sobota, 29 maja 2021

Dino wyrzuca za niemarnowanie jedzenia


Dwie pracownice sieci sklepów Dino zostały wyrzucone z pracy. Powodem zwolnienia był fakt, że nie chciały marnotrawić żywności i zamiast wyrzucić truskawki zostawiły je w pomieszczeniu socjalnym.

Warto tymczasem przypomnieć, iż w Polsce rocznie wyrzuca się około pięciu milionów ton produktów jeszcze zdatnych do spożycia.

Sprawa dotyczy dwóch pracownic sklepu sieci Dino w Krzemieniewie obok Leszna w województwie wielkopolskim. Jedna z nich została zwolniona po jedenastu latach pracy, bo wraz z koleżanką nie chciały zmarnować nadających się jeszcze do jedzenia truskawek. Postawiły je więc w pomieszczeniu socjalnym, aby mogli z nich skorzystać pozostali pracownicy.

W sklepie pojawił się jednak kontroler. Zauważył on truskawki leżące na stole, jednak nie było żadnego paragonu wskazującego na ich zakup. Wspomniana pracownica przyznała się przed kontrolerem, że owoce były przeznaczone do odpisania i wyrzucenia, co miało być jego zdaniem niezgodne z obowiązującymi procedurami.

Ostatecznie obie kobiety zostały zwolnione. Do pozostałych pracowników rozesłano z kolei wiadomości przypominające o zakazie jedzenia odpisanego towaru.

Marnowanie żywności zdatnej do konsumpcji jest dużym problemem w Europie. Rocznie w Unii Europejskiej marnuje się około 80 milionów ton jedzenia, natomiast w samej Polsce około 5 milionów. Tylko niewielka część produktów niesprzedanych przez sklepy trafia do specjalnie utworzonych banków żywności.

Na podstawie: pulshr.pl, money.pl.
http://autonom.pl

Iran – konserwatyści wracają do władzy?

Osiem lat temu Irańczycy byli zmęczeni. Zmęczeni sankcjami, blokadą międzynarodową i niskimi zarobkami. Nierozwiązany problem programu atomowego groził eskalacją konfliktu z Zachodem, a pierścień wrogich sąsiadów zaciskał się, nie bacząc na obronne zapowiedzi Teheranu.

Osiem lat temu Irańczycy poprosili o oddech w ramach rewolucji islamskiej i zgodzili się na liberalny eksperyment Hassana Rouhaniego. Dziś bardziej niż kiedykolwiek widać, że było to jedno wielkie nieporozumienie.

Liberalizm = korupcja

Kończący swoją drugą kadencję prezydent Iranu nie dotrzymał żadnej ze swoich obietnic. Nie zakończył sporu o program nuklearny, a co gorsza, mimo ustępstw poczynionych jeszcze w ramach Joint Comprehensive Plan of Action z 2015 r. – nie uzyskał trwałego choćby złagodzenia sankcji. Nie doszło do zapowiadanego ożywienia gospodarki, natomiast wzrósł poziom jej skorumpowania.

Okazało się, że zwolennicy zachodnich rozwiązań, otwartości i liberalizacji – wykazują się pazernością na pewno nie mniejszą od atakowanych przez nich wcześniej mułłów, tyle tylko, że z zagarniętymi publicznymi pieniędzmi dzielą się znacznie mniej chętnie…

Przed wyborami prezydenckimi 18. czerwca perspektywy obozu nadal z przyzwyczajenia nazywanego „reformatorskim” od dłuższego czasu wydawały się marne i to pomimo powrotu do Białego Domu ekipy demokratycznej. Jak wiemy bowiem choćby z jej postawy wobec eskalacji w Palestynie – mimo pewnej zmiany akcentów administracja Joe Bidena nie ośmiela się naruszać podstaw polityki amerykańskiej, którą Donald Trump dodatkowo podkręcił do poziomu hipersyjonizmu i antyirańskości.

Z drugiej jednak strony irańscy liberałowie nie rezygnowali, grając wszak o życie, majątki i perspektywy wkomponowania państwa w struktury globalne. Na szczęście jednak w Islamskiej Republice w takich przypadkach działa platoński mechanizm mądrościowo-religijny.

„Umiarkowany konserwatyzm” tajną bronią Zachodu

Jak zgodnie uznawali analitycy, nadzieją stronnictwa pro-zachodniego nie był bynajmniej w nadchodzących wyborach formalny lider reformatorów, mdły i bezbarwny wiceprezydent Eshaq Jahangiri, dostatecznie skompromitowany współfirmowaniem przekrętów rouhanistów.

Zdając sobie sprawy ze spalenia haseł jawnie liberalnych – irańscy zapadnicy mieli mniej lub bardziej dyskretnie obstawiać raczej Aliego Larijaniego, byłego przewodniczącego Islamskiego Zgromadzenia Konsultatywnego (czyli parlamentu), prezentowanego jako umiarkowany konserwatysta. Z jednej strony jego przeszłość w szeregach Strażników Rewolucji i Narodowej Rady Bezpieczeństwa, w której z nadania ówczesnego prezydenta Mahmuda Ahmadineżada zastąpił… odchodzącą dziś głowę państwa, Hassana Rouhaniego miałaby więc uspokoić wyborców bardziej zachowawczych, zniechęconych do reformatorów.

Z drugiej menedżerski styl i eksponowane dobre kontakty zagraniczne miałyby być dla liberałów gwarancją kontynuacji polityki otwarcia. A nade wszystko zaś, pochodząc z klanu, który sam M. Ahmadinejad uznał za jeden z symboli irańskiej korupcji – A. Larijani połączyłby zainteresowanych robieniem interesów z obu stron perskiej politycznej szachownicy.

Smutny koniec legendy

I wreszcie, by dodatkowo osłabić szanse konserwatystów – tajną bronią liberałów miał być… Mahmoud Ahmadineżad. Były prezydent jest wprawdzie bardziej popularny w zachodnich kręgach antysystemowych niż we własnym kraju, jednak jego silnie pro-socjalna platforma społeczno-polityczna wciąż nie pozwala uznać go za całkowicie przegranego.

Drażliwy, egocentryczny, ambicjonalny M. Ahmadineżad wciąż wydaje się odczuwać uraz do dawnych kolegów z szerokiego frontu fundamentalistycznego, że nie uznali jego jednoosobowego przywództwa i nie uczestniczyli w kolejnych, coraz mniej udanych projektach politycznych. Choć więc od początku było wiadomo, że zapalczywy w swych deklaracjach ex-prezydent odszedł od linii Rewolucji na tyle daleko, że jego kandydatura nie zostanie zaakceptowana przez Radę Strażników (co jest wymogiem niezbędnym rejestracji) – to jednak liberałowie mogli obstawiać tak sam efekt podziału wyborców antyzachodnich, a poza tym oczywistym też było, że ponownie demonstracyjnie obrażony M. Ahmadineżad nie wezwie swych zwolenników do poparcia żadnego z konserwatywnych kandydatów, po cichu obstawiając ich ponowną porażkę.

Niestety, ale charyzmatyczny lider, nadzieja wszystkich antyimperialistów – dziś bawi się w ambicjonalną grę „im gorzej – tym lepiej, gdy nie będą mieli wyjścia – to wrócą po mnie”. A to już działanie nie tylko na szkodę Rewolucji, ale i najżywotniejszych interesów Republiki Islamskiej.

Państwo platońskie

Jeszcze kilka dni temu mogło się wydawać, że plan liberałów powiedzie się w całości. A. Larijani faktycznie zyskiwał w sondażach, spośród aż 16 chętnych do prezydentury większość stanowili poróżnieni kandydaci różnych skrzydeł konserwatystów, zaś M. Ahmadineżad oczywiście nie został zarejestrowany przez Radę Strażników i oczywiście zachował się tak dziecinnie, jak zakładano, wzywając do bojkotu wyborów.

A jednak – reformatorzy zapomnieli chyba, że Iran jest nade wszystko państwem Idei. A na Jej straży stoi ktoś ponad partyjnymi gierkami. Jest zupełnie oczywiste, że to interwencja samego Najwyższego Przywódcy, wielkiego Ajatollaha Alego Chamenei przewróciła całą liberalną intrygę dosłownie w jednym momencie.

Strażnicy wyeliminowali bowiem nie tylko M. Ahmadinejada, ale za jednym zamachem także m.in. A Larijaniego i wiceprezydenta E. Jahangiriego. Oczywiście, wywołało to protesty, w których reformatorzy musieli w praktyce ujawnić swoją grę na A. Larijaniego. Z apelem o zmianę decyzji Rady wystąpił prezydent H. Rouhani, co można zresztą uznać za ostateczny pocałunek śmierci dla odrzuconych kandydatów na kandydatów. Sprawę rozstrzyga jednak głos Najwyższego Przywódcy, który stanął w obronie kwestionowanej decyzji i suwerenności Rady Strażników.

Wielki Ajatollah wezwał także kandydatów do rywalizacji na programy i skupienie się na rozwiązywaniu realnych problemów, zwłaszcza społeczno-gospodarczych. „Ludzie nie przejmują się poglądami kandydatów na temat mediów społecznościowych czy polityki zagranicznej. Nasi ludzie żyją sprawami takimi jak bezrobocie i zbyt niskie dochody, będące w szczególności skutkiem błędnej polityki, tłumiącej narodową produkcję” – podkreślił Najwyższy Przywódca.

Ebrahim Raisi – Nieprzekupny

Na placu boju pozostała więc siódemka kandydatów, w tym dwóch reformatorów – bankowiec Abdolnaser Hemmati (taki irański… Morawiecki) oraz były wiceprezydent Mohsen Mehralizadeh, obaj dotąd nie traktowani poważnie w sondażach, ani nawet w obrębie własnego obozu.

Czy liberałom wystarczy pozostałych niespełna trzech tygodni, by dokonać mobilizacji wokół jednego z nich choćby w zwyczajowo najbardziej prozachodnim Teheranie? Można w to wątpić, pomimo tego, że teoretycznie głosy zachowawcze podzielą między pozostałą piątkę, przy czym istotniejsze poparcie mają jedynie Mohsen Rezaji, były dowódca Korpusu Strażników oraz Saeed Jalili, jeden z ciekawszych przedstawicieli i ideologów nurtu nazywanego w Iranie „odnowionym pryncypializmem” albo młodym konserwatyzmem.

W istocie jednak obecnie liczy się już tylko jeden kandydat – Ebrahim Raisi, były minister sprawiedliwości, Wielki Imam Sanktuarium Imama Rezy w Meszhedzie, człowiek czystych rąk. Polityk, o którym najwięksi wrogowie mówią, że nigdy nie był zamieszany w najmniejszą nawet aferę.

I właśnie ten wizerunek – nieprzekupnego i niezłomnego, zresztą najzupełniej prawdziwy – możne być źródłem spodziewanego sukcesu E. Raisiego. Irańczycy są bowiem dziś, w 2021 r. zmęczeni. Zmęczeni pozorowanymi reformami, jałowością okrzyczanego otwarcia na Zachód, zniecierpliwieni korupcją, oczekujący impulsu rozwojowego w gospodarce (także związanego z rozwojem energii atomowej i współpracą zagraniczną z państwami odrzucającymi część bądź całość sankcji jak Rosja i Chiny).

Konserwatyści są na najlepszej drodze, by powrócić w Iranie do władzy właśnie dlatego, że rozumieją te konkretne potrzeby, nie skupiając bynajmniej na problemie dostępu do FB, ani z drugiej strony nie zapowiadając wojny z całym światem. Tak bowiem – Iran jest nadzieją i oparciem dla wszystkich uczciwych sił antysystemowych, antyimperialistycznych i antysyjonistycznych. Ale walcząc przez tyle dekad samotnie ma też własne problemy do rozwiązania i musi umocnić się by trwać, także jako ostoja dla resztek wolności i normalności na świecie.

Oczywiście też jednak można zakładać, że obóz reformatorski nie podda się bez walki. Praktycznie wyeliminowany z wyborów – można sięgnąć po związki, którym oficjalnie głośno zaprzecza, te z komórkami jawnie sabotażowymi, próbującymi od lat zasiać w Iranie hasła „społeczeństwa otwartego”.

Można się więc spodziewać prowokacji, zaburzeń, prób podgrzewania nastrojów – ba, kolejnej fazy „walki o demokrację” w tym skądinąd jednym z nielicznych prawdziwie demokratycznych (w prawdziwym, klasycznym tego słowa znaczeniu) państw. Na razie jednak tę rundę wygrały narody Iranu, wygrał ją Najwyższy Przywódca, wygrała Rewolucja i ponadczasowy sens Islamskiej Republiki.

Konrad Rękas
https://xportal.pl

Najnowsze dane firmy Pfizer: Cztery piąte wszystkich zaszczepionych dzieci w wieku 12 lat i starszych skarży się na skutki uboczne

Firma Pfizer/BioNTech opublikowała badanie dotyczące bezpieczeństwa i stosowania preparatu oferowanego jako „szczepionka przeciwko Covid-19”. Badania dotyczą aktualnego stanu testowania wyszczepiania ludności, jako III fazy eksperymentu medycznego, w tym założonego wyszczepiania dzieci i młodzieży.

U około 78,9 procent zaszczepionych w ramach testowania dzieci wystąpiły jakieś skutki uboczne.

Gigant farmaceutyczny opublikował 19 maja (2021 r.) 37-stronicowy „arkusz informacyjny” swojego produktu dotyczący „bezpieczeństwa i zastosowania szczepionek”. Odnosi się on do obecnego stanu badań szczepień w kontekście prawno-medycznego statusu „szczepionki”, która dopuszczona została przez FDA jako „lek do stosowania w nadzwyczajnych przypadkach” (EUA – Emergency Use Autorization).

Amerykańska agencja Centra Kontroli i Prewencji Chorób (CDC), potwierdziła, że dzieci i młodzież przechodzą chorobę określaną jako „Covid-19”, a mającą być spowodowaną przez wirus SARS-CoV-2, w wyjątkowo łagodny sposób, jeśli w ogóle jest ona w tej grupie wiekowej zauważalna.

Według danych CDC, od początku tzw. pandemii zarejestrowano w USA 28,138,938 osób, u których testy PCR (w większości fałszywe) oraz testy antygenowe (tym bardziej fałszywe) dały wyniki pozytywne. Z tej całej liczby, dzieci stanowiły 3,17 miliona „zainfekowanych” – według danych The American Academy of Pediatrics. Z tej ponad 3-milionowej grupy dzieci i młodzieży, tylko 0,1% – 2,2% było hospitalizowanych (dane różnią się, bo każda instytucja prowadzi swoje własne statystyki i najczęściej brak jest przejrzystości), natomiast z całej liczby „śmiertelnych ofiar Covid-19”, dzieci i młodzież stanowili 0,00% – 0,19%.

Nawet CDC przyznaje, że „poniżej 1%” osób, którym oficjalnie zapisano „Covid-19” w akcie zgonu, to dzieci. (Jak pamiętamy z niedawno wskazanej nawet przez główne media afery, CDC manipuluje danymi, kiedy to napisała w swoich sprawozdaniach, że „mniej niż 10%” transmisji wirusa ma miejsce na otwartej przestrzeni; w rzeczywistości chodziło o około 1%, co rzeczywiście stanowi „mniej niż 10%”… )

Według badań Journal of American Medical Association, śmiertelność „na Covid-19” wśród dzieciw wieku 5-14 lat wynosi jak jeden na milion. W tej samej grupie wiekowej wskaźnik samobójstw jest 10 razy większy, a 12 razy większe prawdopodobieństwo śmierci w wyniku choroby nowotworowej.

Jednak nikt przy zdrowych zmysłach, tylko z racji wielokrotnie większej możliwości śmierci dzieci w wyniku nowotworu czy samobójstw, nie przepisuje wszystkim dzieciom leków antydepresyjnych (chociaż niestety i takie nawoływania są zauważalne), ani nie stosuje nadzwyczajnej chemioterapii u wszystkich dzieci, tak jak zamierza się szczepić wszystkie dzieci.

Z upublicznionych danych firmy Pfizer wynika, że ich „szczepionką” zostało przetestowanych 1097 dzieci i młodzieży w wieku od 12 do 15 lat. U przynajmniej 866 z 1097 dzieci wystąpiły poszczepienne skutki uboczne. W 466 przypadkach działania niepożądane opisano jako „łagodne”, w 393 były one „umiarkowane”, a w 7 jako „ciężkie”.

Badanie zostało założone jako badanie z podwójną ślepą próbą, w którym ani uczestnicy, ani eksperymentatorzy nie wiedzą kto jest poddawany konkretnemu leczeniu. Oprócz 1127 dzieci i nastolatków, którym wstrzyknięto pierwszą dawkę i 1097 drugą dawkę, 1127 i 1078 wstrzyknięto roztwór soli jako placebo. Różnice były niezwykłe: wśród dzieci zaszczepionych prawdziwą szczepionką ponad pięć razy więcej skarżyło się na skutki uboczne w ciągu pierwszych siedmiu dni.

Zaszczepione dzieci przechodziły / skarżyły się m.in. gorączkę powyżej 38 stopni C, zmęczenie, ból głowy, mięśni bądź stawów, dreszcze, wymioty, biegunkę.

Potencjalnie śmiertelne zapalenie wyrostka robaczkowego jest jednym z potencjalnie poważnych skutków ubocznych, które obserwowano częściej u osób, którym wstrzyknięto produkt niż w grupie porównawczej.

Liczba krótkoterminowych poważnych skutków ubocznych jest podawana przez firmę Pfizer / BioNTech na 0,4 do 0,8 procent zaszczepionych. W dłuższej perspektywie może się to znacznie zwiększyć. Obecnie w Stanach Zjednoczonych żyje około 82 milionów ludzi w wieku od 0 do 19 lat. Gdyby wszystkie te dzieci i młodzież miały zostać zaszczepione, można oczekiwać, że od 330 000 do 660 000 biorców wystąpią natychmiastowe poważne skutki uboczne. A te szacunkowe liczby opierają się na cukierkowych danych firmy Pfizer, bowiem w rzeczywistości liczba skutków ubocznych jest znacznie większa niż podczas testów, do których selekcjonuje się ludzi o dobrym zdrowiu, bez jakichkolwiek zdiagnozowanych chorób.

Niemniej jednak media i władze przekonują rodziców, opiekunów oraz same dzieci, że „walcząc z Covid-19” należy wstrzyknąć do organizmu eksperymentalny produkt chemiczno-genetyczny mRNA, o nieznanych długofalowych skutkach ubocznych.

Również i w Polsce obecny rząd, wspierany w tej sprawie przez niemal wszystkie opcje polityczne, niemal wszystkie media oraz niemal wszystkich hierarchów kościelnych (a może i wszystkich, bo jak do tej pory żaden nie stanął w obronie bezbronnych dzieci, walcząc o ich zdrowie, które BĘDZIE zrujnowane przez eksperymentalne produkty), usiłuje wyszczepić – jak bydło – całe społeczeństwo, wraz z dziećmi i młodzieżą.

Każde wspieranie i propagowanie takich działań jest albo wprost ludobójstwem, albo kwalifikuje się jako zbrodnia przeciwko ludzkości.

2021-05-27
https://www.bibula.com

Globalizm – czyli zaplanowane zniszczenie świata

Szanowni Państwo,

w roku 2003 Israel Shamir opublikował mój tekst skierowany do Żydów. Zapowiadałem w nim wielka światową tragedię – spowodowaną przez grupę żydowskich degeneratów, którzy ideę „narodu wybranego” – wykorzystują jako uzasadnienie do panowania nad innymi narodami.

Najgroźniejsze skutki tych działań odczują zwyczajni Żydzi, którzy ze zbrodniarzami nie mają nic wspólnego.

W języku polskim artykuł miał tytuł:
„Globalizm – czyli zaplanowany upadek świata”
Po angielski skróciłem tekst do „Globalism”.

Po tak zwanym upadku komunizmu – takie Kraje jak Polska – stały się miejscem ogromnych grabieży majątku narodowego – dokonywanych przez obcy kapitał.

Nie wiedzieliśmy jeszcze kto to robi. Nie było wtedy Internetu.

Po 1990 roku w Polsce niszczono przemysł i pozbawiono pracy miliony osób. Pozbawieni środków do życia Polacy – po kilku latach nędzy – masowo popełniali samobójstwa. A około pół miliona osób zostało bezdomnymi i w ciągu kilku lat poumierali na ulicach – bo w Polsce nie było żadnego wsparcia dla bezdomnych!

W 1996 roku studiując historię Żydów w Polsce zrozumiałem, że Żydzi stosowali w przeszłości te sama metody i doprowadzili kiedyś do upadku Państwa Polskiego – co dzisiaj robi niejaki Balcerowicz – kierowany przez żydowskich przestępców ekonomicznych: Sachsa -Sorosa.

Aby nie obrażać zwykłych Żydów – użyłem określenia bankierzy -gangsterzy. Po przeczytaniu mojego tekstu ktoś stworzył zlepek słów bankster.

Im bardziej studiowałem historię Żydów – tym bardziej stawali się w moich oczach niebezpieczni.

Jest coś strasznego w ich chorych umysłach. To są psychopaci, którzy tworzą wiele narzędzi – do uzasadnienia własnych – chorych działań – jak choćby kabałę.

Miałem nadzieję, że zwykli Żydzi przyłączą się do ruchu oporu przeciwko bankierom, bo przewidywałem, że to zwykli Żydzi będą pierwszymi ofiarami chorych umysłowo psychopatów.

I oto stoimy w momencie – gdy moje ostrzeżenia się spełniły – bo agresorami w obecnej wojnie przeciwko ludzkości są prawie sami żydowscy miliarderzy: Rockefeler, Rotschild, Gates, Soros, …

Aby zacząć się bronić – musimy zrozumieć metody i plany ich działań.

Na dziś widzę to następująco:

1. Bill Gates przez lata korumpował organizacje NGO na całym świecie – poprzez ogromne subsydia. Dzisiaj NGOs wspierają Gatesa agresję.

2. Firmy farmaceutyczne od kilkudziesięciu lat korumpowały lekarzy na całym świecie. Dzisiaj potwierdzają kłamstwo fikcyjnej pandemii.

3. Agresorzy zapewnili sobie kontrolę nad prawie każdym rządem na świecie – poprzez obecność swoich agentów, którzy kierują dziś programem fałszywej pandemii.

4. Agresorzy posiadają ogromną wiedzę o nawykach Ludzi – poprzez analizę zachowań w Internecie.

5. Agresorzy posiadają bardzo dużo materiałów kompromitujących polityków z wielu krajów świata. Zdobyli je przez włamanie do komputerów i telefonów komórkowych.

6. Agresorzy posiadają nową broń elektromagnetyczną – którą używać będą wraz z rozwojem instalacji 5G.

I właśnie działanie tej broni chciałbym wyjaśnić – bo trzy lata temu zastosowano ją na mnie.

Wiemy, że promieniowanie radioaktywne po wybuchu jądrowym powoduje napromieniowanie człowieka i w efekcie śmierć, albo bardzo ciężkie choroby. To promieniowanie nazywamy „promieniowaniem jonizującym”.

Ale dokładnie takie samo działanie ma promieniowanie niejonizujące – z telefonów komórkowych i wi-fi.
Tylko tysiące razy słabsze. Za to my narażeni na nie jesteśmy tysiące razy dłużej.

Od połowy lat sześćdziesiątych prowadzone są badania naukowe nad skutkami promieniowania elektromagnetycznego wysokiej częstotliwości na organizm człowieka.

W małych dawkach może to nawet leczyć niektóre choroby. Ale takie napromieniowanie – na jakie narażają nas współczesne telefony komórkowe – może tylko wywoływać choroby.

Naukowcy wykonali setki eksperymentów dowodzących, że promieniowanie elektromagnetyczne wysokiej częstotliwości wypala płuca zwierząt laboratoryjnych i pojawiają się makrofagi, oraz egzosomy które oszuści nazywają dziś wirusem covid.

Musicie skierować się do PRAWDZIWYCH lekarzy naukowców – by pokazali Wam swoje prace. A wtedy zrozumiecie – jak się bronić przed mitycznym kowidem.

Podkreślam!

Nikt na świecie nie wyizolował SARS COV-2, a testy PCR stworzono wiele lat przed kowidem i nie zawierają one ŻADNEJ informacji o tym wirusie.

To fale elektromagnetyczne wypalają narządy wewnętrzne i powodują, że organizm nie ma sił do walki z niegroźnymi kiedyś wirusami.

28 maj 2021
Artur Łoboda
http://zaprasza.net

Postęp postępu. By ominąć parytety w wyborach mężczyźni kandydują jako kobiety.

Osiemnastu polityków meksykańskiej partii „Siła dla Meksyku” („Fuerza por Mexico”) złożyło deklaracje, że kandyduje w tegorocznych wyborach jako transseksualiści. Wszystko dlatego, że zgodnie z konstytucją połowę miejsc na listach wyborczych muszą zajmować kobiety – informuje portal niezalezna.pl.

Wybory odbyć się mają 6 czerwca, gdy Meksykanie wybiorą m.in. gubernatorów oraz lokalnych samorządowców. Podobnie, jak w poprzednich wyborach, problemem stały się parytety, przez obecność których występują różne machinacje. Zarzuty tym razem dotyczą osiemnastu kandydatów.

Przewodniczący „Siły dla Meksyku” Luis Vargas w wywiadzie telewizyjnym bronił swojej listy, mówiąc, że kandydaci to nie „sztuczni trans”.

– Nie będę przecież wchodził w ludzką prywatność i mówił kandydatom „ty tak”, „ty nie” – tłumaczył Vargas.

Podobną sztuczkę partia chciała zastosować już w 2018 roku, ale w wyborach w stanie Oaxaca trybunał wyborczy zdyskwalifikował piętnastu kandydatów, którzy fałszywie ogłosili, że są transgenderowi.

Co ciekawe w tym regionie już od lat w społeczności występuje grupa nazywana „muxes”, to osoby urodzone jako mężczyźni, ale nie identyfikujący się ani jako mężczyźni, ani jako kobiety. Zgodnie z zasadami wyborczymi, w Oaxaca „muksowie” mogą zajmować miejsca wyborcze zarezerwowane dla kobiet. I nikt w społeczności lokalnej nie ma z tym problemu.

Sąd wyborczy w czerwcu 2018 roku zajmował się jednak inną sprawą – na listach pojawiły się bowiem osoby dotąd nie znane jako „muksowie”. Dołączyli oni do tej społeczności na krótko przed ogłoszeniem list wyborczych.

Oprócz feralnej piętnastki zdyskwalifikowano również dwóch „transseksualistów”, którzy również o swojej odmienności poinformowali… tuż przed wyborami.

Od 2013 roku na listach wyborczych wymagany jest parytet dzielący listy po połowie między kobiety i mężczyzn. Jak widać, zamiast pomóc kobietom zaistnieć w polityce, tak wysoki parytet rodzi tylko patologię.

Inny przypadek, o którym przypominał The Guardian, pochodzi z 2009 roku. Wówczas wystawiono na listy kandydatki nie zainteresowane działalnością w polityce, aby tylko wypełnić obowiązujący wtedy nakaz 40-procentowej obecności kobiet. Efekt był taki, że osiem wybranych posłanek zrezygnowało z mandatu tuż po elekcji i zostało wymienionych na kolejnych na liście posłów. Jak można się domyśleć, cała ósemka to mężczyźni.

Jakub Andrzej Grygowski
http://paradyzja.com

Berlin potępił zakaz działalności trzech niemieckich organizacji pozarządowych w Rosji

Niemiecki rząd apeluje do rosyjskiej Prokuratury Generalnej o unieważnienie decyzji o zakazie działalności trzech niemieckich organizacji pozarządowych (NGO) w Rosji – powiedział na briefingu w Berlinie rzecznik rządu Niemiec Steffen Seibert.

„Rząd Republiki Federalnej Niemiec potępia decyzję Prokuratury Generalnej Federacji Rosyjskiej o tzw. niepożądanej działalności trzech organizacji pozarządowych z Niemiec z zakazem działalności w Rosji.

– Dwie z tych organizacji, wobec których podjęto tak surowe środki, od wielu lat uczestniczyły w Dialogu Petersburskim. Jesteśmy tym bardzo zdumieni. Są to organizacje, które opowiadają się za dialogiem i zrozumieniem. Jako rząd Republiki Federalnej Niemiec apelujemy o zniesienie tego niesprawiedliwego środka – powiedział Seibert.

[Dlaczego organizacje pozarządowe tak bardzo obchodzą niemiecki rząd? – admin]

Wcześniej niemiecki zarząd Dialogu Petersburskiego odmówił zorganizowania wspólnego posiedzenia w dniach 8-9 lipca w Moskwie z powodu uznania za niepożądaną działalność trzech niemieckich organizacji pozarządowych w Rosji i potępił stosowną decyzję rosyjskiego Prokuratora Generalnego.

Prokuratura Generalna Rosji podjęła w środę decyzję o uznaniu działalności szeregu zagranicznych organizacji pozarządowych z Niemiec za niepożądaną na terytorium Federacji Rosyjskiej. Mowa o trzech organizacjach pozarządowych: Forum Rosyjskojęzycznych Europejczyków (Forum Russischsprachiger Europäer e.V.)*, Centrum Liberalnej Tożsamości (Zentrum für Liberale Moderne GmbH)* oraz Niemiecko-Rosyjska Wymiana (Deutsch-Russischer Austausch e.V.)*. Zwraca się uwagę, że ich działalność zagraża podstawom ładu konstytucyjnego i bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej.

Zdaniem niemieckiego ministra spraw zagranicznych Heiko Maasa decyzja o zakazie działalności trzech niemieckich organizacji pozarządowych, które „starają się osiągnąć wzajemne zrozumienie między naszymi krajami i narodami”, jest „poważnym ciosem” dla stosunków z Federacją Rosyjską. Wezwał do uchylenia tej decyzji i poparcia swobodnej wymiany poglądów między społeczeństwami obywatelskimi Niemiec i Rosji.

Niemiecka organizacja pozarządowa Forum Rosyjskojęzycznych Europejczyków (Forum Russischsprachiger Europäer e.V.) poinformowała Sputnika, że nie zgadza się z decyzją Prokuratury Generalnej Federacji Rosyjskiej i nie ingeruje w życie polityczne Rosji.

https://pl.sputniknews.com

piątek, 28 maja 2021

Szczerski: Nord Stream 2 to bomba, podłożona przez Rosję pod integrację europejską

Krzysztof Szczerski, szef Biura Polityki Zagranicznej Kancelarii Prezydenta RP, powiedział w piątek, że Nord Stream 2 zwiększy zależność Europy od rosyjskiego gazu.

Omawiając ten temat na antenie Polskiego Radia polityk wytłumaczył decyzję prezydenta USA Joe Bidena odstąpić od sankcji za projekt błędną oceną rzeczywistości, błędną kalkulacją oraz opisem faktycznym.

– Nord Stream 2 to bomba gazowa, podłożona pod integrację europejską. Ten projekt naprawdę wysadzi w powietrze czy może wysadzić w powietrze Unię Europejską — dodał.

Szczególnie zaniepokoił się faktem, że wraz z ukończeniem budowy Nord Stream Europa będzie mogła otrzymywać więcej gazu z Rosji, co z kolei uzależni Niemcy i Unię Europejską od dostaw rosyjskich, co oznacza wpływ polityczny Rosji na politykę wewnętrzną i gospodarczą Unii Europejskiej.

– Każdy gazociąg ma swój zawór. To oznacza także, że będzie można ten gazociąg po stronie rosyjskiej zakręcić. To oznacza, że od tej pory, jak on jest dokończony Zachodnia Europa, czy Unia Europejska będzie musiała brać pod uwagę w swoich decyzjach fakt, że może utracić dostęp do gazu rosyjskiego, od którego będzie uzależniona — dodał Szczerski.

Podkreślił również, że z rosyjskiego gazu będzie produkowana na terenie Niemiec energia elektryczna, którą też trzeba będzie komuś sprzedać.

– Więc, być może, faktem będzie dalsze wymuszanie transformacji energetycznej w krajach sąsiednich Niemiec po to, żeby stworzyć rynek dla tego gazu albo rynek dla tej energii elektrycznej. I po raz pierwszy, jak się zastanawiam się nad tym długofalowo, jestem zaniepokojony o przyszłość integracji europejskiej właśnie w związku z tym, co dzieje się wokół Nord Stream 2 — powiedział Krzysztof Szczerski.

https://pl.sputniknews.com/

Prof. Maria Majewska o wyszczepionkach

Szczepionki zabiły więcej osób niż covid – Prof. Maria Majewska mejlem 24.05.2021

Stale rośnie pokłosie ofiar covidowych szczepień. Do europejskiej bazy Vigiaccess do 24.5.21 zgłoszono 862’301 powikłań i 5277 zgony po tych szczepieniach, z czego ok. 63% przypada na Europę.

Do amerykańskiej bazy VAERS zgłoszono 227’805 powikłań i 4201 zgonów, z czego 97% przypada na USA. Łącznie w Europie i USA zgłoszono ok. 770’000 powikłań ok. 7200 zgonów po szczepieniach covid.

Ponieważ zgłaszanych jest zaledwie ok 1% wszystkich przypadków, to powyższe liczby pomnożone przez 100 dadzą ponad 77 milionów powikłań i ok. 720’000 prawdopodobnych zgonów po szczepieniach covid w Europie i USA.

Wg oficjalnych danych do 17.5.21 na covid zmarło w Europie 1’096’834 osób, a w USA – 590’000. Łącznie ok. 1,7 miliona ludzi. Wiadomo, że są to liczby sztucznie zawyżone, gdyż niezależne audyty dowiodły, że tylko ok. 5% z tych osób zmarło z powodu covid, a pozostałe na inne choroby towarzyszące. Czyli na covid zmarło w Europie i USA prawdopodobnie ok. 85’000 osób.

Zestawienie liczb śmiertelnych ofiar choroby covid-19 z liczbami ofiar szczepionek na covid pokazuje, iż liczby zgonów poszczepiennych są ponad 8 razy większe od liczb zgonów z powodu choroby. Czyli nie można mieć już złudzeń odnośnie bezpieczeństwa szczepionek na covid-19. Dane wskazują, że zabijają one więcej ludzi niż sama choroba, więc należy je uznać za ludobójczą broń biologiczną.

O niezwykłej toksyczności tych szczepionek świadczy też fakt, że w ciągu niecałych 5 miesięcy zabiły one w USA wielokrotnie więcej ludzi niż wszystkie pozostałe szczepionki w innych latach (VAERS). I należy oczekiwać, że na przestrzeni kilku miesięcy do kilku lat, liczby ofiar poszczepiennych się zwielokrotnią.

W poniższych tabelkach zestawione są dane zgłoszonych do VAERS powikłań i zgonów po szczepieniach na covid w różnych grupach wiekowych. Widzimy, że szczepionki te nielegalnie podaje się już dzieciom, nawet niemowlętom, okaleczając je i zabijając. Plany polskiego rządu, żeby wstrzykiwać te preparaty szkolnym dzieciom, które praktycznie nie chorują na covid, należy uznać więc za zbrodnicze. Polskie MZ ma obowiązek znać światowe dane dotyczące wielkiej toksyczności tych szczepionek.

Interesująca hipoteza dotycząca szczepionek covid – Prof. Maria Majewska mejlem 27.05.2021

.. Czy prawdopodobna? – moim zdaniem – jak najbardziej. Faktem jest, że już tysiące zaszczepionych ludzi wykryły i ujawniły na filmach, że słabe magnesy przyczepiają się do ich niedawno zaszczepionych ramion.

Autor poniższego tekstu, p. Piotr Bein, sugeruje, że nanocząstki zawarte w szczepionkach (nanoboty) uszkadzają naczynia krwionośne (co udowodnione) i ściągają żelazo hemoglobiny w jedno miejsce, żeby wytworzyć paramagnetyczne konstrukty, służące potencjalnie do zdalnego magnetycznego sterowania ludzkim zachowaniem. Ten mechanizm może też leżeć u podłoża nietypowych, groźnych skrzepów, które tworzą się u wielu osób zaszczepionych. Hipoteza ta jest zgodna z faktem, że rentgenolodzy zaobserwowali i opisali duże anomalie przy badaniu MRI osób zaszczepionych na covid i odradzają im takie badania.

Aby sprawdzić tę hipotezę powinno się zidentyfikować i wyizolować te hipotetyczne paramagnetyczne konstrukty z ciała, i zbadać.

Hipoteza ta staje się tym bardziej prawdopodobna, że wiemy, iż głównymi osobnikami promującymi szczepienia covid i zarabiającymi na nich grube miliardy są tacy socjo-psychopaci jak Bill Gates i Klaus Schwab, którzy od dawna głoszą konieczność fizycznego zintegrowania ludzi z robotami i uczynienia ich cyborgami pokornie wykonującymi rozkazy ich silikonowych panów.

Niezależnie od tego, czy ta hipoteza się potwierdzi czy nie, pewnym jest, że szczepionki na covid nie dają żadnego zabezpieczenia przed covidem czy podobną chorobą wirusową, natomiast silnie zwiększają ryzyko ciężkich, trwałych okaleczeń i zgonów, dlatego trzeba podchodzić do nich z największą nieufnością.

https://piotrbein.net/2021/05/16/jim-stone-nanobots-in-vax-take-iron-from-hemoglobin-to-build-something-at-the-injection-site-that-attracts-magnets/

czwartek, 27 maja 2021

Prezes chadeków z ZChR dr Bogusław Rogalski o skandalicznym orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości UE!

Prezes Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin, eurodeputowany VI kadencji, dr Bogusław Rogalski w rozmowie z redaktorem naczelnym portalu Prawy.pl ks. Ryszardem Halwą – na kanwie czeskiego wniosku w sprawie kopalni Turów, przypomniał, że Czesi od 63 lat mają wobec Polski dług graniczny.

– To, co dzieje się teraz w relacjach polsko-czeskich można określić mianem wojny czesko-polskiej o Turów i do tej wojny czesko-polskiej został zaprzęgnięty Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzeczeniem całkowicie skandalicznym – powiedział prezes chadeków.

– Kopalnia Turów funkcjonuje tylko i wyłącznie dlatego, ponieważ dostarcza węgiel brunatny do elektrowni i powiedzmy, jak groźne jest to orzeczenie. Otóż, gdyby ono miało być wykonane natychmiast, tak jak sobie tego życzy TSUE z donosu czeskiego, to wówczas nie dość, że nagle pracę straciłoby ponad trzy tysiące osób, to zagrożenie jest dużo większe – ponieważ elektrownia Turów produkuje około 7 procent energii elektrycznej w Polsce – przypomniał dr Bogusław Rogalski.

– Trzeba to postrzegać trochę szerzej, bo to jest ciąg dalszy nagonki na Polskę, tym razem przy użyciu naszego południowego sąsiada, który od wielu już lat, od dziesięcioleci zachowuje się bardzo nielojalnie – podkreślił w rozmowie z ks. Halwą prezes ZChR.

– Czesi postępują bardzo nielojalnie jako choćby członek Grupy Wyszehradzkiej. Powinni oni tutaj razem z nami wspierać nas raczej przeciwko hegemonii Niemiec w Unii Europejskiej. Tego nie czynią. Pamiętajmy, że po stronie czeskiej funkcjonuje kilka kopalni podobnych do kopalni w Turowie, i w Niemczech. Nikt nie mówi o zamykaniu tych kopalń. Ale ksiądz bardzo dobrze wspomniał o przeszłości naszej czesko-polskiej, tej takiej dziwnej, niechlubnej.

Zacznijmy tylko od czasów nowożytnych. Rok 1918, rok 1919, gdy Czesi występują przeciwko – wówczas Czechosłowacja, ale Czesi – przeciwko tworzącemu się państwu polskiemu. Zajmują w sposób wręcz brutalny Zaolzie, atakują Śląsk Cieszyński, na którym wówczas tworzy się polska administracja, mordują – metodami ludobójczymi – część ludności cywilnej i wojskowej w 1919 roku. O tym mało kto wie. Ginie tam brat generała Józefa Hallera, Cezary Haller, który ginie broniąc polskiego Śląska Cieszyńskiego przed Czechami.

Czesi nigdy nie uderzyli się w piersi za te działania. Więcej, rok później w 1920 roku blokują przejazd pomocy wojskowej francuskiej przez terytorium Czech i blokują też przejazd drogą kolejową broni i amunicji z Węgier, która musi okrężną drogą trafiać do Polski, gdy Sowieci stoją pod Warszawą. A zatem wówczas również działali przeciwko interesowi Polski, przeciwko nawet niepodległości Polski.

Ale powiedzmy więcej. Czesi do dzisiaj nie wywiązali się ze zobowiązania wynikającego z prawa międzynarodowego. Otóż w 1958 roku, a więc sześćdziesiąt kilka lat temu, doszło do zawarcia umowy wówczas pomiędzy PRL a Czechosłowacją o wymianie terenów nadgranicznych. Ponieważ Stalin palcem na mapie rysował granice i okazało się, że Czesi mają za dużo polskiego terytorium. I Czesi do dzisiaj nie zwrócili Polsce 350 hektarów naszego terytorium. Mają dług graniczny – powiedział w rozmowie z Prawy.TV dr Bogusław Rogalski, prezes chadeków ze Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin.

https://prawy.pl/

Żydzi wobec niepodległości Polski

Prominentni politycy polskiej sceny politycznej prześcigają się w gloryfikowaniu społeczności żydowskiej zamieszkującej przedwojenną Polskę jako najwierniejszych obywateli Polski przedwojennej. Opinie te jednak w zderzeniu ze wspomnieniami z tamtego okresu padają jak domek z kart.

Dziś dla Państwa opinia o postawie społeczności żydowskiej (i nie tylko) wobec planów odrodzenia niepodległej i suwerennej Polski sprzed 1918 roku.

Autorem tych słów był Czesław Jankowski. Swoją działalnością związany był z Wilnem, gdzie od 1907 roku był redaktorem „Głosu Polskiego”. W 1923 roku ukazały się jego wspomnienia pt. Z dnia na dzień. Umieścił tam opinie, jakie towarzyszyły ówczesnemu społeczeństwu w momencie krystalizowania się wizji odrodzenia się Polski. Zapisał m.in. jakie spojrzenie na ówczesną koniunkturę polityczną przedstawiali Litwini, Żydzi i Białorusi.

(…) Śmiało rzec wolno, że ani jednym, ani drugim, ani trzecim (o ile o politycznej świadomości „narodu” białoruskiego mówić można) nie uśmiecha się znalezienie się w granicach powojennej Polski autonomicznej lub niepodległej. Myśl przeto polityczna litewsko-żydowsko-białoruska patrzy jak w słońce we wskrzeszone przez Niemców… Wielkie Księstwo Litewskie mniej lub więcej samodzielne a, kto wie, może i niepodległe.

Oczywiście, że pozostałoby w owem W. Księstwie Litewskim sporo żywiołów polskich. Któżby miał co przeciwko temu? Wielu, wielu Polaków powynosiłoby się ze wskrzeszonego W. Ks. Litewskiego do wskrzeszonej Polski, a ci, którzy by zostali, tych… tych… wzięłoby się pod trzy młoty, pod litewski, żydowski i białoruski… no, i rychło bardzo zostaliby – sproszkowani (…)

Prawdopodobnie, zważywszy na ludność mieszaną W. Ks. Litewskie nie otrzymałoby niepodległości. Byłoby kresową prowincją państwa niemieckiego (…) Już przecież obecnie zapanowała wśród warstw tzw. demokratycznych u nas w kraju (czytaj wśród prowodyrów litewskich, żydowskich i białoruskich) święta jedność pod względem ideału krajowego, którym powinno być wskrzeszenie Wielkiego Księstwa Litewskiego (…)

Przy pełnym równouprawnieniu żydów, jakiż język byłby uznany oficjalnie za język żydowski: czy żargon, którym posługuje się plebs żydowski w granicach b. Wielkiego Księstwa Litewskiego, czy… rosyjski, tak niezmiernie rozpowszechniony wśród tutejszej burżuazji i inteligencji żydowskiej? (…) Odpowiedź na to brzmi obecnie taka: Zależeć będzie wszystko od tego, jakie sfery wezmą górę w pertraktacjach z rządem niemieckim[1] .

W obecnej koniunkturze politycznej niestety nie jest możliwe, aby takie wspomnienia jak powyższe były przytaczane przez osoby tworzące polską politykę historyczną Polski. Szkoda, gdyż jeśli nie będziemy w stanie przywoływać również tych negatywnych wypowiedzi związanych ze społecznością żydowską, nigdy nie staniemy w prawdzie, a naszą historię uzupełnią magiczne obrazy rzekomego antysemityzmu naszych przodków.

[1] Cz. Jankowski, Z dnia na dzień. Warszawa 1914-1915 Wilno, Wilno 1923, s. 228-229.

Krzysztof Żabierek
https://www.magnapolonia.org

Zamek w Lublinie – zapomniane miejsce kaźni polskich patriotów

Okres walk o wolność i suwerenność naszej Ojczyzny przyniósł zwielokrotnienie panteonu polskich bohaterów. Jednym z zapomnianych miejsc kaźni dla nich – wykorzystywanym przez nazistowskie Niemcy i sowiecką Rosję – był Zamek w Lublinie.

Więzienie śledcze policji bezpieczeństwa i służby bezpieczeństwa dystryktu lubelskiego zostało założone na początku listopada 1939 roku. Podlegało dowództwu SS i policji dystryktu lubelskiego. Więzienie to, przeznaczone dla około 700 osób, w okresie niemieckich rządów mieściło ponad 2500 osób.

Pierwsze masowe aresztowania w Lublinie, kiedy zatrzymani trafili do lubelskiego Zamku miały miejsce 9 listopada 1939 roku wśród przedstawicieli inteligencji.

Przez cały okres niemieckiej okupacji osadzano tutaj więźniów pochodzących przeważnie z terenów Lubelszczyzny. Poprzez ciężkie warunki więzienne (m.in. ciasnota, wilgoć, złe wyżywienie i nieodpowiednie warunki higieniczne) wśród więźniów rozwijały się rozmaite choroby. Przekładało się to na śmiertelność w więzieniu. Pośród chorych przyjętych do szpitala zmarło 18.78%, z tego na tyfus 7,98%. Wielu więźniów po przesłuchaniu trafiało do niemieckich obozów koncentracyjnych.

Załoga więzienia składała się z ok. 30 funkcjonariuszy Sicherheitsdienst oraz 40-50 wartowników. Jak wspominał w swojej publikacji Stanisław Jastrzębski – świadek tamtych dni – od 1942 roku zarząd więzienny oraz straż na zewnątrz składała się z ukraińskich oddziałów policyjnych w służbie niemieckiej. Jak zaznaczył autor, (…) na ogół wyróżniający się dużo większym okrucieństwem niż stosowali Niemcy.

Niemieckie zbrodnie zostały zakończone 22 lipca 1944 roku po zajęciu miasta przez Armię Sowiecką. Po wyzwoleniu spod okupacji niemieckiej w sierpniu 1944 roku zorganizowano na Zamku polityczne więzienie karno-śledcze, podległe władzom sowieckim a następnie UBP.

W czasie blisko 10 lat istnienia, od września 1944 do lutego 1954 roku, więziono na Zamku w przybliżeniu 32-33 tysiące osób, w tym około 3400 kobiet. Z tej grupy należy odnotować ponad 180 osób, które sądy wojskowe skazały na kary śmierci.

Pierwsze wyroki śmierci zostały wykonane 15 listopada 1944 roku, kiedy stracono Tadeusza Benesza i Franciszka Gadzałę, żołnierzy AK. Tego samego dnia rozstrzelano Kazimierza Siwca. Ostatnia egzekucja odbyła się 12 stycznia 1954 roku, kiedy został stracony Edward Bukowski vel Obarski.

Miejsca, które spłynęły krwią naszych rodaków w okresie walk z niemieckim i sowieckim okupantem, takie jak lubelski Zamek, powinny być obowiązkowym miejscem wycieczek szkolnych polskiej młodzieży, która poznać mogłaby czym jest rzeczywiście wojna, a nie prowokacyjne i zagrażające bezpieczeństwu publicznemu nielegalne manifestacje lewicy, w których tak chętnie młodzi ludzie brali udział.

[Drogi autorze, z gówna bicza nie ukręci, a z młodocianych troglodytów patriotów nie będzie – admin]

Krzysztof Żabierek
https://www.magnapolonia.org

Nie będę płakał nad Pratasiewiczem

Białoruś jako suwerenne państwo w kwestii zatrzymania ekstremisty Romana Pratasiewicza moim zdaniem miała racje. Prezydent Aleksander Łukaszenko nie porwał żadnego samolotu i nie należy powtarzać takiej bzdury za polskojęzycznymi mediami.

Będzie czapa, czy się ugną?

Inną sprawą jest to, że sama akcja śmierdzi, może to być część większego przedstawienia mającego na celu jeszcze większą izolację suwerennej Białorusi i jej niepokornego prezydenta.

Niepokoją mnie jako Polaka nieodpowiedzialne wypowiedzi polityków w Polsce. Szczególnie niebezpieczna jest wczorajsza prowojenna wypowiedź KOR-owca i wiceprezesa Prawa i Sprawiedliwości (PiS) Antoniego Macierewicza:

„Terrorystyczny zamach Łukaszenki, który porwał zarejestrowany w Polsce samolot jest następnym krokiem imperializmu rosyjskiego (ZBiR) i musi się spotkać z adekwatną odpowiedzią Polski oraz naszych sojuszników z NATO i UE”. [Szable w dłoń! – admin]

W prowojennej retoryce wypowiedział się również b. premier Donald Tusk:

„Łukaszenka stał się zagrożeniem nie tylko dla obywateli swojego kraju, ale także dla bezpieczeństwa międzynarodowego. Jego akt państwowego terroryzmu wymaga natychmiastowej i zdecydowanej reakcji wszystkich europejskich rządów i instytucji”.

Premier Mateusz Morawiecki również podgrzewa niepotrzebnie atmosferę:

„Porwanie cywilnego samolotu to bezprecedensowy akt państwowego terroryzmu, który nie może pozostać bezkarny”

Lider Konfederacji (która staje się również bezrozumnie antykomunistyczna i oszołomsko antyrosyjska jak Solidarna Polska) Robert Winnicki orzekł, że „spółka, która była przewoźnikiem, jest zarejestrowana w Polsce, dlatego nie dziwi nas zdecydowana reakcja polskiego rządu, ponieważ jest to akt bandytyzmu w przestrzeni międzynarodowej”.

O dziwacznej koleżance p. Biedronia o nazwisku Shostak i jej wrzaskliwej histerii nie mam nawet ochoty pisać.

Jana Shostak, wrzaskofon. Tak się drze, że mało jej dupy nie widać.

Nie wszyscy zwariowali. Bliska mi jest racjonalna wypowiedź prof. Adama Wielomskiego w tym temacie:

„Czy też odnosicie Państwo wrażenie, że pchamy się w nowy konflikt z Białorusią, który kompletnie nas nie dotyczy? Samolot leciał nad Białorusią, nie był to polski samolot, ani nie zrobiono żadnej krzywdy żadnemu polskiemu obywatelowi. Obalanie rządów prezydenta Aleksandra Łukaszenki to mieszanie się w wewnętrzne sprawy sąsiedniego państwa. A potem będzie płacz, że „Polacy na Białorusi dostają w skórę, bo Andżelika Borys, bo Poczobut”. Białoruś to suwerenne państwo i ma prawo mieć za głowę państwa polityka, którego nie lubią w Waszyngtonie. I to nie jest nasza sprawa!”

Nie płakałem nad losem przyjaciół Adama Michnika panią Borys i panem Poczobutem. Naturalnie więc nie będę płakał nad panem Pratasiewiczem. Bo to nie jest nasza polska sprawa. Bo to nie jest nasza słowiańska sprawa. Bo w tej grze nie chodzi o naszych rodaków.

W dobrze pojętym interesie suwerennej Polski jest Białoruś rządzona przez Łukaszenkę a nie namiestnika Waszyngtonu. Sankcje wypraszane przez polityków w Polsce i wymierzone w Białoruś są sankcjami wymierzonymi również w Polaków tam mieszkających. Autentycznych Polaków, a nie pełniących takie obowiązki, bo ci otrzymają solidne wynagrodzenia. W swojej istocie te sankcje mają również charakter antypolski.

Łukasz Marcin Jastrzębski
https://myslpolska.info/

Życie płciowe krasnoludków z Sierotką Marysią

Ajajajajajajaj! Pan Cezary Kaźmierczak, którego 13-letnia córka przygotowywała się do egzaminu w 21 Liceum Ogólnokształcącym w Warszawie, przypadkiem zerknął na zestaw książek, jakie władze liceum zalecają kandydatkom do rozmowy kwalifikacyjnej.

Wśród zalecanych pozycji były „Opowieści podręcznej” i inne takie, po których pobieżnym przejrzeniu państwo Kaźmierczakowie doszli do wniosku, że są to pozycje o charakterze pornograficznym, albo co najmniej o pornografię się ocierające.

Podnieśli tedy raban, na który oburzeniem zareagował dyrektor Liceum, pan Włodzimierz Taboryski, zapowiadając zawleczenie pana Kaźmierczaka przed oblicze niezawisłego sądu za „naruszenie dobrego imienia szkoły”, która dobiera najwybitniejsze pozycje literatury światowej.

Sęk w tym, że wspólnym mianownikiem najwybitniejszych dział literatury światowej jest spółkowanie, zwane inaczej pierdoleniem. Zaczęło się to już dawno, co odnotował mową wiązaną Tadeusz Różewicz w wierszu „Spadanie”:

„Dawniej, bardzo bardzo dawno, bywało solidne dno, na które mógł stoczyć się człowiek (…) Tymczasem dna już nie było. Mimo woli zrozumiała to pewna panienka z Paryża i napisała wypracowanie o spółkowaniu witaj smutku, o śmierci witaj smutku (…) Panienka ta pani ta panienka ta pani ta zrozumiała, że nie ma Dna nie ma kręgów piekła, nie ma wzniesienia i nie ma upadku, a wszystko rozgrywa się w znajomej i niezbyt wielkiej okolicy między Regio genus anterio regio pubice i regio oralis a to, co było niegdyś przedsionkiem piekła zostało zamienione przez modną literatkę w vestibulum vaginae.”

W ten oto sposób narodziła się tak zwana „literatura kobieca”, której przedmiotem są jak nie spazmy, to orgazmy, jak nie orgazmy, to vaginismus, jak nie vaginismus, to menstruacje, jak nie menstruacje, to „monologi vaginy”.

Kiedyś i ja słyszałem taki monolog, kiedy pewnej znajomej damie jakimści sposobem do pochwy dostało się powietrze, które potem stamtąd dość gwałtownie uszło, przypominając odgłos towarzyszący „parsknięciu z kiszki stolcowej” – jak napisał pewien niezawisły sąd w uzasadnieniu wyroku.

[Fachowo nazywa się to „queefing” – admin]

Takie rzeczy się zdarzają, a nawet jeszcze gorsze, o czym wspominał w jednym ze swoich opowiadań Janusz Głowacki: „O czym pisze ten Maks F? – O wojnie. – O wojnie? Mnie też raz Niemcy postawili pod ścianą; zesrałem się oczywiście, ale żeby to zaraz opisywać?”

Ano, jak nie można opisywać czegoś innego, bo autor, czy autorka nie tylko o tym nie wie, ale nawet nie jest w stanie tego sobie wyobrazić, to opisuje to, co wie, to znaczy – co się mu, czy jej przytrafiło, jak długo trwało tzw. „lansowanie” i w ogóle – jak było – a absolwenci wyższych studiów gotowania na gazie to czytają, cmokają i „zalecają” uczniom swoim w szczerym przekonaniu, że oto obcują ze szczytowaniowym osiągnięciem literatury.

Czasami, nie powiem, udaje się w ten sposób zilustrować nastrój, jak w tej piosence: „Byłem z nią kilka chwil, było tak namiętnie (…) myślę, że nie stało się nic”. Przy pomocy kilku słów udało się autorowi przedstawić narastający niepokój niedawnego spółkownika, czy przypadkiem nie zaraził się od swojej damy syfilisem, albo – co gorsza – HIV-em.

O jakości literatury świadczy właśnie umiejętność przedstawienia oszczędnymi środkami nie tylko dramatycznej sytuacji, ale nawet sytuacji politycznej. Na przykład w książce Józefa Mackiewicza „Droga donikąd” jest króciutki opis zimowego zmierzchu w sosnowym lesie. Czytamy, jak to zachodzące słońce wyzłaca pnie sosen, jak po śniegu przekicał zając – a więc nikt go nie gonił – i nagle: „w dalekich więzieniach zapalono światła. Słońce opuszczało krainę Związku Radzieckiego udając się na kapitalistyczny Zachód”.

Ciekawe, czy pan dyrektor Taboryski słyszał o takim autorze, czy o takiej książce – bo w przeciwnym razie mógłby ją „zalecić”, ale skoro nie zalecił – to chyba nie.

Wracając tedy do syfilisu, to kiedyś, przynajmniej w kołach wojskowych, odnoszono się do takich spraw lekceważąco, o czym świadczy piosenka bardzo popularna za moich czasów: „Chodźmy do Kazi, chodźmy do Kazi, Kazia ma syfa, to nas zarazi…” – i tak dalej – ale teraz chyba jest inaczej, bo nie tylko wszyscy dbają o swoje zdrowie, jakby mieli żyć wiecznie, ale nawet i do tych spraw podchodzą przede wszystkim w kategoriach bezpieczeństwa.

Przewidział to jeszcze w koszmarnych czasach sanacji Karol Irzykowski pisząc, że współżycie z kobietą byłoby fantastyczne, gdyby nie dwa ryzyka: ryzyko zarażenia i ryzyko zapłodnienia. Toteż coraz więcej młodych ludzi oddaje się sodomii i gomorii, bo te zboczenia pozwalają na eliminację przynajmniej jednego ryzyka.

Obawiam się jednak, że pomysłowość przodującej literatury może natrafić na naturalną barierę. Wprawdzie całe sztaby przodujących naukowców odkrywają albo w ostateczności – wymyślają coraz to nowe zboczenia, którym nadają coraz bardziej skomplikowane i wyrafinowane nazwy – ale jeśli nawet przodująca nauka będzie się nadal w tym tempie rozwijała, to ta monotonia i jednostronność musi prowadzić do znużenia. Tak właśnie zareagował kardynał Aleksander Kakowski widząc w „Zachęcie” kolekcję kobiecych aktów: jakie to oklepane – powiedział znudzony.

Ale oto rysuje się droga wyjścia, którą wskazuje nie tylko egzotyczny sojusz Zjednoczonej Prawicy z Lewicą, ale i pomysł Stanisława Lema. Chodzi o kompromis, to znaczy – pogodzenie nowoczesności z literacką klasyką. Stanisław Lem proponował, by tytuły klasycznych dzieł opatrywać słowami: „życie płciowe”. Na przykład – „Życie płciowe ognia z mieczem”, albo „Życie płciowe krasnoludków z Sierotką Marysią”, „Życie płciowe starego człowieka z morzem” – i tak dalej – a przecież można tę tendencję w literaturze rozbudować, przerabiając różne utwory na „literaturę kobiecą”.

Słyszałem niedawno, że awangardowe środowiska przodującej literatury przymierzają się do przerobienia w ten sposób książki „Mein Kampf” wybitnego przywódcy socjalistycznego Adolfa Hitlera, podobnie jak skrajna lewica – fundamentalnego dzieła Karola Marksa – oczywiście pod nowym tytułem: „Życie płciowe kapitału”. Jestem pewien, że dokona się to z pożytkiem dla młodego pokolenia, które w ten sposób będzie poznawało klasykę literatury, o której w przeciwnym razie nie chciałoby nawet słyszeć.

Tak właśnie pan Piszczałło nauczył księcia Karola Radziwiłła „Panie Kochanku” najpierw czytać, a potem pisać, Dawał mu nabite pistolety, z których książę strzelał, najpierw do wybranych przez nauczyciela liter, potem do sylab, w wreszcie – do całych słów i zwrotów – a później pisanie już jakby przyszło samo. Jestem pewien, że ta metoda pedagogiczna może się przyjąć w 21 Liceum Ogólnokształcącym w Warszawie, a pan dyrektor Taboryski będzie mógł przypiąć sobie kolejny listek do wieńca sławy.

Stanisław Michalkiewicz
http://michalkiewicz.pl

środa, 26 maja 2021

Tyrania totalna czyli każdy będzie celem

Chodzi o to, (…), że nie będziesz musiał robić niczego nielegalnego ani kwestionować władzy rządu, aby zostać oznaczonym jako postać podejrzana, jako wróg państwa i zostać zamkniętym jak niebezpieczny przestępca.

W rzeczywistości wszystko, co musisz zrobić, to użyć określonych słów ‘wyzwalających’, surfować po Internecie, komunikować się za pomocą telefonu komórkowego, prowadzić samochód, zatrzymać się w hotelu, kupić materiały w sklepie ze sprzętem, wziąć lekcje latania lub pływania łódką, wydawać się podejrzanym dla sąsiada, kwestionować władze państwowe lub na ogół po prostu mieszkać w Stanach Zjednoczonych.

W menu na dziś danie… inwigilacyjne. Artykuł autorów z The Rutherford Institute, w którym znajdziemy opisy absurdów prawa i praktyki różnych służb w ramach tworzonego państwa policyjnego. Na ile takie rozwiązania są możliwe do przeniesienia na grunt europejski i jak ewentualnie zareagują mieszkańcy UE?

Zapraszam do lektury.

*                        *                         *

„Istnieją obecnie możliwości dla totalnej tyranii w Ameryce”. – James Bamford

To zawsze działa.

Gdy tylko otrzymujemy promyk nadziei, że może, tylko może, może być szansa na wydostanie się z tego totalitarnego szamba, w którym byliśmy pogrążeni, na powrót jesteśmy w to wrzucani.

W tym samym tygodniu, w którym Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych jednogłośnie orzekł, że policja nie może przeprowadzać rewizji w domu bez nakazu w celu przejęcia broni pod pretekstem obowiązków związanych z „dbaniem o społeczność”, administracja Bidena ogłosiła plany utworzenia agencji zapobiegania przestępczości „przed przestępczością”.

Rozmowa o zrobieniu jednego kroku do przodu i dwóch do tyłu.

Precrime, wzięte prosto z królestwa dystopijnych filmów science fiction, takich jak Raport mniejszości, ma na celu zapobieganie przestępstwom, zanim do nich dojdzie, poprzez połączenie szeroko zakrojonego nadzoru, technologii przewidywania zachowań, eksploracji danych, technologii prekognitywnych oraz programów sąsiedzkich i rodzinnych, aby umożliwić policji przechwytywanie potencjalnych przestępców, zanim zdążą wyrządzić jakiekolwiek szkody.

Ten konkretny oddział ds ‘przed przestępczości’ będzie podlegał Departamentowi Bezpieczeństwa Wewnętrznego, agencji znanej z militaryzacji policji i zespołów SWAT, szpiegowania aktywistów, dysydentów i weteranów, gromadzenie amunicji, dystrybucji czytników tablic rejestracyjnych, kontraktów na budowę obozów zatrzymań, śledzenia telefonów komórkowych za pomocą urządzeń Stingray, przeprowadzania ćwiczeń wojskowych i blokad w amerykańskich miastach, używania TSA jako strażnika uprzedzającego. A także z przeprowadzania wirtualnych kontroli osobistych za pomocą skanerów całego ciała, organizowania punktów kontroli wstępnej, kierowania pracowników rządowych do szpiegowania Amerykanów, prowadzenia rozległych sieci szpiegowskich z wykorzystaniem centrów analiz informacji, przeprowadzania rewizji granicznych w sposób pozakonstytucyjny, finansowania kamer monitoringu miasta oraz wykorzystania dronów i innych urządzeń szpiegowskich.

Intencją jest oczywiście, aby rząd był wszystkowidzący, wszystkowiedzący i wszechpotężny w swoich prewencyjnych wysiłkach na rzecz zwalczania wewnętrznego ekstremizmu.

Kłopoty pojawiają się wtedy, gdy rząd staje się nadgorliwy i zbyt ambitny oraz przesadza.

W ten sposób zamieniasz naród obywateli w kapusiów i podejrzanych.

W mgnieniu oka zwykli Amerykanie zostaną oznaczeni jako krajowi ekstremiści za angażowanie się w zgodne z prawem zachowanie, które uruchamia rządowe czujniki przed przestępczości.

Oczywiście jest to skomplikowana konfiguracja: wszyscy będziemy celem.

W takim podejrzanym społeczeństwie ciężar dowodu zostaje odwrócony, tak iż należy przyjąć winę i udowodnić niewinność.

Jest to podejście amerykańskiego państwa policyjnego do dystopijnego terroru zapowiedzianego przez George’a Orwella, Aldousa Huxleya i Phillipa K. Dicka, a wszystko to w jednym opresyjnym pakiecie ‘przed- przestępczości‘ i ‘przed-myślenia przestępczego‘.

Co więcej, technokraci, którzy zarządzają inwigilacją, nie muszą się nawet pocić, monitorując, co mówisz, co czytasz, co piszesz, dokąd idziesz, ile wydajesz, kogo wspierasz i z kim komunikujesz się.

Komputery wykonują teraz żmudną pracę polegającą na przeszukiwaniu mediów społecznościowych, internetu, wiadomości tekstowych i rozmów telefonicznych w celu zgłaszania potencjalnie antyrządowych uwag, z których wszystkie są starannie rejestrowane, dokumentowane i przechowywane w celu wykorzystania przeciwko tobie pewnego dnia w czasie i miejscu odpowiednim dla rządu.

W ten sposób, z pomocą zautomatyzowanych oczu i uszu, rosnącego arsenału zaawansowanego technologicznie oprogramowania, sprzętu i technik, rządowej propagandy wzywającej Amerykanów do przekształcenia się w szpiegów i kapusiów, a także mediów społecznościowych i oprogramowania wykrywającego zachowanie, agenci rządowi snują lepką pajęczynę z ocenami zagrożeń, ostrzeżeniami behawioralnymi, oznaczonymi „słowami” i „podejrzanymi” raportami o aktywności, których celem jest wyłapanie potencjalnych wrogów państwa.

Działa to tak samo w każdym reżimie.

Jak zauważa profesor Robert Gellately w swojej książce ‘Backing Hitler: Consent and Coercion in Nazi Germany‘ o taktyce państwa policyjnego stosowanej w nazistowskich Niemczech: „Było stosunkowo niewiele tajnych policji, a większość z nich właśnie przetwarzała napływające informacje. Znalazłem szokujący fakt. To nie tajna policja prowadziła tę zakrojoną na szeroką skalę inwigilację i ukrywała się na każdym rogu ulicy. To zwykli Niemcy donosili na swoich sąsiadów”.

Chodzi o to, jak sami Niemcy szybko odkryli, że nie będziesz musiał robić niczego nielegalnego ani kwestionować władzy rządu, aby zostać oznaczonym jako postać podejrzana, jako wróg państwa i zostać zamkniętym jak niebezpieczny przestępca.

W rzeczywistości wszystko, co musisz zrobić, to użyć określonych słów ‘wyzwalających’, surfować po Internecie, komunikować się za pomocą telefonu komórkowego, prowadzić samochód, zatrzymać się w hotelu, kupić materiały w sklepie ze sprzętem, wziąć lekcje latania lub pływania łódką, wydawać się podejrzanym dla sąsiada, kwestionować władze państwowe lub na ogół po prostu mieszkać w Stanach Zjednoczonych.

Poniższe działania gwarantują ocenzurowanie, nadzór, ostatecznie umieszczenie na rządowej liście obserwacyjnej, prawdopodobnie zatrzymanie i potencjalnie śmierć.

Używanie nieszkodliwych słów ‘wyzwalających’, takich jak chmura, wieprzowina czy piraci: Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego ma obszerną listę słów kluczowych i fraz, których używa do monitorowania portali społecznościowych i mediów internetowych pod kątem oznak terroryzmu lub innych zagrożeń. Chociaż na pewno wyślesz alarm używając zwrotów takich jak brudna bomba, dżihad i agro terror, ale równie prawdopodobne jest, że zostaniesz oznaczony do inwigilacji, jeśli użyjesz terminów SWAT, lockdown, policja, chmura, zatrucie pokarmowe, wieprzowina, grypa, metro, smart, opóźnienia, odwołane, la familia, piraci, huragan, pożar lasu, burza, powódź, pomoc, lód, śnieg, robak, ostrzeżenie lub media społecznościowe.

Używanie telefonu komórkowego: po prostu używając telefonu komórkowego, stajesz się łatwym celem dla agentów rządowych – blisko współpracujących z korporacjami – którzy mogą podsłuchiwać twoje rozmowy telefoniczne, czytać wiadomości tekstowe i e-maile oraz śledzić twoje ruchy na podstawie danych przesyłanych, odbieranych i przechowywanych w telefonie komórkowym. Wspomnij tylko dowolne z tak zwanych słów „wyzwalających” w rozmowie lub wiadomości tekstowej, a na pewno zostaniesz oznaczony.

Prowadzenie samochodu: jeśli nie masz starej kupy złomu bez gadżetów i dodatków, które są tak atrakcyjne dla dzisiejszych nabywców samochodów (GPS, radio satelitarne, wszystko elektryczne, inteligentne systemy itp.), dzisiejsze prowadzenie samochodu jest jak noszenie urządzenia naprowadzającego: będziesz śledzony od momentu otwarcia drzwi samochodu dzięki rejestratorom czarnej skrzynki i systemom komunikacji pojazd-pojazd, które mogą monitorować prędkość, kierunek, lokalizację, liczbę przejechanych mil, a nawet używanie pasów bezpieczeństwa. Gdy dodasz do tego satelity, urządzenia GPS, czytniki tablic rejestracyjnych i kamery drogowe w czasie rzeczywistym, nie ma miejsca, w którym możesz jechać autostradami i drogami naszego kraju, których nie można by śledzić. Zanim dodasz autonomiczne samochody do futurystycznej mieszanki, wyposażone w komputery, które wiedzą, dokąd chcesz jechać, zanim to zrobisz, prywatność i autonomia będą niewiele więcej, niż odległymi mirażami w twoim lusterku wstecznym.

Branie udziału w wiecu politycznym: uchwalony po 11 września Patriot Act na nowo zdefiniował terroryzm tak szeroko, że wiele nieterrorystycznych działań politycznych, takich jak marsze protestacyjne, demonstracje i obywatelskie nieposłuszeństwo, uznano za potencjalne akty terrorystyczne, co spowodowało, że każdy, kto chciał się zaangażować w chronione przez Pierwszą Poprawkę działania, był klasyfikowany jako podejrzany w państwie policyjnym.

Wyrażanie siebie w mediach społecznościowych: FBI, CIA, NSA i inne agencje rządowe inwestują i polegają na technologiach nadzoru korporacyjnego, które mogą filtrować chronioną konstytucyjnie mowę na platformach społecznościowych, takich jak Facebook, Twitter i Instagram, w celu identyfikacji potencjalnych ekstremistów i przewidywać, którzy z nich mogą w przyszłości uczestniczyć w działaniach antyrządowych.

Odznaczony żołnierz piechoty morskiej, 26-letni Brandon Raub, stał się celem Secret Service z powodu jego postów na Facebooku. Był przesłuchiwany przez agentów rządowych w sprawie jego poglądów na temat korupcji w rządzie, aresztowany bez ostrzeżenia, oznaczony jako chory psychicznie za subskrybowanie tak zwanych ‘spiskowych’ poglądów na temat rządu, przetrzymywany wbrew własnej woli na oddziale psychiatrycznym za „niebezpieczne” opinie i odizolowany od rodziny, przyjaciół i prawników.

Służenie w wojsku: Operacja Vigilant Eagle, dzieło Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wzywa do inwigilacji weteranów wojskowych powracających z Iraku i Afganistanu, określając ich jako ekstremistów i potencjalne krajowe zagrożenie terrorystyczne, ponieważ mogą być „niezadowoleni, rozczarowani lub cierpiący na skutek psychologicznych skutków wojny”. Agencje policyjne używają również Beware, systemu komputerowego „wczesnego ostrzegania”, który informuje ich o skłonnościach potencjalnego podejrzanego do bycia wichrzycielem i przypisuje poszczególnym osobom oznaczoną kolorami ocenę zagrożenia – zieloną, żółtą lub czerwoną – na podstawie różnych czynników, w tym rejestrów karnych, doświadczenia wojskowego, historii medycznej i nadzoru w mediach społecznościowych.

Niezgadzanie się z funkcjonariuszem organów ścigania: rosnąca liczba programów rządowych ma na celu identyfikację, monitorowanie i zamknięcie każdego, kogo uważa się za potencjalnie „niebezpiecznego” lub chorego psychicznie (oczywiście zgodnie ze standardami rządowymi). Na przykład bezdomny mężczyzna w Nowym Jorku, który podobno był notowany za przemoc, ale nie miał oznak choroby psychicznej, został przymusowo zatrzymany na oddziale psychiatrycznym przez tydzień po kłótni z policją w przytułku. Pomimo faktu, że lekarze nie podali żadnego medycznego powodu by go zatrzymać, mężczyzna został zamknięty zgodnie z wartym 22 miliony dolarów programem, który monitoruje osoby psychicznie chore i uznane za „potencjalnie” agresywne. Według Associated Press: „Sędzia ostatecznie nakazał jego uwolnienie, orzekając, że zatrzymanie mężczyzny naruszyło jego prawa obywatelskie, a biurokraci wtrącali się w jego leczenie”.

Wezwanie chorego do pracy: w Wirginii tak zwana policyjna „kontrola społeczna” zainicjowana przez pracodawcę 58-letniego mężczyzny po tym, jak zgłosił chorobę, spowodowała dwugodzinny nalot w stylu grupy SWAT na ciężarówkę mężczyzny i 72-godzinne przetrzymanie w psychiatryku. Podczas starcia ciężko uzbrojony zespół taktyczny policji stanął przed Benjaminem Burrussem, gdy opuszczał okoliczny motel, otoczył jego ciężarówkę, położył ‘kolczatkę’ za tylnymi oponami, odpalił granat błyskowy, rozbił boczną szybę, aby go wyciągnąć z ciężarówki, zakuć w kajdanki i przeszukać. Następnie przetransportowano podejrzanego do lokalnego szpitala w celu wykonania badań psychiatrycznych i zatrzymania na oddziale. Wszystko to zostało zrobione pomimo faktu, że, jak policja później przyznała, ​​nie było podstawy prawnej ani domniemanej przyczyny do zatrzymania Burrussa, biorąc pod uwagę, że nie groził nikomu i nie był chory psychicznie.

Kuśtykanie lub jąkanie się: w wyniku ogólnokrajowego dążenia do certyfikacji szerokiego spektrum urzędników państwowych w zakresie szkolenia z pierwszej pomocy dotyczącej zdrowia psychicznego (12-godzinny kurs składający się z prezentacji PowerPoint, filmów wideo, dyskusji, odgrywania ról i innych interaktywnych działań), więcej Amerykanów będzie narażonych na ryzyko zgłaszania problemów ze zdrowiem psychicznym przez personel niemedyczny. Pamiętaj, że kiedy znajdziesz się na takiej rządowej liście obserwacyjnej – niezależnie od tego, czy jest to lista obserwacyjna terrorystów, lista obserwacyjna dotycząca zdrowia psychicznego, czy lista obserwacyjna dysydentów – nie ma jasnego sposobu, aby zostać z niej usuniętym, niezależnie od tego, czy powinieneś na niej być czy nie. Na przykład pewien 37-letni niepełnosprawny mężczyzna został aresztowany, zdiagnozowany przez policję i nielicencjonowanego kontrolera [screener] zdrowia psychicznego, jako mający „problemy ze zdrowiem psychicznym”, najwyraźniej z powodu jego niewyraźnej mowy i niestabilnego chodu. Następnie został zatrzymany na pięć dni w placówce zdrowia psychicznego wbrew jego woli i bez dostępu do rodziny i przyjaciół. Późniejsze przesłuchanie wykazało, że Gordon Goines, który cierpi na schorzenie neurologiczne podobne do stwardnienia rozsianego, nie ma choroby psychicznej i nie powinien być trzymany w zamknięciu.

Wyglądanie na zdezorientowanego lub zdenerwowanego, wiercenie się, gwizdanie lub wydzielanie nieprzyjemnej woni: zgodnie z 92-punktową tajną listą zachowań Administracji Bezpieczeństwa Transportu do wykrywania terrorystów, są to jedne z niektórych wymownych oznak podejrzanego zachowania: wiercenie się, gwizdanie, nieprzyjemny zapach ciała, ziewanie, odchrząkiwanie, blada twarz od niedawnego golenia, zakrywanie ust dłonią podczas mówienia i szybkie mruganie oczami. Możesz również zostać odciągnięty na przesłuchanie, jeśli „masz «nietypowe przedmioty», takie jak almanachy i «liczne karty telefoniczne prepaid lub telefony komórkowe»”. Jeden z krytyków trafnie określił program jako „licencję na nękanie”.

Pokazywanie się publicznie, machając zabawkowym pistoletem lub czymś, co zdalnie przypomina pistolet, na przykład dyszą wodną, ​​pilotem tv lub laską do chodzenia: Nie jest już niczym niezwykłym, gdy słyszy się o incydentach, w których policja najpierw strzela do nieuzbrojonych osób, a później zadaje pytania. John Crawford został postrzelony przez policję w sklepie Wal-Mart w Ohio za trzymanie wiatrówki sprzedawanej w sklepie, którą być może zamierzał kupić. Trzynastoletni Andy Lopez Cruz został postrzelony 7 razy w ciągu 10 sekund przez policjanta z Kalifornii, który pomylił pistolet zabawkowy chłopca z karabinem szturmowym. 17-letni Christopher Roupe został postrzelony i zabity po otwarciu drzwi policjantowi. Oficer, biorąc pilota od gry Wii w dłoni Roupe za pistolet, strzelił mu w klatkę piersiową. Inny policjant kilkakrotnie postrzelił 70-letniego Bobby’ego Canipe podczas postoju. Policjant zobaczył, jak mężczyzna sięga po laskę i myśląc, że jest to karabin, otworzył ogień.

Wpatrywanie się w funkcjonariusza policji: policja w hrabstwie Miami-Dade powaliła na ziemię 14-letniego Tremaine’a McMillian, obezwładniła i zakuła w kajdanki po tym, jak rzekomo rzucał im „dehumanizujące spojrzenia” i odszedł od nich, co policjanci uznali za nie do zaakceptowania.

Wyglądanie na zwolennika broni, wolności lub przeciwnika rządu: możesz być krajowym terrorystą w oczach FBI (i jej sieci kapusiów), jeśli: wyrażasz wolnościowe filozofie (oświadczenia, nalepki na zderzaki), przedstawiasz poglądy zorientowane na Drugą Poprawkę (członkostwo w NRA lub klubie strzeleckim), czytasz literaturę survivalową, w tym fikcyjne książki apokaliptyczne, wykazujesz oznaki samowystarczalności (gromadzenie żywności, amunicji, narzędzi ręcznych, środków medycznych), boisz się załamania gospodarczego, kupujesz złoto i przedmioty do wymiany barterowej, zgadzasz się z poglądami religijnymi dotyczącymi Księgi Objawienia, wyrażasz obawy przed Wielkim Bratem lub wielkim rządem, objaśniasz prawa konstytucyjne i wolności obywatelskie lub wierzysz w spisek Nowego Porządku Świata. To wszystko jest częścią szerszego trendu w amerykańskich rządach, w którym sprzeciw jest karany i patologizowany, a dysydenci są cenzurowani, uciszani lub uznawani za niezdolnych do współżycia społecznego.

Uczęszczanie do szkoły publicznej: mikrokosmos państwa policyjnego, amerykańskie szkoły publiczne obejmują prawie każdy aspekt zmilitaryzowanego, nietolerancyjnego, bezsensownego, nadmiernie kryminalizowanego, legalistycznego, przeszytego inwigilacją, totalitarnego krajobrazu, który nęka nas wyrzutków. Od momentu, gdy dziecko wejdzie do jednej z 98000 szkół publicznych w kraju do momentu ukończenia studiów, będzie narażone na stałe karmienie drakońską polityką zerowej tolerancji, która kryminalizuje dziecięce zachowania, łamiąc przepisy dotyczące przeciwdziałaniu przemocy, które kryminalizują mowę.

Urzędnicy ds. zasobów szkolnych (policja), której zadaniem jest dyscyplinowanie i / lub aresztowanie tak zwanych „nieuporządkowanych” uczniów, standaryzowane testy, które kładą nacisk na skalkulowane odpowiedzi zamiast krytycznego myślenia, poprawne politycznie nastawienie, które uczy młodych ludzi cenzurowania siebie i osób wokół nich oraz rozbudowane systemy biometryczne i nadzoru, które wraz z całą resztą aklimatyzują młodych ludzi do świata, w którym nie mają wolności myśli, słowa ani ruchu. Dodatkowo, w ramach tak zwanej trwającej rządowej wojny z terroryzmem, FBI – de facto tajna policja narodowa – rekrutuje uczniów i nauczycieli do wzajemnego szpiegowania i zgłaszania każdego, kto wydaje się być „antyrządowy” lub wygląda na „ekstremistę” w ramach ich kampanii „Nie bądź marionetką”.

Mówienie rządzącym prawdy: na długo przed ukaraniem Chelsea Manning i Edwarda Snowdena za ujawnienie informacji o zbrodniach wojennych rządu i nadużywaniu przez Agencję Bezpieczeństwa Narodowego jej uprawnień śledczych, to działacze tacy jak Martin Luther King Jr. i John Lennon byli wyróżnieni za śmiałość mówienia prawdy przed władzą. Ci mężczyźni i im podobni mieli monitorowane rozmowy telefoniczne i zbierano dane na temat ich działalności i powiązań. Przynajmniej na chwilę stali się wrogiem numer jeden w oczach rządu USA.

Jednak, jak wskazałem w mojej książce Battlefield America: The War on the American People, nie musisz nawet być dysydentem, aby trafić na celownik rządu w celu inwigilacji, cenzury czy zatrzymania.

Jedyne, czego naprawdę potrzebujesz, to być obywatelem amerykańskiego państwa policyjnego.

Total Tyranny: We’ll All Be Targeted Under the Government’s New Precrime Program, John W. Whitehead & Nisha Whitehead, May 19, 2021

https://www.ekspedyt.org

Chemiczna kastracja pedofilów zatwierdzona w Kazachstanie

W Kazachstanie osoby, które zostaną skazane za wykorzystywanie seksualne osób nieletnich, czeka kastracja. W kraju tym nie ma żadnej tolerancji dla pedofilów i dlatego też rząd ujawnił ich nazwiska, zdjęcia, a także adresy. Kastracja pedofilów będzie przeprowadzana przez pielęgniarki, a jedną z nich jest babcia Zoja.

Na czym polega chemiczna kastracja?
Wyróżnia się kastrację chemiczną oraz chirurgiczną.

Kastracja chirurgiczna jest przeprowadzana przeważnie ze wskazań medycznych.

Z kolei kastracja chemiczna polega na podawaniu leków albo zastrzyków, które mają na celu obniżenie produkcji testosteronu w jądrach oraz nadnerczach poprzez stosowanie kuracji hormonalnej. Dzięki temu dochodzi do zmniejszenia poziomu testosteronu we krwi oraz do osłabienia popędu płciowego.

Jest to zabieg odwracalny, którego efekty mijają po odstawieniu leków.

Natomiast inaczej jest z kastracją chirurgiczną, która jest nieodwracalna, a polega na operacyjnym usunięciu jąder.

Zabiegowi kastracji może zostać poddana osoba, u której popęd płciowy zostanie uznany za nieprawidłowy i która z powodu swojej osobowości, a także dotychczasowego postępowania będzie dawała powody, aby podejrzewać, że może popełnić przestępstwo, takie jak: gwałt, seksualne wykorzystanie dzieci, zabójstwo albo spowodowanie ciężkich obrażeń ciała.

Babcia Zoja będzie kastrować pedofilów

Kastracja pedofilów w Kazachstanie ma mieć formę chemiczną; chociaż więźniowie nie wyrazili zgody na taki zabieg, to i tak będzie on wykonywany przymusowo oraz w majestacie prawa.

Natomiast zdjęcia, dane osobowe, a także adresy pedofilów będą upublicznione. [Tak! – admin]

Kastracja będzie wykonywana przez pielęgniarki, takie jak Zoja Manajenko. Kobieta ta jest babcią i ma już 69 lat, ale i tak cały czas pracuje zawodowo. Jest ona zatrudniona w jednym z więzień, w którym będą odbywały się chemiczne kastracje pedofilów.

Niektórzy więźniowie otrzymali już zastrzyki, a jeden z nich wyznał, że bardzo bolało i ledwo można było chodzić.

Kastracja chemiczna

W 2021 roku w Kazachstanie taką kastrację ma przejść łącznie 95 więźniów i w tej grupie znalazła się liczba 25 skazanych za wykorzystanie seksualne nieletnich.

Ministerstwo Zdrowia obliczyło, że koszty takiej kastracji na jedną osobę będą wynosiły 104 938 tenge na osobę, czyli około 960 zł.

Mniejsza liczba przestępstw seksualnych

Aleksiej Milyuk, który jest urzędnikiem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Kazachstanu, zwrócił uwagę, że od czasu, gdy w życie weszła ustawa (czyli od 2018 roku) dotycząca przymusowej kastracji pedofilów, zmniejszyła się liczba przestępstw odnośnie osób nieletnich o 15,4%.

Doszło do zaostrzenia ustawy, co miało na celu zapobieganie przestępstwom przeciwko integralności seksualnej dzieci.

Do tego nie pozwolono na wcześniejsze zwolnienia warunkowe dla pedofilów, a także doszło do zwiększenia kary pozbawienia wolności za gwałt oraz przemoc seksualną wobec dzieci z 12 lat pozbawienia wolności do dożywocia.

https://www.odkrywamyzakryte.com

Fico potępia decyzję Bidena

Decyzja prezydenta USA Joe Bidena o zezwoleniu Kijowowi na użycie amerykańskich pocisków głębokiego uderzenia na terytorium Rosji ma jasny c...