych z uwzględnieniem ich statusu największych mocarstw atomowych, szczególnej odpowiedzialności za strategiczną stabilność oraz ogólny stan bezpieczeństwa międzynarodowego”.

prof. Oleg Karpowicz
prorektor Akademii Dyplomatycznej MSZ Federacji Rosyjskiej

https://myslpolska.info/

… Arena wykonywała obowiązki europosłanki nie niepokojona przez nikogo.

 cd Arena

za https://www.pap.pl/aktualnosci/news

… Arena wykonywała obowiązki europosłanki nie niepokojona przez nikogo. Zrezygnowała jedynie ze funkcji przewodniczącej podkomisji zajmującej się prawami człowieka – stanowiska, które „odziedziczyła” po Pier-Antonio Panzeri’m, byłym eurodeputowanym i kluczowej postaci tej afery. Zdecydowała się na ten krok po tym, jak Politico ujawniło. że nie zgłosiła ona – wbrew obowiązującym w PE regułom – sponsorowanego wyjazdu do Kataru.

W wyniku przeszukania nieruchomości należącej do Areny, znajdującej się w brukselskiej dzielnicy Scharbeek, policja zabezpieczyła dokumenty i sprzęt elektroniczny, poinformowała prokuratura.

Afera korupcyjna wybuchła w grudniu 2022 roku wraz z aresztowaniem byłej wiceprzewodniczącej PE, greckiej socjalistki Evy Kaili. Jest podejrzewana o branie ogromnych łapówek od Kataru. Nie jest ona jednak jedyną negatywną bohaterką skandalu. W sprawę zamieszana jest również jej rodzina i bliscy.

CZYTAJ WIĘCEJ Eva Kaili, jedna z głównych podejrzanych w aferze korupcyjnej, chce wrócić do pracy w europarlamencie

Podejrzanym jest m.in. Pier-Antonio Panzeri, były włoski europoseł. Jest on założycielem organizacji pozarządowej Fight Impunity. To właśnie on miał przekazywać europosłom pieniądze w zamian za przychylność dla pewnych państw. W związku z aferą korupcyjną postawiono mu zarzuty, jednak w zamian za złagodzenie wyroku zdecydował się na współpracę ze śledztwem.

W czerwcu br. sędzia śledczy Michel Claise, który wszczął dochodzenie w sprawie korupcji w Parlamencie Europejskim, zrezygnował z prowadzenia sprawy z powodu konfliktu interesów. Powodem decyzji były związki biznesowe syna Claise’a z rodziną Marii Areny.

÷÷÷

za wiki : Marie Arena – belgijska i walońska polityk, w latach 2004–2008 minister-prezydent wspólnoty francuskiej, od 2008 do 2009 minister na szczeblu krajowym, posłanka do Parlamentu Europejskiego poseł do Parlamentu Europejskiego IX kadencji.

Córka górnika z Sycylii

urodzona w Mons, Belgia, 17 grudnia 1966, 56 lat

Wykształcenie: licencjackie studia ekonomiczne na prywatnym uniwersytecie Facultés Universitaires Catholiques w Mons (1987–1988)

÷÷÷

Typowa absolventka Universitaires Socialistiques Catholiques.
USC – komu to w pale się jeszcze nie mieści ?

Foto Arena aż się prosi o prezentację
https://www.socialistsanddemocrats.eu/pl/meps/arena-marie

Manifest z Ventotene jest dokumentem który nadaje ton EU.

 Manifest z Ventotene jest dokumentem który nadaje ton EU.


Przeczytaj go koniecznie.


https://pl.wikipedia.org/wiki/Manifest_z_Ventotene

Altiero Spinelli (ur. 31 sierpnia 1907 w Rzymie, zm. 23 maja 1986 tamże) – włoski polityk, zwolennik federalnej koncepcji zjednoczenia Europy. Nazywany ojcem Unii Europejskiej jako osoba, która wywarła wpływ na proces integracji europejskiej po II wojnie światowej[1].


W latach 1924–1937 członek Włoskiej Partii Komunistycznej, wydalony z partii za krytykę stalinizmu[1][2]. W latach 1927–1943 więziony i internowany przez rząd Benita Mussoliniego za działalność komunistyczną[3]. W 1941 roku przyczynił się do powstania tekstu zwanego Manifestem z Ventotene, w którym przedstawił swoją wizję zjednoczonej Europy. Pod koniec wojny, w 1943 roku, w Mediolanie założył Europejski Ruch Federalistyczny (Movimento Federalista Europeo), który propagował federalistyczną koncepcję integracji europejskiej. Przez 6 lat (1970–1976) jako członek Komisji Europejskiej był odpowiedzialnym za politykę przemysłową i badania naukowe. W 1979 roku został wybrany na posła do Parlamentu Europejskiego.


W latach 80. odgrywał istotną rolę w procesie integracji europejskiej poprzez sformułowanie idei wzmocnienia traktatów, zwaną planem Spinellego[1]. Plan nie zyskał poparcia parlamentów narodowych i nie został nigdy wprowadzony w życie, stał się jednak inspiracją dla jednolitego aktu europejskiego (1986), który spowodował powstanie wspólnego rynku w obrębie UE[1].

Życiorys

Młodość


W 1924 roku, w wieku 17 lat, wstąpił do Włoskiej Partii Komunistycznej[2]. W 1927 roku, jako radykalny dziennikarz[potrzebny przypis] w czasie rządów Narodowej Partii Faszystowskiej (Benita Mussoliniego) został aresztowany za działalność opozycyjną. Spędził w więzieniu 10 lat[2]. Po wybuchu II wojny światowej internowany na wyspie Ventotene wraz z około 800 przeciwnikami reżimu (1939–1943). W więzieniu oddał się pogłębionym studiom i stał się zwolennikiem idei ponadnarodowej integracji[potrzebny przypis]. Tamże zaczął krytykować komunizm, szczególnie krytycznie oceniał totalitaryzm stalinowski[2]. Oskarżenie o podważanie bolszewizmu i wspieranie trockizmu spowodowało jego wydalenie z partii[4].

Manifest z Ventotene


Pobyt na Ventotene okazał się dla Spinellego decydującym, gdyż miał tam możliwość zapoznania się z pracami kluczowych federalistów i ukształtować swoje federalistyczne poglądy. Największy wpływ kształtowanie się jego poglądów wywarli amerykańscy federaliści (Alexander Hamilton, John Jay, James Madison), szczególnie ich eseje wydane w dziele pt. Federalist Papers, a także Karol Marks[2]. Razem z Ernestem Rossim (uczestnikiem ruchu oporu) napisał tekst manifestu, w którym wyraził poparcie dla nowego europejskiego ruchu federalistycznego. Był to jeden z pierwszych dokumentów, wzywających do utworzenia po wojnie demokratycznej federacji w Europie, a także ten, w którym przedstawiono argumenty na rzecz konstytucji europejskiej[5]. W Manifeście z Ventotene, początkowo zatytułowanym „W kierunku wolnej i zjednoczonej Europy”, główną tezą było stwierdzenie, że zwycięstwo nad faszyzmem nie zapewni pokoju, jeśli nie ograniczy się państw narodowych. Zdaniem autorów, jeśli nie dojdzie do stworzenia federacji europejskiej (Stanów Zjednoczonych Europy), państwa narodowe w Europie będą zawsze toczyć ze sobą wojny[6].


Historia powstania i rozpowszechnienia manifestu była dosyć skomplikowana. Napisany na papierze z papierosów i przemycany z więzienia, dzięki pomocy Ursuli Hirschmann i Eugenia Colorniego, dokument został opublikowany i zaczął krążyć wśród włoskiego ruchu oporu.

Europa nie jest suwerenna

 

Europa nie jest suwerenna


Dyrektor koncernu Pirelli i były włoski dyplomata Alberto Bradanini uważa, że Europa stała się ofiarą elit i kompleksu militarno-przemysłowego Stanów Zjednoczonych. Twierdzi również, że Włochy i większość krajów członkowskich Unii Europejskich pozbawiono jakiejkolwiek suwerenności.

Sankcje wygodne dla spekulantów

Jak polityka sankcji przeciwko Moskwie wpłynęła na włoską i europejską gospodarkę?

– To oczywiste, że Rosja była istotnym partnerem handlowym Włoch do wybuchu wojny, powiedziałbym zresztą, że była nim też dla całej Europy, szczególnie dla Niemiec, i dlatego sankcje to uderzenie w cały europejski przemysł. Jednocześnie przemysł włoski jest ściśle powiązany z niemieckim i dlatego sytuacja może stać się jeszcze bardziej tragiczna w przyszłości. Obywatele powinni się zastanowić na ile władze europejskie, które niekoniecznie są tożsame z rządami narodowymi, przejmują się dobrobytem mieszkańców Starego Kontynentu. Przecież gdy mówimy o 10-procentowej inflacji, oznacza to, że siła nabywcza naszych wynagrodzeń zmniejszyła się o 10%, choć jednocześnie zyski osiągają w tej sytuacji ci, którzy spekulują na podziale majątku i kapitału, a także producenci broni.

Niezastąpione Chiny

Czy decyzja Włoch o rezygnacji z udziału w Nowym Jedwabnym Szlaku wynika z pobudek ekonomicznych, czy raczej podyktowana została przez partnerów zagranicznych i można ją rozpatrywać jako dowód na rzecz braku suwerenności Italii?

– Suwerenność oznacza samodzielność i niezależność przy podejmowaniu decyzji nakierowanych na obronę i promowanie zgodnych z prawem i wynikających z Konstytucji interesów, w tym w sferze współpracy z zagranicą.

Minister, który podejmował tu decyzję, powinien może zajmować się obroną, ale nie współpracą międzynarodową, handlem zagranicznym i gospodarką. Podpisane w marcu 2019 roku porozumienie miało stworzyć fundamenty dla rozwoju wspólnych projektów infrastrukturalnych między Chinami a Europą Zachodnią. Włochy nie mogły w związku z nim liczyć na jakieś szczególne preferencje, dlatego warto było to porozumienie renegocjować, doprecyzować zobowiązania, skutecznie zmobilizować potencjał wewnętrzny, a przede wszystkim podjąć próbę zmniejszenia ogromnego ujemnego bilansu, który mamy dziś w handlu z Chinami.

Po opuszczeniu Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię to właśnie my mamy największy ujemny bilans handlowy, stąd trudno zrozumieć dlaczego wychodzimy z porozumienia, które mogło pomóc w jego zmniejszeniu, choć przecież Chiny nie mają w zwyczaju karania kogoś za odmowę współpracy, jak robią to nasi tzw. partnerzy, nasi amerykańscy patroni.

Stany Zjednoczone, które są na poziomie decyzji strategicznych naszym zwierzchnikiem, dobrze wiedzą jak robić interesy. Zdają sobie sprawę, że ich kraje sojusznicze, Francja, Niemcy dążą do rozwoju własnych gospodarek, a Chiny są niezastąpionym partnerem w handlu międzynarodowym, co przyznawała wielokrotnie amerykańska sekretarz skarbu Janet Yellen, która kilka tygodni temu przebywała z wizytą w Pekinie.

Tajwan musi zachować spokój

Czy można uznać, że Stany Zjednoczone i NATO w pewnym stopniu sprowokowały wybuch konfliktu na Ukrainie, a teraz mogą posunąć się jeszcze dalej i wszcząć wojnę przeciwko Chinom o Tajwan?

– Chciałbym wyrazić pewne przypuszczenie, niezależnie od mrocznego obrazu, który powstaje w związku nie tylko z wojną w Europie i potencjalnym konfliktem o Tajwan, lecz również w kontekście wielu innych spraw związanych z wewnętrzną stabilnością społeczną. Tajwan to kraj znakomicie uzbrojony i nie stanie się on łatwą zdobyczą dla Chin kontynentalnych. Po co miałby jednak deklarować oficjalnie niepodległość? Na Tajwanie mieszkają przedstawiciele tego samego narodu, co w Chinach, mówiący tym samym językiem i spokrewnieni. Obecnie władzy na wyspie nie sprawuje już Partia Narodowa. Jeżeli jednak nawet obecne kierownictwo Tajwanu zachowa spokój i nie ulegnie presji Amerykanów, którzy – oczywiście – życzyliby sobie kolejnej wojny zastępczej, podobnej do tej, która toczy się w Europie przeciwko Rosji, wojna tam nie wybuchnie.

Europa pod amerykańską kontrolą

Historycznie Włochy bywały ważnym pośrednikiem dyplomatycznym między Waszyngtonem a Moskwą. Czy moglibyśmy powrócić do takiej roli? Czy skazani jesteśmy na porażkę?

– Uważam, że Włochy nie są w stanie realizować polityki zagranicznej nie dlatego, że nie pozwala na to ich wielkość i potencjał ekonomiczny, lecz dlatego, że niezbędne byłoby do jej prowadzenia posiadanie suwerenności. Jeszcze w XVI wieku Niccolo Machiavelli pisał, że państwo może uznawać się za suwerenne pod warunkiem, że na jego terytorium nie stacjonują wojska innego państwa oraz że posiada własną walutę. Italia dziś takim krajem nie jest. W większości przypadków, nawet w przypadku wojny z Libią, która była naszym najważniejszym sojusznikiem w basenie Morza Śródziemnego, przystępowaliśmy do konfliktów w imię służenia interesom NATO. A decyzje w NATO oczywiście nie są podejmowane przez europejskie kraje członkowskie, lecz przez Stany Zjednoczone, które za pośrednictwem NATO dowodzą wojskami europejskimi.

Rozmawiała Margherita Furlan

Alberto Bradanini – politolog, absolwent Uniwersytetu La Sapienza w Rzymie, wieloletni dyplomata, m.in. na placówkach w Chinach, Hongkongu, Belgii i Norwegii. Od 2023 roku dyrektor włoskiego koncernu Pirelli.

Źródło: https://casadelsole.tv/alberto-bradanini-la-politica-4-0-ha-il-pilota-automatico/.

https://myslpolska.info

Osobnicy, którzy przyjęli na siebie prawo reprezentowania dobra i interesów społeczeństwa, a w szerszej perspektywie Narodu, jeśli działają przeciwko temuż narodowi, są kryminalistami z najwyższej półki, dlatego ich postanowienia nie mogą nas obligować do działania przeciwko nam samym – to zgubny grupowy masochizm.

 

  1. Osobnicy, którzy przyjęli na siebie prawo reprezentowania dobra i interesów społeczeństwa, a w szerszej perspektywie Narodu, jeśli działają przeciwko temuż narodowi, są kryminalistami z najwyższej półki, dlatego ich postanowienia nie mogą nas obligować do działania przeciwko nam samym – to zgubny grupowy masochizm. Problemem jest stado zamiast narodu, oddane bez reszty kłamstwom świata polityki, nie mogące ocenić rzeczywistości z pozycji własnego ja – to najbardziej tragiczna wiadomość dla ludzi myślących, ponieważ ślepa większość nie pozwoli niewielkiej mniejszości na pokazanie im własnego zaślepienia i bezdennej ignorancji.

    Nie jestem socjologiem i trudno zweryfikować przyczyny takiego zachowania, ale nawet na tym forum można spotkać persony, którzy zamiast rzeczowych argumentów każą oponentowi wkładać głowę do lodówki lub sedesu, niż używać rozumu – kiedyś myślałem, że ludzie są równi, ale to jedno z wielu największych kłamstw naszego świata – ani pod względem moralnym, ani pod względem intelektualnym, ani materialnym, czy też zdrowia psychicznego, oraz prostej oceny wirtualnej rzeczywistości w której przyszło nam żyć, nie jesteśmy równi. Taki jest właśnie poziom większości, której wydaje się że coś wie, i że ich oceny są produktem własnego umysłu, to tacy ludzie tworzą bezimienne, głupie stado gnane jak bezwolne chmury na niebie ku przeznaczeniu, popychając równych sobie wypaczonym umysłem ku przepaści.
    Myślę, że ten portal wypełnią ważną lukę w świecie kłamstwa, uświadamiając Polakom ogrom łgarstw polityki – to czy ludzie mają na chleb lub opał, to konsekwencja działań politycznych, nie przypadkowa i magiczna gra sił rynkowych, do których odwołują się kłamcy, oszuści i patologiczni złodzieje, ponieważ w dziedzinie takiej jak kontrola społeczeństwa i cenzura, potrafią działać niezwykle skutecznie.

    Bezsilność to efekt niemożności zmiany naszej pozycji względem władzy, dlatego zbawienie, czyli uwolnienie nas ludzi od bestii w ludzkiej powłoce, wilków w owczej skórze, jest naglącą i priorytetowa potrzebą, inaczej nikt nie przeżyje z powodu działania tych zbrodniarzy. Zło nazywają dobrem – to min. w związku z wyborem nowej minister zdrowia, która jest za obowiązkowymi szczepieniami!

    „Jeśli nie wprowadzimy wolności medycznej do Konstytucji nadejdzie czas, kiedy medycyna zorganizuje się w tajną dyktaturę, aby ograniczyć sztukę leczenia tylko jednej klasy ludzi, bez przywilejów dla innych. Ten czas jest teraz!” – Benjamin Rush, lekarz, sygnatariusz Deklaracji Niepodległości – powiedział to ponad 200 lat temu.

    Zło jest świetnie zorganizowane za pieniądze, które ukradli ciężko pracującym, ale niektórym wydaje się, że uwolnimy się sami bez pomocy Nieba – dzisiaj dr Mengele jest zwartą ponadnarodową organizacja medyczną na usługach satanistów. Ocena naszego świata bez uwzględnienia wymiaru duchowego, zawsze będzie nietrafna, ponieważ to nasza wola napędza nasze działanie.
    Kto daje powód do niszczenia Polaków naszym „demokratycznym” nadzorcom? Nieukarane natychmiast zło to przyczyna do bycia bezczelniejszym, dlatego będą posuwać się od złego ku gorszemu, i to jest straszliwa pułapka na bezbożnych.

Sejm głosami PiS przyjął wywłaszczanie Polaków bez wywłaszczania

 

Sejm głosami PiS przyjął wywłaszczanie Polaków bez wywłaszczania


Jeśli ta ustawa wejdzie w życie, Polacy stracą prawo decydowania o losie swych nieruchomości

Przykładowo — będą musieli płacić podatki za nabyte działki budowlane, ale nie będą mogli ich sprzedać, ani niczego na nich wybudować. W praktyce stracą prawa do swych nieruchomości, nie tracąc równocześnie obowiązków. Oczywiście, o odszkodowaniach można zapomnieć.

Zaniepokojone są również organizacje ekologiczne. Poniżej stanowisko jednej z nich – Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.

Szczegółowy opis zagrożeń wynikających z ustawy Lex Knebel dostępny jest pod ponższym linkiem
>https://pracownia.org.pl/pracownia-aktualnosci/627-nowelizacja-ustawy-ocenowej

Lex knebel do kosza!
>https://yewtu.be/watch?v=tCZaXKPrulE

Sejm przyjął rządową nowelizację ustawy ocenowej, określanej jako „Lex Knebel” z powodu kneblowania ust i odbierania praw obywatelom, gminom i organizacjom pozarządowym. „To postawienie kropki nad i w zdemontowaniu prawa środowiskowego” – alarmuje Pracownia na rzecz Wszystkich Istot i zapowiada złożenie skargi do Komisji Europejskiej.

Każda inwestycja, która zostanie przez rząd uznana za strategiczną, wykluczy obywateli z procesu inwestycyjnego i zignoruje przyrodę. Wszystko może być uznane jako strategiczne: składowanie i utylizacja niebezpiecznych odpadów, kopalnia zanieczyszczająca rzeki, dowolna inwestycja, pod którą zniszczyć trzeba będzie ludzkie domy czy cenne przyrodniczo obszary Natura 2000. Katalog jest obszerny i dowolny.

„Dziś nikt nie może czuć, że jego dom i miejsce, w którym żyje, są bezpieczne. Dwóch ministrów „z góry” uzna jakąś inwestycję za „strategiczną”, a cała reszta społeczeństwa będzie musiała się podporządkować i nie będzie miała żadnych możliwości, by ochronić miejsce, w którym żyje. Lex Knebel jednoznacznie umieszcza Polskę wśród systemów autorytarnych, gdzie głos obywatela nie ma znaczenia, a z powodu decyzji władzy dobytek rodzin czy całych miejscowości może zostać zniszczony a życie utrudnione przez szkodliwe, trujące inwestycje” – mówi Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.

Rząd przekonuje, że nowelizacja usprawni inwestycje. Pracownia na rzecz Wszystkich Istot uważa, że gdyby naprawdę chodziło o rozwój Polski, władze zajęłyby się odblokowaniem środków z KPO i działaniem zgodnym z demokratycznym porządkiem prawnym.

„Prawo i Sprawiedliwość wprowadza Lex Knebel, by odebrać Polakom podstawowe prawa, takie jak prawo do czystej wody i powietrza, po to, by stłumić głos obywateli. Od lat kawałek po kawałku, za pomocą specustaw (drogowej, o budowie muru na granicy odrzańskiej) niszczono standardy prowadzenia inwestycji, utrudniając obywatelom walkę o prawo do życia w zdrowym środowisku. Lex Knebel to postawienie kropki nad i w zdemontowaniu prawa środowiskowego. Dziś każda inwestycja, która napotykała na społeczny opór ze względu na swoją szkodliwość, będzie mogła być realizowana” – mówi Radosław Ślusarczyk.

Przeciwko nowelizacji protestowało 80 organizacji i ruchów społecznych. Manifest na 100 dni nowego rządu — inicjatywa Koalicji Klimatycznej — wśród najważniejszych zadań nowego rządu uważa odwrócenie Lex Knebel.

Swój sprzeciw wyrazili także samorządowcy. „Kilka dekad budowaliśmy w Polsce „małe ojczyzny”. Z powodu Lex Knebel decyzje gminy dotyczące zagospodarowania przestrzennego będą ignorowane. Odwrócenie Lex Knebel będzie mieć kluczowe znaczenie dla przywrócenia praworządności, poszanowania praw strony społecznej oraz ochrony przyrody” – dodaje Ślusarczyk.

Przepisy Lex knebel są groźne zarówno dla środowiska, jak i dla ludzi
>https://yewtu.be/watch?v=cgYBxvMzNhc

Nowe prawo jest sprzeczne z unijnymi dyrektywami: ocenową (art. 2 ust. 4 dyrektywy EIA), siedliskową (art. 6 ust. 3 i 4) i wodną (art. 4 ust. 7). Wykluczenie społeczeństwa z procesu inwestycyjnego i ograniczenie jego prawa do sądu to z kolei złamanie art. 9 ust. 2 konwencji z Aarhus. Dlatego Pracownia na rzecz Wszystkich Istot będzie bronić Polaków i polskiej przyrody w unijnych instytucjach. „Na szczęście jesteśmy częścią Unii i mamy narzędzia prawne, aby przeciwdziałać naruszeniom, dlatego zapowiadamy skierowanie skargi do Komisji Europejskiej” – mówi Radosław Ślusarczyk.

Autorstwo: Stowarzyszenie Pracownia na rzecz Wszystkich Istot

kula Lis
https://c-z06.neon24.org

Fico potępia decyzję Bidena

Decyzja prezydenta USA Joe Bidena o zezwoleniu Kijowowi na użycie amerykańskich pocisków głębokiego uderzenia na terytorium Rosji ma jasny c...