czwartek, 30 listopada 2023
Wspomnienie Maria Drabik.
Stany Zjednoczone Ameryki Północnejwzorem dla jednoczącej się EuropyCzęść II.
Stany Zjednoczone Ameryki Północnejwzorem dla jednoczącej się EuropyCzęść I.
Trockizm - powrót do rewolucji 1917 r.
Rewolucja proletariackaIndustrializacja i urbanizacja
Powstania były zbrodnią
czwartek, 23 listopada 2023
Polska na straży europejskich sankcji wobec Rosji. Jaką Polskę zostawimy naszym dzieciom?
Polska na straży europejskich sankcji wobec Rosji. Jaką Polskę zostawimy naszym dzieciom?
Hanna Kramer: Polska na straży europejskich sankcji wobec Rosji. Jaką Polskę zostawimy naszym dzieciom i wnukom?
Komisja Europejska przesłała w ubiegłym tygodniu projekt 12. pakietu sankcji wobec Rosji państwom członkowskim UE. Jak przekazała Informacyjna Agencja Radiowa, unijni urzędnicy przystali na postulat zgłaszany między innymi przez Polskę i umieścili w projekcie propozycję objęcia sankcjami importu gazu LPG z Rosji.
Jedyną rzeczą, o której zapomnieli, proponując zakaz importu LPG z Rosji, jest to, że ograniczenia te będą miały bezpośredni wpływ na polską gospodarkę. Przejdźmy do konkretów…
Rosja pozostaje największym dostawcą gazu LPG do Polski. Warto zwrócić uwagę, że jesteśmy jedynym krajem w UE w tak dużym stopniu uzależnionym od importu rosyjskiego LPG. Według danych Eurostatu i Forum Energii w ubiegłym roku kupiliśmy od Rosjan LPG za 710 mln euro (udział rosyjskiego gazu w imporcie do Polski stanowił w 2022 r. 47,1 proc.), podczas gdy reszta Unii Europejskiej łącznie – 417 mln euro. W pierwszym półroczu 2023 r. sprowadziliśmy o prawie 20 proc. więcej gazu LPG rok do roku.
Restrykcje byłyby niekorzystne z punktu widzenia kierowców tankujących autogaz i skutkowałyby dużymi zmianami w krajowych przepływach paliw. Z danych Polskiej Organizacji Gazu Płynnego, wynika, że trzy czwarte zużywanego w Polsce LPG trafia do samochodów.
W związku z wprowadzeniem embarga wobec Rosji, kierowcy aut na LPG zaczęliby w większym stopniu posiłkować się benzyną, co doprowadziłoby do wzrostu popytu, konieczności zwiększenia importu benzyny z Niemiec i w konsekwencji do wzrostu cen.
Jednak przed nałożeniem kolejnego pakietu sankcji, polskie władze również powinny przeanalizować sytuację kilka kroków do przodu. Przyjaźń i współpraca gospodarcza z rosyjskimi władzami przyniesie Polsce znacznie więcej korzyści niż nałożenie kolejnych bezużytecznych sankcji.
Jak dotąd Rosja jest liderem pod względem liczby nałożonych na nią sankcji, wyprzedzając takie kraje jak Iran, Syria i Korea Północna. Od 22 lutego 2022 r. na Rosję nałożono 11 327 ograniczeń. Łączna liczba sankcji nałożonych na Rosję osiągnęła 14 022.
Ale nawet w tych warunkach rosyjski rubel pozostaje najsilniejszą walutą wśród gospodarek rozwijających się, a rosyjska gospodarka szybko się ożywia.
Na przykład w trzecim kwartale rosyjska gospodarka wzrosła o 5,5%, przekraczając prognozy ekonomistów. Bloomberg pisze, że powodem tego jest fakt, że kluczowe branże adaptują się, a w niektórych przypadkach całkowicie odzyskują siły po nałożeniu sankcji. A teraz wyobraźmy sobie, co Polska mogłaby zyskać, nawiązując stosunki gospodarcze z Moskwą…
Ze względu na restrykcje, Kreml szuka sposobów na ich obejście za pośrednictwem państw trzecich. Dzięki temu Rosja nie tylko pomaga ominąć ograniczenia, ale także umożliwia sojusznikom Moskwy otrzymywanie zniżek na zakup różnych towarów, zarabianie dodatkowych pieniędzy na ponownej sprzedaży, nawiązywanie nowych stosunków politycznych i gospodarczych.
Na przykład: obroty handlowe między Kirgistanem a Federacją Rosyjską wzrosły w ostatnich latach. W 2022 r. wzrosły one o 40,3% do rekordowego poziomu 3,2 mld dolarów. W pierwszym kwartale 2023 r. dwustronna wymiana handlowa wzrosła o 26% do około 2 mld dolarów. Kirgistan zarobił około 36 mld somów (około 410 mln dolarów) na pośrednictwie handlowym między Rosją a krajami trzecimi. Ponadto Moskwa pomogła krajowi przyciągnąć do Kirgistanu wielu zagranicznych inwestorów i otrzymać dodatkowo około 1,5 miliarda dolarów, a także około 770 mln dolarów – od inwestorów z Federacji Rosyjskiej.
Możliwe, że ze względu na swoje położenie geograficzne, Biszkek może być traktowany przez Moskwę, jako brama do Chin, i częściowo do innych rynków w Azji Środkowej i Południowej. W tym przypadku Polska mogłaby stać się swego rodzaju rosyjską bramą do UE.
Dzięki sankcjom rosyjscy biznesmeni rozpoczęli rozwój własnych zakładów produkcyjnych, opracowując nowe produkty, które są nie tylko tak dobre, jak produkty europejskie, ale nawet lepsze. Na tej podstawie półki polskich sklepów mogłyby zapełnić się tanimi rosyjskimi produktami.
Warto również zauważyć, że Polska mogłaby otworzyć swoje zakłady produkcyjne w Rosji. Zwłaszcza w sytuacji, gdy wielu europejskich producentów masowo opuszcza rosyjski rynek, pozostawiając za sobą gotowe zakłady produkcyjne.
Obecnie Warszawa ma wszelkie szanse, aby stać się trzecią, jeśli nie drugą największą gospodarką w UE, wyprzedzając Włochy i Francję. Ale krótkowzroczna i rusofobiczna polityka naszego rządu doprowadza do tego, że na rzecz ambicji politycznych nasz kraj niszczy swój własny potencjał.
Pragnienie zadowolenia Waszyngtonu i całkowita zależność od decyzji Brukseli stopniowo prowadzą do przekształcenia naszego rozwijającego się kraju w kolejną Litwę lub Łotwę. Znamy skutki tego wszystkiego: upadek przemysłu, edukacji, medycyny, miliony młodych ludzi, szukających lepszego życia za granicą.
Jest rzeczą absolutnie zrozumiałą, że ani UE, ani USA nie są zainteresowane losem Polski, ponieważ każdy z powyższych dąży do zniszczenia przeciwnika, w odróżnieniu od Rosji, która pomaga swoim partnerom we wszystkich kwestiach.
Nadchodzi chyba już czas, kiedy trzeba się zastanowić nad przyszłością naszego kraju i tym, jaką Polskę zostawimy naszym dzieciom i wnukom: zniszczoną czy kwitnącą…
[Ten czas minął. – admin]
Hanna Kramer
https://ndp.neon24.org
PRL-owska pewność jutra
PRL-owska pewność jutra
Niedoceniana wartość, której już nie ma.
Nachalna obecnie fala propagandy, mająca na celu obrzydzenie Polakom jednego z najlepszych chyba okresów w historii Polski, PRL-owskich lat od 1956 roku do czasu pełzającego puczu na Edwardzie Gierku, przybiera żałosne już formy kopania buciorami potężnego monumentu ówczesnych dokonań w wielu dziedzinach życia społeczno-gospodarczego.
Jak w jakiejś wylęgarni much, mnożą się filmy, filmiki, artykuły, audycje, pseudo-wspomnienia itd., itp., robione z całą pewnością na zamówienie, no bo trzeba tych wybiedzonych i do imentu ogłupionych Polaków, utwierdzić w przekonaniu, że dobrze zrobili obalając PRL i „odzyskując” wolność.
A przecież ten cały misternie tkany plan ogłupiania, obalić można jednym argumentem, którym jest… PRL-owska PEWNOŚĆ JUTRA! – wartość której nie było ani przed okresem gomułkowsko-gierkowskiego PRL-u, ani jak dotąd, po tym niesławnym „obalyniu te komuny”.
To właśnie ta pewność jutra była w PRL tą nieocenionej wartości bazą ówczesnej polityki społeczno-gospodarczej, na której można było podnosić do 10-tego miejsca na świecie w sensie potencjału gospodarczego, ten nasz Kraj, zrównany niemal z ziemią.
Warto więc tutaj zastanowić się, na jakich filarach była wsparta ta pewność jutra.
Wydaje się, że w pierwszym rzędzie, niewątpliwej wartości filarem była ta PRL—owska polityka równych szans awansu społecznego. Nie, „wszystkim po równo”, jak próbują wyśmiewać się z tej polityki krytycy tamtego okresu, ale właśnie szeroko dostępne równe szanse rozwoju, nie tylko dla dzieci „dobrze urodzonych”, jak to było jeszcze przed wojną, ale przede wszystkim młodych ludzi ze wszystkich środowisk wcześniej zaniedbanych i marginalizowanych w awansach społecznych, czyli przede wszystkim chłopskich i robotniczych.
To właśnie w tym okresie, niemal masowo, w ilościach milionowych, można było liczyć awanse społeczne młodych ludzi ze środowisk wiejskich i robotniczych, którzy kończyli niedostępne wcześniej dla nich szkoły zawodowe, ogólne i inne np artystyczne, na poziomie zasadniczym, średnim i wyższym, robiąc potem kariery zawodowe i naukowe w państwowych filarach nauki i przemysłu.
Innym filarem tej PRL-owskiej pewności jutra była polityka rozwoju gospodarczego i na tej bazie społecznego. Był to wtedy okres, także dzisiaj niedoceniany i wyśmiewany, potężnego wkładu myśli założeń techniczno-ekonomicznych, planowania i projektowania w wielu dziedzinach.
Wspomniany wyżej filar awansu społecznego młodych ludzi z tych wszystkich zaniedbanych środowisk, wpisywał się w tą PRL-owską politykę rozwoju gospodarczego który wchłaniał bez reszty kolejne bardzo dobrze wykształcone roczniki młodych ludzi.
Z dzisiejszych relacji tamtych roczników można się dowiedzieć, że młodzi Polacy kończący wtedy szkoły, mieli zapewnioną pracę i to praktycznie do wyboru, bo tak wielkie było zapotrzebowanie rozwijającej się wtedy polskiej gospodarki.
Te rodzące się wtedy tzw wyże demograficzne i ich „zagospodarowanie” w gospodarce narodowej, są najlepszym dowodem na trafność tej wtedy polityki ogólnego rozwoju Polski i Polaków.
Wszystkim atakujących PRL z prawej strony, chciałbym zwrócić uwagę na fakt taki, że to właśnie ten PRL-wski masowy awans społeczny młodych ludzi ze wsi i środowisk robotniczych, stworzył warunki do zwiększenia się liczby kleryków w seminariach i później kapłanów w tych tysiącach nowych kościołów, które powstały w okresie gierkowskim, ale także w tych tysiącach, które przekazał on Kościołowi nieodpłatnie na Ziemiach Odzyskanych. Po prostu gierkowsko-gomułkowskie wyrównanie szans na zdobycie wykształcenia średniego, umożliwiło młodym Polakom masowe podjęcie studiów na wyższych seminariach duchownych i w konsekwencji wyświęcenie ich na księży.
Są to więc tysiące nowych kapłanów, którzy dzięki Gierkowi i Gomułce (Tysiąc szkół na Tysiąclecie Państwa Polskiego) zasilili Kościół w Polsce.
Tutaj oczywiście pozwoliłem sobie na nadużycie, które już prostuję. Oczywiście są to powołania kapłańskie dane Polsce przez Pana Boga. Ale… czy mamy przez to rozumieć, że Pan Bóg błogosławił Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej? Jeżeli tak, to cośmy z tym błogosławieństwem zrobili, że Pan Bóg odebrał nam naszą Ojczyznę?!
Wracając do tej PRL-owskiej pewności jutra, to koniecznie należy tutaj podkreślić, że w tamtym okresie praktycznie nie było znane zjawisko upadłości przedsiębiorstw, które z jednej strony były dobrze zarządzane, ale z drugiej, działalność każdego z nich ujęta była w planie ogólnym państwowego rozwoju gospodarczego, więc nie było „nietrafionej” produkcji, a nawet jeżeli taka „wpadka” gdzieś tam się zdarzyła, to przedsiębiorstwo nie upadało, tylko ratowane było programem naprawczym, finansowanym z tego potężnego potencjału państwowego budżetu, na który wszystkie wtedy państwowe przedsiębiorstwa pracowały.
Taka polityka i organizacja gwarantowała pewność zatrudnienia, na dodatek z zazwyczaj szerokim programem socjalnym, co z całą pewnością miało znaczący wpływ na tą pewność jutra.
W PRL nie było więc znane zjawisko bezrobocia ze wszystkimi przypadłościami, także tymi tragicznymi.
Obejrzyjmy jeden z aspektów tego PRL-owskiego, pogardliwie wyśmiewanego obecnie przez liberałów, zwanego przez nich „socjalu”, niedostępnego obecnie w dzisiejszych tzw stosunkach pracy:
„Opieka nad ciężarną zatrudnioną w przemyśle włókienniczym i odzieżowym” (1968)
Jeżeli teraz na to wszystko nałożymy kolejny filar, tym razem państwowej nietykalności polskiego majątku narodowego, pilnowanej przez prawie 0,5 milionową armię Wojska Polskiego, zrzeszonego wtedy z armiami dawnych krajów tzw. socjalistycznych, w pakcie wojskowym zwanym Układem warszawskim, to mamy już prawie pełny obraz tej NIEDOSTĘPNEJ już teraz praktycznie nikomu… pewności jutra.
Po prostu, ta zbawienna dla zdrowia rodzin, ale i ogólnego narodu polskiego pewność jutra, skończyła się wraz z PRL-em.
Wraz z „odzyskaniem” wolności, Polska wysunęła się na pierwsze miejsce na świecie, w sprzedaży leków antydepresyjnych i przeciwbólowych.
Obecnie nawet majątki prywatne nie mają państwowej gwarancji nietykalności, bo obowiązuje uchwalona niedawno ustawa „wywłaszczenia, bez wywłaszczenia”, gdy zachodnie korporacje zechcą eksploatować polskie tereny pod prywatnymi posesjami.
Tutaj, koniecznie należy zadać sobie pytanie, czy to właśnie ta pewność jutra, a raczej jej brak, nie jest czasami podłożem tej teraz plagi samobójstw?, i to nie tylko młodych ludzi i dzieci, ale także dorosłych z różnych szczebli drabiny społecznej? Przy czym, w zestawieniu z okresem PRL, masowość tego zjawiska musi budzić skrajne przerażenie.
Z całą pewnością duże znaczenia ma tutaj także ten teraz brak miłości rodzicielskiej rodziców do dzieci, zagonionych po całych dniach za pracą. Ośmiogodzinny dzień pracy w PRL, po którym bez żadnych trosk można było zająć się wychowywaniem dzieci, był w PRL-u kolejnym błogosławieństwem.
Jakże więc ma się do rzeczywistości to dzisiejsze wyśmiewanie tego ówczesnego potężnego wysiłku intelektualnego i wykonawczego w czasie tego PRL-owskiego budowania dobrobytu Polaków (tak, tak… dobrobytu. Nie mylić z lansowanym na Zachodzie konsumpcyjnym zbytkiem)? – jakże to wyśmiewanie jest… śmieszne, z perspektywy dzisiejszej degrengolady społeczno-gospodarczej, zniszczenia tamtego dorobku i oddania polskiej przestrzeni (każdej – gospodarczej, kulturalnej, społecznej, zasobów naturalnych itd.) obcym korporacjom?
By nie kończyć jednak tej notki w aż tak skrajnie pesymistycznym tonie, zwracam uwagę, że każdy z nas dopóki żyje na tym świecie, może mieć świetlaną przyszłość, bo przyszłość wieczną :-), Trzeba tylko zwrócić swoje oczy na nią.
Czy nie warto więc pracować na tą naszą prawdziwą przyszłość wieczną”-), zamiast upadać w gonitwie za… no właśnie, za czym?
Jan Paweł
https://gibson.neon24.org
UkroPolin i SuperEuropa
UkroPolin i SuperEuropa
Polska bez szans na suwerenność?
Za każdym razem, gdy optymistom wydaje się, że kampania szpiegomanii i rusofobii już się w Polsce przesiliła – władza przypomina nam, że kurs prokijowski i antyrosyjski w żadnych okolicznościach nie ulega zmianie.
Tak właśnie należy rozumieć pochwalenie się przez ministra Mariusza Kamińskiego tym samym sukcesem, co w marcu tego roku, czyli postawieniem przed sądem „16 szpiegów pochodzących zza wschodniej granicy”, oskarżonych zarówno o „przygotowania do wykolejania pociągów”, jak i próby skłócenia na wieki zaprzyjaźnionych Polski i Ukrainy.
By hegemon pamiętał
Kamiński przypomina, że trzyma rękę na pulsie, ale przypomina komu? Raczej nie polskiemu społeczeństwu i tak już dostatecznie zmęczonemu oficjalną miłością do Ukrainy i zastraszonemu zgodną linią polityków, mediów i prokuratorów. Musi chodzić o kogoś, kto naprawdę rządzi III Rzeczpospolitą.
Ewidentnie przed zmianą rządu w Polsce Kamiński upomina się o pamięć anglosaskiego hegemona. Gdy Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe starają się zapewnić Waszyngton, Londyn i Kijów, że nie zmienią dotychczasowej linii – Kamiński i inni PiS-owcy muszą przebijać następców w gorliwości. Ten wyścig nigdy się nie kończy, a jego ofiarą padają zwykli Polacy.
Patrioci do więzień, przewoźnicy na bezrobocie
Tacy, jak Andrzej Łukawski, 70-latek, który od podstaw i społeczni stworzył Kresowy Serwis Informacyjny, przypominający m.in. o Rzezi Wołyńskiej. Właśnie został zatrzymany przez policję i skierowany do zakładu karnego, gdzie ma odbyć karę siedmiu miesięcy więzienia za wyrażanie publicznego sprzeciwu wobec banderyzacji Polski i oficjalnego zapomnienia o zbrodniach ukraińskich nazistów.
Aresztowany został równie Jerzy Andrzejewski, działacz Bezpiecznej Polski, nowej antywojennej partii politycznej.
Uprzywilejowanie kijowskiego reżimu w stosunkach z Polską ma wciąż charakter zdecydowanie represyjny wobec szerokich rzesz Polaków, takich jak polscy przewoźnicy, protestujący na granicach przeciw masowym nadużyciom na rynku przewozów towarowych, dzięki którym krocie zarabiają ukraińscy oligarchowie i współpracujący z nimi kapitał zachodni, podczas gdy cały proceder został zalegalizowany przez Komisję Europejską, przy braku sprzeciwu rządu w Warszawie.
Skutek i przyczyna
Bo w Warszawie nic w istocie się nie zmienia. Nadal szuka się „rosyjskich szpiegów” pod każdym łóżkiem, nadal za mówienie prawdy o Rzezi Wołyńskiej i banderowcach idzie się w Polsce do więzienia. Nadal politycy wszystkich głównych partii zrobią wszystko, by Kijów zarabiał kosztem polskich firm przewozowych, rolników i producentów.
Nic się nie zmienia, bo nic się nie może zmienić, dopóki Polska znajduje się pod dominacją anglo-amerykańską. W tym też kontekście należy widzieć zresztą nie tylko relacje III RP – reżim kijowski, ale także stosunek władz warszawskich do Unii Europejskiej i programu jej federalizacji.
Ostatnie głośne głosowanie w Parlamencie Europejskim, w sprawie przyjęcia sprawozdania z Konferencji na temat Przyszłości Europy, pozwoliło europosłom PO i PSL przebić występ ministra Kamińskiego. Czym bowiem jest 16 przeterminowanych pseudo-szpiegów czy kilku zamkniętych ukrainosceptyków – wobec tych kilkunastu europosłów nie głosujących przecież w obronie suwerenności Polski, ale w imię amerykańskiej hegemonii nad Europą?
W realiach podrzędności wobec Zachodu przyszłość III RP sprowadza się zatem do triady:
- transnacjonalistyczne państwo paneuropejskiej biurokracji,
- UkroPolin sterowany przez Anglosasów
- lub (do czasu?) obecny mix obu tych niszczących Polskę konfiguracji.
Jedyną niewiadomą pozostaje zatem ilu jeszcze Polaków trafi do aresztu i ile polskich firm zbankrutuje.
Konrad Rękas „chart”
https://chart.neon24.org
Etap surowości dla Generalnej Guberni
Etap surowości dla Generalnej Guberni
Nowy Kierowniczek Sejmu w osobie pana Szymona Hołowni przerwał posiedzenie Wysokiej Izby bodajże do 25 listopada, kiedy to pan Mateusz Morawiecki ma ogłosić skład swego gabinetu.
Ciekawe, co wykombinuje, bo zapowiada, że w tym składzie zajdą „głębokie zmiany”. O takich zmianach można by jednak mówić tylko w jednym przypadku – gdyby mianowicie pan Mateusz utworzył gabinet wyłącznie ze starych kiejkutów, czyli tak zwanych „fachowców spoza Sejmu”.
Wydaje się to wielu osobom nieprawdopodobne, ale taki precedens już był. Do rządu pana premiera Marka Belki nie przyznawało się żadne ugrupowanie parlamentarne, a jednak nie tylko uzyskał on votum zaufania, ale w dodatku rządził jak-gdyby-nigdy-nic.
Co prawda pan premier Belka miał aż dwa pseudonimy operacyjne, ale przecież pan Mateusz Morawiecki też miał dwa i to jeszcze lepsze, niż pan Marek Belka, bo ten tylko w tubylczej SB, podczas gdy pan Mateusz – w STASI – co w tym sezonie politycznym, kiedy Nasz Najważniejszy Sojusznik oddał nas w arendę Naszemu Drugiemu Sojusznikowi liczy się podwójnie.
Ciekawe, czy Donald Tusk ośmieliłby się podnieść świętokradczą rękę na taki rząd. Myślę, że przynajmniej długo by się namyślał, pamiętając rok 2008, kiedy to stare kiejkuty wsadziły go na aferę hazardową, a z opresji musiała ratować go sama Nasza Złota Pani. Bardzo możliwe zresztą, że odwiedziłby go ktoś starszy i mądrzejszy i powiedziałby jemu tak: wiecie, rozumiecie Tusk. Wy się cieszcie, że żywy-zdrowy i nie próbujcie tu wierzgać przeciwko ościeniowi, bo inaczej będziemy musieli wam przypomnieć, skąd wyrastają wam nogi.
Nie uprzedzajmy jednak faktów, tylko na razie korzystajmy z zarządzonej przez Pana Kierowniczka Sejmu przerwy w parlamentarnej pracy dla dobra powszechnego, żeby na gorąco skomentować różnicę między dawnymi i nowymi laty.
W ostatnich latach, podobno również na skutek epidemii zbrodniczego koronawirusa, wyraźnie wzrosła w naszym nieszczęśliwym kraju liczba obywateli cierpiących na rozmaite zaburzenia psychiczne. Statystyki mówią o 20 procentach, ale wydaje się, że to jest liczba zaniżona już choćby z tego względu, że nie obejmuje ona sodomczyków, gomorytki i osób z płcią – jak to mówił marszałek Piłsudski – „rozdziwaczoną” – jak na przykład Wielce Czcigodna Anna Maria Żukowska, co to została wciągnięta na członka Krajowej Rady Sądownictwa.
Myślę, że w obliczu zadań, jakie Nasz Drugi Sojusznik postawi przed Krajową Radą Sądownictwa na odcinku praworządności ludowej, takie nominacje są jak najbardziej uzasadnione. Ponieważ – jak za Donaldem Tuskiem powtarza Pan Kierowniczek Sejmu – właśnie „przywracana jest demokracja”, to jest rzeczą oczywistą, że te 20, a może nawet 40 procent obywateli powinno mieć reprezentację parlamentarną.
Wygląda na to, że tak się właśnie stało – a wskazuje na to między innymi pani wicemarszałkowa Sejmu, Wielce Czcigodna Dorota Niedziela, która na razie nie ma większych zmartwień, tylko żeby mogła do Sejmu przyprowadzać swego psa. Najwyraźniej musi być z nim bardzo zżyta; kto wie, czy nie jest on jakimś jej konsyliarzem w sprawach państwowych, więc jego obecność w Sejmie jest tak samo uzasadniona, jak obecność Wielce Czcigodnej Anny Marii Żukowskiej w KRS.
To zresztą jest stara, jeszcze XVIII-wieczna tradycja. Jak pisze Karol Zbyszewski w książce „Niemcewicz z przodu i z tyłu”, pani Chrzanowska nigdy nie rozstawała się z białym baranem, wodziła go do salonu, a nawet spała z nim w jednym łóżku, a znowu pani Olędzka ukochała wielką gęś i wszędzie prowadziła ją ze sobą na wstążce.
Myślę, że prześwietne grono, które – zapewne zaśmiewając się do łez – układało Donaldu Tusku listy wyborcze Volksdeutsche Partei, podobnie jak w 2007 roku – skład gabinetu, do którego weszły tylko dwie osoby z tak zwanego „gabinetu cieni” – przygotowało nam jeszcze inne niespodzianki, które będą nam objawiane w odpowiednim czasie.
Ale to są drobiazgi w porównaniu z symptomami wskazującymi na możliwość zmiany etapu. Dotychczas bowiem obowiązywała niepisana zasada konstytuująca III Rzeczpospolitą: „my nie ruszamy waszych – wy nie ruszacie naszych”. Tak było do tej pory i chociaż minister Ziobro, którego teraz Wielce Czcigodny poseł Pupka chce zaciągnąć przed Trybunał Stanu, a nawet – przed niezawisły sąd – miotał rozmaite groźby pod adresem podejrzanych osobników, to jednak nie zrobił krzywdy nikomu, bo nawet pan Sławomit Nowak trafił do aresztu wydobywczego tylko dlatego, że zadenuncjowali go Ukraińcy, z którymi najwyraźniej musiał nie podzielić się wziątkami z tytułu budowy tamtejszych – pożal się Boże! – dróg.
Zresztą i jemu nic się nie stało, a kiedy tylko praworządność zostanie przywrócona, to na pewno Judenrat „Gazety Wyborczej” dołączy go do grona autorytetów moralnych. Komisje śledcze, na przykład ta, w sprawie „Amber Gold”, w którą pośrednio zamieszany był sam Donald Tusk, zakończyła się wesołym oberkiem i nawet żona wytypowanego na głównego winowajcę pana P. otrzymała od naszego nieszczęśliwego kraju ponad 6 tys. euro odszkodowania za katiusze, jakie w związku z tym przeszła.
Teraz może być inaczej, bo rzeczywiście – jeśli planowana nowelizacja traktatu lizbońskiego zostanie dokonana – co jest kwestią tygodni, bo z przekształceniem Unii Europejskiej w IV Rzeszę Niemcy chcą zdążyć jeszcze przed 5 listopada przyszłego roku, kiedy to Amerykanie wybiorą sobie jakiegoś ulubieńca ulicy na kolejnego prezydenta. Jeśli tedy wspomniana nowelizacja zostanie dokonana – a przecież nie wyobrażam sobie, by Donaldu Tusku, ani ktokolwiek inny z Volksdeutsche Partei przeciwko temu protestował – to możliwe jest przekształcenie naszego nieszczęśliwego kraju w Generalne Gubernatorstwo tym bardziej, że Niemcy mogą skorzystać z okazji by dokończyć proces zjednoczenia, przesuwając swoją wschodnią granicę do linii z 1937 roku, a może nawet do tej z roku 1914.
Co to w końcu za różnica, którędy będą przebiegały wewnętrzne granice między poszczególnymi landami IV Rzeszy, bez której – na tym etapie – nie może wytrzymać pan Leszek Miller, podobnie, jak na etapie tak zwanym minionym, nie mógł wytrzymać bez Związku Radzieckiego i wszelką myśl o naruszeniu sojuszów uznawał za myślozbrodnię.
No a w Generalnym Gubernatorstwie już nie będzie miejsca na polskie safandulstwo, jakim charakteryzowała się III Rzeczpospolita, tylko przeciwnie – wszelkie, nawet powzięte wyłącznie in pectore, „zdradzieckie zamachy na niemieckie dzieło odbudowy”, będą zwalczane z całą – jakby to powiedział wybitny przywódca socjalistyczny Adolf Hitler – „fanatyczną konsekwencją”.
Dlatego z parlamentarnych czeluści dobiegają głosy, by ministrem sprawiedliwości w rządzie premiera Tuska został pan Adam Bodnar, z pierwszorzędnymi ukraińskimi korzeniami, a „killerem” – sam Książę Małżonek, który będzie się mógł wykazać pomysłowością w zakresie „dorzynania watahy”.
Stanisław Michalkiewicz
http://michalkiewicz.pl
Zbrodnicze małżeństwo Graffów
W piśmie z 19 listopada 1953 roku prokurator Alicja Graff wymieniała zarzuty wobec płk. Wacława Kostka-Biernackiego: „Od 1931 r. do 31 sier...
-
Polskie drewno opałowe ogrzeje Niemców. Co zostanie dla Polaków? Ilość drewna byłaby w Polsce wystarczająca, gdyby nie było ono sprzedawan...
-
Merdanie ogonem u psa jest dla większości ludzi czytelne. Świadczy o ekscytacji i pozytywnym nastawieniu zwierzęcia. A jeśli kot macha ogo...
-
… pokrzyżował plany Żydom z Chabad Lubawicz – czyli: mene, tekel, upharsin Junta planowała zasiedlenie Ukrainy Żydami z USA. 9 marca 2014 ro...