poniedziałek, 28 lutego 2022

Skąd wzięli się kowidowi psychopaci?



Psychopaci w polskim społeczeństwie istnieli od zawsze. Pseudo-pandemia dała im po prostu okazję do ukazania się w świetle dziennym. – admin

Wraz z ogłoszeniem pandemii koronawirusa, ujrzeliśmy zalew psychopatów, którzy, znajdując się na stanowiskach rządowych, „niezależnych ekspertów”, w policji czy sanepidzie zaczęli terroryzować społeczeństwa. Skąd się wzięli i dlaczego pozwoliliśmy im na to, by nas terroryzowali, odbierali wolność i własność?

Słownik języka polskiego PWN podaje, że psychopata to ktoś, kto zachowuje się niezgodnie z przyjętymi normami i budzi lęk w otoczeniu. Psycholodzy dodają, że to ktoś o zaburzonym sposobie myślenia i odczuwania. Jest on niezdolny do empatii, nie odczuwa poczucia winy i ma skłonność do wykorzystywania innych.

Premierzy, ministrowie zdrowia, ich rzecznicy, „eksperci” ds. zdrowia, lekarze przez ostatnie dwa lata wywoływali wielki lęk w otoczeniu, który często nie miał żadnego uzasadnienia. Dość powiedzieć, że oni wszyscy mówili o tysiącach ludzi, którzy rzekomo w niedalekiej przyszłości mieli masowo umierać na ulicach. Nic z tego nie miało miejsca. Ich opinie nie wynikały z rzetelnej i rozumnej oceny rzeczywistości, ale były wynikiem zaburzonego sposobu myślenia i odczuwania. Podobnie jak decyzje, które się na nich opierały o lockdownach, zamknięciu lasów, uniemożliwieniu prowadzenia działalności gospodarczej, zamknięciu ludzi w domach.

Te opinie i działania zupełnie nie brały pod uwagę uczuć obywateli, ich stanu psychicznego i zdrowia. Poskutkowało to wysypem chorób psychicznych, w tym u najmłodszych, jak również tysiącami nadmiarowych zgonów, które wynikały z przełożenia służby zdrowia na tor walki z kowidem. Tylko nieliczni byli w stanie przeprosić za swoje działania, kiedy przeważająca większość jest z siebie wciąż zadowolona.

Oczywiście, ci ludzie mieli często swój cel. Byli na pasku koncernów farmaceutycznych, chcieli więcej władzy, kontroli, pieniędzy. Robili wiele, aby tylko wypchnąć jak najwięcej szczepionek. Psychopaci to też jednak ludzie wykorzystujący innych do swoich celów.

Biorąc to wszystko pod uwagę, trudno nie zauważyć, że wymienieni wyżej ludzie to właśnie psychopaci. Część z nich od dawna była np. w polityce.

Niektórzy wydawali się nie ujawniać prawdziwego charakteru. Przykładem jest Justin Trudeau, premier Kanady. Ten skrajny lewak przedstawiał się jako człowiek otwarty i liberalny. To on natomiast stał za jednymi z najbardziej restrykcyjnych i absurdalnych obostrzeń na świecie, które wywołały masowe protesty w postaci Konwoju Wolności. To on wyzywał protestujących od „faszystów” i „rasistów”, milion ludzi nazwał „małą, ekstremistyczną grupą”, których „poglądów nie może zaakceptować”. To on w końcu postanowił wprowadzić stan wyjątkowy i siłowo poradzić sobie z pokojowymi demonstracjami. Jego nienawiść do społeczeństwa, manipulacja opinią publiczną, brak empatii i agresja są wręcz przytłaczające.

Inni z kolei dzięki pandemii zostali awansowani właśnie dzięki swoim psychopatycznym cechom. Pamiętamy dymisję szefa sanepidu, który był za miękki czy wybór Adama Niedzielskiego na ministra zdrowia, który od początku wiedział, do czego jest powołany. Oczywiście, jego poprzednik Łukasz Szumowski też był niezłym psychopatą, ale za bardzo się skompromitował przez lewe interesy robione na maseczkach i respiratorach, aby dalej trwać na swoim stanowisku.

Podobnie „eksperci” medyczni, jak profesorowie Horban czy Simon wypłynęli dzięki swoim skrajnym wypowiedziom i byli promowani w mediach. Urzędnicy sanepidu i policjanci albo ujawniali swoje psychopatyczne cechy, albo realizowali wolę psychopatycznych przełożonych.

Wielu psychopatów ujawniło się wśród lekarzy, którzy pozwalali na śmierć wielu ludziom, byle procedurom stało się zadość. Psychopatyczne oblicze ukazali nawet zwykli obywatele, którzy z niesamowitą wrogością zaczęli odnosić się np. do ludzi bez maseczek. Ze smutkiem obserwowałem, jak moja sąsiadka, której od dwóch lat nie widziałem bez maseczki, kazała swojej nastoletniej córce nakładać maseczkę, gdy po nocy wychodziła z psem na pustą ulicę…

Wiele wskazuje na to, że pandemia po prostu odsłoniła prawdziwe oblicze wielu ludzi, którzy do tej pory ukrywali je pod płaszczykiem kultury i tolerancji. Stało się tak jednak, bo dostali przyzwolenie na to, by ujawnić swoją nienawiść do innych ludzi i chęć zaszkodzenia im, oczywiście pod pretekstem przyjścia im z pomocą.

Niestety, na to nie pozwoliła tylko władza, która zachęcała wręcz do składania donosów i dzieliła ludzi, ale samo społeczeństwo. Tymczasem psycholodzy słusznie mówią, że psychopatów trzeba izolować i nie pozwolić im na ich manipulacje. A już na pewno nie wolno dawać im władzy nad innymi ludźmi.

Zachęcamy do nabycia książki autora pt. „Szczepionka na koronawirusa – zagrożenie dla ludzkości?” – https://capitalbook.com.pl/pl/p/Szczepionka-na-koronawirusa-zagrozenie-dla-ludzkosci-Chris-Klinsky/4447.

https://prawy.pl

Pojedynek – arystokratyczna droga honoru?



Sąd Boży

Rytuał pojedynku, podobnie jak pasowanie na rycerza, był elementem etosu wojownika. Przywracał metafizyczny ład, naruszony przez występek lub zbrodnie i stanowił zadośćuczynienie dla osoby skrzywdzonej bądź całego rodu.

Potwierdzają to słowa Starego Testamentu: „I prawie wszystko oczyszcza się krwią według prawa, a bez rozlewu krwi nie ma odpuszczenia” (Hebr 9; 22). W taki sam sposób dawni Słowianie rozumieli pojęcie „zemsty”.

We wczesnym średniowieczu stan rycerski przejął dawne pogańskie prawo zwyczajowe, nakazujące rozstrzygać spory przy użyciu miecza. Duński król Fronthon III głosił: „każdy spór powinien rozstrzygać się mieczem, bo szlachetniej jest dla mężów bronią, jak słowami rozprawiać się”.


Manifesto Disfida di Barletta

Średniowieczny światopogląd pełen był odniesień religijnych i metafizycznych. Pojedynek był wtedy uznawany za Sąd Boży (łac. ordalium). Według dostępnych źródeł historycznych pierwsze ordalium miało miejsce w 501 r. według zasad określonych przez króla Burgundów, Gunebalda. We wczesnośredniowiecznym Państwie Franków zwycięstwo w ordalium było uważane za dowód sądowy. Wierzono, że o wyniku walki decyduje Bóg i nigdy nie pozwoli On, by dobro przegrało.

Pojedynek przestał być uznawany za Sąd Boży wraz z końcem średniowiecza, jednak w zsekularyzowanej formie przetrwał jako sposób rozwiązywania spraw honorowych aż do połowy XXw. W XIX i XX w. pojedynek był definiowany jako „sposób załatwiania zatargów honorowych za pomocą walki dwóch przeciwników na broń sieczną lub pistolety w obecności sekundantów”.

Rycerski honor

Społeczeństwo w średniowieczu miało strukturę stanową. Obowiązywał podział na oratores, bellatores i laboratores (duchowieństwo, rycerzy i lud pracujący). Każdy stan posiadał inne prawa i obowiązki. Rolą duchowieństwa było sprawowanie Najświętszej Ofiary, kontakt z Bogiem i zapewnianie Jego łask dla całej społeczności. Zadaniem rycerstwa była obrona Ładu i Porządku w państwie. Natomiast mieszczaństwo miało zajmować się pracą zarobkową i troską o dobrobyt materialny społeczeństwa.

Dla mieszczan i chłopów stanem naturalnym był pokój, ale dla rycerzy wojna stanowiła stan naturalny i pożądany. Cnotą, którą poważali oni najbardziej, był honor. W 1020 r. biskup św. Fulbert z Chartes (ok.960-1028) wyróżnił następujące obowiązki rycerza wobec seniora:

  • Niedopuszczenie do krzywdy na ciele pana
  • Szkody w jego posiadłości
  • Uszczerbku na jego honorze
  • Straty w jego stanie posiadania
  • Ograniczenia jego wolności i swobody

Całe życie wojownika podporządkowane było służbie królowi lub seniorowi, wybrance serca i całemu społeczeństwu. Honor był jedynym, co posiadał on na własność. Dlatego był zdolny do najwyższych poświęceń w jego obronie. Średniowieczna maksyma rycerska głosiła: „Moja dusza Bogu, me życie królowi, serce mej damie, a mój honor dla mnie”.

Szwajcarki historyk sztuki Jacob Burckhardt (1818-1897) określa rycerski honor jako „zagadkową mieszaninę sumienia i egoizmu”. Nie bez powodu mottem II krucjaty było: „Salus et gloria!” (Zbawienie i chwała”).

Specyfika turnieju rycerskiego

Szczególnym rodzajem pojedynku był turniej rycerski. Największą popularnością turnieje cieszyły się na początku XII w. Stanowiły nie tylko zaprawę bojową dla rycerstwa, lecz były także przeżyciami mistycznymi.

Początkowo turnieje polegały na starciu dwóch chorągwi rycerskich w umówionym miejscu, zwanym „dobrym polem”. Nie było jeszcze ścisłego podziału na jazdę i piechotę. W walce jednocześnie brali udział rycerze piesi i konni.

Cały turniej poprzedzał skomplikowany rytuał. Na długo przed turniejem herold ogłaszał imiona rycerzy. Jeżeli ktoś podał dowody na niehonorowe zachowanie jakiegoś rycerza, był on wykluczany z turnieju. Dzień przed turniejem w miejscowym kościele odbywały się modły i poświęcenie broni. Wiele zwyczajów turniejowych takich, jak wręczanie leszczynowej gałązki, wywodziło się jeszcze z epoki pogańskiej. Oddawano też honory przeciwnikom, królowi, damom i seniorom. W czasie walki herold objaśniał jej przebieg i przybliżał zgromadzonym sylwetki najlepszych wojowników. W trakcie takich turniejów wielu rycerzy ginęło bohaterską śmiercią.

Dopiero pod koniec XIII w., gdy Kościół zaczął wypowiadać się przeciwko turniejom i odmawiać zabitym w ich trakcie rycerzom pogrzebu kościelnego, zaczęto używać tępej broni kurtuazyjnej.

W XIV w. wprowadzono nową formę turnieju, w której jednocześnie walczyło ze sobą tylko dwóch rycerzy. Prawdopodobnie taka forma walki była stosowana już dużo wcześniej. Polski kronikarz Jan Długosz (1415-1480) opisuje, że w 1155r. podczas jednej z krucjat książę śląski Bolesław I Wysoki (1127-1201) stanął w obronie honoru cesarza Fryderyka I Barbarossy (ok.1122-1190) i przy pierwszym podjeździe pokonał znamienitego rycerza z Mediolanu.

Bitwy w XIV w. stanowiły serię pojedynków poszczególnych par rycerskich. Taki charakter miała przykładowo wygrana przez polskie rycerstwo bitwa z Krzyżakami pod Koronowem w 1410 r. W jej trakcie pojedynki toczyły się w przyjaznej atmosferze przy suto zastawionych stołach i zachowaniu wszelkich rycerskich zwyczajów. Tę konkretną bitwę udało się rozstrzygnąć w cywilizowany sposób pewnie dlatego, że po stronie polskiej nie uczestniczyli w niej pogańscy Litwini.

W Polsce największą sławę na turniejach zdobyli rycerz Zawisza Czarny z Grabowa (ok.1370-1428), który w 1415 r. jednym pchnięciem kopii pokonał późniejszego króla Jana II Aragońskiego (1398-1479), kasztelan wojnicki Dobiesław z Oleśnicy (1360-1440) i młody król Władysław IV Jagiellończyk (1427-1492).

W XVI w. nastąpiły daleko idące zmiany w sztuce wojennej, które zrewolucjonizowały i „zdemokratyzowały” pole walki. Wojna przestała już być wyłącznie zajęciem stanu rycerskiego i stała się bardziej masowa. Piechota okazała się bardziej skuteczna niż jazda. Duże znaczenie odegrało też rozpowszechnienie się broni palnej. Bitwy przestały być rozstrzygane przez serie rycerskich pojedynków. Zamiast tego wprowadzono zmasowany atak w szyku zwartym. Rytm marszu wybijały werble. Pomimo to, do końca XVII w. każdą bitwę rozpoczynały tradycyjne tzw. harce czyli konne pojedynki najlepszych rycerzy. Kościół przeciwko pojedynkom

Kościół Katolicki od początku wyrażał swój negatywny stosunek do pojedynków i turniejów rycerskich. Piętnowano je jako przejęte z epoki pogańskiej. Pod koniec XIV w. anonimowy mnich z Saint-Denis pisał, że obecność dam na turniejach sprawia, że wielu rycerzy dopuszcza się wiarołomstwa małżeńskiego. Nie było to jednak głównym powodem kościelnego sprzeciwu wobec pojedynków. Sprzeciw ten był uzasadniany przede wszystkim V przykazaniem. Pojedynki i turnieje były uznawane za niepotrzebne przelewanie krwi bliźniego i lekkomyślne narażanie własnego życia.

W 855 r. papież św. Leon IV (790-855) określił pojedynki jako „zuchwałe kuszenie Boga”. Zostały one potępione także na Soborze Laterańskim II w 1130 r., Soborze w Reims w 1149 r. i Soborze Laterańskim III w 1179 r.

Sobór Trydencki (1545-1563) głosił, że pojedynek to „bezecny i zgubny dla dusz ludzkich zwyczaj”, który „powinien być w całym świecie chrześcijańskim wykorzeniony”. Papież bł. Pius IX (1792-1878) pisał w konstytucji „Apostolicae Sedis” z 1869r.: „Wyklinamy wszystkich tych, co się pojedynkują albo po prostu na pojedynek wyzywają lub takowy przyjmują i wszystkich tych, co w jaki bądź sposób współdziałają lub pomocą służą albo pobłażliwość okazują, nie mniej tych, co rozmyślnymi są świadkami, co nań przyzwalają lub mu wedle sił nie zapobiegają, bez względu na to jaką godność piastują, choćby ta była królewska lub cesarska”.

Jeżeli katolik zostanie wyzwany na pojedynek, powinien odmówić i jednocześnie zaznaczyć, że powodem takiej decyzji nie jest tchórzostwo, lecz posłuszeństwo Kościołowi.

Również poszczególni władcy kierując się doktryną Kościoła zakazywali w swoich państwach pojedynków. Cesarz Karol Wielki (742/747-814) próbował ograniczyć zwyczaj ordaliów. W 1156 r. cesarz niemiecki Fryderyk I Barbarossa na mocy specjalnych przywilejów zwolnił rycerzy z obowiązku uczestnictwa w pojedynkach. W 1566 r. król Francji, Karol IX Walezjusz (1550-1574), wydał edykt uznający pojedynek za „zbrodnię obrazy majestatu”, zagrożoną karą śmierci. Ludwik XIII (1601-1643) w 1627 r. skazał na śmierć dwóch szlachciców za „morderstwo popełnione w pojedynku”.

Sprzeciw Kościoła wobec pojedynków na pewno nie wynika z założeń humanitarno-pacyfistycznych. Wręcz przeciwnie, Kościół zawsze głosił apologię „wojny sprawiedliwej”. Humanitaryzm i pacyfizm to ideologie bezbożne, które zawsze były przez Kościół potępiane.

Kościół sprzeciwiał się pojedynkom głównie dlatego, że dochodziło do nich zbyt często i z błahych powodów. Potępienie dotyczy jedynie pojedynku regulującego prywatne krzywdy i konflikty. Dopuszczalny jest natomiast pojedynek w sprawach wagi państwowej. Wtedy staje się on wręcz obowiązkiem. Takim szlachetnym pojedynkiem, od którego zależały losy całej wspólnoty, była biblijna walka Dawida z Goliatem i pojedynek Achillesa z Hektorem w „Iliadzie” Homera.

Pojedynek w kulturze sarmackiej

Pojedynki były powszechnym zwyczajem także w sarmackiej kulturze Polski. Według pamiętników Albrychta Radziwiłła (1593-1656), Jana Chryzostoma Paska (ok.1636-1701) i Jędrzeja Kitowicza (1728-1804) podczas szlacheckich biesiad, pijatyk i sejmików często chwytano za szablę.

Pojedynki były w Polsce traktowane jako metoda rozwiązywania sporów politycznych. Podczas obrad szlacheckiego parlamentu często dochodziło do grupowych bójek. Przykładem może być pojedynek Kazimierza Rzewuskiego (1750-1820) z księciem Hieronimem Sanguszką (1743-1812) w 1791 r. Sejm próbował wtedy uchwalić deklarację zakazującą szlachcie protestów przeciwko Konstytucji 3 Maja. Gorąca debata przemieniła się w wielką bitwę. Posłowie walczyli ze sobą na szable, kije i pięści. Pisarz polny koronny Kazimierz Rzewuski wyzwał wojewodę wołyńskiego księcia Hieronima Sanguszkę na pojedynek. W trakcie walki Rzewuski lekko zranił Sanguszkę w rękę i sam otrzymał szramę na twarzy.

Skomplikowany rytuał pojedynkowy nie był w Polsce szeroko znany. Wśród szlachty dochodziło do pojedynków zazwyczaj spontanicznie, pod wpływem gniewu. Dopiero fascynacja modą zachodnią w czasach Stanisława Augusta Poniatowskiego (1732-1798) spowodowała, że w kwestii pojedynków przyjęto rozwiązania, które od dawna funkcjonowały w Europie Zachodniej – jak umawianie walki dużo wcześniej, postępowanie pojednawcze i obecność sekundantów. Pod koniec XVIII w. popularne stały się w Polsce także pojedynki na pistolety, które wcześniej były uważane przez szlachtę za niehonorowe.

Humanitarne oświecenie

O ile wspomniani wcześniej władcy średniowiecza i okresu nowożytnego zakazując pojedynków motywowali się żarliwą wiarą katolicką, to cel podobnych zakazów w oświeceniu był inny. Przykładowo w Rosji zeuropeizowany i „oświecony” car Piotr I Wielki (1672-1725) podporządkował sobie Cerkiew i prześladował najbardziej nieprzejednane środowiska prawosławne. Ten niechętny religii monarcha wydał w 1710 r. ukaz zakazujący pojedynków w całej Rosji.

Dla biurokratycznych państw oświeceniowych pojedynki oznaczały przede wszystkim duże koszty. Pojedynkowali się głównie oficerowie, których życie było szczególnie cenne.

Monarchowie oświecenia, tacy jak Piotr I, nie byli już, tak jak w średniowieczu, właścicielami swoich państw, lecz raczej zarządcami biurokratycznego aparatu państwowego. Monarcha musiał utrzymywać dwór, armię i cały aparat urzędniczy. Kształcenie korpusu oficerskiego w nowopowstałych akademiach wojskowych było kosztowne. Dodatkowo monarcha musiał wypłacać rentę rodzinie każdego poległego na wojnie oficera. Dlatego w interesie władców było to, żeby oficerowie ginęli przede wszystkim w boju, zamiast lekkomyślnie tracić życie na „ubitej ziemi”.

Jednocześnie w oświeceniu zaczyna narastać sprzeciw wobec pojedynków, motywowany względami humanitarno-pacyfistycznymi. Takie stanowisko było widoczne już wcześniej. Z tych pozycji pojedynki i turnieje krytykował XIV- wieczny poeta Francesco Petrarka (1304-1374). Główny teolog braci polskich Faust Socyn (1539-1604) w swoim „Katechizmie Rakowskim” potępiał zarówno pojedynki, jak i wszelką wojnę. Głoszono, że „Pan Jezus zakazał wszelkiej pomsty, nie tylko prywatnej, ale też przez urząd”. Z tych powodów pojedynki zostały surowo zakazane w państwach protestanckich. Oświeceniowi intelektualiści odrzucali pojedynek jako barbarzyński zwyczaj wywodzący się z mroków średniowiecza. Wraz z nim odrzucali samo pojęcie honoru jako część znienawidzonej kultury arystokratycznej. Znany francuski komediopisarz i zaciekły wróg monarchii Philippe-Antoine Grouvelle (1758-1806), który w 1793r. odczytał wyrok na króla Ludwika XVI (1754-1793) twierdził, że honor jest „arystokratycznym przesądem”, który „powinien być wymazany ze słownika”.

Oświecenie w dużej mierze zdemokratyzowało kulturę pojedynków. Prawo do satysfakcji otrzymali też mieszczanie i arystokraci, których homoseksualne skłonności były powszechnie znane. Wcześniej takie skłonności dyskwalifikowały szlachcica jako człowieka honoru. Co więcej, zaczęły zdarzać się nawet pojedynki pomiędzy kobietami.

Zmierzch epoki honoru

Pierwsze pisane reguły pojedynków pojawiły się w drugiej połowie XVIII w. W 1777 r. angielska szlachta z kilku hrabstw w Irlandii przyjęła 25 zasad pojedynkowych. W 1836 r. w Londynie ukazał się kodeks Travellera. W tym samym czasie w Paryżu hrabia Chateauvillard stworzył pierwszy francuski kodeks honorowy. W Polsce w 1881 r. ukazała się broszura Józefa Naimskiego pt.”O pojedynkach”, określająca zasady postępowania w sprawach honorowych.

Prawdziwym przełomem było jednak opublikowanie „Polskiego Kodeksu Honorowego” autorstwa Władysława Boziewicza (1886-1946) w 1919 r. To właśnie on stał się najsłynniejszym dziełem, traktującym o pojedynkach w Polsce. Kodeks Boziewicza, tak jak większość kodeksów honorowych w Europie, opierał się na zasadzie egalitaryzmu. Przyznawał zdolność honorową wszystkim mężczyznom bez względu na pochodzenie społeczne. Oznaczało to koniec arystokracji jako warstwy uprzywilejowanej. Pojedynek przestał być rytuałem elitarnej kasty wojowników. Papierowy spis reguł zastąpił wielowiekową tradycję.

W dawnych społecznościach pojedynek był mistycznym rytuałem związanym z elitarną kastą. Traktowano go w jako Sąd Boży i sposób rozwiązywania konfliktów politycznych, a nawet religijnych. Przykładowo w XI w. Król Kastylii Alfons VI Mężny (1040-1109) przez pojedynek zdecydował, że iberyjski Kościół ma przyjąć liturgię łacińską zamiast mozarabskiej.

Pojedynki przestały być traktowane jako ordalia wraz z końcem średniowiecza. Pomimo to, zwyczaj ten w zsekularyzowanej formie przetrwał jeszcze kilka wieków. Wyginął całkowicie wraz z nastaniem społeczeństwa egalitarnego.

Era pojedynków zakończyła się ostatecznie po II Wojnie Światowej. Ostatni znany w historii pojedynek odbył się we Francji w 1967 r. W Polsce po 1945 r. znane były jeszcze dwa pojedynki. Pierwsze zajście opisał Jerzy Waldorff (1910-1999) w swojej książce „Fidrek”. Miało ono miejsce w 1947 r. w mieszkaniu mecenasowej Kotockiej. Mediacji pomiędzy zwaśnionymi stronami podjął się ksiądz i do pojedynku ostatecznie nie doszło. Drugim wydarzeniem był pojedynek Stanisława Cata-Mackiewicza (1896-1966) z Melchiorem Wańkowiczem (1892-1974) w latach 60-tych.

We współczesnych społeczeństwach demokratycznych nie ma już miejsca na pojedynki. Nie ma już kasty wojowników i pojęcia honoru. Sprawy, które powinny rozstrzygać się przy użyciu miecza lub szpady są rozwiązywane typowymi „kobiecymi” sposobami, kłamstwami, intrygami i manipulacjami. Rycerską drogę honoru okrył mrok zapomnienia.

Jakub Ignaczak
https://myslkonserwatywna.pl

Przybysze ze wschodnich rubieży Europy prawie 5 tys. lat temu osiedli na terenach dzisiejszej Serbii



Obsypane czerwonym barwnikiem kości rosłych mężczyzn odkryte przez m.in. polskich archeologów w dwóch kurhanach z Wojwodiny w północnej części Republiki Serbii należały najprawdopodobniej do osób, którzy przybyły tam prawie 5 tys. lat temu z obszaru stepów południowej Rosji lub Ukrainy.


Celem badań były dwa duże kopce o średnicy 40 m i wysokości 3-4 m zlokalizowane w regionie Šajkaška (w autonomicznym okręgu Wojwodina) nad dolną Cisą – na samym zachodnim skraju eurazjatyckiego stepu. W każdym z nich znajdowały się po dwie obszerne, drewniane komory grobowe.

Oba kurhany zbudowano w dwóch fazach. Początkowo – gdy złożono pierwszych zmarłych ok. 3-2,9 tys. lat p.n.e. były o wiele mniejsze. Po około 100-200 latach, przy wkopaniu drugiego pochówku, ich średnice i wysokości znacząco powiększono.

„Odkryte przez nas groby nie były spektakularnie wyposażone, ale uwagę zwróciła czerwona barwa części kości. Było to spowodowane stosowaniem ochry do obsypywania, ewentualnie barwienia ciał zmarłych” – powiedział PAP dr hab. Piotr Włodarczak z Instytutu Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk, który był jednym z kierujących wykopaliskami. Jak podkreślił ekspert, wówczas był to „święty kolor” i używano go w czasie rytuałów pogrzebowych. Szczątki należały do rosłych mężczyzn o wzroście ponad 1,8 m.

„Zarówno zastosowanie ochry, jak i ponadprzeciętny wzrost zmarłych – mężczyźni żyjący w tej części Europy na przełomie IV i III tysiąclecia osiągali z reguły ok. 1,6 m – wskazują na to, że zmarli byli przybyszami. Rytuał ze stosowaniem ochry i umieszczaniem pojedynczych pochówków w dużych kopcach jest związany ze społecznościami zamieszkującymi wschodnioeuropejskie tereny stepowe” – sprecyzował naukowiec.

Badaczom udało się postawić kropkę nad i. Z badań genetycznych szczątków wynika, że faktycznie zmarli albo przywędrowali ze wschodu, albo byli bezpośrednimi potomkami przybyszów. Z kości pobrano też próbki do analiz izotopowych, które pozwalają określić m.in. dietę.

„Nie było dla nas zaskoczeniem, że zmarli spożywali dużo mięsa, bo społeczności te trudniły się hodowlą” – dodał dr hab. Włodarczak.

Badania wykopaliskowe miały miejsce w 2016-2018 r., ale dopiero teraz naukowcy sfinalizowali szereg analiz specjalistycznych. Projekt sfinansowało Narodowe Centrum Nauki. Prowadzono go we współpracy z Muzeum Wojwodiny w Nowym Sadzie.

Jak wyjaśnił PAP dr hab. Włodarczak, to na przełomie IV i III tysiąclecia do Europy napłynęła z południowych stepów Rosji i Ukrainy koczownicza społeczność, której ślady archeolodzy określają kulturą Jamnaja (nazwa z jęz. rosyjskiego, po polsku: kultura grobów jamowych). Znacząco zmieniła ona sytuację kulturową Europy.

„Zaczęły powstawać protopaństwowe ośrodki epoki brązu i wyodrębniać elity, o czym świadczą na przykład wielkie kurhany, w których chowano pojedyncze osoby” – dodał. Archeolodzy przypuszczają, że byli to liderzy społeczności. Część z grobów była bardzo bogato wyposażone w broń, ozdoby czy zdobione naczynia. Kurhany odkryte w Wojwodinie to najdalej na zachód zlokalizowane grobowce koczowniczej społeczności kultury Jamnaja.

Nowa ludność napłynęła również na obszary współczesnej Polski. W III tysiącleciu p.n.e. archeolodzy odnotowali zmianę kulturową – zmieniły się rytuały pogrzebowe i sposób wykonywania naczyń ceramicznych. Dowody w postaci analiz genetycznych każą sądzić badaczom, że społeczność określana mianem kultury ceramiki sznurowej składała się również potomków stepowych koczowników.

PAP – Nauka w Polsce, Szymon Zdziebłowski
https://www.magnapolonia.org

Nowe tożsamości



Znany jest cytat Gilberta Keitha Chestertona, mówiący że: „Zło, że ludzie przestali wierzyć w Boga nie polega na tym, iż nie wierzą już w nic, ale że są gotowi wierzyć we wszystko”. Słowa te muszą w naszym umyśle nabrać szerszego znaczenia, gdyż rozszerzenie naszej perspektywy o znaczenie tych słów pozwoli nam też zrozumieć naturę współczesnego świata.

,,Bóg umarł’’ – stwierdził Nietzsche tym samym zamykając na klucz przywiązanie oparte na wierze i pobożności. Skoro Bóg już umarł, to nie ma potrzeby w niego wierzyć, a odczucie oparte na tożsamości religijnej powinno zniknąć wraz z postępem i dalszym rozwojem społeczeństwa.

Zanik wiary nigdy nie był jednak przesądzony i nie wiemy jaki będzie los religii w dalekiej przyszłości, mimo, że wieszczono jej koniec już dawno temu. Jednakże w słowach Nietzschego zawarta jest dużo szersza prawda diagnozująca postmodernistyczny świat w jakim przychodzi nam obecnie żyć. Mówi ona wprost: następuje upadek tradycyjnych, dobrze nam znanych tożsamości.

Poprzez pojęcie ,,tradycyjnych tożsamości’’ należy rozumieć stare lojalności, oparte na religii, tradycji, kulturze, tożsamości narodowej czy ideologii. Postmoderniści określali te przywiązania ,,wielkimi narracjami’’. Te formy przynależności zawsze stanowiły coś więcej niż tylko zbiór haseł czy czynności, które miały zapełniać nasz czas wolny czy dostarczać nam sensu życia i poczucia bezpieczeństwa. Wyznaczały one przynależność, swego rodzaju więź, która wyrosła z głębokiego poczucia, że coś nie jest tylko moje czy twoje, ale nasze. Tą starą lojalność, wyczuć możemy w pieśniach narodowych i psalmach a ujrzeć na gminnych wieczernicach patriotycznych, obchodach rocznic ważnych dla narodu czy na mszy świętej, będącej okazją do budowy wspólnotowej relacji z Bogiem.

Historyczne formy przywiązania zostały narażone w ostatnich latach na mocne osłabienie, co szczególnie widać w młodszym pokoleniu, które odrzuca naturalną tożsamość opartą na wierze, narodzie czy tradycyjnej kulturze. Jednak, w momencie, w którym przestali wierzyć w ,,Boga’’ zaczęli wierzyć ,,we wszystko’’.

Efektem zaniku dawnych więzi nie mogła być pustka. Musiała ona zostać zastąpiona przez coś innego. Tym czymś okazał się przede wszystkim ekologizm oraz tzw. kultura odrzucenia. W postępowym ,,nowym, wspaniałym świecie’’ młodzi, którzy odrzucają przynależność będącą owocem przeszłości, wybierają nowe, odmładzające i odświeżające formy przywiązania, które w swojej istocie nie są – jak się na pierwszy rzut oka wydaje – próbą afirmacji, lecz stanowią negatywy manifest będący wyrazem buntu i odrzucenia tego co tradycyjne i oparte na trwałej lojalności. Nie możemy patrzeć na współczesną rzeczywistość nie zdając sobie sprawę, że od tego, czy będziemy w stanie ochronić społeczeństwo przed upadkiem przynależności narodowych, religijnych oraz kulturowych, zależeć będzie przyszłość cywilizacji zachodniej.

Maj 1968 i fala kontrkultury

Tożsamość narodowa, której genezy możemy się doszukiwać w oświeceniu, formę ,,dojrzałą’’ – kulturową zaczął przyjmować w trakcie wieku XIX, czyli w okresie kształtowania się nowoczesnych narodów. Pierwszy raz, współczesną nam formę narodu, będącego wspólnotą kultury i języka w której ważną rolę odgrywa tradycja, sformułował Johann Gottfried von Herder, tworząc koncepcje narodu (volk). Była to koncepcja dużo głębsza niż poglądy rewolucjonistów francuskich pojmujących naród przede wszystkim w kategoriach politycznych. Kulturowo-tożsamościową wizję narodu rozpropagowali później romantycy, a przekształcili ją zgodnie z ideą organicyzmu, myśliciele pozytywistyczni. Polskiej definicji narodu, najdoskonalszą formę nadał Roman Dmowski, pisząc, że ,,Jestem Polakiem i nic co polskie nie jest mi obce’’, tworząc kulturowy, a nie polityczny czy etniczny, obraz relacji narodowych.

Formuła tożsamości narodowej, opartej na wspólnocie języka, kultury, tradycji oraz religii wykształciła formę przynależności, która pozwoliła stworzyć nowoczesne państwo narodowe. Wyobraźmy sobie, jak połączyć ludzi, których na co dzień nie widujemy i nie mamy z nimi nic wspólnego? Możemy sobie wyobrazić ideał niewielkich republik, obecny w myśli Rousseau, w których wszyscy się dobrze znają. Jednak ten ideał, zdaje się, nie był nigdy możliwy do realizacji.

Z pomocą przyszedł nam specyficzny rodzaj przynależności – przynależność terytorialna, która była w stanie połączyć nieznanych sobie ludzi w jednym państwie, dlatego, że wykreowała specyficzne poczucie domu – oikos. Dzięki temu wspólnotowemu przywiązaniu, pozwalającemu odczuwać sprawy narodowe i państwowe jako nasze wspólne, jesteśmy w stanie funkcjonować w ramach jednego państwa i rozwiązywać wspólne problemy. Kiedy poczucie więzi zanika, zaczyna pojawiać się pustka, związana z zerwaniem z dawnymi i niezwykle delikatnymi lojalnościami. Wtedy ukazuje nam się oikofobia – pogarda dla rodzimej kultury, tradycji oraz przywiązania narodowego.

Stare lojalności narodowe, z których wyrosły kultury narodowe, będące owocem działalności ,,niewidzialnej ręki’’ czyli wzajemnych zależności pomiędzy ludźmi połączonymi obywatelstwem i ideą narodu, osłabły na skutek wystąpień rewolucyjnych w latach 70. XX wieku. Ruch hippisowski w sposób jawny zdyskredytował dawną formę przywiązania, aprobując zamiast niej życie w komunach i nowe poczucie przynależności w ramach młodego pokolenia. Za tym poszli francuscy soixante-huitard, którzy w maju 1968 r. wyśmiali i odrzucili dziedzictwo kulturowe i narodowe Gaullistowskiej Francji, de facto przyjmując anarchistyczną i nowolewicową alternatywę. Owocem rewolucji miały być nowsze i lepsze więzy, które nie będą wyrastać z norm ,,burżuazyjnego patriarchatu’’, ograniczających wolność jednostki. Powstała kontrkultura, która w pewien sposób weszła w miejsce starych lojalności. Jednak okazało się, że na dłuższą metę, zarówno hipisowska Flower Power jak i odmienny od dominującego sposób uczestnictwa w kulturze okazały się niewystarczające i nietrwałe. Można zadać pytanie: dlaczego tak się stało? Opowiedz wydaje się prosta, ale niewielu zdaje sobie z niej sprawę – nie da się zbudować trwałej przynależności w oparciu o odrzucenie. A kontrkultura była formą odrzucenia tradycyjnego społeczeństwa i jego dorobku. I choć wydawać by się nam mogło, że zawarty w niej był również przekaz pozytywny, czego nie wykluczam, to jednak musimy zrozumieć jedną rzecz. Z nasion rzuconych w miejsce skaliste niewiele wyrośnie, bo grunt już jest nieprzyjazny. Tak właśnie było z kontrkulturą i młodocianym odrzuceniem status quo lat 70.

,,Precz z nami samymi’’

O ile o kontrkulturze uczymy się już raczej na lekcji historii, to tąpnięcie nią wywołane, które uszkodziło cienką tkankę więzi narodowych, kulturowych i religijnych pociągnęło za sobą poważne konsekwencje. Ruch hippisowski i rewolucja 1968 r. wykształciła pokolenie, które później objęło znaczną cześć funkcji w urzędach, uniwersytetach oraz instytucjach medialnych. W wyniku tego, obecna atmosfera, z jaką mamy do czynienia na zachodnich i amerykańskich kampusach, jest bezpośrednim efektem wykreowania przez pokolenie, będące pod wpływem takich myślicieli jak Foucault czy Rorty na uczelniach specyficznego rodzaju kultury, którą Roger Scruton określał mianem kultury odrzucenia (Cancel Culture).

O konsekwencjach tego ,,marszu przez instytucje’’ musimy sobie zdać sprawę przede wszystkim dla tego, że idea odrzucenia tradycyjnych lojalności staję się coraz bardziej powszechna również w polskim życiu intelektualnym i naukowym a jej ofiarą staje się młode osoby, znudzone starymi formami przynależności, które były w stanie w dawnych czasach łączyć pokolenia.

Wykształcenie się pierwszej osoby liczby mnogiej, która pozwoliła nam na wspólną realizacje celów wspólnoty połączonej tradycją, prawem, kulturą, czy odczuciem sąsiedzkości dało nam owoc w postaci współczesnych państw narodowych. Jednakże, te stare lojalności są dzisiaj poważnie zagrożone. Wielu z nas wydawać się mogło, że najbardziej zagrażają nam w tym zakresie międzynarodowe korporacje, które pozwalają sobie na coraz więcej, ingerując w suwerenność niepodległych państw. Obok tego jednak, coraz większe staje się zagrożenie wewnętrzne, związane z utratą poczucia przynależności, które pozwoliło nam połączyć się w obrębie jednego ciała jakim jest państwo narodowe.

W Polsce i na świecie, zagrożeniem dla tych więzów nie jest tylko coraz większa antagonizacja społeczeństwa, tworzenie się dwóch, wzajemnie zwalczających się plemion przyjmując formę swego rodzaju nowoczesnej wojny domowej. Obok tego pojawia się zagrożenie, że tradycyjna tożsamość zostanie zastąpiona przez nową, którą szczególnie przyjmą ci, którzy wyparli się tradycyjnych więzi wspólnotowych.

W ostatnich latach obserwujemy zanik religijności, szczególnie wśród młodego pokolenia. Kardynał Wyszyński i Jan Paweł II nie byli w stanie uratować nas przed tym procesem a brak jasnej reakcji ze strony kościoła, udowadnia, że mimo zagrożeń, jakie proces odchodzenia młodych od kościoła niesie za sobą, to hierarchowie i duchowni nie potrafią wyjść ze swojej bańki katolickiej Polski.

W każdym razie, obok osłabienia religijności przyszedł konflikt ,,starych’’ z ,,młodymi’’ – nastąpiła wyrwa pokoleniowa, dużo większa niż w latach 70. Wyrwa ta wykształciła coś co określone zostało pojęciem ,,społeczeństwa braci i sióstr’’ – więzi rodzinne zostały w pewnej formie zastąpione przez relacje wewnątrzpokoleniowe. Stąd wywodzi się młodzieżowa kultura, młodzieżowy język czy moda.

Obok pojawienia się kultury młodzieżowej, będącej najczęściej manifestem buntu i negacji zastanego świata, wyrażanego w tekstach Maty czy Taco Hemingwaya, przyszedł również czas na realizacje hasła ,,precz z nami samymi’’. Ofiarą stała się polska tradycja, kultura, obyczaje czy nawet język, które dla wielu młodych ludzi, szczególnie wykształconych i z wielkich ośrodków, stały się synonimem ,,zacofania’’ czy ,,obciachu’’. Rządy PIS przyczyniły się do skompromitowania tradycyjnych relacji narodowych i religijnych w oczach młodego pokolenia, a wrogość, wobec tego co zastane – zarówno wobec władzy Jarosława Kaczyńskiego jak i tradycyjnie pojmowanej polskości stała się czymś powszechnym.

Kultura młodzieżowa jest tak naprawdę antykulturą – jej podstawę stanowi tożsamość negatywna. Znaczy to, że opiera się ona w dużej mierze na wspólnej kontestacji tradycyjnej rzeczywistości. Ludzie, wobec wspólnego wroga zawsze stają się bardziej zjednoczeni. Tym wrogiem, nie tylko w Polsce, ale także na zachodzie stała się spuścizna naszych narodowych kultur i cywilizacji europejskiej.

Wymieńmy choćby jedno osiągnięcie naszej przeszłości, a przez intelektualistów zostanie ono ,,zdesakralizowane’’ jako symbol ,,rasizmu’’ czy ,,wstecznictwa’’. Kiedy już taka dekonstrukcja nastąpi, młodzi ludzie są spełnieni, że mogą wspólnie połączyć się w celu zniszczenia autorytarnego reżimu. Towarzyszy im chęć zmieniania świata, poprawy życia, idealizm, któremu muszą dać upust a dołączenie do krucjaty przeciwko przeszłości wydaje się najlepszym wyjściem. Ma ona charakter ,,inkluzywny’’, ,,odmładzający’’ i rewolucyjny co zapewnia realizacje pięknych ideałów równości i wolności. W ten oto sposób powstaje nowa forma przynależności, oparta na wspólnej walce z tym, co wielu obywateli współczesnych społeczeństw europejskich uważa za swoje i traktuje jako część wspólnej tożsamości. Kultura kontestacji przeszłości nie jest efektem tego, że młodym ludziom się ,,nudzi’’ jak się może niektórym wydawać. Po prostu zastępują oni trudniejszą i mniej atrakcyjną dla nich formę tożsamości – którą w dużej mierze utracili – bardziej w ich mniemaniu wygodną i łatwiejszą. To starsi nie potrafią przekazać starych lojalności młodszemu pokoleniu, które w wyniku poczucia braku sięga po pierwszą lepszą formę zaspokojenia jaka przychodzi im do głowy.

Eko-religia

Zatarcie się więzów religijnych spowodowało, że stare wierzenia musiało zastąpić coś nowego. Nową wiarą stał się ekologizm, który swoje korzenie mógł czerpać ze zdrowo pojmowanej troski o środowisko naturalne, ale w końcowym formacie stał się nową ortodoksją, którą zaczęło przyjmować coraz większe grono ludzi. Ekologizm ma własne święte księgi, formy kultu oraz aktywności, posiada własnych kapłanów jak Greta Thunberg, oddanych idei obronie planety w sposób wręcz religijnie dewocyjny a zwieńczeniem tego wszystkiego jest boginia – matka ziemia, która jest nieskazitelna, a którą okrutny człowiek niszczy w imię własnej chciwości i samolubstwa.

Wyznawcy ekologizmu, szczególnie działający w lokalnych wspólnotach często podejmują naprawdę ważne tematy związane z ochroną środowiska. Deprecjonowanie ruchu ekologicznego i wrzucanie wszystkich do jednego worka nie jest sprawiedliwe a widać też, że wielu tym ludziom towarzyszy naprawdę dobra intencja – chęć ochrony wspólnego dziedzictwa. Nigdy nie będę wrogiem tak pojmowanej troski o przyrodę, nastawionej przede wszystkim na więź z tym co jest wokół nas i co warto zachować dla potomnych.

Jednakże, ekologizm w wykonaniu dużej części aktywistów klimatycznych opiera się na parareligijnej formie przynależności. Jest to dogmatyzm, którego nie można w żaden sposób podważyć, a jeśli tak się dzieje to stajesz się z automatu ,,wrogiem planety’’, ,,denialsem’’ czy ,,niszczycielem ziemi’’. W taki sposób, dobrze pojęta ekologia zamienia się w psuedowyznanie wiary, które sieje spustoszenie wśród wielu młodych ludzi, obiecując im wręcz heroiczną walkę o uratowanie świata. Pojawia się tożsamość niezwykle atrakcyjna i górnolotna, lecz z gruntu fałszywa, gdyż nie jest oparta na głębszym poczuciu przynależności, tylko na wspólnym celu, który sam w sobie nie jest w stanie wytworzyć trwałej formy lojalności. Wielu z nas właśnie dla chęci ,,wspólnej walki’’ angażuje się w ruch ekologiczny, zapełniając poczucie pustki po więzach religijnych i narodowych. Niestety jest to zgubna droga, która, w niedługim czasie, może doprowadzić do bardzo negatywnych konsekwencji.

Skruszony gmach

Obecnemu kryzysowi, na jaki napotkały tradycyjne stosunki społeczne a szczególnie religia towarzyszy głębokie poczucie braku, które próbują zapełnić różne, nowe formy tożsamości. Niestety są one z góry skazane na niepowodzenie, gdyż zawsze posiadają charakter ,,wolnościowy’’. Może nam się wydawać, że wiążę się z nimi jakiś obowiązek, który musimy wypełniać, ale tak naprawdę jest to tylko przykrywka, która próbuje ukryć fakt, że nowe lojalności są nastawione tylko na samorealizacje jednostki. Widzimy to na przykładzie kultury młodzieżowej, która oferuje nam nieograniczoną swobodę wyrazu, a ekologizm, choć w teorii nakłada na nas zobowiązania, w praktyce sprowadza się często tylko do manifestowania ,,oburzenia’’ wobec polityki rządzących i nie przyjmuje formy prawdziwej odpowiedzialności za planetę.

Dawne tożsamości są dzisiaj nieatrakcyjne właśnie dla tego, że wymuszały na nas rezygnację z jakieś części indywidualnej wolności. W końcu, jeśli uważamy się za katolików, powinniśmy poświęcić trochę naszego czasu na udział w niedzielnej mszy świętej. Do tego, jeśli traktujemy naszą tożsamość narodową na poważnie to przez wzgląd na lojalność wobec ojczyzny nie możemy nie płacić podatków czy śmiecić, gdzie nam się żywnie podobna.

Stare więzy nakładały na nas siec obowiązków, które powodowały, że każdy musiał poświęcić część swojej samorealizacji dla wspólnotowego przywiązania. Bez tego nie powstanie silna lojalność, a próby stworzenia nowej przynależności nie powiodą się, jeśli będą wyłącznie parodią tego co trwałe i związane z obowiązkiem.

Dominik Majcher
https://konserwatyzm.pl

Władze DRL rozpoczynają masową ewakuację ludności cywilnej do Rosji



Jak donoszą agnacje prasowe, władze nieuznawanej międzynarodowo Donieckiej Republiki Ludowej rozpoczęły akcje masowej ewakuacji ludności cywilnej na terytorium Federacji Rosyjskiej. Ewakuacja jest odpowiedzią na wzmagające się zagrożenie militarne za estrony wojsk Ukraińskich.

„W ostatnich miesiącach obserwujemy z dnia na dzień wzrost liczby personelu wojskowego i śmiercionośnej broni przez Ukrainę, w tym wielowyrzutniowych systemów rakietowych (…) na całej linii kontaktu. – czytamy w oświadczeniu władz DRL. – Dziś ich broń jest wycelowana w cywilów, w nas i nasze dzieci. Siły zbrojne wroga są w formacjach bojowych i są gotowe do siłowego zdobycia Donbasu.”

„Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wkrótce wyda wojsku rozkaz przejścia do ofensywy, realizacji planu inwazji na terytorium Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Apeluję do wszystkich mieszkańców naszego państwa. Siły zbrojne Donieckiej Republiki Ludowej, mające doświadczenie w prowadzeniu działań wojennych, są w stałej gotowości bojowej, w pełni zdolne do ochrony ludności cywilnej i infrastruktury. Niemniej jednak, gdy nieprzyjaciel ostrzeliwuje osady, życie i zdrowie naszych obywateli może być zagrożone.

Dlatego od dziś, 18 lutego, organizowany jest masowy scentralizowany wyjazd ludności do Federacji Rosyjskiej. Ewakuacji podlegają przede wszystkim kobiety, dzieci i osoby starsze.

Uprzejmie prosimy o wysłuchanie i podjęcie właściwej decyzji.”

Dienis Puszylin

Dramatyczne oświadczenie podpisał przywódca DRL, Dienis Puszylin. Według informacji uzyskanych przez naszą redakcję podobne kroki podjęły władze nieuznawanej międzynarodowo Ługańskiej Republiki Ludowej.

Aktualizacja 17.29

Jak donoszą źródła po stronie donieckiej, ukraińscy dywersanci chcieli wysadzić zbiorniki z chlorem i amoniakiem w Gorłowce. Doszlo do wymiany ognia na sktoek której dwóch dywersantów poniosło śmierć na miejscu.

Aktualizacja 17.33

W Doniecku przy siedzibie władz doszło do eksplozji samochodu.

(red.)
https://myslpolska.info

W oryginale więcej zdjęć i wideo.
Admin

Vaclav Klaus: „Dosyć siania paniki”



List otwarty Instytutu Vaclava Klausa do premiera Republiki Czeskiej Petra Fiali dotyczący sytuacji na Ukrainie

Szanowny Panie Premierze,

Z wielką troską śledzimy Pańską, dla nas niezrozumiałą, bierność wobec tego, co dzieje się na Ukrainie i wokół niej. Prawdopodobnie zgodzi się Pan z nami, że sytuacja jest niestabilna i wyjątkowo niebezpieczna dla wszystkich.

Konflikt na Ukrainie jest w dłuższej perspektywie największym zagrożeniem bezpieczeństwa na naszym kontynencie. Ciągła militarna eskalacja sytuacji zagraża całej Europie, w tym Republice Czeskiej.

Chociaż nasza opinia publiczna zdaje się nie dostrzegać nadciągającego niebezpieczeństwa, możliwość otwartego konfliktu zbrojnego w naszym sąsiedztwie jest bardzo realna.

Największą ofiarą zaostrzającej się obecnie sytuacji jest i będzie sama Ukraina. Trwające tam starcie supermocarstw – z USA i Wielką Brytanią po jednej stronie i Rosją po drugiej – nie leży w interesie mieszkańców tego kraju. Nie jest i nie może być w interesie Ukraińców konflikt zbrojny na ich terytorium. Kosztem wojny pomiędzy Ukrainą (reprezentowaną przez Stany Zjednoczone) a Rosją na terytorium Ukrainy, dla Ukraińców, będą dalsze zawirowania gospodarcze, destabilizacja społeczna i całkowita utrata niepodległości.

Zabawa najnowocześniejszą bronią nie jest niewinną grą komputerową. Nie można beztrosko polegać na założeniu, że w napiętej sytuacji i w niebacznym momencie, błąd nie może wkraść się do takich gier. Taki błąd wywołałby niekontrolowany rozwój wypadków, którego spontaniczna dynamika byłaby niemożliwa do zatrzymania. Nie byłby to pierwszy taki przypadek w historii.

Chociaż Rosja bez wątpienia realizuje własne interesy, które nie są identyczne z interesami innych stron konfliktu, jej obawy są uzasadnione i należy je traktować poważnie. Bez Rosji i kosztem Rosji nie da się rozwiązać obecnego konfliktu. [wytł. – AŚ]

Nie możemy i nie chcemy dłużej milczeć. Mamy dość gier politycznych, siania paniki i dolewania oliwy do ognia. Odrzucamy próby angażowania Republiki Czeskiej w militarną eskalację konfliktu, w proces dostarczania broni na Ukrainę, w przyczynianie się do wzrostu napięć, jak również nadużywania konfliktu ukraińskiego w wewnętrznych sporach politycznych i tworzenia atmosfery, w której dopuszczalna jest tylko jedna „prawidłowa” opinia. Nie twórzmy wrogów z tych, którzy widzą to inaczej.

Apelujemy do Pana, Panie Premierze, aby poszczególni członkowie Pańskiego rządu postępowali w tej sprawie odpowiedzialnie i z godnością, a także domagali się poważnych i odpowiedzialnych negocjacji pomiędzy wszystkimi zaangażowanymi stronami w celu realizacji porozumień mińskich oraz wypracowania gwarancji dla wszystkich stron konfliktu.

W imieniu Instytutu Václava Klausa
Václav Klaus
14 lutego 2022 r.

Tłum. Adam Śmiech
https://myslpolska.info


Trybunał dzień 2: tło historyczne covidowej plandemii


Pierwszym świadkiem zeznającym w drugim dniu Trybunału Karnego pod przewodnictwem dr. Reinera Füllmicha, był Alex Thompson z Wielkiej Brytanii.

Po uzyskaniu ekskluzywnego wykształcenia w angielskich elitarnych szkołach, pracował przez wiele lat w charakterze agenta służb specjalnych (MI5) tego kraju.

W swoim wystąpieniu nakreślił on tło historyczne, które doprowadziło do zdarzeń dnia dzisiejszego związanych z fałszywą pandemią koronawirusa. Jego wypowiedź, jak również pozostałych świadków, można obejrzeć tu:

>https://www.onenewspage.com/video/20220214/14341906/Grand-Jury-Day-Criminal-Investigation.htm

Przygotowania do wprowadzenia „nowej normalności” zaczęły się już w Zjednoczonym Królestwie w latach 70 tych XIX wieku. W owym czasie całkowitą realną władzę w Imperium przejęło londyńskie City, czyli 13 rodzin bankierskich z Rotszyldem na czele. Ludność tubylcza traktowana była, jak i zwana epitetem „bydła”, czego on sam wielokrotnie był świadkiem, współżyjąc jako student z bankierską młodzieżą, w ekskluzywnych akademikach uczelnianych.

Już w XIX wieku elita londyńskiego City doszła do wniosku, że najcenniejszym dobrem nie są pieniądze, ale umysły ludzkie. Aby móc nad nimi zapanować należało najpierw otumanić ludność tubylczą by była spolegliwa w dziele tworzenia nowego człowieka.

Jednym z fundamentalnych elementów tej strategii było obniżanie poziomu edukacji. Dziś metoda ta święci swe triumfy na całym nieomal świecie, umożliwiając bankierom wdrażanie programu „wielkiego resetu”, którego fundamentalnym elementem jest proces depopulacji planety przy pomocy toksycznych „szczepionek koronawirusowych” , które obok depopulacji mają też zapewnić tzw. „genetic editing”, czyli modyfikację ludzkiego DNA, na potrzeby tworzenia „transludzi” (transhumans), mających w przyszłości zastąpić krnąbrną i liczbowo nadmierną Ludzkość, jak niewolnicy globalnej elity.

Wielka Brytania, jako najstarsza demokracja świata, może posłużyć za przykład współczesnego modelu rządzenia. Nieformalnymi kanałami (MI 5 i innymi) przekazywane są polecenia City fasadowym strukturom państwa, Królowej, jej rządowi i parlamentowi.

Podobne modele systemy funkcjonują w prawie wszystkich państwach świata.

Od zarania do dnia dzisiejszego , londyńskie City założyło swą filię na Wall Street, liczba „elitarnych rodzin” urosła do około 200, ale według słów Alexa tylko wspomniane 13 odgrywa kluczową rolę, brutalizując niejednokrotnie swoich drobniejszych współbraci.

Ignacy Nowopolski
https://drnowopolskipolskapanorama.home.blog

Generał Milley do Kongresu: Baczcie, komu grozicie pięścią


Ukraiński minister spraw zagranicznych chełpi się, że w przeciągu kilku ostatnich miesięcy zachodnie rządy przekazały Ukrainie łapówki (nazwane pomocą), w postaci ponad tysiąca ton broni, amunicji i innego uzbrojenia.

DLACZEGO?

Jak już kilkakrotnie pisałem i jak też pisał Saker i Andrej Martjanow, rosyjskie wojsko jest zdolne zająć Ukrainę w ciągu kilku godzin, a to z bardzo nieznacznymi stratami. A pieniądz i broń przekazywane ukraińskiej władzy przez Zachód, nie może tej rzeczywistości zmienić.

Z poglądem zgadza się i amerykańskie ministerstwo obrony. Najwyżej postawiony amerykański generał i szef sztabu Mark Milley powiedział Kongresowi, że rosyjskie siły zbrojne są w stanie zająć Ukrainę wraz z Kijowem w trzy dni i stracić najwyżej 4 tysiące żołnierzy. Ostrzegał więc amerykańskich ustawodawców „przed moskiewską siłą wojskową” i oznajmił, że na Ukrainę nie zostaną wysłane żadne amerykańskie jednostki. Według niego, nawet milion mężczyzn mógłby postęp rosyjski co najwyżej spowolnić.

Nic nie przeszkadza Rosji w zdobyciu Ukrainy, ale nie ma powodu, aby to się stało. Także ukraińscy skorumpowani liderzy zbierają dolary przysyłane im z Zachodu aby opłacić sobie luksusowe wczasy na francuskiej Riwierze, a Ukraina zawrze z Rosją odpowiednią umowę. Szansa, że kraj ten zostanie członkiem NATO, jest zerowa i wie to każdy. Nawet Blinken, Biden i Stoltenberg.

Tym niemniej słyszymy każdego dnia, że rosyjska inwazja nastąpi za chwilę, a Bloomberg News nawet już o niej „pomyłkowo” poinformował. Bidenowy doradca ds. bezpieczeństwa narodowego ogłosił, że Rosja może napaść Ukrainę „już jutro”.

Rosja oczywiście Ukrainy nie napadnie, o ile NATO nie zaproponuje jej członkostwa, a ona jej nie przyjmie. ALE TO SIĘ NIGDY NIE STANIE. Kraje NATO dobrze wiedzą, że to oznaczałoby wojnę z wojskową siłą Rosji, w której mają zerową szansę zwyciężyć.

I już tylko na zakończenie: Rosja nie chce Ukrainy. Kreml nie ma interesu pozyskania skorumpowanego kraju, pełnego neonazistów i jego pozycja jest jednoznaczna. Nie będzie tolerować tylko Ukrainy jako wysuniętej amerykańskiej bazy wojskowej wymierzonej przeciwko Rosji.

General Milley Tells Congress to Be Careful Who You Shake Your Fist At wyszedł 8.2.2022 na paulcraigroberts.org.

Marek-M – Dziennikarz, publicysta, tłumacz. Szerokie spectrum zainteresowań o wspólnym mianowniku, którym jest prawda, dziś towar deficytowy. A przecież tylko prawda nas wyzwoli.

https://memron.neon24.pl

Marzenia dziewcząt i starszych panów



Powiadają, że pośpiech wskazany jest w dwóch przypadkach: przy biegunce i przy łapaniu pcheł. No dobrze – a jak jest w przypadku łapania pluskiew? Nie chodzi oczywiście o insekty, chociaż i z nimi bywają problemy.

Melchior Wańkowicz w jednym ze swoich reportaży wspomina pobyt w hotelu – bodajże w Stambule – gdzie w pokoju roiło się od pluskiew. Poszedł do recepcjonisty w nadziei, że on coś temu zaradzi. Okazało się, że funkcję tę sprawuje biały Rosjanin, więc Wańkowicz zwrócił się do niego po rosyjsku: „czort znajet, kłopy…” – „Da, ani prakliatyje, kak abliezut…” – odpowiedział recepcjonista ze zrozumieniem i współczuciem.


W tym przypadku nie chodzi o insekty, ale o urządzenia podsłuchowe, zwane potocznie „pluskwami”. Jak wiadomo, są one powszechnie stosowane w tajnych służbach, a także – wśród kelnerów, zwłaszcza w nieistniejącej już dzisiaj restauracji „Sowa i przyjaciele”, która z tego powodu została natychmiast przez warszawską ulicę przechrzczona na restaurację „Pod pluskwami”.

W ogóle były w Warszawie restauracje, które potocznie nazywały się inaczej, niż oficjalnie – na przykład restauracja naprzeciwko warszawskiego Pałacu Mostowskich, w którym za pierwszej komuny była Stołeczna Komenda Milicji Obywatelskiej, a teraz – Stołeczna Komenda Policji. Restauracja ta potocznie nazywana była „Pod pałami”.

W tym Pałacu Mostowskich byłem w 1988 roku przesłuchiwany przez funkcjonariusza SB w związku z przyłapaniem mnie na przewożeniu „bibuły” – ale ponieważ trwały już przygotowania do „okrągłego stołu”, to skończyło się na tym, że ów funkcjonariusz kazał mi „wypierdalać”. Ciekawe, czy pani Marta Lempart i jej wściekłe przyjaciółki nie czerpią przypadkiem z tego źródła inspiracji dla swego kultowego zawołania?

Zebrało mi się na takie wspominki na wieść, że w zamian za obietnicę powierzenia mu stanowiska przewodniczącego sejmowej komisji śledczej, która ma wyjaśnić nie tylko aferę zbrodniczego „Pegasusa”, ale w ogóle – wszystkie przypadki inwigilacji, bodajże od roku 2005 do 2021 – Wielce Czcigodny Paweł Kukiz zgodził się przejść na jasną stronę Mocy, to znaczy – poprzeć nieprzejednaną opozycję pod wodzą Wielce Czcigodnego posła Pupki, porte parole szefa Volksdeutsche Partei Donalda Tuska – w głosowaniu za powołaniem komisji śledczej, czemu sprzeciwia się obóz „dobrej zmiany”.

W ogóle w sprawie inwigilacji przy pomocy zbrodniczego, chociaż z drugiej strony, nie zapominajmy – izraelskiego „Pegasusa” – odbyło się w Parlamencie Europejskim wysłuchanie pana mecenasa Romana Giertycha, który wraz z wielce Czcigodnym panem Brejzą, a także – horrible dictu – samym Donaldem Tuskiem – był inwigilowany.

Jestem pewien, że po tym „wysłuchaniu” nie znajdzie się w naszym nieszczęśliwym kraju ani jeden niezawisły sąd, który odważyłby się aresztować pana mecenasa Giertycha, nie mówiąc już o skazaniu. Gdyby tak postępował każdy skrzywdzony przez faszystowski reżym Jarosława Kaczyńskiego, to mogłoby się okazać, że w Polsce w ogóle nie ma, ani nigdy nie było żadnej przestępczości zorganizowanej – tylko czy Parlamentowi Europejskiemu wystarczyłoby czasu, żeby tak wszystkich wysłuchiwać?

Tedy w czynie społecznym przypominam, że procedura jest taka; kiedy na schodach usłyszymy kroki, natychmiast odwracamy się na łóżku do ściany i popadamy w nirwanę tak, żeby prokurator przedstawiał zarzuty naszej dupie, dzięki czemu unikniemy statusu osoby podejrzanej, a potem, przez obficie smarowany złotem łańcuch znajomości, albo na zasadzie: róbmy sobie na rękę – załatwiamy sobie wysłuchanie w Parlamencie Europejskim – i po krzyku.

Więc skoro Wielce Czcigodny Paweł Kukiz przeszedł na jasną stronę Mocy, to komisja śledcza na pewno powstanie, tylko – czy cokolwiek wyjaśni? Doświadczenia ostatniej komisji śledczej w sprawie „Amber Gold” pokazują, że prawdopodobnie i ta nie wyjaśni niczego, bo wiadomo, że „nie o to chodzi, by złowić króliczka, ale by gonić go!”

Wprawdzie Wielce Czcigodny Paweł Kukiz ma nadzieję, że ta komisja nie przekształci się w kolejną polityczną jatkę, ale wiadomo, że nadzieja, to matka głupich, a poza tym Wiece Czcigodny Paweł Kukiz, kiedy już odda głos za utworzeniem komisji, nie będzie nieprzejednanej opozycji do niczego potrzebny, a kto wie – może nawet go wydymają i nie dadzą mu zostać przewodniczącym?

Bo komisja, która przyznałaby sobie prawo badania przypadków inwigilacji na przestrzeni ostatnich 15 lat, w gruncie rzeczy działałaby przeciwko bezpieczniackim watahom, poczynając od Wojskowych Służb Informacyjnych, poprzez ABW do CBA, dla którzy rząd, za pośrednictwem bezpieczniackiej firmy, kupił zbrodniczego „Pegasusa”. Mowy zatem nie ma, by taka komisja cokolwiek wyjaśniła, poczynając od podstawowej sprawy: ilu będzie w niej zasiadało konfidentów WSI, Urzędu Ochrony Państwa, ABW, CBŚ, CBA, SKW, SWW – i tak dalej, i tak dalej.

W tej sytuacji tyle naszego, że możemy puścić wodze fantazji. „Kłębami dymu niechaj się otoczę, niech o komisji pomarzę, wpółsenny” – że pozwolę sobie w ten sposób strawestować Wieszcza.

Kiedy tak puszczam wodze fantazji, to wyobrażam sobie, że komisja wyjaśnia na przykład sprawę operacji „Menora”, w której inwigilacji, a nawet rozmaitym szykanom i psim figlom zostałem poddany wraz z panem profesorem Jerzym Robertem Nowakiem i Waldemarem Łysiakiem. Chodziło o to, że nasza trójka przygotowywała na rocznicę powstania w getcie warszawskim coś tak okropnego, że nawet między sobą utrzymywaliśmy to w ścisłej tajemnicy – ale energiczna akcja ABW zapobiegła katastrofie, w której – jak się domyślam – tylko premie finansowe były prawdziwe. Ta operacja, o której przypadkowo dowiedziałem się z opóźnieniem, prowadzona była w okolicach roku 2012, a więc za rządów Donalda Tuska. Może w tej sytuacji szef Volksdeutsche Partei załatwiłby mi wysłuchanie w Parlamencie Europejskim? W końcu – jak mawiał pewien biskup-sybaryta – „azaliż tylko dla grzeszników Pan Bóg stworzył rzeczy smaczne?” Skoro mógł się tam wyżalić pan mecenas Roman Giertych, to dlaczego nie ja? Me too – mógłbym powtórzyć tam za panienkami, co to – jak sobie teraz przypominają – były gwałcone przez całe lata – oczywiście z przerwami na sen i na posiłki.

Ale nie tylko na swoich prywatniackich sprawach by mi zależało, bo przecież – puszczamy dalej wodze fantazji – komisja mogłaby wyjaśnić też sprawy związane z prowadzoną przez ABW operacją „Temida”, której celem był werbunek konfidentów w środowisku niezawisłych sędziów.

Kto nakazał przeprowadzenie tej operacji, kto ją prowadził, ilu niezawisłych sędziów zostało zwerbowanych, jaka była przedtem i potem ich kariera zawodowa, jakie stanowiska zajmują obecnie i do jakiej partii politycznej należą, czy do opozycyjnych wobec rządu partii „Iniuria” i „Themis”, czy też do jakiejś rządowej?

I tak dalej – a przecież są jeszcze Wojskowe Służby Informacyjne, których oficjalnie nie ma – ale ta oficjalna nieobecność jest tylko wyższą forma obecności? Co z nimi? „Bo miewamy często głupie sny, ale potem się budzimy i…” – śpiewał Wojciech Młynarski, który tylko przez modestię nie dodawał, że budzimy się jak zwykle – ale z ręką w nocniku.

Stanisław Michalkiewicz
http://michalkiewicz.pl


Rosjanie mieli wpaść z wizytą o drugiej w nocy do Kijowa i nie wpadli



Wojny są różne. Krótkie, długie lub beznadziejne

Wczoraj przeczytałem, że „The Sun” poinformował o dacie napaści Rosji na Ukrainę. Nawet godzinę podali (2.00 w nocy) a wszystko dzięki przeciekom z wywiadu. Pytano więc zaraz szefa NATO dlaczego tak się robi? A po to – odparł pan Jens – żeby Moskwę przytrzymać w szachu.

Ponoć car rosyjski wycofuje więc swoje wojska z granicy, ale Amerykanie dali już newsa, że wycofał, owszem, ale niezbyt wiele, że ci co zostali na granicy mogą na spokojniusio skasować Ukrainę z talerzem w ręku i kubkiem w drugim.

Męczy się więc Ukraina strasznie, i wcale jej się nie dziwię. Posyła więc Ukraina gdzie tylko może poselstwa, żeby ją wspomogli, i tylko my polecieliśmy do mrocznych bandersynów z sercem na dłoni, a taki Izrael antyrakietowej żelaznej kopuły Kijowowi zwyczajnie odmówił, i jakby tego było mało, przyblokował dla pewności ten temat również w USA.

Powód? Jerozolima ponoć uczyniła to w imię dobrych relacji z Moskwą, czyli wynika z tego, że Żydzi już wiedzą, już sobie wyliczyli zyski oraz straty na Dzikich Polach, a więc znają też zakończenie tej awantury. Wydaje mi się, że konflikt został w jakimś sensie zamknięty, że teraz są to już tylko pomruki odchodzącej burzy przeznaczone głównie dla mediów, ale mogę się oczywiście bardzo mylić.

Miałem bowiem w dziecięctwie w klasie kolegę o ps. „Drut”. Wyjątkowa była z niego padlina. Taka, napisałbym, niehonorowa. Jak się już na kogoś uwziął to słowa złego nie rzekł, nie groził. Udawał że nic się nie dzieje, że nic się nie stało, uśmiechał się nawet, i kiedy ofiara była już na bank pewna, że spokojnie sobie do domu pójdzie, to albo w szatni po lekcjach, lub zaraz przy szkolnej furtce nieoczekiwanie dostawała z zaskoczenia w zęby od wspomnianego „Druta”.

I pewnie tak by to tak trwało i trwało, gdyby nie spryt kolejnej ofiary, która rozgryzła wredną metodę działania napastnika i skombinowała sobie zawczasu mocną obstawę, rzecz jasna także ukrytą, więc kiedy pewny siebie „Drut” znienacka w swoim stylu zaatakował, natychmiast nadział się na kontrę i zarobił w paszczękę od obstawy z takim rozmachem, że bezzwłocznie wylądował w szpitalu, a sam temat otarł się o milicję.

Do czego zmierzam. Otóż nikt tak naprawdę nie wie co mieszka w głowie Putina i ŻydoAngoli, ale można się pokusić o podejrzenie, że Władimir Putin raczej nie odpuści sobie tego kawałka ukraińskiego tortu, więc odbierze sobie tak czy siak należny mu Krym oraz wschodnią Ukrainę z jej węglowymi zagłębiami oraz przemysłem, zaś Zachodowi zostawi jej zachodnią, może i urodzajną część, ale upośledzoną przemysłowo, w dodatku nafaszerowaną debilnymi banderowcami.

Wydaje mi się, że taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny. Inaczej nie przenoszono by na chybcika ambasad do Lwowa.

W tle jawi się również i temat Białorusi. Tutaj może być lekka zagwozdka, ale trzeba brać mocno pod uwagę, że Putin raczej nie pozwoli sobie na to, żeby NATO sprawowało swoją władzę aż do Baranowicz. Putin musi mieć jakiegoś asa i jednocześnie bat na zapędy sojuszu, i tym asem będzie, jeśli zaanektuje już wschodnią Ukrainę, właśnie wspomniana Białoruś.

Mikker
https://kosa24.neon24.pl

niedziela, 27 lutego 2022

Bezsens czynnego oporu niewolników finansowych…czyli kanadyjskie ofiary strategii manipulacji Chomskiego



Wielu Szanownych Czytelników oburzyło się na mój tekst w kwestii „spontaniczności Konwoju Wolności” i uznało, że jest przesycony defetyzmem. Że skazałem Konwój Wolności w Kanadzie na porażkę. Niestety i z przykrością i bez żadnej satysfakcji muszę dopisać ciąg dalszy, który być może nie będzie tak ponury jak sobie niektórzy tłumaczą.

Otóż jest tak jak przewidziałem, kanadyjska władza podpierając się argumentem „przerw w łańcuchach dostaw” spowodowanych blokadą ciężarówek Ottawy wprowadziła stan wyjątkowy. Co też było do przewidzenia.

Stan wyjątkowy to i czas wyjątkowy w którym to czasie władza w sposób niemal magiczny może mocno ograniczać swobody obywatelskie kierownikom zamieszania jak i zwykłym, przypadkowym ludziom. Władza kanadyjska idzie też za ciosem i uruchamia banki, aby te przejrzały konta i zgłaszały policji każdą chęć pomocy dla konwojentów. Mało tego, banki mają nakaz zablokowania kont firm przewozowych, które uczestniczą w proteście…

Cyt: „Zostaliście ostrzeżeni. Jeśli twoja ciężarówka jest używana w blokadach, twoje firmowe rachunki zostaną zablokowane. Zostanie też zawieszone ubezpieczenie twojego samochodu” – mówiła w poniedziałek minister finansów Chrystina Freeland.

I to by był Szanowni w zasadzie już tzw „gejm ołwer” w kwestii „Konwoju Wolności”. Konwój Wolności, który przez swoje niewolnictwo finansowe wpadł we własne sidła. Pozostało tylko uganianie się po ulicach najbardziej opornych z pustymi kanistrami do paliwa, bo policja dostała nakaz surowego karania tych, którzy dostarczają paliwo protestującym kierowcom…

Pisałem, że konwój jest kompletnie nieprzygotowany, tzn wielu kierowców, (jestem o tym przekonany) uczestniczy w dobrej wierze, natomiast organizatorzy najprawdopodobniej mają inny cel.

Szanowni, kilka dni temu wielu się oburzało, że neguję najprawdziwszy zryw wolności jaki kiedykolwiek miał miejsce na ziemi, że neguję jak to nazywano „iskrę z Kanady”, która rozleje się na cały świat, czyli tzw Konwój Wolności.

A ja Wam mówię… zostaliście oszukani i omamieni działaniami, które były dla mnie do przewidzenia. Nie jestem w tym jakiś nadzwyczajny, dużo czytam, dużo wertuję stron, ale przede wszystkim potrafię dopasować sytuację do pewnych szablonów, które już od dawna istnieją i są wdrażane niemal regularnie przez ośrodki władzy w każdym niemal państwie.

Na przykład w tym akurat przypadku (Konwoju Wolności) jest to drugi punkt strategii według amerykańskiego lingwisty Noama Chomskiego z jego listy „10 strategii manipulacji” przez sprawujących władzę… czyli „stwórz kryzys i zaproponuj rozwiązanie”…

Na przykład: pozwól na rozprzestrzenienie się przemocy, lub zaaranżuj krwawe ataki tak, aby społeczeństwo przyjęło zaostrzenie norm prawnych i przepisów za cenę własnej wolności…proste? Bardzo proste…

Powolutku dochodzimy do sedna: „Stwórz konwój, zablokuj miasto, a potem zaproponuj rozwiązanie” … pamiętajmy, że działania banków w wyszukiwaniu i blokowanie kont darczyńców na konwój dotknąć może też wielu przypadkowych ludzi, którzy wpadną w pułapkę zablokowania konta, jeśli rząd uzna to za stosowne.

W tym przypadku kanadyjski Neron chce zrobić wszystko, aby gniew ottawskiego Rzymu skierować na kierowców, którzy najprawdopodobniej w lwiej większości zupełnie nie kumają o co „kaman”…

Także i dziewiąty punkt z listy zasad manipulacji Chomskiego świetnie pasuje… „zamień bunt na poczucie winy”, co niedługo zapewne w Ottawie będzie kolejnym etapem scenariusza…

Teraz jeśli bym miał coś doradzić kierowcom tam protestującym… to powinni czym prędzej spierdalać z Ottawy zanim pojawią się smutni panowie od robienia prowokacji, czyli od tzw operacji „false flag”, operacji fałszywej flagi. Niechby z rąk smutnych panów zginął jakiś policjant, lub „ważny notabl”, to kierowcy po prostu się dowiedzą, skąd im nogi wyrastają i chyba nie ma co się tutaj w tej kwestii rozpisywać…

Teraz optymistycznie, choć w przypadku Konwoju Wolności raczej już pozamiatane.

Uczestnicząc w marszach, konwojach, czy innych protestach tak de facto uczestniczymy w teatrach, które reżyserują ci sami przeciw którym skierowane są protesty i to musimy sobie szybko i jasno uzmysłowić. Czynny opór, bo taki właśnie reżyserzy uwielbiają, aby swoimi działaniami doprowadzić do majstrowaniu przy zapisach prawnych ograniczeń wolności jednostki powinien być odrzucany w zarodku.

Należy poszukać lepszej i skuteczniejszej metody, czyli zupełnego przeciwieństwa czynnego oporu… mianowicie bierny opór.

Nie spotkałem się jeszcze, aby dobrze zorganizowana grupa ludzi zastosowała opór bierny… no może w kwestii bojkotu BDS Boycott, Divestment and Sanctions, czyli Bojkotu, Wycofania Inwestycji i Sankcje. Jest to międzynarodowy ruch pokojowy, który tak w zasadzie miał pomóc Palestyńczykom w odzyskiwaniu niepodległości spod okupacji izraelskiej… dotyczyło to sfery konsumpcyjnej, kulturalnej, akademickiej i sportowej, pisałem o tym 5 lat temu, ale nie wiem w jakim stadium i jaka skuteczność odnosi ta akcja…

Ale wróćmy do tematu Kanady. Minister finansów pani Freeland (nomen omen bardzo szyderczo brzmiące w tym przypadku nazwisko) oprócz bolesnej listy sankcji dla protestujących dodała także wskazówkę. Powiedziała coś w stylu, że kierowcy mają pracować, aby rozwijać gospodarkę Kanady a nie strajkować, dlatego między innymi wprowadzane są owe restrykcje…

I tak trzeba było postąpić… nic nie jest boleśniejszego dla sytemu jak odcięcie ich od pieniędzy, które łupią na podatnikach. Należało zrobić bierny konwój wolności… ciężarówki odstawić na place parkingowe przy firmach, wyciągnąć kanapę przed chałupę jak murzyn w Bronxie i powiedzieć, „pierdolę, nie jeżdżę”.

Taka akcja oczywiście musi być poprzedzona wyciągnięciem jeśli to możliwe wszystkich środków pieniężnych z kont bankowych, aby po pierwsze wytrącić broń bankierom. Przygotować się na przeżycie pół roku bez dochodów, ale w swoim domu, patrząc spokojnie jak przez ciebie przerwane „łańcuchy dostaw” i gniew ludu Ottawy przeradza się w realny gniew przeciwko władzy. Dżastinek nie zmusił by żadnego kierowcy, aby ten dowoził żarcie do stolicy, a każdy świadomie protestujący kierowca mógłby mu wysłać z domu widokówkę z napisem „Fak ju Trudoł, kis maj es”.

Więc sami rozumiecie, skuteczny protest nie może być szybki, spontaniczny. Musi być przygotowywany długo i w najdrobniejszych szczegółach. Samo wyciąganie kasy z banku nie może być „masowym runem na banki”, bo te zaczną blokować i ograniczać wypłaty środków (już to w Polsce miało miejsce), ale musi być mocno odwleczone w czasie.

Ale żeby bierny opór mógł się powieść musi być spełniony jeden warunek… oprócz tego, że protestujący muszą być niesamowicie zgrani i zjednoczeni, to nie mogą być jednak niewolnikami finansowymi… nie mogą pokładać oparcia na finansjerze, która działa w świecie wirtualnym. Prawdziwy wolny człowiek pieniądz musi czuć w ręce… a jak nie pieniądz to realne rzeczy, które mógłby posłużyć, jako realne dobro w handlu wymiennym, czyli w barterze…

Różnica pomiędzy czynnym a biernym oporem jest zasadnicza. Z historii wiemy, że np Polacy na przestrzeni wieków uwielbiali czynny opór często podżegany przez zagranicznych prowokatorów, a jak się on zawsze kończył i jakie powodował konsekwencje to świadomy i zdroworozsądkowy mieszkaniec tego kraju doskonale wie… i teraz też się nic nie zmieniło w tej materii i długo nie zmieni. Czynny opór bardzo często doprowadza do powstawania antagonizmów nawet pomiędzy samymi protestującymi i właśnie o to chodzi zawsze w tego rodzaju spektaklach… (divide et impera).

Bierny opór oczywiście też wymaga jednomyślności w społeczeństwie i nie jest to tylko „nic nie robienie”. Bierny opór to szereg zorganizowanych działań, o których nie chciałbym akurat w tym wątku się rozpisywać, ale uprzedzam pytania… nie mam absolutnie tutaj na myśli założeń pacyfistycznych, bo to jest droga donikąd…

Najpierw, jak już wspominałem aby walka o wolność była udana, trzeba mieć w sobie poczucie owej wolności. Nie można skutecznie walczyć o wolność, będąc uzależnionym od pieniądza, który istnieje tylko w postaci zapisanych plików na bankowych dyskach. Wpierw należy oddać Cezarowi, co należy do Cezara. To jest trudne, dla wielu niemożliwe, ale to jest warunek jako niemal genessis skutecznego początku…

Gdyby Konwój Wolności w Kanadzie przerwał biernością „łańcuch dostaw”, dziś Dżastinek Trudoł pakowałby manatki.

Analogicznie, gdyby Polacy założyli, że przez pół roku nie będą płacić zusów, podatków i innych danin rządowych i samorządowych, a wcześniej wyciągnęliby z banków swoje depozyty i konsekwentnie by to wprowadzili w czyn, to dziś oglądalibyśmy jako zwycięzcy piękny krajobraz po bitwie.

Oczywiście nie jest to cel, bo w naszym akurat przypadku nie mamy zrębów nowej władzy i nowych, propolskich liderów, ale i problemem jest nadrzędność prawa unijnego, oraz sama UE, która jest tak de facto naszym sutenerem, czyli czynnym, ale nie jedynym ośrodkiem kreowania przestrzeni politycznej, ustawodawczej jak i wykonawczej… ale to już Szanowni temat na inną opowieść…

Autor: Kogut Dyrektor
http://trybeus.blogspot.com

Pomyślałem o Cristeros…
Admin

sobota, 26 lutego 2022

Tajne laboratoria broni biologicznej rządu USA na świecie - rozmieszczenie

Tajne laboratoria broni biologicznej rządu USA na świecie

https://owp.org.pl/index.php/935-raport

Armia USA produkuje śmiercionośne wirusy, bakterie i toksyny z naruszeniem Konwencji ONZ, która zabrania produkcji broni biologicznej.

Tajne laboratoria broni biologicznej rządu USA na Ukrainie
https://obserwatorpolityczny.pl/ukrainie-przygotowywana-bron-biologiczna-przeciwko-rosji/

Tajne laboratoria broni biologicznej rządu USA na Ukrainie
https://4programmers.net/index.php/Forum/Flame/357215-laboratoria_biologiczne_o_globalnej_skali_zagrozenia_znajduja_sie_na_ukrainie

Armia USA produkuje śmiercionośne wirusy, bakterie i toksyny z naruszeniem Konwencji ONZ, która zabrania produkcji broni biologicznej.

Dokumenty Pentagonu ujawniają szokujące fakty dotyczące wojskowego programu eksperymentów biologicznych w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie.
http://alternews.pl/uncategorized/zabronione-eksperymenty-i-smiercionosne-wirusy-w-laboratoriach-pentagonu/

https://www.kramola.info/

Tajne laboratoria broni biologicznej rządu USA na Ukrainie

Tajne laboratoria broni biologicznej rządu USA na Ukrainie
https://kodluch.wordpress.com/2022/02/24/24-02-2022-syria-2334-dzien-sprzatania-swiata/#comments

Tajne laboratoria broni biologicznej rządu USA na Ukrainie
https://wolnemedia.net/tajne-laboratoria-usa-na-ukrainie/

https://steemit.com/news/@fortified/ukraine-or-hack-reveals-pentagons-hidden-funding-of-16-us-backed-bio-defense-labs


To dobrze...

Skuteczny Prezydent Rosji Putin pomógł Polsce – zwiększył polskie szpitale;
Już nie ma przepełnionych w Polsce szpitali. Niedzielski deklaruje gotowość przyjęcia niezaszczepionych kowid Ukraińców we wszystkich placówkach szpitalach w Polsce 2/2022
https://kontrrewolucja.net/wiadomosci/juz-nie-ma-przepelnionych-w-polsce-szpitali-niedzielski-deklaruje-gotowosc-przyjecia-ukraincow-we-wszystkich-placowkach-w-polsce
Żyd Zełeński

Wieści wojenne

Prezydent Bułgarii: Rosja wygra wojnę na Ukrainie
25.02.2022 21:59
https://pl.news-front.info/2022/02/25/prezydent-bulgarii-rosja-wygra-wojne-na-ukrainie/

ukraińcy strzelają do cywilów ukraińców

Rano w sobotę 26 lutego 2022r w dzielnicy Sołomieńskiej (południowy zachód Kijowa) odnotowano trafienie pocisku rakietowego do budynku mieszkalnego. Według informacji wstępnych, ofiar śmiertelnych nie ma.

Prawdopodobnie pocisk rakietowy pochodzi z ukraińskiego systemu obrony przeciwlotniczej.
https://pl.news-front.info/2022/02/26/ukrainski-pocisk-przeciwlotniczy-trafil-do-budynku-mieszkalnego/

Nadal trwa zakrojona na szeroką skalę ofensywa wojsk wyzwoleńczych Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, która jest utrudniana głównie zniszczeniami infrastruktury cywilnej, w tym elektroowni, drog i mostów, przez ukraińskie formacje neonazi ksenofobiczne . O tym informuje w sobotę 26 lutego 2022r Ministerstwo Obrony Rosji.

Rosyjscy żołnierze nie atakują obiektów cywilnych i nieuzbrojonych obywateli, co jest wielokrotnie podtwierdzano przez świadków rosyjskiej ofensywy, która jest ciągle nakręcana na kamery wideo.

Większość ludności cywilnej rozumie, że nie jest zagrożona. Niektórzy z obywateli z własnej inicjatywy opuszczają flagi ukrainy na budynkach w miastach jeszcze przed pojawieniem się Rosjan. https://pl.news-front.info/2022/02/26/ukrainskie-formacje-nacjonalistyczne-kontynuuja-zniszczenie-infrastruktury/

Ukraińskie media rozpowszechniają fake newsy o «rosyjskich jeńcach»
24.02.2022 22:16
https://pl.news-front.info/2022/02/24/ukrainskie-media-rozpowszechniaja-fake-newsy-o-rosyjskich-jencach/

Z Ukrainy 5

nazistowski ukraiński Transporter opancerzony w pobliżu placu zabaw w Charkowie

nazistowskie Ukraińskie Siły Zbrojne przygotowują się do prowokacji mających na celu oskarzenie jednostek armii rosyjskiej o dokonanie ataków na infrastrukturę cywilną i nieuzbrojonych obywateli. Informacje te donoszą liczni świadkowie w Charkowie, Mariupolu, Sewerodoniecku i Kijowie.

Mieszkańcy Sewerodoniecka rozpowszechniły w Internecie kilka zdjęć i nagrań wideo, na których wyraźnie widać, rozmieszczenie przez ukraińskie formacje zbrojne ciężkich dział artyleryjskich w pobliżu szkół.

Przede wszystkim to zakazane przez porozumienia mińskie haubice kalibru 122 mm.

Ukraińskie Siły Zbrojne rozmieszczają 122-mm haubice D-30 w pobliżu szkołu w Sewerodoniecku

Ukraiński sprzęt wojskowy między dwoma szkołami w Mariupolu

Ponadto według informacji wywiadowczej rosyjskiego Ministerstwa Obrony ukraińskie wojsko i przywódcy batalionów ‚nacjonalistycznych’ ksenofobicznych planują przygotowanie prowokacji zbrojnej na dużą skalę. Ludność cywilna i dzielnice mieszkaniowe ukraińskich miast zostały uznane za cele masowych ostrzałów.

Prowokacji tej będzie towarzyszył ostrzał dzielnic mieszkalnych przez ukraińskie siły zbrojne w celu zwiększenia liczby ofiar wśród ludności cywilnej, aby moc potem oskarżać Rosję o zabijanie obywateli Ukrainy.

Armed Forces of Ukraine
Azov
Azov battalion
Civil war in Ukraine
crisis in Ukraine
Donbass
Donbass war
Mariupol
Ukraine
Ukrainian nationalists
war crimes

https://pl.news-front.info/2022/02/26/sily-zbrojne-ukrainy-kontynuuja-rozmieszczenie-techniki-wojskowej-w-poblizu-szkol/

Nazistowski ukraiński batalion «Azow» blokuje ewakuację cywilów mieszkańców z Mariupola
25.02.2022 08:49
https://pl.news-front.info/2022/02/25/nazistowski-batalion-azow-blokuje-ewakuacje-mieszkancow-z-mariupola/



Ciekawy kierunek to był.

Ciekawy kierunek to był.

... czy Polak umrze za ukrainę rezygnując z lidla?:DXD

czy Polak umrze za ukrainę rezygnując z lidla?:DXD

bojkot lidla żydo-usa pisowska gazeta baltycka?

Czas na bojkot niemieckich sklepów? | Gazeta Bałtycka
@waldemar-brzoza gazetabaltycka.pl #polska #europa #swiat #ekonomia #ukraina #niemcy

W związku z kontrowersyjną postawą Niemiec wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę, Polacy coraz poważniej myślą o bojkocie największych niemieckich sieci handlowych – wynika z komentarzy pojawiających się na portalach społecznościowych. fot. Gazeta Bałtycka W

https://www.wykop.pl/link/6524181/czas-na-bojkot-niemieckich-sklepow-gazeta-baltycka/

https://www.facebook.com/Bojkot-niemieckich-towarow-i-sklepow-154102531445666/posts

https://lelum.pl/klienci-081219-zs-kot-bojkot/

... a w miesiąc milionik i 50 tysięcy...

Do godz. 19.00 w piątek do Polski z Ukrainy wjechało 35 tys. osób
https://nczas.com/2022/02/25/do-godz-19-00-w-piatek-do-polski-z-ukrainy-wjechalo-35-tys-osob/comment-page-1/#comments

Ramirez 25 lutego 2022 22:14 W 22:14

W 10 dni to będzie 350 tys, a w miesiąc milionik i 50 tysięcy. Pod warunkiem, że tempo się nie zwiększy. W ciągu miesiąca PiS z opozycją rozpierdoli nam zupełnie państwo. Pisowcy to robią całkowicie świadomie. Polaczki to wkrótce najniższa kasta, przeznaczeni do najgorszych brudnych i niebezpiecznych prac. Gonić do roboty będą ich Uchodźcy Przed Wojną, a zarządzać tym obozem zagłady będą Repatrianci z Ciepłych Szerokości Geograficznych. 1 etap: podzielenie Ukrainy na dwie części. Oddzielenie ludności pochodzenia rosyjskiego od ludności Ukraińskiej. 2 etap: Mieszanie ludności Polski i Ukrainy, tak, aby Polaczki przestali tworzyć zwarty, spójny blok.
3 etap: stratyfikacja społeczna. Ukraińcy są promowani na elitę. Ścisły numerus clausus na uczelniach dla Polaczków. Polaczki finansują Gościom sute emerytury, stypendia, zasiłki.
/Podczas ostatnich przyjęć na studia okazało się, bo jedna uczelnia w Poznaniu omyłkowo upubliczniła listy punktów z nazwiskami, że 80% przyjęć to Ukraińcy. Okazało się, że Rzont Pisiacki przyjął ustawę, że punkty maturalne z Ukrainy liczą się tak samo, a że tam dostaje się ich więcej, to czysty przypadek. Efekt taki że dla polskich dzieci miejsca brak, a podatnik finansuje obcych./ Policja i wojsko, szczególnie kadra dowódcza wyłącznie ukraińska. 4 etap: konflikt z Niemcami, przekazanie pod bezpośrednią władzę UE polskich Euroregionów Ziem Odzyskanych i dawnego zaboru pruskiego.
5 etap: Odwrotna Operacja Most. Zamknięcie Projektu Palestyna i przerzucenie aktywów i zasobów Ludzkich do tworzonej Federacji Polsko-Zachodnioukraińskiej. Goście zachowują prawo do noszenia broni, uzyskane w Ojczyźnie. 6 etap: przekształcenie Federacji ZUkrpol w nowe państwo unitarne o nazwie Polin. Struktura społeczne jak następuje: Polaki to kasta robotników z zakazem nauki ponad szkołę powszechną, zakazem awansów ponad poziom brygadzisty, zaludniające wydzielone murem osiedla (patrz: Strefa Gazy) dozorowane przez Nadzorców wschodniego pochodzenia. Ci zamieszkują miasta z których wysiedlono poprzednich właścicieli. Klasy wyższe w całości Nowe. Nie bez powodu 100% decyzyjnych stanowisk w ‚polskiej’ polityce zajmują osoby pochodzenia ‚kresowego’ że tak powiem. Zacznijmy od Naczelnika.

Tylko USRael, dla zarządzania Polska podpiera się Ukraińcami. Wpychanie zaś do Europy murzynów to tzw Plan Hootona, napisany w USA w latach 40-tych XX wieku plan jak zlikwidować Europę. O zlikwidowaniu narodów Europy pisał już założyciel UE hr. Ryszard Kalergi. Obaj są wiadomego pochodzenia, ot taki przypadek.

Fico potępia decyzję Bidena

Decyzja prezydenta USA Joe Bidena o zezwoleniu Kijowowi na użycie amerykańskich pocisków głębokiego uderzenia na terytorium Rosji ma jasny c...